Geopolityka
Francuskie "mission impossible" w sprawie Syrii? [KOMENTARZ]
Francja przyśpiesza w sprawie wojny w Syrii - ostatni pomysł dotyczy powołania grupy kontaktowej, w skład której wchodziliby przedstawiciele Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz państw regionu zaangażowanych w trwający konflikt. Jej zadaniem byłoby wypracowanie i przedstawienie wspólnych propozycji walczącym stronom. W obliczu różnic interesów dzielących zainteresowane kraje, realizacja planu będzie jednak niezwykle trudna.
Propozycja ma przełamać impas w negocjacjach toczących się pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych w Genewie. Choć francuska inicjatywa może nadać nowy impuls próbom zakończenia konfliktu, zwłaszcza w obliczu wycofywania się sił tzw. Państwa Islamskiego z terenu Iraku, na horyzoncie rysuje się szereg kwestii spornych.
Przede wszystkim przy stole rozmów znalazłyby się strony, które rywalizują ze sobą na Bliskim Wschodzie. Nie wiadomo, czy USA, Izrael oraz państwa sunnickie byłyby w stanie wypracować wspólne rozwiązanie w sprawie Syrii z przedstawicielami Iranu i Rosji? Kwestią otwartą jest też rola Kurdów, jeśli w rozmowach będzie uczestniczyła Turcja, dla której priorytetem jest niedopuszczenie do utworzenia samodzielnego państwa kurdyjskiego. Pod znakiem zapytania stoi scenariusz, jaki zainteresowane kraje będą widziały dla przyszłości Baszara Al-Asada. W jaki sposób ostatecznie wyeliminować z Syrii Daesh i inne radykalne grupy islamistyczne wspierane przez cześć państw Zatoki Perskiej?
Niewykluczone, że skoro Paryż zaproponował taką inicjatywę, to widzi pole do rozmów na temat zakończenia konfliktu. Warto przypomnieć, że Emmanuel Macron odbył rozmowy z Donaldem Trumpem, Władimirem Putinem, a ostatnio z Benjaminem Netanjahu. Z kolei francuski szef dyplomacji wrócił niedawno z podróży na Bliski Wschód, gdzie próbował skłonić Arabię Saudyjską, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Egipt do zakończenia blokady Kataru. Obok tematu trwającego kryzysu poruszono także kwestię Syrii. Jean-Yves Le Drian spotkał się także ze swoim irańskim odpowiednikiem.
Czytaj więcej: Trump odebrał defiladę w Paryżu. "Obrona ponad podziałami”
Wydaje się, że punktem wyjścia dla negocjacji jest odejście Pałacu Elizejskiego oraz Białego Domu od postulatu bezwarunkowego odsunięcia od władzy Baszara Al-Asada. To, co Macron powiedział wyraźnie w czasie kampanii prezydenckiej i po objęciu fotela szefa państwa, administracja Trumpa zdaje się potwierdzać czynami. USA wycofały się bowiem z dozbrajania syryjskich rebeliantów. Informacje w tej sprawie pojawiły się wczoraj, jednak odpowiednia decyzja miała zapaść już miesiąc wcześniej.
Czytaj więcej: Koniec tajnego programu CIA w Syrii
Choć podczas konferencji prasowej po spotkaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina w czasie szczytu G20 w Hamburgu sekretarz stanu Rex Tillerson wyraźnie zakomunikował, że USA nie widzą żadnej roli dla "rodziny Asada" ani dla "reżimu Asada" na powojennej scenie politycznej Syrii, przyszłość prezydenta nie jest priorytetem dla Waszyngtonu. Jest nim natomiast walka z terroryzmem oraz wyeliminowanie ISIS. Tu interesy Waszyngtonu i Paryża łączą się, a ustępstwo względem Asada pozwala na nawiązanie dialogu z Moskwą i do pewnego stopnia, biorąc pod uwagę napięte relacje z USA i Iranem, z Teheranem.
