Reklama

Departament Obrony rozpoczął przygotowania do realizacji programu Long-Range Precision Fires, który ma pozwolić na uzupełnienie i zastąpienie rakiet TACMS/ATACMS, używanych w wyrzutniach MLRS M270 i HIMARS. Nowe pociski wejdą na uzbrojenie US Army w połowie przyszłej dekady. W założeniu ich wprowadzenie ma w znaczący sposób zwiększyć siłę ognia pododdziałów artylerii US Army.

Informacje o finansowaniu Long Range Precision Fires pojawiły się po raz pierwszy w projekcie budżetu Pentagonu na rok 2015. Wyodrębnienie tego projektu miało na celu wskazanie, że dotyczy on nie kolejnego etapu prac rozwojowych nad pociskami GMLRS, ale opracowania nowego pocisku, zastępującego rakiety MGM-140 ATACMS, określanego też jako TACMS.

W ramach programu przewiduje się opracowanie pocisku, który będzie zdolny do wykonywania uderzeń na cele naziemne na odległościach od około 70 do co najmniej 300 km (może zostać opracowany pocisk o zasięgu nawet 500 km), w tym zwalczania celów obszarowych, w każdych warunkach atmosferycznych i bez wystawiania na ryzyko załóg statków powietrznych. Wiadomo już, że użycie pocisków LRPF będzie miało na celu przeciwdziałanie prowadzeniu przez przeciwnika działań manewrowych, jak i obrony powietrznej.

Podstawowym wymogiem programu LRPF jest kompatybilność z istniejącymi wyrzutniami, w tym M270 MLRS i M142 HIMARS, przy czym w jednym kontenerze startowym mają się znaleźć „co najmniej dwie” rakiety. Oznacza to możliwość wystrzeliwania do czterech pocisków z gąsienicowej wyrzutni MLRS, bądź do dwóch z HIMARS. Jednocześnie LRPF muszą spełniać wymogi polityki Departamentu Obrony, która bardzo poważnie ogranicza możliwości stosowania amunicji kasetowej, służącej obecnie do rażenia celów obszarowych, a także kryteria bezpieczeństwa związane z użyciem materiałów mało wrażliwych.

Wyrzutnia MLRS. Jednym z głównych założeń programu Long Range Precision Fires jest możliwość wykorzystywania istniejących wyrzutni tego rodzaju. Założenia mówią jednak o dwukrotnym zwiększeniu liczby przenoszonych pocisków. Fot. www.lockheedmartin.com

Pociski MLRS/GMLRS i ATACMS są bowiem obecnie wyposażone, obok głowic odłamkowo-burzących (Unitary), również w głowice kasetowe, skuteczne w rażeniu celów powierzchniowych, użyte z powodzeniem w trakcie operacji Pustynna Burza. Ich użycie wiąże się jednak z ryzykiem pozostawienia niewybuchów, zagrażających ludności cywilnej. Koncern Lockheed Martin opracował już pocisk GMLRS z głowicą Alternative Warhead (powstała we współpracy z Orbital ATK) i został on skierowany do produkcji. Podobne rozwiązanie dla ATACMS jest planowane, na razie rakiety z głowicami kasetowymi mają być przebudowywane na pociski z głowicami odłamkowo-burzącymi.

Long Range Precision Fires ma więc służyć między innymi do rażenia stanowisk artylerii nieprzyjaciela, punktów dowodzenia, czy stanowisk systemów obrony powietrznej. Amerykańska armia przeprowadziła już proces analizy alternatyw, związany z programem LRPF. Do roku fiskalnego 2020 ma być prowadzony pierwszy etap prac, związany z redukcją ryzyka i opracowywaniem technologii.

Przewiduje się, że kontrakt w tym zakresie zostanie przyznany dwóm lub więcej podmiotom, a dopiero później zostanie wybrana ostateczna propozycja wykonawcy programu Long Range Precision Fires. Natomiast przejście z fazy prac badawczych i rozwoju możliwości produkcyjnych do wytwarzania seryjnego zestawu i rozpoczęcia dostaw przewidywane jest na rok fiskalny 2024. Pierwsze fundusze, związane z opracowaniem podsystemów dla LRPF, w szczególności silnika i głowicy bojowej spełniających wymogi w zakresie stosowania materiałów mało wrażliwych – na kwotę ponad 17 mln USD zostały jednak przyznane już w zatwierdzonym budżecie na rok 2016.

Jak wynika z prezentacji udostępnionej przez płk Gary’ego Stephensa, Project Managera Precision Fires Rocket and Missile Systems US Army, nowy pocisk ma powstać z wykorzystaniem istniejących technologii w zakresie napędu, głowicy (prawdopodobnie technologia Alternative Warhead) czy układu naprowadzania, bazującego na INS/GPS. Będzie jednak dysponował nowym komputerem sterującym. Natomiast głowica ma mieć masę około 200 funtów (ponad 91 kg).

W programie wezmą udział zapewne między innymi koncerny Raytheon i Lockheed Martin, które na późniejszym etapie będą rywalizować o jego realizację. Raytheon ujawnił niedawno, że oferowany nowy pocisk będzie się charakteryzował zasięgiem rzędu 500 km, co stanowi granicę wyznaczoną przez traktat INF, zabraniający stosowania pocisków cruise i balistycznych średniego zasięgu bazowania lądowego.

Przedstawiciele koncernu deklarują też, że proponowany przez nich LRPF będzie tańszy od obecnie używanych rakiet taktycznych, ma się też charakteryzować wyższą prędkością i celnością. Przy jego opracowaniu mają zostać wykorzystane technologie z istniejących pocisków, na przykład przeciwlotniczych SM-6 i SM-3.

