Reklama

Siły zbrojne

ORP „Orzeł” – fot. M.Dura

Gdzie jest okręt podwodny ORP „Orzeł”?

Stocznia Marynarki Wojennej nie zakończyła w terminie remontu okrętu podwodnego ORP „Orzeł”, chociaż kara za każdy dzień zwłoki wynosi prawdopodobnie około 138 tysięcy złotych. Jak się jednak okazuje, SMW nie będzie musiała jej płacić, chociaż pobyt okrętu na stoczni przedłużył się prawie o rok.

Wiedząc o opóźnieniu w remoncie okrętu ORP „Orzeł” jeszcze 26 listopada br. zwróciliśmy się do Komendy Portu Wojennego w Gdyni o wyjaśnienie: „Czy to prawda, że SMW nie dotrzymała terminu oddania Orła, który wyznaczono na 13 listopada br. i teraz Stocznia MW musi płacić kary?

Odesłano nas jednak do rzecznika 3. Flotylli Okrętów kmdr ppor. Radosława Piocha, który 9 grudnia br. wyjaśnił nam, że: „Termin zakończenia prac remontowych ORP Orzeł został wyznaczony na dzień 13.11.2015 roku. Jednakże podczas przygotowań do prób zdawczo-odbiorczych pojawiły się niesprawności, których pierwotne zobowiązanie nie obejmowało, uniemożliwiające finalizację umowy.

W związku z powyższym, w celu umożliwienia zakończenia remontu, wykonawca zaproponował wykonanie dodatkowych prac przy jednoczesnym wydłużeniu terminu o czas niezbędny na ich realizację i przeprowadzenie prób końcowych. Informacja o braku możliwości bezpiecznego wydokowania okrętu i odbycia prób oraz konieczności dokonania przedmiotowego usprawnienia została potwierdzona przez specjalistów Dywizjonu Okrętów Podwodnych. W związku z powyższym obecnie jest rozpatrywana propozycja zmiany terminu zakończenia całego remontu.”

W Porcie Wojennym Gdynia Oksywie od półtora roku nie widać okrętu podwodnego ORP „Orzeł” – fot. M.Dura

Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana, ponieważ zgodnie z oficjalnym komunikatem SMW z czerwca 2014 r. „Całość prac realizowana będzie w dwóch etapach i potrwa do 30 marca 2015 r.”.

Coś się więc wydarzyło w tym okresie, co spowodowało, że bardzo potrzebny polskim siłom morskim okręt musiał pozostać na stoczni prawie rok dłużej („Zgodnie z deklaracją wykonawcy zakończenie prac w pełnym zakresie ma nastąpić do dnia 29.02.2016 r.” – rzecznik 3. FO).

Co miano zrobić, co zrobiono i co zostanie zrobione na ORP „Orzeł”?

Określenie zakresu prac wykonywanych na ORP „Orzeł” przez dziennikarzy jest praktycznie niemożliwe. Sprawa, która powinna być bardzo prosta – a więc zrealizowanie umowy podpisanej z SMW 19 lutego 2014 r. w miarę upływu czasu rozbudowywała się bowiem o nowe kontrakty, których zawarto prawdopodobnie aż pięć (z czego dwa miały nie zostać jeszcze zakończone).

Z oficjalnych informacji nie można też określić, jakie prace rzeczywiście były wykonywane. Zgodnie z logiką tak długi czas remontu mógł wskazywać, że prace dotyczyły również modernizacji systemów elektronicznych. Zapytaliśmy się więc, czy tak było rzeczywiście, a jeżeli tak, to „kto wykonywał tą modernizację oraz według jakich założeń”.

Rzecznik 3. FO odpowiedział jedynie: "Remont ORP Orzeł rozpoczął się w czerwcu 2014 roku i obejmował naprawę dokową oraz wymianę baterii”. Z komunikatu SMW z czerwca 2014 r. wiadomo było jednak, że dodatkowo „…na zamówienie KPW przeprowadzona zostanie naprawa i konserwacja poszycia kadłuba oraz remont wybranych urządzeń i mechanizmów okrętowych”. Z wiadomości prasowych wynikało również, że dojdzie do wymiany protektorów cynkowych (należących do systemu antykorozyjnego), okręt otrzyma nowe urządzenia sterowe, zostaną oczyszczone i poddane konserwacji zbiorniki denne oraz zawory oraz w razie konieczności - remont śruby i linii wału. Nieoficjalnie wiemy również, że przy odbiorze okrętu stoczniowcy wykryli niesprawności, w odniesieniu do których wykonanie napraw było konieczne, a których podwodnicy wcześniej nie zgłosili.

