Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Niemcy kończą z "nieetycznym" eksportem broni?

Karabiny i karabinki G36 są podstawowym uzbrojeniem niemieckiej armii - fot. Bundeswehr
Karabiny i karabinki G36 są podstawowym uzbrojeniem niemieckiej armii - fot. Bundeswehr

Niemiecki producent broni Heckler&Koch nie zamierza sprzedawać swoich produktów do krajów, które nie są członkami lub bliskimi współpracownikami NATO. Jak donoszą agencje, Niemcy chcą by ich broń trafiała jedynie do krajów „niewątpliwie demokratycznych”, „nieskorumpowanych” oraz bliskich Sojuszowi. Może to być jednak związane ze zwiększeniem wydatków obronnych w krajach NATO i tym samym szans na uzyskanie zamówień w ramach Paktu Północnoatlantyckiego.

Ma to oznaczać, że broń Heckler&Koch nie będzie sprzedawana do takich krajów, jak Indie, Meksyk, Arabia Saudyjska. Wątpliwości budzi nawet Turcja, która jest przecież członkiem NATO, ale posiada pozwolenie na licencyjną produkcję niektórych modeli broni tej firmy. 

Na decyzję władz niemieckiej firmy wpłynąć miała restrykcyjna polityka kraju oraz "negatywna prasa". Działająca od 67 lat firma wysyłała - w różnych okresach - broń m.in. do Iranu, Sudanu czy Czadu. Jak podaje Deutsche Welle, między 2003 a 2011 rokiem "tysiące" karabinków H&K miało zostać przekazanych do Meksyku, a sama umowa naruszała zakaz sprzedaży broni do regionów niestabilnych i będących w "strefie konfliktu". Uzbrojenie niemieckiej firmy trafiło bowiem do działających w tym kraju karteli narkotykowych. Przed sądem w związku z tą sprawą stanie grupa menedżerów firmy. Proces ma rozpocząć się na początku 2017 roku.

Trzeba pamiętać, że obecny rząd Republiki Federalnej deklarował ograniczenie eksportu broni, który w Niemczech budzi kontrowersje części opinii publicznej. Zwolennikiem ograniczeń w tym zakresie jest m.in. minister gospodarki i energii Sigmar Gabriel z socjaldemokratycznej partii SPD.

Czytaj też: Niemiecki HK416 zastąpi we francuskiej armii karabinki FA-MAS

Podobno to właśnie karabinek HK416 został wykorzystany podczas akcji eliminacji Osamy bin Ladena przez operatora U.S. Navy SEAL, jest używany przez siły specjalne wielu państw (w tym Polski). Natomiast model G36 jest na uzbrojeniu armii NATO i innych krajów, ale też jednostek specjalnych policji. Pozwolenie na jego produkcję ma co najmniej 15 państw. Karabinek ten wykorzystany jest przez strony konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz w północnej Afryce. Należy jednak zauważyć, że eksport broni strzeleckiej jaką buduje H&K nie ma takiego wpływu na zdolności obronne danego kraju jak czołgi, czy systemy elektroniczne, ale wywołuje kontrowersje wśród pacyfistycznie nastawionej części opinii publicznej.

O wymianę karabinka G36, który jest standardem na wyposażeniu niemieckiej armii, apelowała w tym roku szefowa resortu obrony, Ursula von der Leyen. Ministerstwo zakwestionowało zdolność do odpowiedniego działania i zachowania wymaganej celności karabinów szturmowych G36 w przypadku strzelania ogniem ciągłym, zwłaszcza w czasie działań w rejonach, gdzie panuje wysoka temperatura (np. w Afganistanie). Niemieckie władze domagały się od producenta rekompensaty za pozyskane przez nich 3845 sztuk G36. Trafiły one do sił zbrojnych na podstawie dwóch kontraktów sięgających jeszcze 2013 r. Roszczenia resortu zostały jednak odrzucone przez sąd w Koblencji.

Wiadomo, że zakupy G36 wznowiły w tym roku m.in. władze Litwy. Karabiny tego typu są też chwalone przez żołnierzy kurdyjskich, walczących z Daesh (broń jest dostarczana przez władze Niemiec w ramach wsparcia koalicji antyterrorystycznej). Co ciekawe, negatywne opinie o G-36 podważa część żołnierzy Bundeswehry.

Czytaj też: Żołnierze podważają złą ocenę G36. Jaki będzie los podstawowej broni Bundeswehry?

Nie jest wykluczone, że Heckler & Koch decyduje się na ograniczenie eksportu do niektórych krajów w związku ze wzrostem wydatków obronnych w krajach NATO, i planami zakupów uzbrojenia (potencjalnie obejmującymi także broń strzelecką). Może to zapewnić spółce w pewnym sensie rynek zbytu w ramach Sojuszu czy państw UE. Firma, która zrezygnowałaby z "nieetycznego" eksportu broni mogłaby się stać bardziej wiarygodna dla europejskich decydentów, a co za tym idzie - skłonić ich do lokowania w niej zamówień. Niemiecki resort obrony zakłada, że nowy karabinek zastępujący G36 mógłby trafić do armii od około 2020 roku.

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Dana

    Nie "Niemcy" a jedna niemiecka firma i to na razie tylko werbalnie. Jak będzie z realizacją to się zobaczy. Poza tym skoro firma złożyła taką deklarację to znaczy że ma potwierdzenie na szczeblu rządowym na perspektywy zbytu gdzie indziej. Na pewno poza swoimi tradycyjnymi odbiorcami nowi są we Francji, w krajach bałtyckich a może i w Polsce. W końcu MSBS to nadal niesprecyzowana przyszłość a lobbing potrafi czynić cuda zwłaszcza gdy jest poparty jakością produktu a do tego jest przyzwolenie polityczne.

  2. Afgan

    Niemiecka hipokryzja nie zna granic. Rozczulają się nad tym kto strzela z ich karabinów, co jest bezsensowne. Jeśli nie byłoby tam G-36, to byłyby Kałasznikowy, M-16, Galile czy cokolwiek innego. Broń strzelecka jest ogólnodostępna i może ją wyprodukować każdy kraj, za wyjątkiem kilku bantustanów. Zastanawiam się dlaczego w Niemczech na przykład tak cicho o przekazywaniu Rosjanom zaawansowanej wiedzy technicznej do zastosowań militarnych. Na przykład bez pomocy Niemiec NIGDY nie powstałby czołg T-14 Armata, który to jest rozwinięciem projektu niemieckiego czołgu nowej generacji z przełomu lat 80-tych i 90-tych.