Siły zbrojne
Amerykanie pod wrażeniem polskiego rozpoznania. Wojsko go nie kupi
Wojsko Polskie posiada liczne braki i zapóźnienia modernizacyjne. Mamy jednak także rozwiązania nieodbiegające od standardów NATO, a nawet takie, które chętnie na swoim wyposażeniu widzieliby oficerowie liniowi armii sojuszniczych, w tym US Army.
Takim rozwiązaniem jest z całą pewnością system rozpoznania i kierowania ogniem artylerii. I trzeba mówić o systemie, ponieważ w jego skład wchodzą polskie drony FlyEye, polski system kierowania ogniem TOPAZ i polski radar LIWIEC. MON – pomimo ogromnych potrzeb jednostek artylerii – nie planuje pozyskania tych systemów. Bez odpowiedniego rozpoznania polskie działa, moździerze i wyrzutnie, w tym zamówione Kraby czy Raki, będą niemal bezużyteczne na polu walki.
Ćwiczenia wojsk polskich i amerykańskich są okazją do zapoznania się z wyposażeniem sił zbrojnych obu państw. Choć Amerykanie chwalą się na przykład nowoczesnymi wozami bojowymi, to polskie rozwiązania techniczne, wdrożone już po wejściu do NATO, czasem przewyższają te którymi dysponują Amerykanie. Przykładem właśnie jest system kierowania ogniem Topaz, sprzężony z bezzałogowcami FlyEye i nowoczesnym radarem LIWIEC.
Według przedstawicieli armii amerykańskiej, Siły Zbrojne RP dysponują „unikatowym” systemem kierowania ogniem zintegrowanym z dronami FlyEye, co zostało zauważone w oficjalnym komunikacie US Army wydanym po ćwiczeniach elementów brygady pancernej rozmieszczonej w rejonie Żagania w lutym 2017 roku. Choć niektóre rozwiązania Topaza są znacznie bardziej zaawansowane od tych stosowanych przez Amerykanów, to i tak są one cały czas rozwijane.
System Topaz, a ściślej Zautomatyzowany Zestaw Kierowania Ogniem (ZZKO) Topaz, został opracowany i jest produkowany przez WB Electronics. Od 2001 roku jest wdrażany do polskich Wojsk Rakietowych i Artylerii - najpierw na modernizowane haubice Goździk i Dana, następnie na wyrzutnie Langusta, wreszcie na nowe haubice Krab i moździerze Rak.
Topaz to całkowicie polskie rozwiązanie, a kluczową jego cechą jest pełna automatyzacja. Dane wypracowane przez współpracujące z Topazem drony, radary i systemy obserwacyjne są przetwarzane w czasie rzeczywistym na nastawy do strzelania, wprowadzane do dział i wyrzutni, bez konieczności manualnej pracy żołnierzy. Można powiedzieć, że ten cyfrowy system zrewolucjonizował polską artylerię i wprowadził ją do XXI wieku.
FlyEye – „oko” Topaza
Jednym z sensorów systemu Topaz jest bezzałogowiec FlyEye, od początku projektowany do współpracy z tym systemem. Co za tym idzie, jest szczególnie przystosowany do współdziałania z wykorzystującymi go artylerzystami. Może nie tylko wskazywać cele, ale też korygować ogień, czyli wyliczać poprawkę do systemu kierowania ogniem dział, na podstawie obserwowanych miejsc upadku pocisków. To zdecydowanie przyspiesza proces kierowania ogniem i zwiększa jego dokładność.
Wszystko odbywa się w sposób zautomatyzowany, a więc szybko. Nie ma też potrzeby ręcznego przepisywania współrzędnych, co niesie ze sobą ryzyko. W takim wypadku wystarczy jedna źle przepisana cyfra, i koordynaty są błędne, a pociski artyleryjskie lecą „w siną dal”. Dodajmy, że takie opracowanie było m.in. wynikiem doświadczeń z używania przez artylerzystów pierwszych wersji izraelskich bezzałogowców Orbiter, które nie były „spięte” z systemem kierowania ogniem i dlatego nie dawały takiej możliwości. Z kolei drony FlyEye wprowadzono do artylerii na początku obecnej dekady, ostatnia dostawa miała miejsce w 2013 roku.
US Army o polskim systemie
Zdolności Topaza i bezzałogowców FlyEye zostały zauważone – i docenione – przez Amerykanów, podczas ćwiczeń realizowanych w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO. W komunikacie z lutego 2017 roku służby prasowe US Army opisały sposób, w jaki zastosowanie tego systemu może zwiększyć zdolności artylerii. Mowa o szkoleniu pododdziału moździerzy 120 mm 4 szwadronu 10 pułku kawalerii US Army, wchodzącego w skład rozmieszczonej w Polsce na zasadzie rotacyjnej 3 brygady 4 Dywizji Piechoty. Ze strony polskiej brał w nim udział zespół kontrolerów wsparcia ogniowego z 10 Brygady Kawalerii Pancernej.
Według amerykańskiego komunikatu szkolenie to: „zademonstrowało unikatową zdolność, którą dysponują polskie jednostki artylerii polowej, która może wesprzeć efektywność ognia pośredniego zarówno jednostek Stanów Zjednoczonych jak i sojuszniczych podczas operacji połączonych. Polski bezzałogowy statek powietrzny był stosowany do rozpoznania i korygowania ognia pośredniego sekcji moździerzy 120 mm 4 szwadronu 10 pułku kawalerii”.
Cytowany w informacji kapitan Daniel Allison, oficer wsparcia ogniowego (FSO) jednostki, stwierdził, że proces wykonywania zdjęć, pomiaru odległości między miejscem upadku a celem i przekazywania danych do pododdziału wsparcia odbywał się w ciągu „sekund”. Dodał, że posiadanie tak dokładnych i tak szybko wypracowanych danych z obserwacji może mieć bardzo duże znaczenie w sytuacjach bojowych. Stwierdził, że identyfikacja podobnych zdolności ma istotne znaczenie dla zapewnienia interoperacyjności polskich jednostek z NATO.