W międzyczasie doszło jeszcze do wypadku, który spowodował, że zakres prac stoczniowych, jeszcze bardziej się powiększył. Podskoczyły również koszty.

ORP „Orzeł” – fot. M.Dura

Tajny wypadek

Sprawa wydała się 3 czerwca 2015 r., gdy Komenda Portu Wojennego rozpoczęła postępowanie (68/KPW/STO2015) na przeprowadzenie „Naprawy awaryjnej na ORP „Orzeł” (naprawa urządzeń cumowniczych)”. Przetarg wygrała „Stocznia Marynarki Wojennej S.A. w upadłości likwidacyjnej”, z uzasadnieniem, że była to „jedyna oferta w postępowaniu (spełnia warunki zamawiającego)”. 25 czerwca br. KPW Gdynia podpisała z SMW umowę za 590 000 zł brutto.

Teoretycznie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że do awarii doszło w czasie remontu okrętu podwodnego ORP „Orzeł” w Stoczni Marynarki Wojennej i to remontu trwającego od 12 miesięcy (od czerwca 2014 r.). Zwróciliśmy się do 3.FO z zapytaniem: „Czy Orzeł rzeczywiście doznał uszkodzeń podczas schodzenia z doku w czasie remontu? Ile kosztowała naprawa….. i kto za to zapłacił?

Podczas zejścia z doku, na ORP „Orzeł” uległy uszkodzeniu m.in. dziobowe półkluza i elementy konstrukcyjne lewej burty – fot. M.Dura

Odmówiono nam jednak wyjaśnień zastrzegając: „Dla dobra prowadzonego postępowania, na tym etapie, nie jest to informacja przeznaczona do upublicznienia. Jednocześnie pragnę nadmienić, iż przedmiotowa informacja jest informacją wrażliwą i ujawnienie jej mogłoby narazić na szwank obronność Państwa”.

Poprosiliśmy 3.FO o uściślenie: „Co jest informacja wrażliwą i ujawnienie czego mogłoby narazić na szwank obronność Państwa. Czy chodzi o fakt wypadku, czy chodzi o winnych wypadku, czy chodzi o to kto za to zapłaci, czy o to co zostało uszkodzone?” jednak 3.FO odpowiedziała tylko: „…sprawa jest badana i dla dobra toczącego się postępowania proszę o pominięcie informacji o zaistniałem sytuacji na terenie Stoczni MW w publikacji, którą Pan przygotowuje”.

Ze względu na tą prośbę nie możemy opublikować, co się rzeczywiście stało i dlatego na razie wiadomo jedynie, że do wypadku doszło, że trwa dochodzenie i że zapłaci za to KPW. Na szczęście nikt nie został ranny. Wiemy częściowo, co zostało uszkodzone z opublikowanego przez KPW jednego z dwóch wykazów prac naprawczych. Wynika z niego, że w czasie wypadku uszkodzono:

  • półkluzę rufową lewej burty („wyrwana z pokładu półkluza z elementem konstrukcji mocowania. Pogięte, popękane wzmocnienia konstrukcyjne i poszycie kadłuba lekkiego. Wygięta falszburta”);
  • półkluzę dziobową lewej burty („Urwane zawiasy półkluzy i elementu konstrukcyjnego kadłuba lekkiego”);
  • polery – 3 komplety („Pogięte, pourywane polery, odkształcone gniazda polerów”).

Stocznia Marynarki Wojennej zwróciła się również do Komendy Portu Wojennego „…z prośbą o wprowadzenie w  załączniku nr 1 do WTT – Wykaz Prac Naprawczych dodatkowego pkt. nr 4 – Postój jednostki w zakładzie remontowym” (przypomnijmy, że Wykaz Prac Naprawczych to najczęściej lista czynności, za które trzeba zapłacić).

