- Wiadomości
Atak rakietowy na amerykańską bazę w Syrii
Żołnierze z amerykańskiego kontyngentu w Syrii stacjonujący na polu naftowym w Al-Omar stali się w poniedziałek celem ataku rakietowego - podał na Twitterze rzecznik koalicji płk. Wayne Marotto. „Nikt z wojskowych nie ucierpiał, trwa szacowanie szkód” - zaznaczył.

Do ataku doszło około 19:44 czasu lokalnego. Jak zaznaczył płk. Marotto,"siły amerykańskie odpowiedziały ostrzałem przeciwartyleryjskim, którego celem było zniszczenie wyrzutni". Rzecznik nie powiedział, kto jego zdaniem, mógł stać za tym atakiem.
Update: U.S. Forces in Syria, while under multiple rocket attack, acted in self- defense and conducted counter-battery artillery fire at rocket launching positions.
— OIR Spokesman Col. Wayne Marotto (@OIRSpox) June 28, 2021
Jak zaznacza Reuters, ostrzału dokonały prawdopodobnie pro-irańskie milicje. "Nie minęły nawet 24 godziny od wydania przez prezydenta USA Joe Bidena rozkazu przeprowadzenia ataków lotniczych na ich bazy wojskowe na pograniczu syryjsko-irackim" - pisze Reuters. To już drugi taki zmasowany atak lotnictwa amerykańskiego; poprzedni ostrzał lotniczy zarządzony przez Bidena miał miejsce w lutym - przypomina agencja.
Anonimowe źródła z miasta Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii potwierdziły, że ataku dokonały proirańskie milicje, które zaatakowały kontrolowane przez siły syryjskiej pozycji polna naftowe w Al-Omar, gdzie znajduje się baza USA, z mobilnych wyrzutni.

Reuters uzyskał potwierdzenie z amerykańskich źródeł wojskowych, że na bazę wojsk USA skierowano co najmniej 5 dronów z ładunkami wybuchowymi.
Syryjska agencja rządowa SANA podała, że w kierunku bazy wojsk USA w Al-Omar zmierza ok. 50 pojazdów wojskowych z uzbrojeniem. Agencja po raz kolejny potępiła weekendowe uderzenie z powietrza na milicje pro-irańskie w Syrii jako pogwałcenie integralności terytorialnej państwa.
Czytaj też: Rosyjski bezzałogowiec rozbity w Syrii
Amerykańskie ataki lotnicze przeprowadzone podczas weekendu były - tak samo, jak w lutym - wymierzone w obiekty wykorzystywane przez powiązaną z Iranem szyicką milicję Kataib Sajed al-Szuhada, aktywną zwłaszcza w Syrii - przypominają media.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken oświadczył po ich przeprowadzeniu amerykańskich nalotów, że "ataki były nieodzowną, właściwą i przemyślaną akcją, która miała odstraszyć milicje przed dalszymi działaniami zbrojnymi i doprowadzić do deeskalacji". W amerykańskich atakach lotniczych miało zginąć co najmniej czterech przedstawicieli kadry dowódczej grupy Kataib Sajed al-Szuhada.
W ocenie Teheranu ataki przeprowadzone przez lotnictwo amerykańskie w Syrii "naruszyły bezpieczeństwo regionalne, ale pierwszą ofiarą tej destrukcji będą właśnie Stany Zjednoczone" - jak oświadczył w poniedziałek rzecznik irańskiego resortu spraw zagranicznych Said Hatibzadeh.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]