Amerykanie uznali więc za „unikatową” zdolność zautomatyzowanego korygowania ognia artylerii z wykorzystaniem bezzałogowca współpracującego bezpośrednio z systemem kierowania ogniem (a nie jedynie przekazującego same współrzędne celu). Swoją drogą, podobne pod względem koncepcji jak w Topazie rozwiązanie wdrożyli Rosjanie, ale dopiero po wybuchu wojny na Ukrainie i wyciągnięciu wniosków z operacji bojowych.
Czytaj też: Artyleria czeka na decyzje. „Amunicja precyzyjna, rozpoznanie i nowe środki ogniowe” [WYWIAD]
W wypadku Polski wdrożono je już wcześniej, bo około 2012 roku. Kluczowe znaczenie miały po pierwsze fakt, że zarówno bezzałogowiec jak i system kierowania ogniem pochodziły od jednego producenta (w ramach jednej grupy kapitałowej), a po drugie współpraca tego producenta z zamawiającym (z artylerzystami).
System TOPAZ ma też inne cechy, które dają mu przewagę nad rozwiązaniami stosowanymi wciąż w codziennej służbie przez amerykańską artylerię. Przykładowo, standardowe stanowisko dowodzenia dywizjonu artylerii w systemie AFATDS jest rozkładane w namiocie, przewożonym kilkoma pojazdami Humvee. Takie rozwiązanie jest do zaakceptowania w warunkach posiadania przewagi w powietrzu, ale nie w sytuacji, gdy stanowisko narażone jest na wykrycie i precyzyjny ogień wroga.
Z kolei stanowisko dowodzenia Topaza, zarówno na szczeblu plutonu/baterii, jak i dywizjonu, może zostać rozmieszczone na pojeździe opancerzonym, zarówno kołowym jak i gąsienicowym, i jest dostosowane do pracy w ruchu.
Czytaj też: Dwa oblicza polskiej artylerii [KOMENTARZ]
Amerykanie będą mogli wprowadzić podobne rozwiązanie dopiero w nowej, planowanej wersji systemu AFADTS 7.0. Przedstawiciele US Army wprost przyznają, że zastąpienie obecnej konfiguracji AFATDS jest niezbędne, gdyż sam system w obecnej konfiguracji jest używany od lat 90., i choć był wielokrotnie modyfikowany, to dziś nie spełnia części wymogów pola walki. Dodajmy, że nowa wersja AFADTS zostanie przygotowana przez nowego wykonawcę (firmę Leidos), wyłonioną w pierwszym otwartym postępowaniu związanym z tym systemem od 1981 roku.
Z kolei Topaz jest dziś wdrożony na ponad pięciuset pojazdach – nie tylko środkach ogniowych, ale też wozach dowodzenia, czy np. warsztatach remontu uzbrojenia. Cały czas zakres jego zastosowania się powiększa, wraz z dostawami kolejnych systemów Krab czy Rak. Planowano włączenie go do systemu Homar, ale po zmianie trybu realizacji postępowania pierwszy dywizjon zostanie wyposażony w zakupiony „z półki” AFADTS – i nie wiadomo czy w nową (7.0), czy w starszą wersję.
Artyleria potrzebuje wzmocnienia rozpoznania
W tej artyleryjskiej „beczce miodu” znajduje się „łyżka dziegciu”. Polscy artylerzyści już dziś mają zbyt mało środków rozpoznania, a i wdrożenie Topaza jest w pewnym sensie niepełne. Dostarczane do 2013 roku drony miały zasięg 30 km. To wystarczy dla Dan i Goździków, ale już dla Krabów to za mało, będzie to też za mało dla Langust, jeżeli zyskają amunicję o docelowych parametrach, czyli donośności 40 km i więcej. Producent FlyEye opracował wersję o zasięgu zwiększonym do 50 km, ale wprowadzono ją na razie – w niewielkiej liczbie (3 zestawy, 12 dronów) – tylko do Wojsk Obrony Terytorialnej.
Zbyt niska jest również sama liczba FlyEye w artylerii. Są na szczeblu pułku artylerii, wchodzącego w skład dywizji. Około połowy jednostek (dywizjonów) artylerii, w brygadach, jest na co dzień pozbawionych takiego wsparcia. Oczywiście można wydzielić drony z pułku artylerii na ćwiczenia „brygadowego” dywizjonu artylerii. W sytuacji zagrożenia na dużą skalę wsparcie większości dywizjonów raczej nie będzie możliwe. Bezzałogowców tego typu już dziś więc brakuje. Nawet, jeśli te posiadane zostałyby zmodernizowane do nowej wersji, co ponoć jest rozważane, to i tak będzie ich za mało.
Drony tylko od Skarbu Państwa
Szansą na wzmocnienie zdolności bezzałogowców, i rozpoznania artyleryjskiego były programy Orlik i Wizjer, w ramach których MON ma pozyskać systemy taktyczne krótkiego zasięgu i klasy mini (FlyEye zalicza się do tej ostatniej). W 2016 roku resort zdecydował o unieważnieniu pierwotnych – zaawansowanych już postępowań z udziałem WB Electronics oraz innych oferentów – i skierowaniu zamówień do spółek kierowanych przez Skarb Państwa. Dwa lata później podpisano z konsorcjum kierowanym przez PGZ umowę na drony Orlik, za 8 zestawów (40 bezzałogowców wraz z osprzętem) MON zapłaci 800 mln zł.
Prawdopodobnie podobnie kształtuje się sytuacja w programie Wizjer, w którego założenia wpisuje się FlyEye, należący do tej samej klasy (mini). Przypuszczalnie, gdyż po pierwszych komunikatach o skierowaniu zamówienia do spółek Skarbu Państwa sprawę objęto tajemnicą. Na pytania Defence24.pl m.in. o to, czy drony Wizjer mają być zintegrowane z Topazem i czy w ogóle do 2026 roku planuje się zakup bezzałogowców współpracujących z tym systemem MON odpowiedział: „Uprzejmie informujemy, że podpisanie umowy w ramach realizacji zadania na Bezzałogowy System Powietrzny Wizjer nastąpi w terminie umożliwiającym realizację zadania zgodnie z Wymaganiem Operacyjnym oraz Planem Modernizacji Technicznej. Do postępowania zostaną dopuszczone firmy spełniające wymagania określone podczas oceny występowania Podstawowego Interesu Bezpieczeństwa Państwa. Informujemy, że założenia taktyczno-techniczne oraz wymagania operacyjne dla tego zadania stanowią informację niejawną”.
Możliwe więc, że MON kupi od państwowych spółek inne drony, które nie będą zdolne kierować ogniem artylerii. Nie będą więc w stanie wykonywać jednego z podstawowych zadań, do którego mogłyby służyć. Nawet, jeśli Wizjery trafią do jednostek innych niż pododdziały artylerii i teoretycznie ich funkcją nie będzie kierowanie ogniem artylerzystów, to aż się prosi o możliwość wykorzystania ich w ten sposób, tak jak w wiodących armiach. Dodajmy, że koszt trzech zestawów FlyEye dla WOT, to 10,3 mln zł brutto, w skali budżetu MON to nie są duże pieniądze.
Artyleria z jednym „okiem”?
Rozpoznanie w artylerii to jednak dużo szerszy problem, i nie dotyczy wyłącznie bezzałogowców. Przykładowo, radary LIWIEC – opracowane przez państwową spółkę PIT-RADWAR, i tak jak FlyEye zintegrowane z Topazem – są w opinii specjalistów zaliczane do światowej czołówki tego typu rozwiązań. Co więcej, najlepsze efekty, zwłaszcza przy strzelaniach na dużą odległość (powyżej 30 km), daje wykorzystanie zarówno radaru, jak i drona. Tyle, że na razie w Wojsku Polskim jest zaledwie 10 tych radarów (ostatnie dostarczono w 2018 roku), i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. "W zakresie RZRA Liwiec - zgodnie z obowiązującym Planem Modernizacji Technicznej, aktualnie nie przewiduje się pozyskania kolejnych radarów na wyposażenie Wojska Polskiego" – poinformował MON w odpowiedzi na pytania Defence24.pl.
Warto tutaj podać pewien kontekst. PMT obowiązuje do 2026 roku, i do tego czasu nie planuje się zakupu LIWCÓW. Wojsko Polskie do 2024 roku ma otrzymać pięć dywizjonów (120 haubic) Krab. Co najmniej w czterech dywizjonach służą haubice Dana (nie mniej niż 80 jest zintegrowanych z Topazem, a łącznie Dan jest 111). Do 2023 roku do służby wejdzie też 20 wyrzutni HIMARS, nie mówiąc już o 75 Langustach w trzech dywizjonach, które nadal czekają i na amunicję o donośności 40 km, i na nowoczesne wozy dowodzenia. To około 300 luf i wyrzutni. A przecież w polskiej w artylerii służą też i Goździki, i coraz liczniejsze Raki, i również one mogą strzelać do bliżej położonych celów, których nie widzą obserwatorzy na ziemi. O ile te cele zostaną wskazane ich załogom...
W armii amerykańskiej, na każdy batalion/dywizjon artylerii wchodzący w skład brygady ogólnowojskowej (pancernej/zmotoryzowanej/piechoty), liczący zwykle do 18 dział, przypadają z reguły (wg instrukcji FM 3-96 z 2015 roku) dwa radary artyleryjskie typu Q-53, i to bez uwzględnienia lżejszych Q-50, o mniejszym zasięgu. Kolejne radary Q-53 są na wyższym poziomie (w komórce poziomu dywizyjnego DIVARTY, czy w brygadzie artylerii rakietowej). Łącznie armia amerykańska ma niebawem dysponować 189 radarami Q-53 (zastępującymi starsze systemy), zakup ostatnich sfinansowano w budżecie na rok 2019. Te radary będą wspierać nieco ponad 2,5 tys. środków ogniowych, jeśli uwzględnimy haubice 155 mm M777 i M109, wyrzutnie HIMARS i MLRS (biorąc także pod uwagę plany zakupu dodatkowych wyrzutni) i wreszcie 105 mm haubice M119 (tych ostatnich jest ok. 500).
Podobnie jest w Niemczech. Łącznie w Bundeswehrze jest 10 radarów COBRA (Counter-Battery Radar) na nieco ponad 100 haubic 155 mm i docelowo 38 wyrzutni MLRS (trwają prace modernizacyjne), w czterech dywizjonach/batalionach artylerii. Każdy dywizjon artylerii ma też „swój własny” zestaw bezzałogowców KzO, przeznaczonych do koordynowania ognia, oprócz tego te drony są też używane przez bataliony rozpoznawcze brygad, i już trwają prace nad wprowadzeniem następcy. Samych KzO jest ponad 40. Ich liczba jest więc zbliżona do liczby FlyEye w polskiej artylerii, tylko że Niemcy mają maksymalnie 150 dział i wyrzutni, a Polska – kilkakrotnie więcej...
Nieco inna jest organizacja w USA, gdzie bezzałogowce nie wchodzą bezpośrednio w skład batalionów artylerii, ale pododdziały BSL na wielu poziomach ściśle współpracują z jednostkami artylerii, a liczba „dostępnych” dronów w samych tylko wojskach lądowych jest nieporównywalnie większa. Widać wyraźnie, że nasycenie polskiej artylerii środkami rozpoznania jest zdecydowanie zbyt małe. W wymienionych państwach jeden radar przypada na ok. 15, a nie na 30 lub 50-60 środków ogniowych (w zależności czy uwzględnimy Goździki i niezmodernizowane BM-21/RM-70).
