Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Co po Gepardzie? Pancerna karuzela w Wojsku Polskim [ANALIZA]

Ministerstwo Obrony Narodowej ostatecznie wycofuje się z kontrowersyjnego w świetle deklarowanych założeń, procesu pozyskania wozu wsparcia bezpośredniego (WWB) kryptonim Gepard. Ten pojazd o nie do końca sprecyzowanych właściwościach miał pierwotnie stanowić jeden z głównych filarów szerokiego programu związanego z modernizacją wojsk pancernych i zmechanizowanych. Obecnie podjęte decyzje na pewno wydłużą już i tak przekroczone pierwotne terminy realizacji pozyskania nowych maszyn. Nie ma też na razie żadnej jednoznacznej odpowiedzi, co w zamian i kiedy.

  • Demonstrator Wozu Wsparcia Bezpośredniego Anders. Fot. OBRUM Gliwice.
    Demonstrator Wozu Wsparcia Bezpośredniego Anders. Fot. OBRUM Gliwice.
  • Czołg PT-91 Twardy. Foto: st. sierż. Andrzej Domaszewicz (34bkpanc.)
    Czołg PT-91 Twardy. Foto: st. sierż. Andrzej Domaszewicz (34bkpanc.)
  • Fot. kpt. Adriana Wołyńska, szer. Natalia Wawrzyniak
    Fot. kpt. Adriana Wołyńska, szer. Natalia Wawrzyniak

Jedyna informacja, którą można obecnie uzyskać to taka, że przyszła modernizacja ma bazować na wdrożeniu w dłuższej perspektywie czasowej do eksploatacji czołgu podstawowego nowego typu. Przy czym co to jest „czołg nowego typu”? Jeszcze nie tak dawno była nim platforma powstała w ramach rodziny wozów w amerykańskim programie FCS, następnie był to głęboko zmodernizowany pod wpływem doświadczeń z Iraku i Afganistanu wóz III generacji. A może jest to zupełnie nowa i zarazem nie pierwsza w historii  propozycja z Rosji w postaci T-14 Armata? Podobnie jak nie wiedzieliśmy (i już się nie dowiemy) jak miał wyglądać WWB tak na obecnym etapie trudno określać jaki będzie polski czołg generacji IV, choć z deklaracji MON wynika, że prawdopodobnie ma to być pojazd klasy czołgu podstawowego (MBT).

Krótka historia długiego programu

Koncepcja zbudowania WWB wywodzi się jeszcze z początków tego wieku gdy w polskim przemyśle (głównie w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Urządzeń Mechanicznych (OBRUM) z Gliwic) powstała koncepcja opracowania polskiej, modułowej platformy bojowej XXI wieku jako bazy dla całej rodziny pojazdów specjalistycznych.  Wywodziła się ona głownie z amerykańskiego programu FCS i była niejako jej „spolonizowaną” wersją. Jednym z takich nowych pojazdów miał być wóz wsparcia ogniowego (WWO) wyposażony w wieżę ze 120 mm armatą gładkolufową. Kolejne rozwinięcie tej idei to zaprezentowany demonstrator technologii czołgu lekkiego (nazwany Anders) na bazie wielozadaniowej platformy bojowej (WPB).

Tak więc to nie samo MON, ale niejako przemysł zasiał w wojsku ideę takiego pojazdu a podtrzymały ją ówczesne doświadczenia z Afganistanu i Iraku oraz przekonanie o konieczności tworzenia sił ekspedycyjnych i wysoko mobilnych.

W 2013 roku na mocy umowy NCBiR z konsorcjum firm krajowych (w którym liderem było OBRUM) dofinansowano projekt WWB wybrany w ramach konkursu nr 4/2013 w zakresie "badań naukowych i prac rozwojowych na rzecz obronności i bezpieczeństwa państwa".

