Reklama

Geopolityka

Raptory z wizytą w Rumunii. "Zdolność do błyskawicznego przerzutu"

Fot. Tech. Sgt. Jason Robertson/U.S. Air Force
Fot. Tech. Sgt. Jason Robertson/U.S. Air Force

Amerykańskie myśliwce piątej generacji F-22 zostały rozmieszczone w Rumunii. Towarzyszyła im niewielka grupa żołnierzy obsługi technicznej i powietrzny zbiornikowiec KC-135.

W rumuńskiej bazie sił powietrznych Mihail Kogalniceanu wylądowały dwa amerykańskie samoloty F-22 Raptor i towarzyszący im powietrzny tankowiec KC-135. Maszyny myśliwskie służą w 95. dywizjonie myśliwskim, stacjonującym na co dzień w bazie Tyndall w stanie Floryda. Obsługę techniczną samolotów zapewniało ok. 20 żołnierzy z tej jednostki. Samoloty przyleciały do Rumunii z Wielkiej Brytanii, gdzie stacjonują czasowo w bazie RAF Lakenheath.

Czytaj też: Raptory ponownie w Europie.

Przylot amerykańskich myśliwców F-22 sfinalizowano częściowo ze środków Inicjatywy Wsparcia Europy (European Reassurance Initiative), programu amerykańskich sił zbrojnych, którego celem jest wsparcie zdolności obronnych europejskich członków Sojuszu Północnoatlantyckiego i krajów współpracujących, ze szczególnym uwzględnieniem krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W ramach tej inicjatywy w państwach wschodniej flanki NATO pojawiają się oddziały amerykańskie, biorące udział w szkoleniach i manewrach.

W czasie przemówienia po wylądowaniu amerykańskich samolotów gen. por. Timothy Ray, dowódca 3. Air Force przypomniał możliwości samolotów F-22 stwierdzając, że ich przylot do Rumunii był przykładem "błyskawicznego przerzucenia sił", a maszyny te są w stanie "szybko wywalczyć przewagę powietrzną na dużych odległościach od baz macierzystych, są zdolne do pokonania każdego wroga".

Amerykańskie Raptory, które przyleciały do Rumunii, działają także w ramach programu Rapid Raptor, zakładającego możliwość błyskawicznego przerzucenia czterech maszyn tego rodzaju i towarzyszącej im obsługi na dowolne, sprzymierzone lotnisko, nawet jeśli nie jest ono przygotowane do obsługi maszyn tego typu - jak właśnie bazy Lakenheath i Mihail Kogalniceanu.

Czytaj też: Raptor - sprostać wymogom współczesnych wojen.

W swoim wystąpieniu nawiązał do tego gen. Frank Gorenc, głównodowodzący amerykańskich sił powietrznych w Europie i Afryce, mówiąc o udanym teście gotowości infrastruktury NATO i wysokim stopniu wyszkolenia obsługi technicznej, zarówno amerykańskiej, jak i miejscowej.

Samoloty F-22 Raptor przyleciały do Europy 11 kwietnia 2016 r. Jest to druga wizyta maszyn tego typu na Starym Kontynencie. Po raz pierwszy maszyny tego typu przyleciały do niemieckiej bazy Spangdahlem w sierpniu 2015 r. Ich przerzut do Europy Środkowo-Wschodniej miał być sygnałem dla Rosji w związku z sytuacją na Ukrainie i potencjalnym zagrożeniem dla państw NATO.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Marek

    W ten tani sposób ( bo tylko 2 Raptory i 20 żołnierzy obsługi) Amerykanei ćwiczą sobie przerzut większej ilości maszyn ( wielokrotność 4 maszyn) do Polski i Rumunii. Rosjanie już wiedzą e w razie konfliktu amerykańskie samoloty od pierwszego dnia będa osłaniały Polskę i Rumunię nie tylko maszynami stacjonującymi w Europie jak F-16(Włochy i Niemcy) , F-15 (Anglia) ale dosłanymi kolejnymi maszynami z baz z USA ( kolejne F-16,F-15 no i F-22). DLATEGO WŁAŚNIE KUPNO KOLEJNEGO DYWIZJONY F-16 DLA NASZYCH SP NIE JEST NAJPILNIEJSZĄ POTRZEBĄ. MAMY KUPIĆ TO CO AMERYKANIE NEI SĄ W STANIE WYSŁAĆ DO NAS W DUŻEJ ILOŚCI CZYLI ARTYLERIĘ, OBRONĘ PLOT/RAK, CZOŁGI, BWP I HELIKOPTERY SZTURMOWE. Mam nadzieje że te wszystkie zale dlaczeo nei kupujemy kolejnych F-16 ustaną na chwilę. Pieniedzy starczy na najblizsze lata tylko na nowowczesną plot/rak, zakup bwp i artylerii, może również śmigłowce. Osłonę z powietrza zapeniają Amerykanie

    1. Redstar

      2 Raptory kilka Strykerów i Abramsów. Czy to jakaś objazdowa trupa? A może wyrzuty sumienia że stałych baz NATO w naszych krajach nie będzie choć należymy do tego sojuszu? Po za tym zgoda. Prawdopodobnie najszybciej co się pojawi by nas wspomóc to będą właśnie samoloty sojuszu. Prawdopodobnie bo jest to nie pewne.

    2. karo

      W sumie racja, jeśli sojusz (NATO) nie będzie w stanie zapewnić nam bezpiecznego nieba podczas kryzysu z Rosja to jest on nic nie wart. I w sumie nie ma znaczenia czy będziemy mieli 48 F-16 czy też 100, bo zawsze będzie to zbyt mało. Swoją drogą, jeśli Rosjanie wprowadza system S-500 (niezależnie od tego jak skuteczny/nieskuteczny by on nie był), to nie będzie opłacalne inwestowanie w inne samoloty niż klasy stealth. A tak w ogóle to najlepiej inwestować w artylerię rakietową bo to chyba najlepszy straszak na Putina.

Reklama