- Analiza
- Wiadomości
Francuska koncepcja użycia śmigłowców. Dowódca ALAT o doświadczeniach
Generał Olivier de la Motte, dowódca lotnictwa lekkiego francuskich wojsk lądowych ALAT przedstawił swoje doświadczenia, jeżeli chodzi o wykorzystanie bojowe śmigłowców – w tym helikopterów Caracal i Tiger. Zaprezentował również ogólną koncepcję użycia wiropłatów w lotnictwie armijnym Francji.
Generał de la Motte zaznaczył, że jego opinię należy rozpatrywać z punktu widzenia dowódcy. W trakcie Konferencji Śmigłowcowej w Warszawie 13 stycznia przedstawił on organizację lotnictwa lekkiego wojsk lądowych ALAT (Aviation Légère de l'Armée de Terre,) oraz doświadczenia bojowe nabyte w czasie ostatnich 10 lat – ze szczególnym uwzględnieniem wykorzystania maszyn Tiger i Caracal.
Co to jest ALAT?
ALAT to lotnictwo lekkie francuskich wojsk lądowych. Generał De la Motte wykorzystywane przez ALAT statki powietrzne podzielił na trzy rodzaje:
- śmigłowce uderzeniowo-rozpoznawcze – 147 sztuk helikopterów Gazelle i Tiger;
- śmigłowce transportowo-desantowe – 115 sztuk helikopterów Puma, Cougar, Caracal i NH-90 Caïman;
- specjalistyczne statki powietrzne – 67 sztuk: śmigłowców Fennec i EC-120 oraz samoloty TBM-700 i PC-6 Pilatus.
Flota jest cały czas modernizowana, ponieważ Francuzi już dawno się przekonali o przydatności śmigłowców w działaniach wojsk lądowych. Jak się okazuje Republika po Stanach Zjednoczonych ma w tej chwili największe doświadczenie w bojowym wykorzystaniu helikopterów. De la Motte jako przykład pokazał obecne zaangażowanie ALAT w operacjach w Afryce. W działaniach bojowych uczestniczy tam w tej chwili 36 śmigłowców: w tym 5 maszyn typu Tiger (3 w Mali i 2 w Republice Środkowoafrykańskiej) i 4 typu Caracal (2 w Czadzie i 2 w Mali).
Wiropłaty są tam wykorzystywane w siedmiu różnych miejscach: w operacji morskiej Corymbe, w trzech misjach lądowych Barkhane (wschodniej, zachodniej flanki i centrum) oraz w Dżibuti, Senegalu i Wybrzeżu Kości Słoniowej. W ciągu ostatniej dekady ALAT uczestniczył w wielu operacjach praktycznie na całym świecie: w Afryce, w Europie (Kosowo) i Azji (Afganistan). Szczególnie ważne było działanie w Libii, ponieważ śmigłowce były wówczas wykorzystywane z pokładu okrętów typu Mistral.
Doświadczenia zebrane w czasie tych działań wyraźnie wskazują na konieczność posiadania odpowiednich śmigłowców i na wypracowanie dla nich właściwej taktyki. De la Motte opisując operacje w Afganistanie i Sahel (Centralnej Afryce) zaznaczył, że nieprzyjaciel prowadził tam przede wszystkim działania asymetryczne, szybko się wycofywał i wtapiał w lokalna ludność cywilną. By temu zaradzić Francuzi bardzo intensywnie wykorzystywali wywiad i rozpoznanie, starali się być wszechobecni i najczęściej działali z zaskoczenia. Dodatkowo duży nacisk położono na ochronę załóg i odporność na ostrzał oraz na kontrolę ognia (decyzja o ataku podejmowana była tylko wtedy, gdy cel został dokładnie zidentyfikowany i potwierdzony) i udzielanie wsparcia ogniowego dla sił związanych walką. Ze względu na to, ze obszar działań był rozległy, nasycony zagrożeniami oraz panowały trudne warunki środowiskowe Francuzi postawili na mobilność sił (na dużych odległościach) i szybkość działań, zintensyfikowali szkolenie oraz zwiększyli wsparcie.
Działania innego charakteru były prowadzone w Libii. Francuzi określili je jako wojna symetryczna ograniczona, z zagrożeniem z powietrza na poziomie średnim, wskazując jeszcze na możliwość przechwytywania przez przeciwnika komunikatów radiowych. By temu zaradzić lotnictwo ALAT operowało głównie w nocy, w ograniczonym stopniu korzystając z łączności radiowej, bardzo dokładnie planując operacje, intensyfikując działania rozpoznawcze i zapewniając odpowiednią ochronę swoich statków powietrznych. Przydatne w opinii dowódcy były również systemy walki elektronicznej, w jakie były wyposażone śmigłowce Tiger.
Ważnym egzaminem dla ALAT była operacja w Mali, którą trzeba było uruchomić w bardzo krótkim czasie (tydzień po podjęciu decyzji). Dzięki wprowadzanym wcześniej rozwiązaniom lotnicze siły ekspedycyjne osiągnęły gotowość już 5 godzin po rozładunku z samolotów transportowych. Przy czym Francuzi byli zmuszeni do rozmieszczenia swoich sił z kompletnymi systemami obsługi.
Ta zdolność do bardzo szybkiego podjęcia działań stała się cechą francuskiego lotnictwa wojsk lądowych. Dodatkowo zadbano, by nie było problemów z eksploatacją statków powietrznych. Do pełnej obsługi śmigłowca Tiger w nieprzygotowanej do tego bazie w terenie, potrzeba przykładowo tylko trzech mechaników.
W sumie w czasie 44 tur operacyjnych Francuzi wykorzystali 22 helikoptery uderzeniowe Tiger i 19 helikopterów Caracal (tak więc wszystkie jakie od 2004 roku wprowadzono do francuskich sił zbrojnych). Śmigłowce te według przytoczonych przez dowódcę danych armii francuskiej sprawdziły się w trudnych i zróżnicowanych warunkach klimatycznych – w tym podczas walk na pustyni. W międzyczasie wprowadzono usprawnienia zwiększające bezpieczeństwo dla załóg statków powietrznych. W przypadku śmigłowców Tiger wprowadzono dodatkowe osłony balistyczne chroniące przed pociskami kalibru 7,62 mm i 12,7 mm.
W czasie działań w Afganistanie 10 Tigerów zostało trafionych z ziemi i wszystkie wróciły do bazy (przy czym jeden lecąc tylko na jednym silniku). Trzy śmigłowce Tiger zostały stracone bezpowrotnie. Jeden w Afganistanie z powodu złych warunków atmosferycznych, jeden w Niemczech podczas lotu treningowego z powodu złych warunków atmosferycznych i jeden w Australii podczas pokazów. Wszyscy piloci przeżyli wypadki.
Doświadczenia z ostatnich działań bojowych wykazały, że siła ognia w przypadku helikopterów jest czynnikiem kluczowym. Wtedy uzyskuje się efekt odstraszania (który przez generała został uznany za najważniejszą cechę helikopterów Tiger i to zarówno w odniesieniu do przeciwnika jak i wsparcia sił własnych), a dodatkowo ma się możliwość precyzyjnego zwalczania celów. Zasadnicze znaczenie ma również koordynacja oraz współpraca jednostek powietrznych i lądowych. Zapewnia to nie tylko właściwe wykonywanie stawianych zadań, ale również zabezpiecza przed ogniem bratobójczym.
Oceniając śmigłowce Tiger i Caracal generał de la Motte wskazał na małe obciążenie załóg prowadzeniem lotu, co pozwala jej się skupić na wykonaniu właściwego zadania. Według niego Caracale są o tyle przydatne, że mogą wykonywać cały zakres misji, od zadań transportowych, poprzez ewakuację medyczną (MEDEVAC), po operacje specjalne i Combat SAR. De la Motte wskazywał również na duży zasięg, autonomiczność, odporność na ostrzał z ziemi i skuteczne środki ochrony własnej. Ważna jest również łatwość w obsłudze i użytkowaniu.
