Reklama

Prowadzone w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Świętoszowie ćwiczenia stanowią pierwszy etap do międzynarodowych ćwiczeń NATO pk. Heavy Detachment. Ćwiczenia te rozpoczną się we wrześniu i będą prowadzone przez kilka tygodni. Na zachodzie Polski pojawi się ciężki sprzęt, można się spodziewać m.in. czołgów M1 Abrams, samobieżnych haubic M109 Paladin, gąsienicowych bojowych wozów piechoty M2 i M3 Bradley. 

Obecnie amerykańska kompania zgrywa poszczególne elementy z jej polskim odpowiednikiem. Ćwiczona jest współpraca małych pododdziałów: załóg, sekcji, drużyn i plutonów. Odbywają się strzelania z broni indywidualnej, pokładowej i granatników oraz treningi taktyczne. Każda taka inicjatywa daje możliwość rozwoju, zdobywania doświadczeń, uczenia się, ale też przekazywania swojej wiedzy i umiejętności kolegom z zaprzyjaźnionych armii.

Czytaj także: BBN: Jednostki NATO w Polsce pod dowództwem USA

W środę, 20 lipca, zajęcia wizytował dowódca 1 Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej płk Phill Brooks. Koordynator szkolenia Amerykanów porucznik Lamarca tak podsumowuje pierwsze dni spędzone na świętoszowskim poligonie: - Podczas szkolenia szczególnie zależało nam na współdziałaniu z kolegami z 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Po napotkaniu przez wojska amerykańskie przeciwnika i związaniu go walką wezwaliśmy wsparcie - koledzy ze Świętoszowa osłaniali nasze plecy. W rezultacie udało nam się stworzyć efektywne ćwiczenie. Założenia zostały zrealizowane, a wszystko przebiegło sprawnie i bez zakłóceń. Polscy żołnierze reagowali szybko i pojawili się dokładnie wtedy, kiedy ich potrzebowaliśmy.

Jak mówi sierżant John Martinez z 2 plutonu: - Jak do tej pory zdobywamy wspaniałe doświadczenia ćwicząc z kolegami z Polski. Mamy okazję wykorzystać z waszej bazy szkoleniowej, z ogromnych połaci terenu poligonowego, gdzie w pełni możemy zrealizować różnorodne szkolenie. Jesteśmy pod wrażeniem tego, jak Polacy dbają o bezpieczeństwo swoich żołnierzy, całego szkolenia. My kładziemy na to duży nacisk, ale u was jest to najwyższy priorytet.

 

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Analityk

    Tylko, że w rzeczywistych warunkach 1 Iskander albo kilka Kalibrów z okrętu podwodnego zlikwidowałby takie zgrupowanie sojusznicze w kilka minut. Jak wiadomo lądowe oddziały polskie i amerykańskie nie dysponują środkami przeciwdziałania.

    1. Courre de Moll

      Jasne, jeden iskander zlikwiduje. Oczywiście w wersji z hipotetyczną głowicą atomową, bo inaczej, to zlikwiduje ze dwa czołgi - o ile ktoś będzie strzelać iskanderem w byle czołg. Co by było bardzo opłacalne (dla atakowanych oczywiście).

    2. :)

      Wy tylko się przechwalacie, a we flocie bałtyckiej bardak...

  2. bmea

    Mają AT-4 no i co tak szpanują? My mamy lepsze , RPG-7 wymiata, sam Stalin je jeszcze projektował