Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

"Bezużyteczne" Saxony zaskakują na Ukrainie. Kijów skorzystał na "koszt-efekt"

Zakup wycofanych z użycia brytyjskiej armii transporterów opancerzonych AT-105 Saxon wywołał najpierw zdziwienie, a potem falę krytyki. Transportery określane jako złom miały opinię mało użytecznych, słabo opancerzonych, a nawet niestabilnych (skłonnych do przewracania). Tymczasem ukraińskie doświadczenia ze strefy ATO mogą zaskakiwać – ten stary, a więc i niedrogi sprzęt, okazał się - w tych konkretnych warunkach polityczno-wojskowych - nad wyraz efektywny w relacji „koszt-efekt”.

Fot. mil.gov.ua
Fot. mil.gov.ua

75 pojazdów AT-105 Saxon zakupionych przez Ukrainę kosztowało 38 tys. USD, za każdy z transporterów, a łącznie – wraz z kosztami transportu – 51 tys. USD za sztukę (część źródeł wskazuje, że cena wyrażona była w funtach). Niewątpliwie niska cena była dla Kijowa kluczowym elementem wyboru. Z drugiej strony, realnie patrząc, istotne było też to, że wozy pozyskano za pośrednictwem prywatnego przedsiębiorstwa i nieomal „od ręki”. Za niewielkie pieniądze ukraińscy zakupili „taksówki pola walki” - transportery, które brytyjskiej armii miały zastąpić nieopancerzone ciężarówki do przewożenia pododdziałów piechoty z punktu A do punktu B.

Sami Brytyjczycy uważali przekazanie starego wzoru uzbrojenia niemalże „za niemoralne”. „To niemal całkowicie bezużyteczne, na pół opancerzone ciężarówki, których nie powinno się dopuszczać w pobliże żadnej linii frontu” – stwierdził były głównodowodzący British Army gen. Richard Dannatt.

"Bezużyteczny" transporter na Ukrainie

W lutym 2015 r. przybyła na Ukrainę pierwsza partia Saxonów (20 transporterów), które poddano próbom balistycznym. Wyniki ostrzału bronią strzelecką były dla strony ukraińskiej zadowalające. Podkreślano relatywnie dobre opancerzenie korpusu transporterów, „bezpieczne” baki z paliwem oraz odporność przeciwminową. W trakcie prób uwidoczniły się także dość dobre właściwości terenowe.

Już w marcu 2015 rozdysponowano pierwsze Saxony do związków taktycznych. AT-105 przekazywano głównie do brygad aeromobilnych. Wiadomo, że w marcu z owych 20 sztuk 3 AT-105 przekazano do 79 Brygady Aeromobilnej, z zamiarem przeprowadzania testów i eksperymentów. Jednocześnie nieopancerzone transportery zaczęto uzbrajać i wyposażać w środki łączności. W kwietniu Ukroboronprom pokazał uzbrojony wariant AT-105 – transporter dysponował cekaemem 12,7 mm DSzKM i dwoma kaemami KT-7,62.

W czerwcu przybyła druga partia Saxonów (55 transporterów). Tym razem przeznaczono dla wozów nowe zadania – 20 Saxonów miało zostać przystosowanych do pełnienia roli ewakuacji medycznej, pozostałych 35 wozów dowódczo-sztabowych (KSzM). Pierwsze AT-105 WEM przedstawiono oficjalnie prezydentowi Poroszence w lipcu. Wozów ewakuacji medycznej w armii ukraińskiej szczególnie brakowało (i chyba nadal brakuje), rannych wywożono z pola walki w czym popadnie, nierzadko na zwykłych ciężarówkach.

Saxony, w różnych wersjach, przekazywano w pierwszej kolejności do związków taktycznych uznawanych za doborowe (25 Brygada Powietrznodesantowa, brygady aeromobilne (79, 81 i 95), 36 Brygada Piechoty Morskiej (de facto obrony wybrzeża). Pojedyncze sztuki otrzymywały także inne pododdziały, np. charkowska żandarmeria.

Saxon zaskakuje

Na pierwszy rzut oka AT-105 jest zdemobilizowanym złomem, tymczasem użytkujący go ukraińscy żołnierze mają o nim dobre zdanie. Jeden z żołnierzy brygady aeromobilnej chwali Saxona za dobre osiągi na drodze i w terenie, w niektórych sytuacjach nawet lepsze, niż współczesnych BTR-ów. Żołnierz podaje przykład jazdy terenowej, w której AT-105 okazał się bardziej mobilny, niż... BTR-4. Drugi przykład wskazuje, że AT-105 4x4 radzi sobie w terenie nie gorzej niż pojazdy gąsienicowe (2S3 Akacja), z kolei przewyższa je mobilnością na drodze utwardzanej. Tego typu porównania sprzętu mają miejsce chociażby dlatego, że we wspomnianych brygadach aeromobilnych służy istna mozaika sprzętu.

Co do niestabilności transportera żołnierz nie potwierdza rzekomej tendencji do przewracania, co sugeruje, że znany wypadek drogowy, w którym Saxon wylądował w rowie, był chyba raczej błędem kierowcy, a niekoniecznie samej konstrukcji. Warto przypomnieć, że w marcu 2015 na trasie Kijów-Charków doszło do wypadku z udziałem dwóch Saxonów: pierwszy AT-105 wpadł do rowu i przewrócił się na bok, natomiast drugi wbił się w barierę ochronną. Wspomniany wypadek był początkiem „złej prasy” jaką miał Saxon od początku służby w SZU.

Transporter wykazał także niezwykle małą awaryjność pokonując dosłownie tysiące kilometrów. Problemy są rzecz jasna z częściami zamiennymi, ale w porównaniu z dużymi problemami logistyczno-eksploatacyjnymi, które trapią ukraińskie siły zbrojne to raczej drobnostka. Saxon ma rzecz jasna także swoje wady, które uwidoczniły się w czasie służby na Ukrainie. W czasie jazdy maszyną rzuca i można łatwo rozbić głowę (stąd napisy po angielsku, żeby jeździć w hełmie i pasy bezpieczeństwa), problemem okazał się także nieduży zbiornik paliwa (105 litrów przy zużyciu 33-35 l na 100 km). Do tego warto dodać jeszcze jeden niedostatek Saxona widoczny na pierwszy rzut oka – wysoką bryłę pojazdu.

Czytaj też: Ukraińskie Siły Operacji Specjalnych. Kijów łączy "resortowy" Specnaz

Generalnie transporter, zwłaszcza do swojej niewielkiej ceny, okazał się efektywny na warunki konfliktu ukraińskiego. Trzeba przy okazji pamiętać, że o ile na papierze możliwości ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego w dziedzinie produkcji sprzętu pancernego są duże, to jednak rzeczywistość jest nieciekawa – utracono możliwości technologiczne i jakość wyrobnictwa, co skutkowało masowymi niedoróbkami w sprzęcie remontowanym lub nowo wyprodukowanym. Ukraińcy w najbardziej gorącym okresie konfliktu pozyskali więc 75 transporterów, które na ich warunki spełniały określone normy balistyczne. Byli zadowoleni z faktu, że – jak deklarowano - boczny kadłub transportera był w stanie zatrzymać pocisk przeciwpancerny B-32 7,62x54 karabinu wyborowego SWD z odległości 20 m.

Zakup Saxonów należy oceniać w konkretnej sytuacji wojskowej i konfliktu w Donbasie zgodnie z zasadą „na bezrybiu i rak ryba”. Brakowało SZU lekkiego transportera opancerzonego 4x4 z przeznaczeniem do przewozu desantu z miejsca na miejsce, który jednocześnie byłby i tani, i dostępny od ręki („tu i teraz”). Krytykowany Saxon wypełnił generalnie tę niszę sprawdzając się w codziennej eksploatacji, a zapewne jego służba w SZU nie będzie długa (zwłaszcza, że wcześniej czy później pojawi się problem części zamiennych). 

Oceniając transportery Saxon należy zwrócić uwagę, że nie miały one zastąpić w linii BTR-ów, czy BMP, bo nie w tym celu zostały zakupione. Miały zostać opancerzonym środkiem transportowym, dla którego ochrona przeciwminowa także ma znaczenie. Warto powiedzieć, że Saxon może zabierać 8 żołnierzy w przedziale desantowym (2+8, chociaż na ogół podaje się 2+10) z czego źródła ukraińskie szacują, że wygodnie mieści się w nim 6 żołnierzy.

Zany ukraiński wolontariusz i doradca prezydenta Poroszenki, Jurij Biriukow, podkreślił jeszcze jeden ważny fakt – w warunkach praktycznego embarga Saxon był najlepszym sprzętem jaki Ukraińcy mogli wówczas, za przystępną kwotę, zakupić na rynku.

Transakcja pokazuje nie tylko trudną sytuację sprzętową Ukrainy, ale także niewydolność własnego przemysłu zbrojeniowo-obronnego, który miał (i raczej wciąż ma) problemy z masową produkcją lekkich wozów bojowych, np. w rodzaju lekkiego Dozor-B 4x4.

Na koniec warto wspomnieć jeszcze o jednej wersji specjalistycznej. Otóż Saxon został przystosowany do pełnienia roli mobilnego punktu kierowania bezzałogowym kwadrokopterem. 

Marcin Gawęda

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama