Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Bin Laden zginął zaskoczony. Sprzeczne wersje zdarzeń

CNN dotarła do amerykańskiego komandosa który twierdzi, że w rzeczywistości to on zabił Osamę bin Ladena. W jego wersji zdarzeń terrorysta nie był uzbrojony i został trafiony w głowę, gdy wyjrzał zza drzwi swojego pokoju.



Peter Bergen z CNN przeprowadził wywiad z operatorem 6. drużyny Navy Seals, o pseudonimie "point man" ("zwiadowca") który twierdzi że to właśnie on zadał bin Ladenowi śmiertelne rany w głowę. Komandos miał jako pierwszy wbiec po schodach domu, gdzie ukrywał się Saudyjczyk a następnie strzelić do osoby go przypominającej, która wyglądnęła zza drzwi. Po zlikwidowaniu terrorysty "zwiadowca" wbiegł do pokoju i zasłonił żony bin Ladena swoim ciałem, aby zaabsorbować ewentualną eksplozję ładunków wybuchowych, które mogły ukrywać pod ubraniami.

Czytaj także Koncentracja na islamskim terroryzmie osłabiła amerykański wywiad

 

Zwiadowca potwierdza wersję Bisonette'a

Wersja "point mana" jest zbieżna z relacją innego biorącego w akcji Seals-a, Matta Bissonette'a (autora książki "No Easy Day" pod pseudonimem Mark Owen) a przeczy wersji komandosa o pseudonimie "Shooter" ("strzelec"), który udzielił głośnego wywiadu magazynowi Esquire w lutym br.

Bissonette twierdził, że był on wśród trzech żołnierzy, którzy dostali się do pokoju najbardziej poszukiwanego terrorysty na świecie. Gdy wszedł do sypialni, bin Laden był już poważnie ranny w głowę - pozostało mu jedynie dobić go strzałami w klatkę piersiową.

 

Shooter nie mógł widzieć broni bin Ladena

"Strzelec" przedstawia kompletnie inny scenariusz. Twierdzi, że to on zabił Bin Ladena, gdy ten próbował schować się za jedną ze swoich żon i sięgnąć po znajdującą się w pobliżu broń.

Czytaj także al-Kaida planuje porwania Niemców i Brytyjczyków w Libii

Tymczasem "zwiadowca" twierdzi, że po pierwsze "strzelec" nie mógł widzieć broni bin Ladena, gdyż została ona znaleziona dopiero po dokładnym przeszukaniu pomieszczenia. Po drugie oddział otrzymał polecenie, aby nie strzelał w okolice twarzy terrorysty, ponieważ utrudni to jego późniejszą identyfikację. "Shooter" natomiast twierdzi, że strzelił on celowo prosto w czoło ofiary.

Jak podkreśla sam Bergen, nigdy nie poznamy pełnej prawdy co do okoliczności śmierci Osamy bin Ladena, mózgu zamachu z 11 września 2001 r.  Pewne jest jednak, że wojna z terroryzmem nie zakończyła się wraz z jego zgonem. 

(MMT)
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama