Reklama

Geopolityka

Fot. U.S. Navy

Amerykański lotniskowiec z wizytą w Wietnamie

Amerykański lotniskowiec „Carl Vinson” na początku marca odwiedzi Wietnam, będzie to pierwsza wizyta amerykańskiego okrętu tej klasy od czasów wojny wietnamskiej. Jednostka bierze udział w międzynarodowej misji Pacific Partnership.

Jednostka U.S. Navy bierze obecnie udział w trzynastej międzynarodowej misji Pacific Partnership, której celem jest przygotowanie do niesienia pomocy w wypadku klęsk żywiołowych i rozwinięcie współpracy z miejscowymi cywilnymi organizacjami humanitarnymi.

W tegorocznym Pacific Partnership bierze udział 800 wojskowych i pracowników cywilnych ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Peru i Japonii. Głównymi jednostkami misji są okręt szpitalny USNS "Mercy" oraz szybki transportowiec USNS "Fall River". W trakcie misji, której zakończenie przewidywane jest w czerwcu, jej uczestnicy odwiedzą Indonezję, Sri Lankę, Malezję, Wietnam, wyspę Yap należącą do Mikronezji, Palau i Tajlandię.

Amerykański lotniskowiec na początku marca odłączy się od pozostałych jednostek biorących udział w Pacific Partnership i uda się z wizytą do wietnamskiego portu Da Nang. Decyzję w tej sprawie podjęto podczas styczniowego spotkania amerykańskiego sekretarza obrony Jamesa Mattisa i ministra obrony Wietnamu Ngo Xuan Licha. Zdaniem komentatorów jest to kolejny przykład zbliżenia amerykańsko-wietnamskiego, spowodowanego agresywną polityką chińską na Morzu Południowochińskim.

Od czasów zakończenia wojny w Wietnamie w 1975 r. do portów tego państwa zawinęło jedynie kilka amerykańskich niszczycieli, ich załogi uczestniczyły w krótkotrwałych wspólnych ćwiczeniach morskich z jednostkami Wietnamu.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Sailor

    Chichot historii:))) Amerykanie, którzy prowadzili wojnę w Wietnamie, niedługo staną się ich sojusznikiem z uwagi na agresywną politykę Chin dawniejszego sojusznika Wietnamu podczas wojny z USA. Jak tak dalej pójdzie to Chiny będą otoczone samymi wrogimi państwami.

    1. Szept

      Popatrz na mapę, Chiny są wielkości Europy, nie maja praktycznie wrogów u swoich granic, nie licząc może amerykańskich baz. Napięcie na morzu południowochińskim zostanie rozładowane, a wygrają Chiny bo mają tam bardziej żywotne interesy niż inni oraz potencjał by je wyegzekwować. Wietnamczycy są praktyczni do bólu, to taki narów handlowców. Gdyby nam Amerykanie wymordowali kilka milionów obywateli to nie wybaczyli byśmy im tego nigdy, a w Wietnamie nie jest to dziś żaden problem. Liczą się interesy i rozwój kraju. Byłem tam w zeszłym roku, rozmawiałem z ludźmi i trochę się dziwiłem ale rozumiem ich praktyczne podejście. Do tego Wietnam to kraj komunistyczny, rządzi jedna przewodnia partia, wybrali przejście do kapitalizmu takie jak Chiny. Dziś płynie tam lotniskowiec USA jutro będzie Chiński i nie ma się czym podniecać.

    2. Extern

      Wietnamczycy wiedzą że USA nie zabierze im żadnego terytorium a Chińczycy całkiem \"niedawno\" próbowali.

    3. zyg

      \"Lotniskowiec Made in Peoples Republic of China\" kupiłem moim siostrzeńcom ok 20 lat temu w Walmarcie ale potem okazało się że chińskie komuchy używały jakieś tanie plastyki potencjalnie kreujące raka \"cancerogenous items\" w zabawkach dla dzieci .... jak mawiają na Podhalu \"you get what you pay\" ...... for\"

  2. Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda

    Przyznaję, że ma rację jeden z forumowiczów, który na tej stronie stwierdził iż, cyt.: \"Wietnamczycy są praktyczni do bólu, to taki naród handlowców\". Dodałbym jedynie, że tego rodzaju opinię, można byłoby rozszerzyć na niemal wszystkich mieszkańców Azji. Rzeczywiście, czego jak czego, ale zamiłowania i określonych zdolności do działalności handlowej, nie można odmówić Azjatom. Należę do pokolenia, które doskonale pamięta wojnę w Wietnamie, która miała miejsce w latach 1964-1975. Oczywiście nie z autopsji, nie byłem ani uczestnikiem ani naocznym świadkiem tamtej wojny, lecz z ówczesnych środków masowej komunikacji, które wówczas codziennie, wręcz \"bombardowały\" czytelników, słuchaczy radia i telewidzów informacjami - mniej lub bardziej rzetelnymi - na temat wojny wietnamskiej. Do chwili obecnej zapamiętałem wiele szczegółów dot. tamtych walk, np. koalicji wojsk: amerykańskich, południowowietnamskich, południowokoreańskich, australijskich, nowozelandzkich, filipińskich, tajlandzkich, kambodżańskich i laotańskich i ich przeciwników: wojsk północno wietnamskich (z Demokratycznej Republiki Wietnamu) oraz partyzantów z Vietcongu, tj. z Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego. Należy także pamiętać, że wówczas wojska z Wietnamu Północnego i Vietcong, były wspierane materialnie przez ZSRR i inne europejskie kraje socjalistyczne, Chiny oraz Koreę Północną i Kubę. Pamiętam także sporo nazw z zakresu geografii Wietnamu oraz Półwyspu Indochińskiego. Zapamiętałem również pewien fakt sprzed półwiecza, tj. z 1968 roku - byłem wówczas uczniem w szkole podstawowej. Otóż, zorganizowano w naszej szkole zbiórkę pieniędzy, za które następnie zakupiono ... jeden rower. Ten rower nazwano szumnie - \"Darem dla Wietnamu\" i podczas szkolnej uroczystości w sali gimnastycznej z udziałem wszystkich uczniów i nauczycieli - oficjalnie przekazano Wietnamczykowi, który był wówczas studentem Politechniki Gdańskiej i specjalnie został zaproszony do naszej szkoły. Ktoś może zapytać: czy ten rower trafił ostatecznie z Polski do Wietnamu - w ramach pomocy materialnej dla tamtego kraju? Niestety, powyższe pytanie zostawiam bez odpowiedzi. Wracając do powyższego artykułu, dobrze się stało, że Amerykanie zdecydowali się - po raz pierwszy od zakończenia wojny wietnamskiej - skierować do portu w Da Nang jeden ze swoich lotniskowców, który bierze udział w międzynarodowej misji Pacific Partnership. Czy to jest kolejny przykład zbliżenia amerykańsko-wietnamskiego, jak twierdzi część komentatorów, to dopiero się okaże? Z pewnością, wielu starszym wiekiem Wietnamczykom, wrócą wspomnienia z jakże tragicznego dla nich okresu. W tym miejscu przypomnę jedynie, że podczas wyjątkowo krwawej wojny wietnamskiej, zginęło ok. 2-2,5 miliona Wietnamczyków - spośród ludności cywilnej, nie licząc ofiar wśród żołnierzy. Tak czy inaczej, nie spodziewam się, aby Chińczycy bardzo przejmowali się wizytą amerykańskiego lotniskowca w porcie wietnamskim. Więcej, jestem niemal pewny, że Chińczycy nie odstąpią od swojej polityki faktów dokonanych, którą prowadzą w basenie Morza Południowochińskiego. I to bez względu na reakcję Amerykanów! Aż tacy strachliwi, to Chińczycy nie są.

  3. wietnamczyk

    Do niesienia pokoju lotniskowiec wypelniony bronia.Kpiny po amerykańsku

    1. Marek1

      wietnamczyk - problemy z czytaniem po polsku ? W tegorocznym Pacific Partnership bierze udział 800 wojskowych i pracowników cywilnych ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Peru i Japonii. Głównymi jednostkami misji są okręt szpitalny USNS \"Mercy\" oraz szybki transportowiec USNS \"Fall River\".

    2. autor

      usuń policjantów z jakiegoś miasta i poczekaj, to zrozumiesz dlaczego broń zapewnia pokój i spokój

    3. Extern

      Pax Romana, parę stuleci wymuszonego przewagą Rzymskiego oręża pokoju, też taki mały przykład.

  4. Piotr

    Z F-16 zrzucają żywność ?

    1. Paweł

      Prowadzą rozpoznanie i mogą szukać ocalałych np po tsunami.

Reklama