Czytaj więcej: "Sukces mierzony słowami". Putin i Trump po spotkaniu [3 PUNKTY]
Kolejne miesiące pokażą czy Paryż jest w stanie zrealizować swój plan i doprowadzić do powstania wspólnego pakietu propozycji, które członkowie grupy kontaktowej przedstawią stronom walczącym w Syrii.
ki
Francja doprowadziła do wojny w Syrii, upadku Kadafiego w Libii. Ale nie chce ponosic konsekwencji swoich działań, chce je przezucic na innych zachowujac wpływy i udajac ze to nie jej wina
Rycerz Imbram
A do wojny w Iraku kto doprowadził?
Logik007
Francja to śmieszny kraik, któremu się wydaje że ktoś jeszcze się z nimi liczy, ale to są tylko ich złudzenia, podobne do tych które ma Wielka (kiedyś) Brytania :).
NN
Akurat Wielka Brytania jest jednym z nielicznych państw, które potrafią prowadzić własnymi siłami działania na drugim końcu globu.
Marek
Argentyńczycy Brytyjczykach myśleli tak samo jak ty myślisz. Tyle, że po Falklandach jakoś nie było im do śmiechu.
Orzeł Bielik
Jak Francja jest kraikiem to my czym jesteśmy. W militariach to Francja ma bardzo nowoczesna armię i bardzo nowoczesny przemysł zbrojeniowy. Są jedyna konkurencja na zachodzie dla USA. Bardzo nowoczesne siły nuklearne. Porównaj operacje Francji w sahelu do amerykańskich w Iraku. Prędzej Kalifornia wróci do Meksyku niż Francja będzie muzulmanska. Ludzie myślcie sami czytajcie a nie klepcie internetowych bzdur
idealista
Jedyny kompromis jaki widzę to federacja regionów z zachowanie status quo (oczywiście poza ISIS). Mieszkańcy spornych terenów wypowiedziałyby się w referendach. Wiadomo, że doszłoby do tego po powrocie uchodźców czyli np. w rok po zakończeniu wojny. Dorzuciłbym zasadę, że po np. 5 latach od pierwszego odbyłyby się referenda potwierdzające wolę mieszkańców. Dałoby to szansę na powrót tych terenów do normalności. Do tego czasu absolutne wstrzymanie walk. Do wygaszenia wojny wystarczyłaby pełna blokada dostaw broni i amunicji dla wszystkich stron i sankcje polityczno-ekonomiczne dla krajów łamiących blokadę.
K.
I jednorożca do tego... Nierealne jest to co piszesz, możliwe, ale nierealne. Niestety.
easyrider
Jedyne rozwiązanie to zaprzestanie ingerowania w ich sprawy. Ludzie od zarania dziejów zabijają się i siłą ustanawiają granice. Obecne granice na Bl. Wschodzie (i nie tylko) ustanowiliśmy my. Arab z Syrii, z Jordanii czy Iraku, to nadal jest Arab. Nie jest naszą rolą ustalać czy ma on żyć w czymś co nazwaliśmy Syrią czy Irakiem. Niech sobie sami wytłumaczą jak mają przebiegać granice. Jeżeli chcą się przy tym zabijać, to ich sprawa a nie nasza. Jednocześnie trzeba odesłać wszystkich tych, którzy tu przybyli i niech oni również się włączą do rozwiązywania własnych problemów.
easyrider
Francja ma Bliski Wschód i Afrykę u siebie, na własnym terytorium. Ich troska o rozwiązywanie zewnętrznych problemów, których są współautorami staje się groteskowa.
yaro
Frncja ze swoim cukierkowym prezydentem chce zaistnieć na arenie międzynarodowej. Odnoszę wrażenie, że bardziej jest to potrzebne samemu prezydentowi niż Francji. Prawdziwe rozmowy są w Astanie i tam się rozgrywa przyszłość Syrii w której to Rosjanie i nikt inny mają najwięcej do powiedzenia.
PiotrEl
Właściwe miejsce dla takich rozmów już jest - to Astana. Uczestnicy to ci którzy coś w Syrii REALNIE mogą - co najmniej na lądzie czyli Rosja, Iran i Turcja oraz Syria. USA nie chcą się angażować w rozmowy, ale już widać że Syrię odpuszczą. Francja jest za słabym militarnie i gospodarczo krajem z fatalnym udziałem w przeszłości Syrii.