Prace nad systemem Long Range Precision Fires prowadzi również Lockheed Martin. Koncern podkreśla, że wspiera systemy rakietowe US Army klasy ziemia-ziemia (w tym ATACMS) od ponad 30 lat. Jego oferta, dotycząca LRPF, została złożona za pośrednictwem Defense Ordnance Technology Consortium (DOTC). Jest bardzo prawdopodobne, że na wstępnych etapach prac będą one realizowane na bazie kontraktów przyznanych przez Departament Obrony przez kilku kontrahentów, a wybór ostatecznego wykonawcy zostanie dokonany w ciągu kilku lat.

Program Long Range Precision Fires jest dowodem na to, że Stany Zjednoczone nadal dążą do modernizacji i zwiększania zdolności posiadanych systemów artyleryjskich, w tym MLRS/HIMARS. Jego realizacja może przyczynić się do zwiększenia siły ognia pododdziałów artylerii US Army, a być może także rozszerzenia zasięgu rażenia pociskami ziemia-ziemia do 500 km, czyli granicy dopuszczalnej traktatem INF. Jest to o tyle istotne, że liczebność pododdziałów artylerii rakietowej US Army, jak również innych państw sojuszniczych, uległa znacznemu zmniejszeniu w ciągu ostatnich kilkunastu lat.

Wyrzutnia HIMARS w trakcie odpalania pocisku. Opracowywany nowy pocisk taktyczny będzie mógł wykorzystywać wyrzutnie tego typu. Fot. www.lockheedmartin.com

Jednocześnie, jak wskazują specjaliści, w warunkach prowadzenia kolektywnej operacji obronnej użycie lotnictwa dla wsparcia wojsk lądowych byłoby możliwe w znacznie mniejszym zakresie niż w trakcie działań stabilizacyjnych, z uwagi na wykorzystanie przez potencjalnego przeciwnika strategii antydostępowej - A2/AD. Należy też zauważyć, że od prowadzenia wstępnych prac koncepcyjnych do wdrożenia rakiet do produkcji ma upłynąć około 10 lat. To pokazuje, jaki powinien być horyzont planowania prac rozwojowych, dotyczących systemów uzbrojenia, jeżeli oczekujemy wdrożenia go do służby.

System artyleryjski HIMARS jest brany pod uwagę w polskim postępowaniu na program artylerii rakietowej Homar. Na obecnym etapie oferta obejmuje pociski rakietowe GMLRS i ATACMS, gdyż to one są używane obecnie w systemie. W wypadku wyboru HIMARS dla Homara pożądane byłoby uwzględnienie w systemie również rakiet taktycznych nowej generacji, powstających w ramach programu LRPF. Natomiast transfer ich technologii byłby znaczną szansą dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Należy jednak pamiętać, że produkcja pocisków rozpocznie się po 2020 roku.

Jakub Palowski

Reklama
Reklama

Komentarze (9)

  1. phhh

    głowica 100kg? co oni chcą tym razić na 500km? pojedyńcze schrony?

  2. Obserwator

    Dlaczego czubek rakiety na zdjęciu jest szpiczasty? gdyby był zaokrąglony lepiej by leciała?

  3. bb

    Oni chcą strzelać na 500km, a my nie możemy dostrzelić na 40km. Śmiech na sali.

  4. Aster

    My chyba nigdy nie puścimy w ruch programu Homar. Będziemy tak gadać, gadać, gadać, prowadzić analizy, gadać itd itd. Słowem akademicki pokaz głupoty i nieudolności.

    1. Chriss

      Ani głupota, ani nieudolność. To po prostu świetny sposób (wielokrotnie sprawdzony), na drenaż państwowego skarbca (via MON)... Robimy od czapy projekt\program. Przyjmujemy nierealne założenia i wymogi. Markujemy pracę/działanie przez okres paru lat. Po wydrenowaniu odpowiedniej kwoty, zamykamy program (tu podajemy "obiektywne" przyczyny zamknięcia programu)... Ile tego już było...

    2. Piotr I

      Gdybyż (?) tylko pokaz głupoty i nieudolności; zbyt chora sytuacja drążąca cały Kraj ! Można się zgodzić z Chriss(em), iż to sposób na drenaż państwowego skarbca.

  5. peke

    No, ale od Izraela po Gruzji, nikt rozsądny niczego bardziej skomplikowanego niż nóż nie kupi.

    1. No Doubt

      No patrz co za pech, my kupiliśmy Spike.

    2. JW

      A coś się stało w Gruzji z udziałem Izraela? Uchyl, proszę, rąbka tajemnicy, fascynujący znawco...

  6. Ojciec 6+ dzieci

    Lepiej niech Polska nie patrzy na te rakiety z USA bo one, jako "humanitarne" będą BARDZO drogie. Lepiej już dogadać się z Chinami i zrobić lepszego Poloneza o zasięgu większym niż oni zrobili z Białorusią.

    1. Vvv

      Polonez ma zasięg 200km

  7. oloo

    A nasz MON nie może się zdecydować co wybrać :) i tak od lat :)

    1. olo

      Lepiej dłużej się zastanawiać zbić z ceny i kupić coś dobrego niż szybko przepłacić kota w worku.

  8. HomarPL

    I jak w przypadku Patriota wybierając ofertę amerykańską kupimy to czego jeszcze nie ma. To co planują amerykanie idzie w stronę izraelskiego Lynxa czyli zmniejszenie masy głowicy, zwiększenie celności. Wątpię aby USA przekazało technologię. Izraelska oferta nadal przebija amerykańską.

  9. KrzysiekS

    Mimo wszystko na ta chwilę oferta Izraela wydaje się ciekawsza oczywiście nie znamy szczegółów a tu jest rozwiązanie.