Reklama

Geopolityka

Francja i Niemcy ostrzegają przed rosyjskimi najemnikami w Mali

Fot. Thomas GOISQUE — thomasgoisque-photo.com, licencja CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia.org
Fot. Thomas GOISQUE — thomasgoisque-photo.com, licencja CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia.org

Francja stanowczo zapewnia o chęci obecności w Sahelu, ale jednocześnie stanowczo przestrzega władze Mali przed zaakceptowaniem jakiekolwiek formy obecności rosyjskich najemników w tym państwie. Francuska minister obrony Florence Parly odwiedziła malijskiego szefa resortu obrony płk. Sadio Camarę. Miała mu przekazać stanowisko Paryża, które jest jednoznaczne – w przypadku zatrudnienia Rosjan, dojdzie do znacznej izolacji Mali ze strony państw europejskich. Malijski szef resortu obrony, według informacji podanych przez agencję AFP, miał jednak zapewnić Paryż, że żadne decyzje związane z sięgnięciem  po Rosjan nie zostały jeszcze podjęte.

Przypomnijmy, że w ostatnich dniach głośnym stała się hipoteza, że władze w Bamako mogą zaprosić słynną Grupę Wagnera do kraju. Tak, aby rosyjscy „prywatni” kontraktorzy wspierali rządzących w zakresie ochrony VIP i przede wszystkim w procesie  szkolenia wojsk malijskich. Rosjanie są w tej chwili obecni w różnych częściach Afryki, jako nie tylko klasyczna prywatna firma wojskowa (PMC), ale również będąc nieoficjalnym zasobem polityki władz rosyjskich na kontynencie. Dla Francji szczególnie problematyczna stała się w ostatnich latach obecność "wagnerowców" w Republice Środkowoafrykańskiej. W przypadku Mali nieoficjalnie mowa jest o kontyngencie liczącym ok. 1000 Rosjan, którego wynajęcie ma kosztować niemal 10 mln euro. Przy czym, trzeba pamiętać, że tuż za kontraktorami wojskowymi mogą podążyć inni Rosjanie, pełniący chociażby służbę w tamtejszych strukturach wywiadowczych. Tym samym, ich obecność w Mali przekładałaby się nie tylko na kwestie stricte wojskowe. Trzeba też pamiętać, że Mali ma podpisaną z Rosją umowę w sprawach wojskowych, ale byłoby to pierwsze sięgnięcie po najemników z tego państwa jak podkreśla "The Africa Report". 

Oprócz Francji, ostrzeżenia przed możliwym wykorzystywaniem rosyjskich najemników wysyłane były przez Niemców. Ci ostatni uważają, że pojawienie się rosyjskich najemników podważyłoby możliwości wspierania Mali przez wojska międzynarodowe, w tym niemieckie, w działaniach na rzecz zapewniania bezpieczeństwa w regionie. W toku kampanii wyborczej w Niemczech istnieje niejako konsensus najważniejszych partii politycznych w tym aspekcie polityki zagranicznej. Generalnie, dla sił międzynarodowych pod wodzą Francuzów i UE trudnym byłoby do przyjęcia operowanie niejako w połączeniu z rosyjskimi najemnikami. Dyplomatycznie mowa jest o braku „kompatybilności” takich rozwiązań, ale w praktyce nikt nie wyobraża sobie dopuszczenie "wagnerowców" do własnych baz i sił. Także, Unia Europejska wysyła sygnały do rządzących w Mali, że zatrudnienie tzw. "wagnerowców" wpłynęłoby na wzajemne relacje. Przestrzegał przed tym chociażby Josep Borrell, odpowiadający za unijną politykę zagraniczną. Co więcej, problem rosyjskich najemników miał wejść do agendy zamkniętego, roboczego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw UE, które odbyło się przy okazji sesji generalnej ONZ w Nowym Jorku.

Malijska junta wojskowa, która przejęła władzę w tym państwie w wyniku ostatniego zamachu stanu, nie zgadza się jednak na jakiekolwiek formy wpływania na sytuację bezpieczeństwa i decyzje w kraju. Padają nawet sugestie, że żadne zagraniczne mocarstwa nie będą narzucały własnej woli państwu jeśli chodzi o budowę własnej obronności. Przypomnijmy, że w sierpniu minionego roku doszło do obalenia w Mali władzy prezydenta Ibrahima Boubacara Keity'ego, następnie wojskowi zaakceptowali cywilny rząd tymczasowy, ale w maju tego roku płk Assimi Goita znów przejął władzę i sam ogłosił się prezydentem. Planowane nowe wybory zostały wskazane na luty 2022 r. Obecnie sprawujący urząd premiera w Mali Choguel Kokalla Maiga miał stwierdzić, że wszelkie rozważania w zakresie planów sięgnięcia po rosyjskich najemników są spowodowane wycofywaniem się sił międzynarodowych z części regionów kraju. Przywołuje się w tym miejscu możliwe zamknięcie do początku 2022 r. baz wojskowych, dotychczas wykorzystywanych przez kontyngent francuski w północnym Mali (w Kidal, Tessalit i Timbuktu). Może to sugerować, że tamtejsi rządzący starają się w pewnym sensie targować z Francuzami i UE. Zaś obecność "wagnerowców" ma być potencjalną kartą przetargową w staraniach o uzyskanie większej pomocy lub nawet akceptacją utrzymania władzy w kręgu związanym z juntą wojskową, także po lub nawet bez planowanych wyborów.

Trzeba stwierdzić, że Francja dość stanowczo zaprzecza, aby jej celem było wspomniane opuszczenie Sahelu i Mali. Wręcz przeciwnie, dyplomaci francuscy sugerują, że dla Paryża, ale również dla innych państw europejskich obecność w Sahelu winna być traktowana priorytetowo. Wszystko z racji powiązania kwestii bezpieczeństwa europejskiego z wydarzeniami w tej części Afryki. Mowa jest przede wszystkim o możliwości odbudowania zasobów terrorystów, bazujących na ideologii islamistycznej w przypadku ograniczenia presji wywieranej na nich nie tylko przez wojska francuskie, ale również stacjonujące tam siły międzynarodowe. Jednakże, nie da się zapomnieć o takich strategicznych kwestiach jak chociażby możliwość eskalacji presji migracyjnej czy też zwiększenie drożności kanałów przerzutu narkotyków do Europy via Afryka Zachodnia i Północna. Paryż wskazuje wręcz, że wraz z opuszczeniem Afganistanu przez siły międzynarodowe, dla państw europejskich region Sahelu powinien być uznany za kluczowe miejsce walki z terroryzmem i skorelowanymi z nim zagrożeniami dla bezpieczeństwa ponadregionalnego. 

Przy czym, rzeczywiście strona francuska rzeczywiście widzi potrzebę niejako restrukturyzacji systemowego podejścia do własnej obecności wojskowej. Chodzi o ograniczenie stacjonowania i działania dużych zgrupowań francuskiego wojska (od 2013 r. Francja zaangażowała w Mali i regionie znaczny kontyngent sił zbrojnych w ramach op. Serwal i później Barkhane), na rzecz zwiększenia możliwości wspierania sił państw regionu z powietrza i poprzez silne grupy zadaniowe sił operacji specjalnych. W tym kontekście kluczowe doświadczenia niesie funkcjonowanie przede wszystkim Grupy Zadaniowej Takuba- oferującej właśnie synergię zdolności wspierania wojsk malijskich transportem śmigłowcowym oraz asystą elitarnych operatorów z jednostek sił operacji specjalnych państw europejskich. Francja może pochwalić się przy tym znacznymi sukcesami odniesionymi w ostatnim czasie w walce z tzw. Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze. To dzięki prowadzonej przez Francuzów wyeliminowany został groźny lider tej struktury islamistycznej Abu Walid al-Sahrawi. Ten sukces został szczególnie pozytywnie odnotowany przez Stany Zjednoczone, których czterej żołnierze zginęli w 2017 r. w Nigrze właśnie w ataku zaplanowanym przez wspomnianego terrorystę. Jednak, w tym miesiącu islamiści przypomnieli o sobie za pomocą podkładanych na szlakach komunikacyjnych improwizowanych ładunkach wybuchowych (IED). W eksplozji jednego z nich zginęło - zgodnie z informacją z 20 września - 4 żołnierzy malijskich, zaś w podobnym ataku z 12 września śmierć poniosło 5 Malijczyków. 

Reklama
link: https://sklep.defence24.pl/produkt/amia-europejska/
Reklama

Reklama

Komentarze (7)

  1. Chyżwar

    Nie powinni się wycofywać nawet jak ruscy wepchną tam "wagnerowców". Ci panowie swego czasu zaliczyli "ścieżkę zdrowia" w Syrii. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić im remake w Mali.

    1. Pepe

      Francuzi nie mają a10 ale popieram ;)

    2. easyrider

      Żołnierze jeszcze mają jaja ale ich politycy to już tęczowi wojownicy. Ciekawe czy pamiętają, że kiedyś francuski wywiad zatopił Rainbow Warrior w Nowej Zelandii? Teraz już by nie byli zdolni do takiej akcji.

  2. xd

    ciekawe stwierdzenie jak zatrudnicie rosjan to będziemy was izolować tzn sankcje, czy to są te europejskie i światowe wartości głoszące o prawie do samostanowienia państw, jak widać wg. światowej demokracji każdy ma prawo mieć swoje zdanie pod warunkiem że jest ono zbieżne z ich zdaniem

    1. Kiks

      Mali na razie jest samodzielne. Myślisz, żę do czego dążą ruscy, obrońco czerwonych interesów? Mnie interesują interesy i bezpieczeństwo Europy, a nie czerownej zarazy.

  3. easyrider

    Bez znaczenia jest czy Rosjanie zwiększają swoją obecność w Mali, skoro Francja ma Sahel siebie. Codziennie, krok po kroku powiększający się. W końcu pozostanie już tylko Sahel a rdzenni, tubylczy Francuzi w enklawach jak w RPA. Od tego nie ma odwrotu bez radykalnych posunięć. Teraz.

  4. Eee tam

    Amerykanie w Syrii przed nimi nie ostrzegali tylko szybko zrobili z nimi porządek jak tylko zapyatli się Moskwy czy to ich żołnierze a dostali szczerą słowiańską odpowiedź że NIET

    1. a

      A ty dalej bajki opowiadaj

    2. Zibi

      Kłamali? Wagnerowcy w świetle rosyjskiego prawa nie są rosyjskimi żołnierzami. Żeby było jeszcze śmieszniej, bycie najemnikiem w Rosji jest nielegalne

  5. el capitan

    Ale Rosjanie walczą o złoża uranu w Kazachstanie z Chińczykami, francuskie źródła ich nie interesują. Będą współpracować? Myślę, że nie mają wyjścia.

  6. AA

    Niemcy Francja i reszta UE trzęsą portkami przed grupą ruskich najemników a chcą unijne siły zbrojne zakładać i sami sie bronić przed całą armią moskali:))

  7. dorotek

    Złodziej nie lubi innego złodzieja... Jak tylko wezwiecie innego złodzieja, aniżeli nas Francuzów, natychmiast zniszczymy was gospodarczo.

Reklama