Reklama

Geopolityka

Amerykanie wyślą F-35B na ćwiczenia do Korei Południowej

Fot. www.dvidshub.net
Fot. www.dvidshub.net

Amerykańskie samoloty F-35B wezmą udział w ćwiczeniu Foal Eagle w Korei Południowej. Informację tę podała agencja Yonhap News.

Agencja Yonhap News poinformowała, powołując się na amerykańskie źródła wojskowe, że w trwającym dwa miesiące corocznym ćwiczeniu Foal Eagle wezmą udział samoloty F-35B, które będą wykonywać ataki na cele naziemne. Zdaniem Amerykanów udział najnowocześniejszych maszyn w ich arsenale będzie jasnym przekazem dla władz Korei Północnej.

Analitycy uważają jednak, że choć oddelegowanie samolotów F-35B do udziału w manewrach odbywających się w Korei Południowej ma duże znaczenie propagandowe, ma ono charakter głównie symboliczny. Maszyny te będą bowiem pochodzić z przebazowanej do Japonii eskadry VMFA-121 działającej w ramach 3. Skrzydła Lotniczego Korpusu Marines. Przebazowano zaś zaledwie 10 samolotów, kolejne sześć ma dołączyć do jednostki w sierpniu tego roku.

Czytaj też: F-35 lecą do Japonii. Pierwsze "operacyjne" rozmieszczenie.

Niezależnie jednak od liczebności maszyn biorących udział w ćwiczeniach na terenie południowego sąsiada, rząd Korei Północnej musi zdawać sobie sprawę z możliwości tych samolotów związanych ze współdziałaniem z innymi samolotami amerykańskimi, takimi jak B-1B Lancer stacjonującymi na Guam, bombowcami B-2 Spirit, które w minionych miesiącach wykonywały loty nad Półwyspem Koreańskim i samolotami stacjonującymi na lotniskowcach US Navy.

Czytaj też: F-35 jako AWACS dla obrony przeciwlotniczej.

Korea Północna w ostatnim czasie wystrzeliła w stronę Japonii cztery pociski rakietowe dalekiego zasięgu, trzy spośród nich upadły na wodach uznawanych przez Tokio za wyłączną strefę ekonomiczną Kraju Kwitnącej Wiśni. Zaniepokojenie światowej opinii publicznej budzi kontynuowany, mimo sankcji międzynarodowych, program budowy północnokoreańskiej broni atomowej.

Czytaj też: Przeciwrakietowy THAAD leci do Korei.

Reklama

Komentarze (2)

  1. Azza

    Jeden "konkretny" precyzyjny atak "zachodu" na korę północną i traci ona 90% elementów zastraszania. A przy tym zachód nie traci ani jednego żołnierza. Zostaje jedynie możliwość atakowania artylerią stolicy południa ale to można szybko wyeliminować za pomocą radarów artyleryjskich i systemów MAR.

    1. anda

      a wyeliminuj ok 50 000 środków ogniowych począwszy od moździeży a na rakietach skonczywszy. do tego częśc doskonale zamaskowana, jedna salwa i z południa zostaje pył ani pólnocy ani południowi nie zalezy na konflikcie bo zwycięstwo której kolwiek strony byłoby zwycięśtwem pyrrusowym. Ale pobrzękiwać szabelką od czasu do czasu można.

    2. Kosiarz

      Zapominasz o wielu czynnikach jak np. teren Pln Korei sprzyja postawie obronnej, Koreanczycy by walczyli jak wietnamczycy, Chiny ( i pewnie i Rosja) nigdy by nie dopuscily Amerykanskich instalacji wojskowych tak blisko ich granicy, takze upadek Korei najwyrazniej oznaczlby dluga wojne, i zwyciestwo USA nie byloby zagwarantowane.

  2. Forest

    I co potem? Problem z Koreą Północną polega nie na obaleniu reżimu, tylko na tym, co potem zrobić z jej mieszkańcami. Całe obecne pokolenie (i pewnie ze dwa następne) mają totalnie wyprane mózgi. Nie nadają się do niczego, absolutnie nie poradzą sobie w realiach demokracji. Reżim doskonale o tym wie i dlatego od lat tak kozaczą.

Reklama