Reklama

Generał Breedlove poinformował podczas wizyty na Litwie, że NATO musi być gotowe na prowadzenie działań z zakresu obrony powietrznej państw bałtyckich. Jak zaznacza agencja Xinhua, że obecnie trwają prace analityczne dotyczące tego rodzaju misji, gdyż dowództwo NATO zwróciło się o przygotowanie wariantów wsparcia obrony powietrznej państw bałtyckich. Wnioski mają być wzięte pod uwagę przez najwyższych decydentów Sojuszu.

"Myślę, że Sojusz musi być gotowy na misję obrony powietrznej" (...)"Nadzorowanie przestrzeni powietrznej (air policing) i obrona powietrzna są przewidziane dla dwóch różnych sytuacji. Baltic Air Policing jest misją pokojową"

gen. Phillip Breedlove cytowany przez PAP

Kraje bałtyckie nie dysponują własnym lotnictwem myśliwskim, a ochrona ich przestrzeni powietrznej zapewniana jest przez siły NATO. Do wybuchu kryzysu na Ukrainie w rotacjach brały udział najczęściej cztery samoloty, potem ich liczba została zwiększona do kilkunastu, wydzielanych przez cztery państwa (okresowo stacjonowały też w Malborku), a obecnie służbę pełni standardowo osiem maszyn, bazujących na Litwie i Estonii.

Głównym zadaniem tych samolotów jest interweniowanie w wypadku naruszenia bądź zagrożenia naruszeniem przestrzeni powietrznej jednego z państw bałtyckich. Celem Baltic Air Policing nie jest jednak obrona w wypadku konwencjonalnego ataku powietrznego na terytorium tych państw, co wymagałoby przyjęcia zupełnie innych założeń prowadzenia działań, charakterystycznych dla czasu wojny. Jednocześnie siły i środki obecne w ramach tej misji, bez istotnego wzmocnienia, nie są przygotowane do rozpoczęcia samodzielnej, pełnoskalowej operacji obronnej (nie jest to ich zadanie).

F-15 BAP
Zwiększenie liczby samolotów patrolujących przestrzeń powietrzną nad państwami bałtyckimi wzmocniło jej ochronę na czas pokoju, ale na wypadek pełnoskalowego zagrożenia konieczne byłoby również podjęcie innych środków. Fot. Airman 1st Class Dana J. Butler/USAF

Prowadzenie obrony powietrznej musiałoby uwzględniać oddziaływanie przeciwnika. Wiąże się z tym między innymi konieczność zapewnienia naziemnej osłony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej baz lotniczych Sojuszu, a także uzyskania zdolności do wprowadzenia znacznie większej liczby środków i sił (w tym samolotów myśliwskich) do teatru działań, nawet jeżeli bazowałyby one poza terytorium państw bałtyckich. Istotne znaczenie miałoby też zapewnienie rozpoznania sytuacji powietrznej, pomimo oddziaływania potencjalnego przeciwnika np. na stacjonarne systemy radarowe.

Obecnie państwa bałtyckie dysponują wyłącznie systemami przeciwlotniczymi klasy VSHORAD (bardzo krótkiego zasięgu), jak szwedzki RBS-70, polski Grom czy amerykański Stinger. Po wybuchu kryzysu na Ukrainie rozpoczęto działania w celu pozyskania systemów określanych jako „średniego zasięgu”, w tym analizę możliwości wspólnego zakupu systemu przez Litwę, Łotwę i Estonię. Możliwe, że zostanie pozyskany system krótkiego zasięgu, o osiągach podobnych, do zakładanych w polskim systemie Narew. Niezależnie od tego zdecydowano o dodatkowych zakupach zestawów bardzo krótkiego zasięgu, w tym rakiet Grom, przeznaczonych dla Litwy.

Ozelot
Fot. Luftwaffe/Nicole Balzer

Wypowiedź generała Breedlove świadczy o znaczeniu obrony powietrznej (zarówno prowadzonej przez lotnictwo, jak i siły naziemne/nawodne) w regionie Morza Bałtyckiego. Przed wybuchem kryzysu na Ukrainie w NATO w zasadzie nie brano pod uwagę bezpośredniego i nagłego zagrożenia konfliktem dla krajów bałtyckich i skupiano się na pokojowej misji ochrony przestrzeni powietrznej. Zgodnie ze słowami dowódcy wojsk Sojuszu obecnie badane są warianty ewentualnego wsparcia "bojowej" obrony powietrznej państwa bałtyckich.

Trzeba jednak pamiętać, że biorąc pod uwagę obciążenie realizowanymi zadaniami, również państwa zachodnie dysponują ograniczoną liczbą systemów naziemnej OPL, szczególnie krótkiego zasięgu (pośrednich między VSHORAD a zestawami średniego zasięgu). Zarówno w USA jak i w Niemczech rolę lądowych systemów „dolnego piętra” OPL odgrywają w zasadzie wyłącznie zestawy uzbrojone w rakiety Stinger, bardzo krótkiego zasięgu. Dlatego niezależnie od działań podejmowanych przez kraje zachodnie czy USA, istotną rolę w systemie obrony powietrznej Litwy, Łotwy czy Estonii odegrają zestawy przewidziane do pozyskania przez własne siły zbrojne. W wywiadzie dla Defence24.pl minister obrony Litwy deklarował chęć zbudowania wspólnej architektury obrony powietrznej z Polską, Łotwą i Estonią.

Czytaj więcej: Minister obrony Litwy: chcemy stworzyć z Łotwą, Estonią i Polską wspólną obronę przeciwlotniczą 

 

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Tom

    Litwa mam jest potrzebna do tworzenia narodowego systemu p.lot jak przysłowiowej świni dzwonek. W sensie militarnym jest dla nas tylko kulą u nogi. Powiedzmy sobie szczerze, chcą budować z nami aby skorzystać z naszego potencjału.

    1. krzysiek2103

      Polska mam jest potrzebna do tworzenia narodowego systemu p.lot jak przysłowiowej świni dzwonek. W sensie militarnym jest dla nas tylko kulą u nogi. Powiedzmy sobie szczerze, chcą budować z nami aby skorzystać z naszego potencjału. Hans, Lauren, John Solidarność jest podstawą NATO

    2. fg

      Litwa stała się krajem buforowy i niech tak zostanie.

    3. ja

      Lepiej mieć granicę z Litwą, która na pewno będzie walczyć z ruskiem jak tylko się da, wiedząc, że i tak przegra, czy z ruskiem, który uderzy bezpośrednio na nas? Dam ci taką analogię: w 1939r. rysowały się możliwości "sojuszu" (w praktyce o charakterze wasalizmu) z III Rzeszą. Gdyby do niego doszło, Hitler już w 1939 mógłby uderzyć na zachód, bo tyły miałby bezpieczne. Ta ewentualność tak przeraziła Anglików, że cynicznie zaproponowali nam sojusz i "gwarancje bezpieczeństwa". Wiedzieli doskonale, że wystawiają Polskę na strzał, ale zyskiwali na czasie. A teraz pomyśl, że Litwa spełni dla nas taką samą rolę, jak II RP dla Anglii.