Reklama

Geopolityka

Fot. Brejnev / Wikimedia (CC0)

Bułgaria: Operacja przeciwko migrantom w Sofii

Osiem osób zostało aresztowanych w nocy z wtorku na środę w stolicy Bułgarii podczas policyjnej operacji przeciwko nielegalnym migrantom. Na kilka godzin zamknięto most i ulice w pobliżu jedynego w bułgarskiej stolicy meczetu.

Od kilku dni na ławkach wokół muzułmańskiej świątyni nocują migranci między którymi często dochodzi do awantur i bójek. Szacuje się, że jest ich tam kilkuset.

We wtorek wicepremier i szefowa MSW Rumiana Byczwarowa spotkała się z mer Sofii Jordanką Fandykową, by omówić kwestię zapewnienia bezpieczeństwa w centrum stolicy. Postanowiono znacząco zwiększyć liczbę patroli policyjnych oraz wzmocnić monitoring.

Czytaj także: Europa nie będzie „drugim Izraelem”. Żołnierze na ulicach to półśrodek [OPINIA]

Duży wzrost liczby migrantów w Sofii eksperci tłumaczą tym, że kilkanaście dni temu Serbia szczelnie zamknęła swoją granicę z Bułgarią, zwłaszcza na północnym zachodzie. To przez ten odcinek granicy od jesieni 2013 roku napływała pierwsza znacząca fala uchodźców, kierujących się dalej na Zachód. W połowie lipca serbskie władze wysłały na granicę wojsko i policję konną.

Dziennikarz śledczy Stefan Taszew, autor licznych reportaży o przemycie ludzi, napisał we wtorek, że „biznes związany z przemytem ludzi do Serbii na północnym zachodzie (Bułgarii) praktycznie zamarł”. Według niego wciąż jeszcze działa kanał przemytniczy wokół granicznego przejścia Kałotina, lecz po niedawnych aresztowaniach wśród funkcjonariuszy ochraniających przemytników on również ma wkrótce zostać zamknięty.

Tymczasem migranci, w większości pochodzący z Afganistanu, nadal napływają do Bułgarii mimo zwiększonej obecności policji i wojska i 130-kilometrowego ogrodzenia z drutu kolczastego na granicy z Turcją.

Czytaj także: Grecja, Macedonia i Bułgaria - cele misji polskich pograniczników

Według bułgarskich władz fala migracyjna nasiliła się po nieudanej próbie zamachu wojskowego w Turcji z połowy lipca. Premier Bojko Borysow mówił niedawno, że średnio 150-200 migrantów dziennie jest zatrzymywanych przy granicy z Turcją.

Do czasu zamknięcia granicy bułgarsko-serbskiej migranci prawie natychmiast kierowali się dalej na Zachód; obecnie pozostają w Bułgarii, stwarzając problemy dla policji i miejscowej ludności.

Premier Grecji Aleksis Cipras na poniedziałkowym spotkaniu z Borysowem w Sofii mówił o zwiększonym napływie migrantów również do jego kraju. Dodał, że ich liczba wciąż jest niższa w porównaniu ze szczytowym okresem 2015 roku, lecz wyższa niż w kwietniu i maju br.

Nacjonalistyczna partia WMRO, należąca do rządzącej w Bułgarii koalicji, w wydanym w środę oświadczeniu podkreśliła konieczność całkowitego zamknięcia granicy z Turcją. Lider partii Krasymir Karakaczanow, wiceprzewodniczący parlamentu i kandydat na prezydenta z ramienia nacjonalistycznych ugrupowań, oświadczył, że wojsku i policji granicznej należy zezwolić na użycie siły w celu odparcia niekontrolowanych mas nielegalnych migrantów. Według niego Bułgaria powinna zwrócić się o wsparcie do UE i NATO.

Czytaj także: Wspólna ochrona zewnętrznych granic UE

Nowa fala migrantów i ich zwiększona obecność w Sofii stwarzają społeczne napięcia. Badanie, przeprowadzone 24 i 25 lipca przez bułgarską filię ośrodka Gallup International z udziałem 716 dorosłych obywateli, wykazało znaczne poparcie dla „rządów twardej ręki”. Krytykowaną przez obrońców praw człowieka ustawę antyterrorystyczną, która w ubiegłym tygodniu została przyjęta przez parlament w pierwszym czytaniu, poparło 56 proc. ankietowanych; zadeklarowali oni, że są gotowi zrezygnować z części swobód osobistych na rzecz bezpieczeństwa.

42 proc. ankietowanych wyraziło poparcie dla - wymyślonej na potrzeby badania - Agencji ds. Zwalczania Uchodźców. „Taka struktura nie istnieje, lecz odpowiedzi (respondentów) wskazują, że fala migracyjna wywołuje ogromny niepokój i łatwo jest uzyskać poparcie dla jakichkolwiek kroków przeciw niej” - wskazują analitycy Gallup International.

PAP - mini

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. Szwejjakobyły

    chyba o to w tym wszystkim chodzi - "jastrzębie" chcą dopiąć plan budowy totalitarnego państwa europejskiego. na naszych oczach zmienił się świat. To, w czym zostaliśmy wychowani już nie powróci. "Rządowe" marionetki to tylko narzędzia do realizacji większego planu, dość smutnych ludzi w najlepszych garniturach i krawatach na tej planecie. Te siły "inwazyjne" z Bliskiego Wschodu (kto go podpalił?) też są takim samym narzędziem, by zdestabilizować ten region świata - by społeczeństwo same błagało o ograniczenie swobód, stan wojenny etc...

Reklama