Oczywiście można powiedzieć, że są również inne środki rozpoznania. Niemniej i tutaj porównanie wypada na niekorzyść polskich artylerzystów, którzy (w przeciwieństwie do sił zbrojnych USA czy Niemiec) nie dysponują specjalistycznymi artyleryjskimi wozami rozpoznania. Kontrakt na przeznaczone dla przeciwlotników stacje radarowe Bystra – które również mogą wykrywać pociski artyleryjskie – nadal nie został podpisany, nie wiadomo też kiedy rozstrzygnie się przetarg na radary pola walki. A wraz ze zwiększaniem donośności artylerii (np. poprzez zastąpienie systemu Goździk przez Kraby) zapotrzebowanie na środki rozpoznania o odpowiednim zasięgu (40-50 km i więcej) będzie tylko rosnąć.
Rozwój Topaza
Wracając na chwilę do Topaza, to system jest cały czas rozwijany. Z Topazem zintegrowano też system dronów uderzeniowych Warmate, jak i większy bezzałogowiec opracowany przez Grupę WB – system FT-5 ŁOŚ, o zasięgu do 180 km. Wszystkie te części – wraz z zestawem kierowania ogniem artylerii, tworzą system SWARM. Dzięki wykorzystaniu tego systemu, dowódca pododdziału może rozpoznać cele (z użyciem FlyEye, ewentualnie Łosi) i zadecydować jakiego środka rażenia użyć – czy dział (wyrzutni rakiet, moździerzy), czy dronów uderzeniowych.
Obecnie na Ukrainie testowany jest system „Sokół”, złożony z Topaza, a także bezzałogowców FlyEye, osadzonych na pojeździe specjalnym Kozak. Oba typy dronów zostały już wdrożone do ukraińskiej armii i są używane w operacji. Modernizowane są też same FlyEye. Obecnie – jak już pisaliśmy – mogą one prowadzić obserwację na odległości nawet 50 km, otrzymały też nową głowicę optoelektroniczną. Pomimo, że są systemem klasy „mini” mogą przenosić stację radiolokacyjną. Z kolei jeśli chodzi o LIWCE, to istnieje możliwość dalszego rozwoju tych radarów – włącznie z zastosowaniem technologii aktywnego skanowania elektronicznego (AESA).
Artyleryjski paradoks
Można powiedzieć, że w polskiej artylerii mamy do czynienia z pewnym paradoksem. W przeciwieństwie do wielu innych obszarów nowy sprzęt już trafia do jednostek - i bardzo dobrze. Jednocześnie jednak modernizacja systemu rozpoznania jest praktycznie zatrzymywana, i to pomimo, że wojsko wdrożyło już do eksploatacji – w ograniczonej liczbie – nowoczesny sprzęt, którego zazdroszczą nam sojusznicy. Bez odpowiednio rozbudowanego rozpoznania zakupy nowoczesnej artylerii przez MON (bardzo słuszne), mogą się okazać zakupami „paradnych” armat i haubic.
Kto i dlaczego podejmuje decyzje powodujące, że polskie Siły Zbrojne są niekompletnie wyposażane, mimo że do uzupełnienia sprzętu trzeba stosunkowo niewielkich środków? W ten sposób zakupiony za ogromne pieniądze sprzęt może być prawie bezużyteczny, w najlepszym wypadku wykorzysta tylko część możliwości. Trudno wyjaśnić dlaczego się tak dzieje.
Adam:40
Czyli nasz rząd za swoich czasów resetowania stosunków z Rosja sprzedał technologie ruskim. Za ich czasów ruscy agenci robili co chcieli na WAT. Juz widze jak ruscy w ciągu roku nagle pozyskali rach precyzyjna i skomplikowana technologie
baltazar
przydalo by sie jeszcze topaza zintegrowac z jakimis satelitami rozpoznawczymi,wtedy by rozwinol skrzydla :P
Marek1
"Kto i dlaczego podejmuje decyzje powodujące, że polskie Siły Zbrojne są zawsze niekompletnie wyposażane" - WSZYSCY wiemy KTO od 4 lat kieruje kolejnymi MON. Szanowni Państwo to już NIE jest kwestia zwyczajowego braku kompetencji i głupoty występującej na wszystkich szczeblach MON. To jest świadome, planowe i konsekwentnie realizowane od co najmniej 4 lat sabotowanie procesu modernizacji WP. Warto dodać, że proceder ten jest całkowicie bezkarny i odbywa się przy pełnej bierności wszystkich służb. Najpierw ekipa AM&Co., a obecnie MB& Co. z pełną świadomością generowała i generuje nadal decyzje, które skutkują niemożliwością osiągania przez artyleryjskie i rakietowe środki ogniowe PSZ pełnego potencjału bojowego. Od lat powtarza się identyczny schemat - zakup/pozyskanie syst. ogniowych, ale ZAWSZE z brakiem jakiegoś newralgicznego dla skuteczności systemu elementu. Można się śmiać z głupoty MON-u przekazującego JEDYNY w WP nowoczesny artyleryjski system rozpoznawczy(nowa wersja FlyEye o zasięgu 50 km) formacji WOT, która NIE POSIADA artylerii(sic!!), ale to już nawet nie jest śmieszna farsa, ale TRAGIFARSA. Przy tym wszystkim MON zwyczajnie informuje, że WIE o występujących brakach, ale .... NIE MA zamiaru ich likwidować. Dlaczego ?? ... bo NIE. Pora na SĄDY i wieloletnie wyroki dla permanentnie sabotujących polską obronność polityków, ministrów i urzędników MON ...
Tusk
Tylko Siemoniak! Tylko Mendelejew!
qwerty+
"Kto i dlaczego podejmuje decyzje powodujące, że polskie Siły Zbrojne są niekompletnie wyposażane, mimo że do uzupełnienia sprzętu trzeba stosunkowo niewielkich środków? W ten sposób zakupiony za ogromne pieniądze sprzęt może być prawie bezużyteczny, w najlepszym wypadku wykorzysta tylko część możliwości. Trudno wyjaśnić dlaczego się tak dzieje". Odpowiedź dla autora; grupa rekonstrukcji historycznej Sanacji. Podobnie wyglądała modernizacja WP przed 1939 rokiem.
wert
Cykl zbrojeniowy przed 39 wynosił 3-4 lata. Modernizacja była prowadzona na miarę możliwości. Wiesz że 1/4 budżetu to było wojsko? Same ufortyfikowanie od niemiec to było 1.5 rocznego budżetu Polski. Gdzie reszta? W 39 Polska osiągnęła poziom sprzed I wojny wielkim kosztem i wysiłkiem. 20 lat odbudowy w warunkach wojny handlowej niemiec i światowego kryzysu. Przemysł, zakłady, szkoły większość zniszczono w trakcie działań wojennych. Fronty wschodnie I wojny to ziemie polskie. II wojna zniszczyła Warszawe i niewiele więcej. Większe szkody to rabunek sowiecki WSZYSTKIEGO. Tak tępa krytyka IIRP jest skrajnie nieuczciwa. WP tam gdzie zdołało zorganizować obrone tam nie przepuściło wroga nawet mimo jego znacznej przewagi. Żołnierz polski po nocnym 40-to km marszu wsród cywilnych uciekinierów stawał do boju z wypoczętym niemcem. Czaisz? Mieliśmy V armię europy i dopiero połączone siły pierwszej i drugiej złamały ją. Susza 39 umożliwiła pancerną wojnę manewrową. Były plany zalewów i nie zostały wykonane bo nie było wody. Niemcy kolejny cykl zbrojeniowy już oficjalny zaczęli w 1935 gdy parszywieńki zachód dał im zielone światło licząc naiwnie że zatrzymają stalina. Mieliśmy tylko jedną szansę sojusz z pepikami ale do niego nie doszło tylko i wyłącznie z winy masaryka i benesza. Doucz się
Moniak
Procedura pozyskania sprzętu dla MON jest ogólnie znana - są jakies (W)ZTT i według nich się sprzęt albo kupuje albo tworzy. Na bezzałogowce też istnieją konkretne wymagania. Czy produkt WB spełnia te wymagania? Czy spełnia jedynie wymagania zachodnich kolegów? Nie wszystko co podoba się Wielkiemu Bratu musi spełniać wymagania stawiane przez MON. A z tym we FlyEye trochę krucho...
Frase
Programiści Fly.. są już w USA.
Wojciech
Żadna procedura pozyskania sprzętu dla MON w ogóle nie istnieje. To co się dzieje to jeden nieustający chaos i przypadek. Ani jeden zakup nie został przeprowadzony sprawnie i od początku do końca. Może poza zestawami Grot/Piorun gdzie ten ostatni zaliczył tylko roczną obsuwę ale to nie była wina MON. Chaotyczne były działania nieocenionego Antoniego a jeszcze bardziej chaotyczne są obecnego ministra. Co do wspomnianego zamówienia na Orliki to jest ewidentnie sprawa dla prokuratury. Niegospodarność można wykazać w 10 minut.
Niewidzialna reka
Totalna bzdura....FlyEye tworz najnowoczesniejszy System unikalny na rynku , ktorego zazdrosza nam amerykanie zasieg tego bezpilotowca jest systematycznie zwiekszany...posiada wszystkie unikalne parametry potrzebne dla tego rodzaju systemu....czy ty wiesz ogule o czym piszesz
Prawda
Terytorialsi powinni dostać działko GSz-6-23
J23
Żołnierze potrzebują TKS rozpoznawcze małe trudno trafić , mobilne, bardzo zwrotne i szybkie.Przy zastosowaniu podobnego jak Metal Storm (Stalowa Burza) lub M61A1 Vulcan w wersji dla F/A-18 Hornet.
Alik
Ale radary i małe drony słabo prezentują się na paradach więc nie są potrzebne.
dropik
dokładnie. Po to kupiono himarsa który w tej wersji nie nadaje się do użytku. Na defiladę wystarczy. podobnie ze śmigłowcami, choć tych kupiono tak mało, że może ich nie starczy bo sie zepsują.
Poinformowany
Istnieje Kolego istnieje. Problem w tym, że Policja zdecydowała się na zakup zabawek dla amatorów fotografii. Pytanie do czego będą one używane? Jeśli do działań operacyjnych to gratuluję - od razu trzeba było kupić rosyjskie. Jeśli chcieliby kupić coś profesjonalnego to mogli pojechać do Ożarowa Mazowieckiego i zakupić profesjkonalny sprzęt od lat użytkowany przez wojsko, straż graniczną czy inne służby, nie wspominając od ich klientach zagranicznych. No ale cóż...
Albercik
Z tymi radarami to już w ogóle jest jakiś horror!! Do NDR kupiono nasze świetne radary TRS15 ale ...tylko 2 sztuki. Do tego są to radary mało mobilne , o relatywnie długim czasie rozstaeiania, ale przede wszystkim 3D czyli ...przeciwlotnicze! A wręcz idealnych dla obserwacji morskiej tzw. cichych radarów RM100 od tego samego producenta kupiono...3 ...ale do innych celów!! Tylko jakaś paranoja i obłęd decydentów to tlumaczy!!! Radarów Liwiec kupiono 4 razy mniej niż standard każdej innej armii!! I co gorsza nie planuje się aż do 2026 zakupu kolejnych. A to dzięki wyłącznie radarom typu Liwiec Amerykanie potrafili w Iraku zniszczyć ogniem kontrbateryjnym działa Saddama po ich pierwszej salwie!! Dzięki MON-owi my tak nigdy nie zrobimy. Brak jakichkolwiek zakupów lekkich, a równie skutecznych i bardzo nowoczesnych radarów Bystra! MON-jak dotad- w ogóle nie planuje ich kupić!! To też jakiś horror!! A brak radarów pola walki to zakrawa wprost na sabotaż. Dodam wszystkie te doskobałe radary są produkcji polskiej zatem kupując je wspieramy polski przemysł. Ale jak widać MON nie chce skutecznej i efektywnej artylerii w wojsku polskim. MON również nie chce najnowszych radarów obserwacji lotniczej bo IU zrezygnował z modernizacji starych półślepych radarów AS400 na "Bryzach" do standardu o 2 klasy lepszego czyli AS800. Nie wyobrażam sobie aby te ewidentne braki były tylko efektem np. zaniedbania, pomyłki, niedopatrzenia. Zakrawa to niestety na celowe działania, choć bardzo chciałbym się mylić!!
Marek1
Albercik - przez kilka ost. lat obserwując "wyczyny" kolejnych szefów MON i ich ekip przestałem się już łudzić, że skala błędów i zaniechań panów z Klonowej to "tylko" efekt wszechogarniającego dyletanctwa, niekompetencji i bylejakości kadr na wszystkich poziomach ministerstwa. Obecnie NIE mam już złudzeń - to starannie zaplanowany i realizowany sabotaż dot. praktycznie WSZYSTKICH programów realizowanej ogromnym kosztem podatników "modernizacji" WP. Tylko bowiem już kompletny dureń jest bowiem w stanie uwierzyć, ze występujące od lat w KAŻDYM programie modernizacyjnym ewidentne braki dot. pewnych, czasem niewielkich, ale NEWRALGICZNIE istotnych dla działania całego systemu elementów, skutecznie upośledzające osiągi pozyskiwanego sprzętu, to jedynie efekt głupoty/niekompetencji. Warto zwrócić uwagę, że po czystkach AM w MON skład personalny zasadniczo się tam nie zmienił po przyjściu MB, który wręcz zapowiedział kontynuację polityki poprzednika. To są ciągle CI SAMI ludzie, więc siłą rzeczy musieliby się na kolejnych "wpadkach" uczyć, co skutkowało by ich NIE powtarzaniem. NIC z tego, KAŻDY kolejny program jest od samego początku dotknięty jakąś wadą/zaniechaniem, która w późniejszych etapach realizacji uniemożliwia pełne wykorzystanie systemu uzbrojenia. Proceder ten pozwala skutecznie ograniczać, opóźniać lub całkiem uniemożliwiać realizację modernizację WP i jest przy tym w zasadzie całkowicie NIEZAUWAŻANY przez opinię publiczną. Pozwala to na "karmienie" elektoratu przez władze propagandowymi bzdetami o "polskiej potędze militarnej". Elektoratu, który NIE ma pojęcia CO realnie dzieje się w MON, PGZ i WP, bo ogranicza się do czytania nagłówków tworzonych w narracji huraoptymistycznej. Pod tym względem mamy niestety pełną recydywę propagandy z lat 1936-39, kiedy zalewano wręcz społeczeństwo hasłami typu "silni, zwarci, gotowi", "nie oddamy nawet guzika", czy "WP to piąta siła wojskowa świata". Jak BARDZO boleśnie hasła te zostały skonfrontowane z rzeczywistością wiemy wszyscy. Niestety mało kto wie, że zmierzamy ponownie w tym samym kierunku ...
Nihil Novi
Za komuny, jakies 30 lat temu, chipsy z USA to byl mega-rarytas. Z perspektywy czasu wiem, ze to byl przereklamowany, niezdrowy syf. Teraz wpycha sie nam IBCS, a wyglada na to, ze sami mozemy zrobic lepszy system, bo nie bedzie sie wylaczal na komende z zewnatrz.
clash
No to zrob lepsze a potem porozmawiamy...
Gustlik
Najlepszym przykładem że możemy to zrobić jest Topaz. Amerykanie wydali prawie półtora miliarda USD i stracili kilkanaście lat żeby zbudować system gorszy od Topaza o wiele długości. Polacy zbudowali Topaza za kilka milionów PLN w kilka lat. Brakuje nam TYLKO decyzji politycznej bo to musi zapaść z góry. Na MON nie ma co liczyć.
Marek1
W kwestiach modernizacyjnych prawie wszystkie konkretne decyzje zapadają w MON. To tam podejmuje się działania blokujące/opóźniające/uniemożliwiające osiąganie pełnych parametrów bojowych przez systemy pozyskiwanego uzbrojenia. Przy pełnej bierności służb sparaliżowanych i pozbawionych możliwości działania wobec Osób z obecnego kręgu władzy.
Ciekawy
Tak, tak, jasne... A świstak siedzi i zawija to w sreberko. Typowa wypowiedź, zapewne podpowiedziana przez polskiego producenta, aby położyć nacisk opinii publicznej na zakup. Jeśli coś byłoby dobre to USA, albo przynajmniej inny zagraniczny kupiec dawno już by się znalazł. Jeśli coś jest dobre, znajduje nabywce. Niech producent z Polski pochwali się do ilu krajów sprzedał ów produkt
miki89
WB np. sprzedało do USA interkom, który jest montowany na kilku tysiącach pojazdów i przeszło wcześniej wszystkie testy wg norm amerykańskich
bender
Unikalny przypadek gdy to licencja na technologię z polski jest kupiona przez firmę z USA. Na nasze szczęście w WP FONET też całkiem się rozpowszechnił.
JSM
Nie tak bardzo unikalny. Topaza zrobiliśmy za kilka milionów pln w kilka lat. Amerykanie wydali blisko półtora mld i stracili kilkanaście lat a do dzisiaj ich system jest gorszy od Topaza. Zachód jest lepszy w technologiach zaawansowanej inżynierii (lasery, przemysł ciężki, chemia itd). W przypadku technologii informatycznych, gdzie nakłady na badania i fabryki nie są tak gigantyczne, wcale im nie ustępujemy.
Grredo
Może jakiś poseł zrobiłby by na swoją pensję i zapytał ministra o przyczyny zawieszana zakupów w WB. Niby miała być zgoda powstanie spółki a zakupów brak.
robertpk
Pytanie : Pan Minister Macierewicz skutecznie zatrzymał proces wyboru systemów rozpoznawczych obecny Pan minister - dzielnie kontynuuje proces osłabiania polskiej armii i przemysłu.
Extern
AM zatrzymał wybór tych rozwiązań w których PGZ miał jakąś szansę konkurować. No tak ma, bo "dobra zmiana" to socjalistyczna sanacja 2.0, więc tak samo jak poprzednicy nie ufają prywatnemu biznesowi. Ale np. kupił Warmate którego PGZ i tak nie miał w planach robić. Gdyby było inaczej to i tamtego przetargu na 100 zestawów dronów uderzeniowych by nie było.
robertpk
Antoni M. "kupił" Warmate bo PGZ nie miał (i nie ma) w ofercie żadnego systemu rozpoznawczego w fazie produkcyjnej. ...A pieniądze trzeba było wydać przed końcem roku budżetowego. Antoni M. wstrzymał 13 z 14 kluczowych programów modernizacji armii. programu Regina nie udało się zatrzymać, pozostał jednak mało użyteczny - bez systemów rozpoznawczych i dowodzenia.
Lord Godar
Nawet jeśli artykuł "krąży" wokół produktów pewnej firmy , to nie znaczy , że to co w nim uwypuklono nie jest kwestią do przeanalizowania. A niestety trzeba przyznać , że jest tu sporo racji . A czy to wina WB , że zlecono jej swego czasu opracowanie systemu FONET czy TOPAZ ? Czy to problem , że powstał nowoczesny i rozwojowy system , który cały czas podlega unowocześnianiu i rozbudowie o następne elementy , tak aby odpowiadał potrzebom armii i zmieniającym się potrzebom pola walki ? Nie ... Problemem jest to , że w danym momencie klocki , które tworzy WB jakoś nie pasują do placu zabaw , na którym kto inny teraz tworzy układankę , bo układy się zmieniły ... Nowy gospodarz podwórko pozamiatał i na razie jest bałagan . A armia na tym cierpi , bo mogła by zyskać naprawdę kompleksowy system jakim jest artyleria . I nie chodzi tu tylko o samo działo czy wyrzutnię rakiet , tylko o kompleksowy system , który powinien mieć a nie ma : jednostki rozpoznania na platformach lądowych , powietrznych , rozbudowaną wymianę informacji i przetwarzania danych zdobywanych przez jednostki rozpoznania czy pododdziały wojsk , odpowiednie typy i zapas amunicji dopasowanych do konkretnych zadań , a wreszcie na końcu jednostki ogniowe. A my co mamy ? No mamy część tej układanki , ale nigdy w pełni tak jak by to się dało , nie będziemy mogli tego wykorzystać , bo sami się ograniczamy posiadając podsystemy czy rozwiązania lub nie posiadając takich potrzebnych elementów , które dławią i ograniczają możliwości nowoczesnej artylerii. Jest to problem stanu umysłów decydentów , którzy zdobywając wiedzę i szlify 20-30 lat temu tak są zabetonowani , że ich umysły nie pracują rozwojowo , ich wyobraźnia jest wyłączona i myślą ciągle , że to czego ich nauczono będzie funkcjonowało aż przejdą na emeryturę ... A niestety jak nie raz historia pokazała , rację ma i zwycięża ten , kto myśli rozwojowo i zdoła czymś przeciwnika zaskoczyć . Nasza artyleria ma szansę właśnie zaskoczyć przeciwnika , ale do tego trzeba myślenia rozwojowego i podejmowania odpowiednich decyzji i trzymania się i realizacji działań jak to się robi w innych armiach od początku do końca . A u nas jak zwykle półśrodki i druciarstwo , co widać do problemach z kompletowaniem wyposażenia DMO Krabów i Raków , amunicji i innych podstawowych kwestii . Czy my umiemy coś zrobić od początku do końca jak należy ? Czy tylko osiągnąć poziom "defiladowy" i na tym w większości koniec ...
WaRiAT
Wielki szacunek dla Lord Godar za bardzo trafną diagnozę. To fakt, że ci co dostają świetne, może najlepsze na świecie artyleryjskie zabawki nie wiedzą jak je użyć w "boju", a co gorsza chyba nie znają innej starej artyleryjskiej prawdy, że "...Twoje działa na tyle daleko strzelają na tyle ile twoje rozpoznanie widzi cele..." Niestety, potwierdzam "...jest to problem stanu umysłów decydentów , którzy zdobywając wiedzę i szlify 20-30 lat temu tak są zabetonowani , że ich umysły nie pracują rozwojowo , ich wyobraźnia jest wyłączona i myślą ciągle , że to czego ich nauczono będzie funkcjonowało aż przejdą na emeryturę...". Dołożę tu jeszcze jeden cytat, mojego profesora z dawnych lat "...mądrzy chłopcy nie mają niestety miejsca we współczesnej artylerii...". Przykre to, ale również przygnębiające, że wierność i bierność biorą górę nad wiedzą i doświadczeniem, zwłaszcza bojowym i misyjnym.
KLP wms
Brawo. 100% celny komentarz. Nawet Goździki i Dany, podpięte w system z Krabami, (oby) Loarą 2 są w stanie zapewnić bardzo dobre wyniki. Pozostaje kwestia decyzji i odpowiedzi, na pytanie czy chcemy mieć jedną z najskuteczniejszych artylerii na świecie, czy nie? Artylerii bez rozpoznania i odpowiedniej NOWOCZESNEJ amunicji nie wypełni swych zadań. Zwykły zakup np. pakietu 400 pocisków Vulcano do Kraba, zmusza wszystkich potencjalnych przeciwników do zmian w taktyce użycia własnej artylerii.
KrzysiekS
Każdy rządzący musi zadać sobie pytanie czy ważniejsza jest obronność Polski czy racje polityczne. Nie można osłabiać obronności Polski (również WP) w imię racji politycznych to zdrada ojczyzny i tak musi być traktowana.
TakTak
Dostrzegam tu więcej zabiegów o własny biznes niż troski o wojsko. Zgadzam się także z „Ja” i życzliwie życzę więcej pokory, merytorycznej pracy i rozwoju
mobilny
Zakup Topaza i Liwca jest nie na rękę obcym koncernom które prowadzą wojnę z tym co Polskie. Wystarczy popatrzeć na tzw. Modernizacje. Atmosfera wokół zakupów jest wyraźnie antypolska
Albercik
To na pewno nie to! Zakupy u Amerykanów to tylko kupowanie sobie ich przychylności w kwestii np. FORT TRUMP!! Jak nic w ten oto prymitywny sposób PiS "zachęca" USA do większego zainteresowania Polską! I dlatego płacimy Amerykanom bez słowa tyle ile zechcą, bo ich obecność tutaj jest bezcenna!! Natomiast wykluczanie wszelkich prywatnych polskich firm ma szerszy kontekst ocierający się o sabotaż dobrych rozwiązań na zmianę z chęcią utrzymania przy życiu ledwie dyszącej PGZ!!
Extern
Takie kupowanie przychylności w ten sposób to niestety sposób dla słabych krajów na których USA nie zależy. Praktycznie patrząc to skoro USA chcą abyśmy dla nich robili za zderzak dla Rosji to oni powinni nas opłacać a nie odwrotnie,
Przed szkodą i po szkodzie
Skoro amerykanie pochwalili, to może Polacy dokupią nowe drony, bo są łasi na pochwały i poklepywanie. Oczywiście tylko w ilościach paradnych - bo to taka polska tradycja, nawet jak coś jest dobre to kupimy tego za mało, albo za późno, albo nie kupimy amunicji. Później będzie można narzekać: mieliśmy Łosia, karabin PPanc. Ur, czołg 7pt. itd. i gdyby jeszcze pół roku. No ale zwykle nie ma jeszcze pół roku i zostaje głupi.
Ja
Kto innym dołki kopie ten sam w nie wpada - proponuję wyciągnąć z tego wnioski i przede wszystkim zachować pokorę
kamyk
Wielkie wrażenie. Kupiliśmy najlepsze systemy rozpoznania od Amerykanów i Izraelczyków. To są efekty. Tatirana działa świetnie.
A co to jest?
Luk
To wygląda na jawny sabotaż ludzi z MONu. Kontrwywiad powinien prześwietlić całe to "towarzystwo" blokujące pełne wykorzystanie artylerii...
Willgraf
Trzeba najpierw mieć kontrwywiad ...a nie coś z nazwy kontrwywiadem zwane, zinfiltrowane przez pewną nacje wybraną
antykosmita
Polskie prywatne firmy są traktowane z buta na rzecz firm amerykańskich które zresztą też są prywatne,,,
df
MON kupuje sprzęt by dać zarobić spółkom skarbu państwa a nie wzmocnić zdolności obronne Wojska Polskiego. Dużo w tym polityki. WP ma być komplementarne w stosunku do sojuszników, to oni zapewnią rozpoznanie stąd powolne wygaszanie polskich SKO. Tak samo własne rozpoznanie to presja na budowę amunicji kierowanej większego zasięgu a to oznacza np. możliwość stosowania amunicji kasetowej na którą nie zgadzają się sojusznicy. Im dłuższy zasięg polskich środków ogniowych tym bardziej potrzebne polskie rozpoznanie a to narusza komplementarność WP w relacji z głównym sojusznikiem. I tak koło się zamyka .. Topaz przeraził prognozowanymi zdolnościami a najlepiej by spółki skarbu państwa zarabiały, związki były zadowolone tak samo jak główny sojusznik.
Covax
Panie df: Musze sie nie zgodzic z połową Twej opini. Ten artykół jest swietnym przykładem synergi PGZ i WBE. Topaz + Liwiec, czy HSW + WBE Rak, Krab, ZSSW 30. "Zwiazki zawodowe" są wkur....tym co sie dzieje bo wbrew pozora PGZ też ma "cieńko" za obecnego monu. To co mariusz&co mówi i podpisuje w swietle kamer to jedno a to co zamyka w zaciszu gabinetu to drugie. Nawet mityczny przepłacony Orlik i PGZ19 zdycha w ciszy. Mariusz&co dba tylko o "Polskie firmy" jak Polskie zakłady lotnicze mielec , czy wsk świdnik wel z cienia koszerni dawcy technologi dla PGZ19. "Żeby nie było niczego" dewiza obecnego MON. Teraz powoli wychodzą rożne smaczki i mam nadzieje ze przed wyborami wybije szambo...
df
to brzmi jak absurd ale dodam tylko że polska obecność w NATO bardzo mocno ogranicza zdolności modernizacyjne WP jeśli połączymy to z upolitycznianiem zakupów uzbrojenia i wydawanie większości środków za granicą zamiast na zbieranie owoców polskiego B+R to przekłada się to na bardzo duży spadek w rankingu GFP z 18 na 24 miejsce w ciągu ostatnich 4 lat. Dogania nas Ukraina .. co nie powinno dziwić widząc ile wsparcia technologicznego i środków Polska zaangażowała w pomoc wschodniemu sąsiadowi
Łodzianin
Jakich środków i wsparcia technologicznego Polska udzieliła Ukrainie? Porposze o korekty.
Covax
https://www.defence24.pl/amunicja-naprowadzana-laserowo-czy-polski-bog-wojny-pozostanie-slepy
pajpa
Kto blokuje? Pewnie związki zawodowe spółek skarbu państwa;) Kto za to w końcu odpowie?
Eryk
Chyba nie związki, ja obstawiam kogoś w IU/MON. Bo np. radary produkuje tylko PIT-RADWAR, oni nie mają żadnej konkurencji w kraju, a mimo to MON np. BYSTREJ/BYSTREJ-M nie zamawia, i nie zamawia dedykowanego wręcz dla obrony wybrzeża RM100! A Feniksy z MESKO?? Zatem to nie związki!! To jakieś konkretne osoby w IU/MON. Na 100 % MON.
Marek
Jak chcesz Feniksy, to musisz zrezygnować z amunicji kasetowej. Pono taki właśnie warunek postawili nasi francuscy "koledzy".
Covax
"Przyjaciele" z Francji są na wylocie, prawdziwa Twarz w temacie faniksa pokaże MON po wakacjach jak wygaśnie "Francuski" kontrakt. Choc obawiam się że nic e bedzie feniksa, mariusz&co twierdzą że nie MAMY TECHNOLOGI RAKIETOWYCH....