Podczas zejścia z doku, na lewej burcie ORP „Orzeł” m.in. wyrwana została rufowa półkluza z elementem konstrukcji mocowania, pogięły się i popękały wzmocnienia i poszycie główne kadłuba lekkiego oraz wygięta została falszburta – fot. M.Dura

Jeżeli tak było i w tym przypadku, to oznacza, że SMW chciała również opłaty za postój okrętu. Na szczęście odpowiedź MW była odmowna: „Zdaniem Użytkownika prośba o wprowadzenie dodatkowego punktu jest nieuzasadniona. Gdyż naprawa urządzeń cumowniczych nie może odbyć się gdzie indziej (brak możliwości przeholowania OP), jednocześnie nie został zakończona napraw dokowa OP 291, a umowa 84/FIN/2015 z SMW S.A. przewiduje takie sytuacje”.

„Niekończąca się historia”

Przesunięcie terminu zakończeniu remontu na ORP „Orzeł” nie było spowodowane przez wypadek, ponieważ zgodnie z umową wykonanie naprawy awaryjnej miało się zakończyć w ciągu 28 dni. Coś jednak nie zostało zrobione i umowa zakładała kary dla wykonawcy, która według naszych informacji wynosiła około 138 tysięcy złotych dziennie. Poprosiliśmy rzecznika 3.FO o potwierdzenie tego faktu otrzymując informację, że: „Kary za niedotrzymanie terminu naprawy wynoszą od 0,2 do 0,5% wartości zamówienia za każdy dzień opóźnienia (patrz pkt. 1)”. Przy sumie wykazanej na początku prac w 2014 r. (29,456 miliona złotych netto) oznacza to kary w wysokości od 58 do 145 tysięcy złotych netto dziennie.

Do wypłaty kar jednak nie dojdzie, ponieważ podczas przygotowań do prób zdawczo-odbiorczych wykryto na okręcie nieznane wcześniej niesprawności. To właśnie nimi uzasadniono przesunięcie terminu oddania ORP „Orzeł” i rezygnację z ogromnych kar, co argumentowano m.in. opinią „specjalistów Dywizjonu Okrętów Podwodnych”.

Poprosiliśmy 3.FO o informację: „kiedy dokładnie wprowadzono aneks do umowy pozwalający na niepłacenie kar za niedotrzymanie terminu?”, i otrzymaliśmy odpowiedź: „…Z wykazem niezbędnych prac naprawczych przygotowanym przez Stocznię MW w pierwszej kolejności zapoznaje się Szefostwo Techniki Morskiej i po jego akceptacji możliwe jest podpisanie przedmiotowego aneksu. Aneks został podpisany we wtorek 15 grudnia”.

To nagłe pojawienie się niesprawności jest o tyle dziwne, że okręt przed pójściem na remont powinien przejść kontrolę stanu technicznego przez załogę, potwierdzoną później przez stocznię, która powinna przejąć odpowiedzialność za okręt. Jest wprost nieprawdopodobne, by załoga okrętu podwodnego, jak by nie było elita Marynarki Wojennej, nie znała stanu sprawności urządzeń pokładowych.

ORP „Orzeł” – fot. M.Dura

Zapytaliśmy 3.FO „Czy okręt przed przekazaniem na stocznię przechodził kontrolę stanu technicznego prowadzoną przez załogę a później przez stocznię?” i potwierdzono nam, że „Według wojskowej nomenklatury opracowywana jest dokumentacja techniczna opisująca stan techniczny urządzeń, które podlegają naprawie podczas pobytu okrętu w stoczni. Przed przejściem okrętu na remont stoczniowy załoga ORP „Orzeł” przygotowała tzw. wykaz prac naprawczych”.

Sprawa jest ważna, ponieważ termin oddania okrętu przesunięto ostatecznie o 118 dni. Marynarka Wojenna zrezygnowała tym samym z odzyskania od SMW nawet kilkunastu milionów złotych (od 6,844 do 17,110 miliona złotych netto).

Można mieć nadzieję, że ktoś z zewnątrz (spoza MW i SMW) teraz wyjaśni, jakie niespodziewane niesprawności pozwoliły na „podarowanie” tych pieniędzy stoczni i jak szybko zostały one usunięte. Z niepotwierdzonych informacji wiemy bowiem, że już to się stało. Jeżeli to byłoby prawdą, to trudno byłoby zrozumieć, po co jeszcze trzymać okręt do 29 lutego 2016 r. w remoncie.

Ostrożnie ze wskazywaniem winnych

Przed wyjaśnieniem całej sprawy nie wolno zrzucać całej odpowiedzialności na Stocznię Marynarki Wojennej. Wina może być bowiem zarówno po stronie SMW, jak i MW. Należy się teraz zastanowić, czy Marynarka Wojenna postąpiła słusznie zlecając SMW wykonanie tych prac i czy stocznia zrobiła dobrze podpisując umowę. Stocznia Marynarki Wojennej uczciwie wygrała kontrakt dotyczący remontu ORP „Orzeł” oferując 29,456 miliona złotych, gdy wojsko wyceniło prace na 33 miliony złotych.

W postępowaniu brały udział jednak dwie inne firmy (Stocznia Remontowa NAUTA S.A i „Gdańska Stocznia Remontowa”), które oszacowały koszty wykonania robót na wiele więcej (kolejno na 55,2 miliona złotych brutto i 55,6 miliona złotych brutto). Ta zgodność w tej wycenie ze strony konkurencji może wskazywać, że SMW specjalnie zaniżyła ceny planując „odzyskanie” różnicy przez dodatkowe umowy. Ale może to też wynikać z nagle wykrytych przez stocznię niesprawności (co potwierdza ilość zawartych później dodatkowych umów) lub z po prostu: bardzo dobrej organizacji pracy w SMW, wysokiej klasy specjalistów z doświadczenia w remontowaniu okrętów podwodnych i posiadania najlepszej infrastruktury, jaka jest do tego potrzebna.

Trzeba to jednak wyjaśnić, tym bardziej, że opóźnienie w remoncie ORP „Orzeł” zbiegło się z informacją opóźnieniu w realizacji programu budowy okrętu patrolowego ORP „Ślązak”. Tymczasem Inspektorat Uzbrojenia i Ministerstwo Obrony Narodowej wskazały Stocznię Marynarki Wojennej do realizacji programu Miecznik i Czapla. Co więcej kierownictwo „morskie” PGZ również zarekomendowało SMW jako najlepszego wykonawcę tych programów. Prawdopodobnie bazując na tej opinii były prezes Zarządu PGZ S.A. Wojciech Dąbrowski poinformował we wrześniu br., że za miesiąc – dwa, „…Polska Grupa Zbrojeniowa przejmie Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni”. Przy czym przejęcie ma nastąpić nie poprzez zakup, ale poprzez podwyższenie kapitału PGZ.

Jeżeli opóźnienia w remoncie ORP "Orzeł" i budowie ORP "Ślązak" były rzeczywiście spowodowane przez SMW, to za rekomendacje Inspektoratu Uzbrojenia i „kierownictwa morskiego” spółki PGZ zapłacą pozostałe spółki, które wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ponieważ są to przede wszystkim spółki skarbu państwa, tak naprawdę zapłacimy my wszyscy.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (43)

  1. Edward

    Trzeba było wysłać go na remont do Rosji, pewnie zrobiliby go o połowę taniej niż Polacy, przy okazji nic nie popsuli i nie przekroczyli terminu. Polski przemysł obronny - żenada. :(

    1. bolszoj

      oczywiście, kacapy domontowali by coś tu i tam, jak w tutce. a następnie można by go wysłać z "bratnią" wizytą np. do murmańska :)

    2. Urko

      Gdyby to nie był żart, to trzeba by wziąć pod uwagę, że Rosjanie też potrafią remontować, albo budować coś latami. Szybko robią coś tylko wtedy, gdy wiedzą, że Putinowi na tym zależy. Druga sprawa, Rosjanie są zawaleni remontami, a już szczególnie okrętów podwodnych. Nie ma mowy by coś wcisnęli do harmonogramu za tanie pieniądze. W tych warunkach, gdybyśmy nawet byli z Rosjanami w na tyle dobrych stosunkach, by im powierzać do remontu swoją "najgroźniejszą broń", to na pewno nie było by to tanio. Na pewno nie tak tanio jak kiedyś, gdy to NATO było "złe".

    3. radek dzial 3

      Jak sluzylem na tym okrecie w 1988 to bylismy 3 miesiace w Tallinie na remoncie silnikow

  2. ed

    W Polsce działa ruska agentura, i tyle.

    1. albercik

      Raczej niemiecka. I tyle.

    2. Jaro

      Raczej amerykańska, i tyle.

    3. Luke

      Raczej nie Polska. I tyle!

  3. zxxc

    To którego Orła oni szukają? z II WŚ czy "najnowszego"?

  4. Lyngsoe

    Podczas jednego z poprzednich remontów Orzeł opuścił Stocznię MW z ...zaspawaną pokrywą jednej z wyrzutni. Sprawa wyszła na jaw po wodą , kiedy próbowano desantować z tejże wyrzutni dwóch płetwonurków. Mam w większości przykre wspomnienia z pobytów w tej Stoczni a zacząłem w 1979 roku na pokładzie ORP Bitny ( KT projektu 664 ) , który stał w remoncie 3 lata ! Potem były i inne "naprawy" sprzętu, który nie wymagał naprawy a zdejmowano go z pokładu "siłą przełożonych" z ówczesnego STiZ , i wracał z remontu zdezelowany. No ale trzeba było przerzucić kasę z konta na konto ?

  5. poznaniak

    stocznia chce kase za naprawe okrętu którego sama zniszczyła w czasie naprawy a to dobre

    1. pragmatyk

      Ta umowa coś mi śmierdzi na odleglośc ukladami , zdajsie ,że od początku MW wiedziała ,że za tą cenę nie zrobi sie zadnego porzadnego remontu ,ale wygrać miała i wygrała SMW. O nieudolności świadczy dodatkowo wypadek ,czyli brak wyobrazni kierujących remontem ,ktorzy wykazali sie indolencją i nie potrafili , abo mieli zepsuty dok w ktorym stał okręt.Prokurator powinien od razu wejśc na okręt a specjaliści w jego obecności oszacować straty ,pytanie czy dyrektor stoczni nadal smieje sie z ze swoimi znajomymi z MW z tego kawału.

  6. Nyżu221

    Od dłuższego czasu obserwuję,czytam i wydaje się że nie zależnie od rządzących ekip jest haos,bałagan a nasze wojsko to jakiś 10 tyś żołnierzy !Reszta to urzędnicy w mundurach ,jak kupują to namioty ,mundury czyli życzy które nie wnoszą nic nowego w naszej armi !'

  7. Glukoza

    Pewnie został internowany albo znowu go ktoś zatopił. Możliwe, że Luftwaffe albo RAF lub wpadł na minę. Taka powtórka z rozrywki.

  8. gUCIO

    kiedy 60 procent trepów udających wojsko wyrzuci się z armii ..z tych pseudo sztabików i instytutów tworzących tzw "mniemanologię stosowaną "....czego mamy przykład między innymi remontu okrętu ...trzeba było wysłać okręt do Burkina Faso ..a zrobiono go by w terminie

  9. Marek

    Orzeł może dobrze wygląda ale ma już 30 lat. Urządzenia mechaniczne i elektronika wysłużyły swoje i na pewno są poważnie wyeksploatowane. Do tego korozja. Jednostka była budowana w Rosji i tamtejsze stocznie mają doświadczenie i wiedzę w remontach tych okrętów. Jak widać SMW z remontem sobie nie poradziła. W Polsce z przyczyn politycznych takiego remontu w Rosji nie zlecą. Szkoda że polityka bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. W normalnej marynarce stosującej resursy eksploatacyjne taki okręt powinien iść do rezerwy albo na złom. Jak widać w Polsce obowiązuje zasada pudrowania trupa tylko po to aby utrzymać miejsca pracy w Stoczni MW. Żenada.

    1. Wawiak

      On nie będzie remontowany w Rosji właśnie z uwagi na zdrowy rozsądek...

  10. kibic

    Jako,ze rząd PO-PSL, zajęty był budowaniem liberalnej demokracji, byc moze szukano dla okrętu inwestora strategicznego z Kataru.

  11. Patryk

    No właśnie jak jest już mowa o partactwu to warto przypomnieć o tym jak nasze "podwodniaki" remontowały inne stocznie. ORP Bielik przychodzi do dziś na poprawki do stoczni SMW po tym jak "super, extra, szybko" został wyremontowany w Naucie. Realia stoczniowe są takie, że stocznie które nigdy nie miely wcześniej do czynienia z okretami podwodnymi nie radza sobie z ich remontami. Załoga z SMW ma doświadczenie w remontach podwodniakow ale przez 10lat w upadłości złapała zadyszke przez braki modernizacji.

    1. Gaz

      Niestety panie Patryk, nie zna pan faktów - z 3 Kobbenów jakie przeszły ostatnio remonty to właśnie ORP Bielik był remontowany w SMW, a ORP Sęp i ORP Kondor w Naucie. Za większość prac na ORP Bielik odpowiedzialna była SMW. Więcej rzetelności!

  12. Krzysiek

    Jedno z tego wynika mamy armię oficerów biorących masę pieniędzy za nierobienie niczego. Czas z tym skończyć!!!

  13. say69mat

    @def.24.pl: Gdzie jest okręt podwodny ORP „Orzeł”? say69mat ... oftc/off topic comment/: Urwał się na piwo. Tak cały czas na cumach, każdemu by się kiedyś znudziło. Nawet okrętowi podwodnemu, zwłaszcza we flicie III/IVRP w czasach p-łomu.

  14. morgul

    PRZECIEŻ TO RĘCE OPADAJĄ .... Weźmy się za robienie tego co potrafimy ... zarabiać pieniądze można na kurczakach, papryce czy meblach a kupować sprzęt wojskowy od tych co potrafią go robić - po co płacić za karabin w PL 2-3 razy tyle co lepszy sprzęt renomowanych firm po co kupować amunicję która wybucha w naszych czołgach, od 10 lat klepiemy SPIKE na licencji i nie zrobiliśmy własnego taniego odpowiednika tylko klepiemy go po 600 000 za szt. itd itp ....

    1. cvxcv

      morgul -wiesz co piszesz sam sobie zaprzeczasz - z jednej strony piszesz o kupowani za granica, a z drugiej że nie potrafimy zrobić taniego odpowiednika- jeśli nie potrafimy musimy kupować drogie czyż nie?

  15. kontradm

    Nie rozumiem dlaczego nikt nie bierze pod uwagę szwedzkich jednostek typu Kobben. Lobbowane są niemieckie okręty a przecież wiadomo nie od dziś, że szwedzkie w swojej klasie są najlepsze na świecie. Na taki akwen jak Bałtyk innych nie potrzebujemy. W pozorowanych atakach jeden Kobben potrafił zatopić kilka amerykańskich w tym lotniskowiec. To chyba o czymś świadczy.

    1. Jacek

      " szwedzkie jednostki Kobben " coś Ci się pomyliło mistrzu z niemieckimi jednostkami typu 207 , ale to nic , internet wszytko przyjmie ...

  16. rgppanc

    W sytuacji, kiedy 40% (!!!) rosyjskiego handlu morskiego przechodzi po powierzchni Bałtyku, połowa "lądowego" przez Polskę lub po bałtyckim dnie, a położenie geograficzne faworyzuje nas względem Rosji, brak Marynarki Wojennej z prawdziwego zdarzenia TRUDNO wyjaśnić inaczej niż wpływem agentury rosyjskiej.

    1. fefe

      Ah tak?? To odpowiedz na jedno pytanie kto lepiej wyszedł na posiadaniu stosunkowo dużej MW w 39 r Polska która ją miała czy Finlandia która MW nie miał ponieważ kase woleli władować w działa przeciw pancerne i inne uzbrojenie wojsk lądowych??? Na MW nas nie stać!!!!!!!

    2. Mat

      Tyle, że sparaliżować ruch na Bałtyku można spokojnie z wykorzystaniem baterii nabrzeżnych i lotnictwa. Z kolei nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie nasza flota musi działać poza Bałtykiem (bo albo mamy wsparcie NATO i to ono zrobi tam robotę albo nie mamy i potencjalny przeciwnik ma nad nami przewagę poza zasięgiem naszego lotnictwa). Moim zdaniem to czego nam trzeba to OP, okręty przeciwminowe i dodatkowa eskadra wsb ze specjalizacją do działań morskich. Korwety tylko jeśli są wymagane przez NATO, nie potrzeba nam fregat, czy patrolowców.

  17. xxx

    Zakończyć postępowanie upadłościowe SMW, rozwiązać majątek spółki i sprzedać innym podmiotom, załogę zwolnić, kierownictwo usunąć dyscyplinarnie. Raz na zawsze zakończyć ten haniebny epizod w historii gospodarczej kraju i wrzód na ciele Marynarki Wojennej. Partactwu należy powiedzieć zdecydowanie "Nie!" i uzupełnić kopniakiem w odpowiednią część ciała.

    1. Patryk

      No właśnie jak jest już mowa o partactwu to warto przypomnieć o tym jak nasze "podwodniaki" remontowały inne stocznie. ORP Bielik przychodzi do dziś na poprawki do stoczni SMW po tym jak "super, extra, szybko" został wyremontowany w Naucie. Realia stoczniowe są takie, że stocznie które nigdy nie miały wcześniej do czynienia z okrętami podwodnymi nie radzą sobie z ich remontami. Załoga z SMW ma doświadczenie w remontach podwodniaków ale przez 10lat w upadłości złapała zadyszkę przez braki modernizacji.

    2. rozwiązanie proste, jak przysłowiowy drut!

      Tereny sprzedać portowi, aby mógł się rozwijać!

    3. zLoad

      Eee takie rzeczy to sie robi tylko w ostatecznosci. Kiedy nie ma juz najmniejszych szans na nic ( choc nie znam sytyuacji tej spolki).

  18. wtajemniczony

    Dotychczas we wszystkich umowach było zawarte przez Zamawiającego, że wszystkie prace weryfikacyjne (w tym niesprawności) uwidocznione po 1/3 trwania naprawy były wykonywane przez Wykonawcę na jego koszt. To Wykonawca ma 1/3 czasu remontu po to aby wykazać w weryfikacjach co jest nie sprawne. Tak więc w umowie na ORP Orzeł zapewne był taki zapis. Dlaczego z niego nie skorzystano? Kto odniósł korzyść ? Na pewno SMW w upadłości likwidacyjnej bo nie płaci kar. Należałoby zastanowić się czy nie złamano również zasady nie dzielenia umów. Czy nie można było wszystkich prac zawrzeć w jednej umowie? Dzielenie całości prac (wykonywanych w tym samym czasie) na kilka umów powoduje, że nie wykonanie jednej umowy wstrzymuje oddanie pozostałych. Widać tutaj szwindel z daleka. Coś SMW nie idzie dobrze grudzień wszyscy się jej czepiają. Ciekawe ile kosztowała cała naprawa Orła. Tego chyba nikt się nie dowie. Może służby lub ŻW jak będą chciały się wykazać bo podpisywanie aneksów po zakończeniu umowy, a tak wynika z treści artykułu jest niedopuszczane i niedozwolone.

    1. mechanik

      Kolego ,,wtajemniczony,, jestes ale nie do konca..na weryfikacje jest czas 1/3 czasu naprawy ale tylko na prace zwiazane z zakresem wyszczegolnionym w WPN. Krotko..protokoly weryfikacyjne moga byc sporzadzone na prace ktore w WP N jest wpisana weryfikacja.

  19. 3glo

    Inna sprawa, że SMW nie jest wydolny przedsiębiorstwem, nie jest ona też zdolna do remontów a tym bardziej do budowy okrętów. Wystarczy spojrzeć ilu cywilnych armatorów kieruje swoje jednostki na naprawy w tym zakładzie...

  20. Boczek

    Długi i niepotrzebny artykuł mający na celu zdyskredytować SMW, aby torować drogę Skorpène - którego z całą pewnością nie będzie, bo nie odpowiada wymaganiom i ponadto nasza marynarka chce tylko jednego produktu - niemieckiego. A wystarczyło napisać w jakim stanie jest ORP „Orzeł”. On jest w zasadzie nieremontowalny. Każdy OP rosyjskiej produkcji stanowi po 10 latach użytkowania zagrożenie dla załogi i jest w gorszym stanie niż 50 letnie Kobeny. Używane przez Rosjan materiały i ich konstrukcja powodują, że nikt nie jest w stanie zabezpieczyć ich przed korozją. Jakiej wagi jest to problem, pokazuje fakt, że stale na u-boty nawet Niemcy częściowo sprowadzają z USA - HY80 (nie wiem czy te stale o wytrzymałości HY-100 są poza USA dostępne). I to wszystko tłumaczy niekończące się remonty i ów wypadek - korozja! Sytuacja jest tak dramatyczna, że faktycznie nie mamy wyboru i jesteśmy skazani na 212A - w świetle ponowionej przez Niemcy oferty leasingu/mieszanych załóg - i nawet na opcje z Norwegią jest już za późno. Jakkolwiek Norwegia zdecydowała się na 214 i na ewentualne uwzględnienie naszych życzeń TT już jest za późno i nie mogą być już one uwzględnione. I żeby rozwiać wątpliwości SMW jest jedyną stocznia w Polsce posiadającą kompetencje niezbędne do budowy i remontów jednostek dla MW - czego dowodzi katastrofa Kormorana. Byłoby miło, gdyby Pan komandor napisał, dlaczego pójdzie on na żyletki.

    1. Alexis

      Okręt dla Polski musi być zbudowany z plastiku, wtedy nie będzie korodował. Jakby Rosjanie budowali okręty na 10 lat, to dziś nie mieliby ani jednego, nie licząc tych kilku warszawianek które wprowadzili ostatnio do służby. Okręty tego typu są najlepsze w tej klasie, z tym że "warszawianka" przypomina "Orła" tylko z wyglądu, a w środku ma lepszy napęd, lepsze uzbrojenie i wyposażenie, ale to wszystko zależy kto nim dysponuje, jeżeli dysponuje takim okrętem małpa, no to niszczeje.

    2. adamek

      Bez przesady z tym dyskredytowaniem. Rozumiem, że lepiej jest czytac artykuły przedstawiające wszystko w pozytywnym i miłym dla oka świetle ale niestety w naszej armii taka jest rzeczywistość. Kręcenie wałków na ogromne sumy i brak odpowiedzialności. A konkretniej to kto z naszej marynarki chce tylko i wyłącznie produktu niemieckiego? faktem jest, iż od wielu lat ktoś próbuje wcisnąć niemieckie okręty...pytanie kto?, marynarze i sama marynarka ma tu najmniej do powiedzenia. Poza Orłem są jeszcze Kobbeny - te to beda pływac jeszcze przez 50 lat zatem bynajmniej nie jestesmy skazani na 212A. Co do wymagań to chyba już nikt nie wie jakie one tak naprawde są a okręty z nimiec tez "tych starych" wymagań nie spełniają. Trochę luzu z tym wciskaniem niemieckich produktów.

    3. wtajemiczony

      Skoro Pan zna WTT na Orkę przed jej upublicznieniem, to wnioskuję o zbadanie tej sprawy przez ŻW. Nie ważne co chce MW. Wszyscy mają równe szanse o ile będzie przetarg. Jeżeli nie robimy przetargu, a myślę, że jest Pan pracownikiem SMW to po co dialogi techniczne. Kupujmy z wolnej ręki. Tylko to powiedzmy. A może daliście za niską cenę i nie można wyremontować tej jednostki za 50% ceny. Może nie jesteście kompetentni. Może to Wy ustalacie reguły gry a nie IU. Tak wynika z Pana wypowiedzi, a to już powinien zbadać prokurator, Myślę, że nie jesteście jedyną stocznią mogącą remontować okręty a tym bardziej je budować. Patrz Orzeł i Ślązak.

  21. torpeda

    Ciekawe czy i w jaki sposób położą na kadłubie gumową powłokę?

  22. skiud

    Teraz to po tej partackiej naprawie, strach się tym zanurzać głębiej niż na peryskopową...

  23. Alexis

    "Orzeł" to duma Marynarki RP (o ile można być z jej dumnym...) Jedyny okręt w polskiej MW zktórym liczy się potencjalny przeciwnik i co? Jest wyłączony... Brak słów na to jak się gospodaruje w wojsku.

  24. alfred

    Tu powinno pasc pytanie kto byl odpowiedzialny za wydokowanie okretu w trakcie ktorego powstala awaria (moze plecak ktory jest noszony na garbatych plecach). A czy sruba napedowa nie zostala uszkodzona?

  25. Kowal

    Macierewicz zrobi z nimi porządek, licze na to.

Reklama