Do obecnej chwili sama realizacja projektu znajdowała się na etapie określenia założeń do projektowania, a jego opóźnienie w stosunku do pierwotnych planów wynosiło już ponad 24 miesiące. Przyczyn takiego stanu rzeczy było kilka w tym m. in. rozpoczęcie projektu bez podstaw merytorycznych w postaci zatwierdzonych WZTT i w sytuacji początkowej realizacji etapu fazy analityczno-koncepcyjnej, jego objęcie nadzorem Koordynatora ze strony MON czy chociażby redefiniowanie w 2016 roku Wymagań Operacyjnych (WO), co wymusiło powtórzenie fazy analityczno-koncepcyjnej oraz aktualizację przez wykonawcę dokumentacji. Początkowa wartość projektu to 100 mln zł a jego wykonanie finansowe wynosiło ok. 32% (wg. danych MON nie potwierdzonych przez NCBR). Planowano pozyskać blisko 420 egzemplarzy tego wozu.  

Sam Gepard pierwotnie miał być pojazdem o masie do ok. 35 ton (z zapasem modernizacyjnym ok. 2000 kg)  i wieżą z uzbrojeniem w postaci 120 mm armaty na amunicję standardu NATO z automatem ładowania, umieszczonym w jej tylnej części. Podwozie bazowe WWB zgodnie z projektem stanowić miała Uniwersalna Modułowa Platforma Gąsienicowa (UMPG).  

Niska masa miała zapewnić wysoką mobilność taktyczno-operacyjną w porównaniu z tradycyjnymi czołgami, co już od podstaw mijało się z założonym celem, bo w zasadzie jej charakterystyki trakcyjne były porównywalne. Kosztem było z kolei słabsze opancerzenie, które kompensowały nowoczesne (z założenia) systemy obrony aktywnej, przekazywania danych i kierowania ogniem podnoszące świadomość sytuacyjną załogi oraz zapewniające wysoką skuteczność wykrycia, identyfikacji i zniszczenia wrogich maszyn. Ale takie systemy montowane są również (bądź planowane do zamontowania) w najnowszych, obecnie wykorzystywanych czołgach podstawowych, a chociażby systemu BMS do tej pory nie mamy  na wyposażeniu naszej armii. Sama mobilność operacyjna również była fikcją, bo i tak kraj nasz nie posiada odpowiednich środków by ją zapewnić. Trzeci zasadniczy wskaźnik – czyli ekonomiczność, biorąc pod uwagę sposób osiągnięcia zamierzonego celu, wielkość produkcji i jego niewielkie możliwości eksportowe, był również raczej mało prawdopodobny.

Wymagania też w międzyczasie redefiniowano i zmieniano koncepcje taktyczno-techniczne samego wozu. Wzrosnąć miała przede wszystkim masa, gdyż osiągnięcie zakładanej osłonności pasywnej okazało nieosiągalne, ale również domagano się jeszcze polepszenia jej skuteczności.

Same wymagania dla WWB były utajnione, niemniej wydaje się, że przy ich opracowaniu popełniono kilka błędów, w zakresie m. in.:

  • niedostatecznego zdefiniowania stopnia modułowości zastosowanych rozwiązań w obszarze ochrony, uzbrojenia i optoelektronicznych systemów walki ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju technologicznego tych systemów i możliwości ich adaptacji na istniejącej platformie;
  • dostosowania wozu do przenoszenia nowych rodzajów uzbrojenia, które pojawią się w przyszłości – armaty o większym kalibrze, elektrotermiczne czy elektromagnetyczne;
  • zapewnienia mu nowoczesnych zasad obsługi, użycia i zabezpieczenia eksploatacji oraz szkolenia i treningu (zestawy symulatorów i trenażerów do przeprowadzania szkolenia indywidualnego poszczególnych członków załóg oraz szkolenia zbiorczego – walki);
  • zapewnienia wysokiego masowego zapasu modernizacyjnego, by całkowicie zabezpieczał potrzeby modernizacyjne, dostosowanie platformy pod różne zabudowy czy zamontowanie w przyszłości najnowszych systemów walki.