Generał de la Motte udzielił również odpowiedzi na kilka pytań zadanych przez dziennikarzy Defence24.pl.
Wprowadzając do służby nowe śmigłowce NH 90 Caïman rozpoczęliście ten proces od wersji transportowej TTH (Tactical Transport Helicopter). W przypadku Wojsk Specjalnych zapadła decyzja o pozostawieniu Caracali - dlaczego?.
To dobre pytanie. Dlaczego mamy jednocześnie Caïmany i Caracale? Odpowiedź wynika z historii tworzenia programu śmigłowcowego. Podjęto decyzje o wspólnym budowaniu helikoptera z Włochami - razem z AgustaWestland, z Niemcami, z Holendrami – teraz z Hiszpanami. Trzeba było stworzyć całkowicie nowy śmigłowiec. W przypadku Francji chodzi tu przede wszystkim o Caïmany w wersji da wojsk lądowych i marynarki wojennej.
Program międzynarodowy objął ogromną ilość zupełnie nowych rozwiązań: w tym technologię produkcji kompozytów na kadłub. Dostępność tych maszyn na początku była więc bardzo ograniczona. Tymczasem wybuchła wojna z terroryzmem i niezbędny był bardzo szybko śmigłowiec przydatny do działań bojowych. Szczególne potrzeby miały francuskie siły powietrzne, które musiały mieć m.in. helikopterów do ratowania pilotów [Red. w operacjach Combat SAR/RESCO - recherche et sauvetage au combat]. I tutaj się okazało, że jest dostępny śmigłowiec Caracal, niezawodny, z nowoczesnym wyposażeniem i spełniającym wymagania operacyjne.
Jakie były inne czynniki wyboru przez francuskich komandosów Caracali a nie nowocześniejszych Caïmanów?
Odpowiedź jest prosta: ponieważ do dzisiaj nie ma helikopterów Caïman do działań specjalnych.
Panie Generale, ile lat w takim razie będą wykorzystywane Caracale we francuskich wojskach specjalnych?
W tej chwili mamy osiem takich śmigłowców. Są one wykorzystywane około 10 lat i prawdopodobnie będą one używane jeszcze co najmniej przez taki sam okres. Przyszłością armii francuskiej będą jednak Caïmany. Nie mamy jednak w tej sprawie sprecyzowanego harmonogramu.
W czasie swojego wystąpienia wspominał Pan o ochronie balistycznej śmigłowców Tiger. Czy mógłby Pan opisać Caracale pod tym względem?
Przede wszystkim zadbano o ochronę pilotów. Ich siedzenia są opancerzone, podobnie jak wszystkie fotele dla desantu. Zastosowano również osłonę balistyczną w podłodze. W wersji dla komandosów chroniona jest również część tylna i to nie tylko podłoga. Zapewniono przy tym ochronę przed różnego typu pociskami karabinowymi.
Jakie są wady Caracali, biorąc pod uwagę francuskie doświadczenia bojowe z ich wykorzystania. Albo inaczej, jakie są oczekiwania co do zmian, które zdaniem użytkownika powinny zostać wdrożone?
Przede wszystkim my w armii francuskiej nie jesteśmy przyzwyczajeni do transportu prowadzonego ciężkimi śmigłowcami. Tak więc możliwości Caracali jeżeli chodzi o transport ludzi i ładunku nam wystarczały. Ale wprowadzenie ciężkich śmigłowców niewątpliwie poprawiłoby mobilność sił i przyśpieszyło przerzut wojsk.
Dodatkowo należy myśleć o przyszłej integracji śmigłowców w operacjach sieciocentrycznych. A to już będzie wymagało wprowadzenia łączności satelitarnej i systemów wymiany danych taktycznych – takich jak Link 16. To zwiększenie świadomości sytuacyjnej oraz wprowadzenie systemu wspomagania dowodzenia będzie niewątpliwie najważniejszymi zadaniami w przyszłości. Takie systemy będą już na specjalistycznych śmigłowcach NH-90 Caïman. Pamiętajmy, że najlepszy śmigłowiec to taki, który pozwoli na realizację postawionego zadania.
Podczas działań w Afganisatanie i Libii bardzo często armia francuska wykorzystywała tandem złożony z działających w bezpośrednim kontakcie: nowoczesnego śmigłowca Tiger i starego Gazelle. Dlaczego działaliście w ten sposób?
W naszej doktrynie na początku mieliśmy dwie podstawowe wersje śmigłowców bojowych: Gazelle z działkiem i Gazelle z system celowniczym Viviane uzbrojone w przeciwpancernej pociski HOT. Później Gazelle z działkiem ostatecznie zastąpiły helikoptery Tiger. W ten sposób powstała para dwóch śmigłowców, z których jeden, pomimo, że stary - jest nadal bardzo przydatny.
Zastosowanie Gazelle nie wynikało więc z ograniczeń śmigłowców Tiger, ale z racjonalnego rozdzielania zadań, pomiędzy to co jest dostępne w naszej armii. Działanie w grupach okazało się bardzo skuteczne i wysyłając np. helikoptery Puma lub Caracale, często wspieraliśmy je poprzez asystę Tigerów. Były one skuteczne nie tylko przez atak, ale bardziej jako system odstraszania.
Cechą charakterystyczną działań francuskiego lotnictwa jest bardzo restrykcyjne prawo użycia ognia. Jakie były motywacje aż takiego ograniczenia, przecież to wyraźnie utrudnia prowadzenie operacji?
To nie jest wybór ALAT. To jest wybór francuski. Przyczyny łatwo wyjaśnić na podstawie działań w Mali i wcześniej w Afganistanie. Cechą charakterystyczną tamtych operacji była trudność w wizualnej identyfikacji przeciwnika. Nie mieli oni mundurów i byli trudni do odróżnienia od ludności cywilnej. Działaliśmy według prostej zasady: Jeżeli jesteś agresywny, my także jesteśmy agresywni.
Jest to niewątpliwie utrudnienie z punktu widzenia taktycznego. Wystarczyło bowiem, że przeciwnik odłożył broń i już mu nic nie groziło z naszej strony. Odpowiedź jest taka, że wojna nie jest prowadzona dla wojny. Chcąc doprowadzić na jakimś terenie do stabilizacji nie można prowadzić polityki strachu. Z punktu widzenia strategicznego i przyszłości to się opłaca. Po zakończeniu działań nie mamy bowiem problemów z ludności cywilną, która nie ponosiła kosztów wojny – np. przez straty uboczne spowodowane omyłkowym otworzeniem ognia.
Czy przewiduje Pan zmiany w tym obszarze, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia i nowe możliwości statków powietrznych?
Dzisiaj armia francuska jest bardzo dobrze przyjmowana przez kraje, w których ona działa. Często jesteśmy pytani przez naszych sojuszników ze Stanów Zjednoczonych, jak my to zrobiliśmy. Odpowiedź jest bardzo prosta. Przez roztropność w działaniu. Często rezygnując z celów taktycznych osiągamy bowiem korzyści strategiczne.
Wracając do działań w Libii. Jakie przedsięwzięcia trzeba było zrealizować, by przygotować śmigłowce wojsk lądowych do działań z pokładu okrętów? Mam na myśli na przykład problemy z korozją.
Przede wszystkim wprowadziliśmy „okrętowy” tryb eksploatacji i przeglądów. Chodzi np. o mycie silników każdorazowo po zakończeniu misji nad morzem. Prowadzone są również bardziej szczegółowe przeglądy, co jest o tyle łatwe, że mówimy to o dużych okrętach.
Konieczne jest również odpowiednie wyszkolenie personelu latającego do operacji morskich. To jest wymóg działań połączonych, ale jest to bardzo trudne. Muszą to być bowiem piloci wszechstronni, przygotowani do prowadzenia zarówno operacji w górach, jak również do lądowania na niestabilnych lądowiskach okrętowych. Take działania są jednak możliwe tylko wtedy, gdy są do tego odpowiednie śmigłowce.