Ostatnia (jak na razie) tegoroczna "Akcja Serce" odbyła się 21 grudnia. Załoga z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w podkrakowskich Balicach wykonała na samolocie C-295M lot na trasie Kraków – Warszawa – Katowice – Warszawa – Kraków. Całość, łącznie z oczekiwaniem na lotnisku, trwała osiem godzin. Z kolei na początku grudnia załogi z Balic w odstępie dwóch dni wykonały zadania na rzecz klinik w Zabrzu i Warszawie. Za pierwszym razem był to trwający siedem i pół godziny lot Kraków – Gdańsk – Kraków, za drugim – dziewięć godzin na trasie Kraków – Warszawa – Kraków – Warszawa – Kraków.
Tak mniej więcej wygląda każda misja w ramach "Akcji Serce". Najpierw lot z bazy po lekarzy-transplantologów, potem po organy, następnie do kliniki wykonującej przeszczepy, na końcu powrót do macierzystej jednostki. Łącznie w ten sposób wojskowi lotnicy spędzili w powietrzu ponad 120 godzin. Ta liczba nie obejmuje oczekiwania na lotniskach na ekipy medyczne, które pracują w szpitalach, pobierając organy. To nie tylko serca, ale także np. płuca.
Najczęściej z organami do przeszczepów latają piloci wspomnianej krakowskiej bazy. W tym roku wykonali już 25 takich misji, głównie na samolotach C-295M, rzadziej na M28 Bryza.
Pięć razy w tym toku w "Akcji Serce" uczestniczyły załogi z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Stacjonujące tam samoloty M28 Bryza wykonywały loty, podczas których międzylądowania odbywały się m.in. w Szczecinie, Poznaniu, Warszawie, Gdańsku, Katowicach i Radomiu. Obie wspominane bazy należą do 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego.
Cztery "Akcje Serce" w tym roku mają na koncie lotnicy Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, a konkretnie 43 Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni-Babich Dołach. Co ciekawe, wszystkie te misje odbyły się w ciągu 32 dni, w sierpniu i wrześniu. "Bryzy" lotnictwa morskiego z organami do przeszczepów latały m.in. do Warszawy, Katowic i Poznania.
Czytaj więcej: MON zainteresowany zakupem ośmiu śmigłowców Anakonda
Mijający rok z 34 "Akcjami Serce" i z ponad 120 godzinami w powietrzu był znacznie intensywniejszy od poprzedniego. W 2016 r. wojskowy lotnicy przeprowadzili 11 takich misji z nalotem blisko 50 godzin. W 2015 r. wojsko transportowało organy do przeszczepów 15 razy, brak jednak danych o ogólnym nalocie w czasie "Akcji Serce". W latach 2010-13 wykonano średnio po 12 akcji rocznie, w czasie około 35 godzin.
To właśnie ilustruje problemy z danymi za ubiegłe lata. Wiele wskazuje bowiem na to, że mijający rok był jednym z najbardziej intensywnych w historii "Akcji Serce", ale nie da się tego powiedzieć z całą pewnością, bo w statystykach są luki. Niemniej, z podsumowania opublikowanego jesienią 2015 r. przez Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych wynika, że szczyt "Akcji Serce" przypadł na lata 90. XX w. Wówczas roczne naloty sięgały 150-200 godzin. Być może więc rok 2017 w historii "Akcji Serce" nie był przełomowy, ale w najgorszym wypadku do rekordu zabrakło naprawdę niewiele.
Czytaj więcej: Piętnaście "Akcji Serce" w 2015 roku
Pierwszy lot z sercem do przeszczepu lotnicy wojskowi wykonali w lutym 1985 r. na prośbę dr. Zbigniewa Religi z kliniki w Zabrzu, który kilka miesięcy później przeprowadził pierwszy udany przeszczep serca w Polsce. Dawcę z narządem do transplantacji transportowano do Katowic ze Szczecina. Po drodze załoga wykonała alarmowe lądowanie w Babimoście koło Zielonej Góry i zabrała pacjentkę po wypadku zakwalifikowaną na drugiego dawcę organu.
Współpraca wojska i kardiochirurgów została sformalizowana w 1988 r., kiedy podpisano umowę na świadczenie przez wojsko usług transportu lotniczego dla ośrodków przeprowadzających transplantacje. W umowie użyto nazwy "Akcja Serce", która się utrwaliła. W późniejszych latach umowa była nowelizowana. Obecnie jej stroną jest Ministerstwo Zdrowia.
W przeszłości w "Akcji Serce" uczestniczyli także lotnicy 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego w Warszawie na samolotach Jak-40 i śmigłowcach Mi-8. W ciągu ponad 30 lat narządy do przeszczepów transportowano także na pokładach samolotów An-2, An-12, An-26 oraz Ił-14.
Czytaj więcej: 8. Baza Lotnictwa Transportowego gotowa do szkoleń na symulatorach
lguytbu
A ja mysle ze warto by aerokluby dostaly po jednym M-28 zasponsorowanym przez MON w podstawowej wersji, zeby mogly spokojnie szkolic spadochroniarzy bo An-2 juz dawno stanowia zagrozenie. A w razie zagrozenia mozna je potem zmobilizowac a zalogi Aeroklubowe przeszkolic w ramach WOT i wtedy w razie potrzeby flota zasiliłaby Siły Powietrzne. w czasie pokoju koszty biezace ponosilyby Aerokluby.
KOSA
Właśnie gdzie samoloty PIAGGIO? Gdzie śmigłowce? Może lepiej LPR Powinno kupić CASY 295 TAK Z dwie szt.? CO SIĘ DZIEJE Z LPR PIAGGIO? Nic nie rozumiem ? CHWALĄ SIE TYM CO POWINO ROBIC LPR? SAMOLOTY GDZIEŚ STOJĄ WIĘC SPRZEDAĆ PIAGGIO I KOPIĆ CASY !!! PORAŻKA ...
Danielo
Casa i M-28 fajne samoloty lataja wszedzie robia robote Tylko dziekowac chlopaka:)
Hajer
Bardzo szlachetna akcja. To jeszcze napiszcie ile godzin piloci spędzili w powietrzu w ramach powietrznych taksówek
CB
No wiesz? Tutaj to "świadczą usługi", a przecież jak latają z premierem czy ministrami, to jest tylko zawsze w ramach "lotów treningowych, które i tak by musieli wykonać".
Mderen
Świetny pomysł - połączenie obowiązkowych nalotów z pomocą potrzebującym!!
wertes
a gdzie sa i co robia samoloty i smiglowce LPR na ktore z budzetu MON znow pojdzie kasa? jak bysmy mieli np C-17 Globmaster tez byscie wozili jedno serce takim sprzetem? akcja jak najbardziej szlachetna tylko gdzie zdrowy rozsadek i ekonomia?
Printer
Ja rozumiem, ratowanie ludzi, wyjątkowe sytuacje. Ale nie mogło by tych lotów standardowo wykonywać lotnictwo sanitarne? Np. Tańszym i szybszym Piaggio Avanti?