Co dalej

Ze wstępnych deklaracji MON wynika, że rezygnacja z WWB jest między innymi związana z trudnością w spełnieniu stawianych mu wymogów, stojących u podstaw samego programu (które już w zamierzeniach były trudne do realizacji). Ale wydaje się, że jedna z przyczyn leży po innej stronie. Niewątpliwie była nią chęć opracowania wozu własnymi siłami czyli w praktyce bez kooperacji z silnym partnerem zagranicznym w oparciu o jego gotowe rozwiązania. Brak doświadczenia w konstruowaniu podobnych wozów samodzielnie w kraju oraz brak kluczowych komponentów i zespołów z góry skazywały ten projekt na porażkę. Podobnie było z pozyskiwanymi z zagranicy elementami (jak chociażby armata, silnik itp.). Nasze firmy zbrojeniowe za ich pozyskanie musiałyby przy tym najprawdopodobniej zapłacić więcej niż duże koncerny.

PT-91
Foto: st. sierż. Andrzej Domaszewicz (34bkpanc.)

Krajowe firmy często nie są zainteresowane pozyskiwaniem licencji zza granicy, ponieważ dla nich rozwój produktu daje pracę i pieniądze (jest tak niestety również w przypadku ośrodków naukowych).

Trudno już po raz kolejny pisać o szeregu projektów rozwojowych zbrojeniówki, które ostatecznie nie zakończyły się wdrożeniem uzbrojenia do służby. Również w samym obszarze czołgów nie mamy się czym pochwalić. Przecież od lat nie może zostać wyprodukowana nowoczesna amunicja podkalibrowa do „starego” T-72/PT-91 czy nowszego  Leoparda 2 a samo MON (swą nieprzemyślaną działalnością) doprowadziło do kompletnego zdewastowania technologicznego tych pierwszych maszyn (które można było modernizować i remontować zgodnie z wymaganiami). 

Gepard miał być następcą T-72 w brygadach zmechanizowanych i działać obok zmodernizowanych Leopardów 2 eksploatowanych w brygadach pancernych. Tak to widziało pierwotnie wojsko, ale niekoniecznie główny wykonawca, czyli przemysł.  

W MON od lat istnieje lobby na rzecz posiadania w linii dużej liczby czołgów, ale najnowsze maszyny to również wysokie koszty eksploatacji a przy tym szkolenia, modernizacji itp., co pokazał m. in. czołg Leopard 2. WWB miał to ułatwić, jako pewnego rodzaju tańszy odpowiednik czołgu.

strzelanie z Leopard 2A4
Fot. kpt. Adriana Wołyńska, szer. Natalia Wawrzyniak

W przemyśle dochodzi do zderzenia kilku koncepcji (choć państwowe spółki działają w ramach jednej PGZ). Jedną z nich było zbudowanie WWB w oparciu o pierwotne wymagania przez konsorcjum z liderem w postaci OBRUM. To rozwiązanie było już dogadane i tak naprawdę nie było zainteresowania innymi alternatywami. Tymczasem wojsko chciało mieć wybór pomiędzy różnymi możliwościami.

Inna (od niedawna preferowana) opcja to osadzenie wieży z OBRUM na podwoziu nowego bwp o kryptonimie Borsuk z HSW (z możliwymi do zaakceptowania zmianami technicznymi). Obecnie równie dobrze na tym ostatnim może być osadzona gotowa wieża od zagranicznego partnera i w ten sposób powstanie preferowany teraz przez MON niszczyciel czołgów o kryptonimie Barakuda.

T-72M1 były planowane do wycofania z eksploatacji w 2018 roku, na razie nie widać następców. Oczywiście ich eksploatacja może być wydłużana, ale wartość bojowa tych wozów jest bardzo niska, a ich ewentualna modernizacja byłaby obecnie dużo kosztowniejsza, niż gdyby ją przeprowadzić 15-20 lat temu. O realnych możliwościach co do utrzymania licznej floty nowoczesnych pojazdów gąsienicowych świadczyć może zaproponowany zakres modernizacji Leopardów 2 do wersji PL. Nowego BWP też nie należy się szybko spodziewać, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę czas potrzebny na samo wdrożenie do służby.

Jednak czy same wozy bojowe to teraz największy kłopot polskiej armii? Są one nieodzownym elementem uzbrojenia współczesnych wojsk, ale nie najważniejszym. Klasyczne uzbrojenie jakim są czołgi czy bwp to broń trzeciej czy czwartej kategorii. O ich powodzeniu w walce zdecyduje skuteczność systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, uderzeniowych systemów precyzyjnych o zwiększonym zasięgu, WRE (w tym cyberataku) oraz zapewnienie osłony powietrznej. Broń pancerna będzie też skuteczna gdy będzie działała w efektywnym połączeniu z innymi systemami walki czy dowodzenia i przekazywania danych. A Polska obecnie w żadnym z ww. obszarów nie ma wystarczających zdolności. Co więc pozyskiwać w pierwszej kolejności – system obrony przeciwlotniczo-przeciwrakietowej o kr. Wisła czy Gepard?

Podsumowanie

Czołg podstawowy nowego typu nie wejdzie do linii przed koniecznością wycofania PT-91, o ile eksploatacja tych ostatnich nie będzie wydłużona. Tak więc powstanie duża luka sprzętowa w wojskach pancernych, którą może powiększyć jeszcze konieczność wycofywania pierwszych Leopardów 2, choć długość służby tych ostatnich zwiększy planowana modernizacja. Wejście naszego kraju do programu opracowania Leoparda 3 niesie za sobą obecnie kilka niewiadomych. Po pierwsze co oprócz jego finansowania Polska może do niego wnieść (bo raczej nie nie zaawansowaną technologię).

Po drugie czy główni wykonawcy (KMW i Nexter), po ich doświadczeniach z polskim przemysłem, będą chętni do współpracy i czy w ogóle Niemcy i Francja się na to zgodzą. I po trzecie trzeba pamiętać, że ta maszyna może wejść do produkcji po 2030 roku, a więc późno biorąc pod uwagę polskie potrzeby. Trzeba też wspomnieć o potencjalnych korzyściach technologiczno–gospodarczych z wejścia w taki program, a raczej obaj partnerzy nie zgodzą się na produkcję kluczowych komponentów i podzespołów nowej maszyny w naszym kraju. Pewnym rozwiązaniem mogłoby być porozumienie międzyrządowe, ale ścieżką też może być porozumienie komercyjne z jedną czy kilkoma firmami. Każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety. Również inne drogi pozyskania czołgu nowej generacji (np. w ramach współpracy z Turcją czy Koreą Południową) mogą być trudne do realizacji. Program czołgu Altay jest opóźniony i zależny od zewnętrznych poddostawców, z kolei koreański K-2 jest w dużej mierze dostosowany do lokalnych warunków (odmiennych od polskich).

Jak na razie MON nie zaprezentował spójnej koncepcji, i to nie tylko dotyczącej pozyskiwania konkretnych systemów uzbrojenia, ale przede wszystkim ich taktyczno-operacyjnego wykorzystania. Dodatkowo dochodzi czynnik ekonomiczny – czyli zbyt mało środków na zbyt ambitne cele (przy obecnym poziomie finansowania, choć zapowiadane jest jego zwiększenie). Można odnieść wrażenie, że „bałagan decyzyjny” wzrasta, gotowość armii do wypełnienia stawianych jej zadań maleje a czas ucieka. Popełnionych błędów nie da się naprawić szybko, szczególnie gdy nie wie się jak to zrobić. Przygotowany przez resort Strategiczny Przegląd Obronny może być ostatnią szansą na przełamanie braku decyzyjności, ale tylko w wypadku, gdy jego rekomendacje będą spójne i zostaną szybko wdrożone w życie. Samo przygotowanie i przyjęcie strategii, nawet najlepszej, jest jednak tylko pierwszym krokiem na długiej i krętej drodze do odbudowania zdolności bojowej, a już obecnie zaniedbania w tym obszarze mają bardzo szeroki zakres.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama