Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Eksplozje w Bostonie nie były dziełem terrorystów?

Fot. Twitter
Fot. Twitter

Wydarzenia w Bostonie media pochopnie osądziły jako atak terrorystyczny. Na razie nie można dokonać takiej kwalifikacji - twierdzi amerykański ekspert popularnego serwisu poświęconego terroryzmowi. 

W wyniku poniedziałkowego zamachu bombowego w trakcie maratonu w Bostonie śmierć poniosło 3 osoby, ponad 100 zostało rannych. Wydarzenie to szerokim echem odbiło się w mediach całego świata, wzbudzając silne emocje. Przyczyniło się także do powstania wielu spekulacji i domysłów dotyczących natury ataku i jego sprawców. Chociaż dotychczasowe ustalenia nie dają jasnego obrazu sytuacji, niektóre media uznały za oczywiste, że doszło do ataku zorganizowanej grupy terrorystycznej. Na razie nie można dokonać takiej kwalifikacji - przekonuje Joseph Fitsanakis ekspert popularnego serwisu Intelnews.org.  Więcej: Zamach w Bostonie: pierwszy taki atak od 11 września 2001 roku Ekspert przekonuje, że brak jest dowodów potwierdzających tezę, iż Boston stał się ofiarą zamachu terrorystycznego. Duże straty wśród ludności cywilnej i wykorzystywanie taktyki zastraszania nie zawsze wskazują na terroryzm. Nie należy zapominać, iż kluczowym elementem w przypadku takiego ataku jest motywacja sprawców. Terroryści swoim działaniem starają się wywrzeć nacisk na władze, zawsze kierują się określonym celem politycznym. W przypadku Bostonu, kiedy nie wykryto jeszcze sprawców wydarzenia, ciężko jest określić jakimi przesłankami się oni kierowali dowodzi Fitsanakis. Obiektem ataku było wydarzenie sportowe, które niewiele ma wspólnego z polityką. Równie dobrze może się okazać, iż za zamachem stoi grupa kryminalistów, a nawet jedna osoba, bez żadnych powiązań terrorystycznych. Więcej: FBI objęło nadzór nad śledztwem w sprawie bostońskiego zamachu Ekspert dowodzi, że niektóre media, trochę na wyrost, porównywały zamach w Bostonie do wydarzeń z 11 września. Nie umniejszając wielkości nieszczęścia w Bostonie, wydaje się to być nie na miejscu, gdyż obydwa wydarzenia różnią się znacznie skalą, liczbą ofiar, a także swoim znaczeniem i wpływem na przyszłość, ciężko się więc doszukać wielu podobieństw. Autor bloga Intelnews.org przekonuje, że wkrótce po zamachu starano się także znaleźć winnych wśród amerykańskich służb specjalnych. Jeżeli było to działanie zorganizowanej grupy, to rzeczywiście służby takie jak FBI mogłoby być w stanie mu zapobiec. Jeśli jednak okaże się, że za zamachem stała jedna osoba, to wykrycie takiego człowieka przez FBI jest praktycznie niemożliwe. W tym drugim przypadku za bezpieczeństwo uczestników maratonu odpowiadałyby wyłącznie odpowiednie służby zajmujące się ochroną wydarzenia. Więcej: Zamach w Bostonie: nagrania wideo przedstawiają moment wybuchu Z wysuwaniem wniosków z wydarzeń w Bostonie należy się wstrzymać przynajmniej do czasu, gdy oficjalne służby zajmujące się sprawą ujawnią więcej szczegółów - konkluduje Fitsanakis. (AK)
Reklama

Komentarze

    Reklama