Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Polsko-ukraińska współpraca przemysłowo-obronna. Korzyści i wyzwania

  • Fot. Cubic
  • Samolot E-6B Mercury wyposażony w system ALCS. Fot. US Navy/Wikipedia
  • Fot. Ministry of Defence of the Russian Federation/Wikimedia Commons/CC 4.0

Przerwanie przez Kijów współpracy w sferze przemysłu obronnego z Moskwą, mające miejsce na skutek agresji rosyjskiej, zmusiło Ukrainę do poszukiwań alternatywnych partnerów. Z uwagi na ambicje Warszawy co do jej roli w zbliżeniu Kijowa z Zachodem, naturalnym jest pytanie o znaczenie Polski w spożytkowaniu niemałego potencjału ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Jakie są zatem potencjalne i realne korzyści, jakie obu krajom może przynieść współpraca zbrojeniowa?

Jedną z najgłośniejszych w ostatnim czasie ukraińskich propozycji współpracy w przemyśle zbrojeniowym jest pomysł kooperacji zakładów lotniczych Antonow z wieloma polskimi kontrahentami, wśród których znajduje się m. in. PZL-Mielec. Oprócz dobrze znanych cywilnych samolotów An-148 i An-158, ukraiński koncern zaproponował wspólne prace nad nowym projektem morskiego samolotu patrolowego An-148-300MP. Ma być on wyposażony w nowoczesny kompleks identyfikacji i przetwarzania informacji o celach nawodnych oraz radary i inne istotne systemy pochodzące od polskich producentów, takich jak PIT-RADWAR czy PCO. Dwa takie samoloty mają powstać na potrzeby Ukrainy, a dwa zostałyby zaoferowane Polsce. Otworzyłoby to możliwość sprzedaży maszyn morskich do krajów trzecich.

Dmytro Kiwa, główny konstruktor  firmy Antonow, wielokrotnie wyrażał ogromną chęć podjęcia współpracy z Polską, co potwierdzają w kuluarach ukraińscy eksperci. Własnymi siłami Antonow nie jest w stanie podjąć się realizacji nowych zadań. Istnieją dwie możliwości - seryjne zamówienie państwowe na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy, co wydaje się bardzo mało prawdopodobne, lub produkcja na rzecz partnerów zagranicznych. Ten drugi kierunek sprawdza się m. in. we współpracy z Arabią Saudyjską (projekt saudyjsko-ukraińskiej maszyny An-132), a także zachodnimi koncernami (Pratt&Whitney Canada, General Electric czy Honeywell), które są zainteresowane współpracą z firmami takimi jak Antonow. Czego potrzeba, by udało się z Polską?

An-132
Fot. Antonow

Jak ożywić polsko-ukraińską współpracę przemysłów lotniczych?

Po pierwsze, Kijów musi przekonać Warszawę, że w procesie realizacji na żadnym z etapów nie będzie zależny od dostaw komponentów z Federacji Rosyjskiej. Chodzi np. o silniki, które dla koncernu Antonow tradycyjnie produkują zakłady Motor Sicz, wykorzystujące, z kolei, liczne komponenty dostarczane z Rosji. Gdyby osiągnięto porozumienie o udziale w projektach z którymś z amerykańskich lub kanadyjskich koncernów produkujących silniki, Antonow z pewnością zgodziłby się na produkcję samolotów w dwóch wariantach - z silnikami zachodnimi i z jednostkami napędowymi Motor Sicz. Problemem pozostaje certyfikacja zgodna z zachodnimi standardami.

Po drugie, Kijów musi widzieć jasną perspektywę takiej kooperacji, co oznacza, że strona polska musiałaby precyzyjnie określić swoje cele. Na razie reakcja Warszawy na propozycje ukraińskie, pomimo sporego zainteresowania mediów i przemysłu, była dość niewyraźna. Po trzecie, należy pamiętać, że proces decyzyjny w tym przypadku nie będzie przebiegał tylko na szczeblu Warszawa-Kijów, ale także Polska-NATO. Z racji członkostwa w Sojuszu Warszawa musi spełniać jego standardy. I nareszcie, po czwarte, co dotyczy np. samolotów An-148 i An-158, niezbędne jest uzyskanie certyfikatów ICAO, na które ukraiński zakład wciąż czeka.

O nie mniej poważnych planach współpracy z podmiotami z Polski świadczy otwarcie filii w Warszawie przez zaporoską firmę Motor Sicz. Kooperacja jest możliwa w zakresie modernizacji polskich śmigłowców W-3 Sokół, Mi-2, Mi-8, Mi-17 i Mi-24. Propozycja Motor Sicz w zakresie remotoryzacji pozwala liczyć na poprawę osiągów polskich śmigłowców, przede wszystkim zwiększenie udźwigu. Ponadto Motor Sicz chce w przyszłości produkować w Polsce silniki do śmigłowców. Przez ukraińską kompanię Polska jest rozpatrywana jako ważny przyczółek ułatwiający wyjście na zachodnie rynki. Zaporoska firma podjęła już współpracę z polskimi instytutami lotniczymi ITWL i IL, którą pragnie pogłębiać. Ma to m.in. ułatwić uzyskanie niezbędnych na Zachodzie certyfikatów.

Walerij Riabych, wicedyrektor Informacyjno-Consultingowej Agencji „Defense Express” w Kijowie, uważa, że nad Wisłą powinno się pamiętać o tym, że determinacja i paleta pomysłów ze strony Motor Sicz będą tym większe, im bardziej jasny będzie końcowy cel postawiony wspólnie przez partnerów. Tymczasem entuzjazm wobec podjęcia kooperacji z Motor Sicz może teoretycznie studzić rzekoma sytuacyjność w działaniach Zaporożan.

W-3 Sokół Moto Sicz
Fot. A. Lelonek

Według tych hipotez Wiaczesław Bogusłajew zdecydował o gorączkowych poszukiwaniach nowych rynków zbytu dopiero po wprowadzeniu zakazu handlu w sferze zbrojeniowej z Rosją. Dowodem na to mają być pojawiające się od czasu do czasu informacje o kontynuowaniu w nielegalny sposób kooperacji z Rosjanami. Jednak takie tezy są łatwe do obalenia, gdy spojrzeć na zmiany w strukturze geograficznej handlu zagranicznego firmy Motor Sicz: w 2010 roku dostawy do Rosji stanowiły 69% całości eksportu, a w 2013 roku już zaledwie 30%. To dowód, że firma zdecydowała o zmianie orientacji znacznie wcześniej, a rosyjska agresja tylko przyspieszyła ten proces. Innym potwierdzeniem dobrej kondycji firmy, mimo przerwania współpracy obronno-przemysłowej z FR, są ostatnie wyniki finansowe Motor Sicz za okres styczeń-październik 2015, mówiące o zwiększeniu czystego zysku o 65%. Nie ma jednak wątpliwości, że ostateczne znalezienie alternatywnych dostawców niektórych elementów niezbędnych do produkcji silników (łopaty do śmigieł, aluminium awiacyjne, stal stopowa) wymagać będzie czasu i wysiłków. Są to jednak kwestie, w których możliwa byłaby współpraca z polskimi firmami posiadającymi odpowiednie technologie, takimi jak PZL-Świdnik.

Polska termowizja dla ukraińskich czołgów i śmigłowców

Jednym z najbardziej perspektywicznych kierunków współpracy jest transfer polskich technologii dla ukraińskich pojazdów opancerzonych i czołgów. Chodzi np. o produkowany przez PCO S.A. polski kompleks optoelektroniczny z kamerą termowizyjną KLW-1 ASTERIA, który przeznaczony jest m.in. do systemów kierowania ogniem. Taka współpraca już została zapoczątkowana i jej pogłębienie wygląda obiecująco. Wysoka jakość produkcji przy cenach przystępnych nawet dla znajdującej się w kryzysie finansowym Ukrainy są wystarczającym powodem, by mówić o dużych szansach tego projektu. O tym, jak bardzo ukraińska armia potrzebuje takiego wyposażenia, przekonaliśmy się podczas działań wojennych w Donbasie. Zastosowanie „ASTERII” na ukraińskich pojazdach pozwoliłoby znacząco zwiększyć obserwowaną odległość oraz precyzję identyfikacji celu.

Naturalnym partnerem PCO S.A. jest w tym zakresie Fabryka Pojazdów Opancerzonych w Żytomierzu. Polska optoelektronika może być zastosowany na czołgach T-72 i T-64 oraz bojowych wozach piechoty (BMP-1 i BMP-2), co powoduje, że - teoretycznie - produkt może być wykorzystywany nad Dnieprem w seryjnej produkcji. W świetle wysokiego zainteresowania tymi technologiami ze strony ukraińskiej na wielu szczeblach i oczywistego interesu komercyjnego PCO S.A., przeszkodzić w realizacji projektu może tylko opieszałość i biurokracja. Jak wiadomo, fabryka w Żytomierzu należy do państwowego koncernu „Ukroboronprom”, co powoduje, że współpraca nie będzie gładką choćby z uwagi na mechanizmy biurokratyczne.

PNL-3 Bielik PCO
PNL-3 Bielik - fot. M. Dura

Duże możliwości współpracy na Ukrainie istnieją dla PCO S.A. również w zakresie dostaw na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU) gogli termowizyjnych PNL-3 „Bielik” wraz z hełmami lotniczymi THL-5NV. Gogle pozwolą ukraińskim pilotom i załogom śmigłowców nocną obserwację terenu z ostrego kąta bez sztucznego oświetlenia. W styczniu 2014 roku podpisano długoterminowy kontrakt między PCO S.A. i kompanią „Awiakon” w Konotopie przewidujący dostawy tego wyposażenia. Warto przypomnieć, że zmagająca się z agresją militarną Ukraina nie ma żadnego helikoptera zdolnego do prowadzenia efektywnych działań po zmroku.

Trudny los „Pirata”

Znacznie mniej okazale, jak dotąd, wygląda sytuacja na innych nowoczesnych i perspektywicznych kierunkach współpracy. Jeszcze w maju 2013 roku firma „Mesko” rozpoczęła współpracę z kijowskim Biurem Konstruktorskim „Łucz” w zakresie wspólnego opracowania kierowanego pocisku rakietowego „Pirat”. Ukraińskie przedsiębiorstwo miało w projekcie odpowiadać za opracowanie laserowego systemu naprowadzania. Kijów zdecydowanie pragnie uzyskać pociski przeciwpancerne w obliczu wojny w Donbasie, kwestia ta była podnoszona wielokrotnie. Z drugiej strony, „Pirat” miał być około trzykrotnie tańszy od izraelskiego „Spike’a”, co czyni go atrakcyjnym również dla SZ RP. Jednocześnie nie ustępuje w jakości konkurentowi, a dodatkowym atutem na tle „Spike’a” jest łatwość obsługi.

W połowie 2014 roku Ministerstwo Skarbu RP ogłosiło, że wydzieli na ten cel 47 milionów złotych. Jednak w bieżącym roku faktycznie projekt zamrożono i obiecane środki nie dotarły. Co więcej, „Mesko” podpisało memorandum o współpracy z amerykańską firmą „Raytheon”, które przewiduje opracowanie konkurencyjnej konstrukcji. Zdaniem Serhija Zhurcia, dyrektora Informacyjno-Consultingowej Agencji „Defense Express” w Kijowie, projekt „Pirat” na razie przegrywa z kretesem w staraniach lobbystycznych nad Wisłą z konkurentami, co jest główną przyczyną jego niepowodzeń. Jednocześnie nie brak argumentów merytorycznych, przemawiających za dalszą realizacją projektu.

Podobne problemy mogą czekać podpisane we wrześniu br. memorandum o współpracy pomiędzy „Ukroboronpromem” i „LUBAWA S.A.”, dotyczącym dostarczania na Ukrainę kamizelek, wyposażenia dla żołnierzy, w tym hełmów i obuwia. Mimo ambitnych planów otworzenia nowych wspólnych cyklów produkcyjnych w Iwano-Frankowsku w przyszłym roku, szybko okazało się, że przeciwni tym planom są ukraińscy konkurenci, którzy lobbują za własną produkcją. Drugim problemem są trudności natury prawnej – ukraińskie prawodawstwo nie reguluje precyzyjnie szczegółów współpracy z prywatnymi podmiotami, tym bardziej zagranicznymi. Ponadto kooperacja ta ma stosunkowo małe znaczenie dla zdolności obronnych Ukrainy, co powoduje, że jedynym poważnym argumentem za jej kontynuacją jest interes komercyjny „LUBAWY”. A tego może być za mało dla osiągnięcia sukcesu.

BMP-2 Ukraina modyfikacja
Fot. mil.gov.ua

Wyzwania

Gdyby przeszkody dla współpracy polsko-ukraińskiej w sektorze zbrojeniowym na tym się kończyły, można byłoby śmiało powiedzieć, że Polskę i Ukrainę czeka rychły rozkwit kooperacji korzystnej dla obu państw. Niestety, wyzwania nie kończą się na tych wskazanych powyżej, bowiem nie mniej ważnym aspektem jest szereg zawiłości o charakterze bardziej ogólnym.

Po pierwsze, chodzi o proces ostatecznego uniezależnienia Ukrainy od dostaw elementów z Rosji. Cykle produkcyjne były w wielu sferach na tyle silnie powiązane, że przy okazji niektórych rodzajów produktów trudno powiedzieć, kto od kogo jest bardziej zależny. Dotyczy to, chociażby, silników firmy Motor Sicz, których brak silnie odczuwa cały rosyjski przemysł lotniczy. W procesie negocjacji Kijów powinien brać te obawy Warszawy pod uwagę i w sposób szczególny dbać o „niezależność” swoich cyklów produkcyjnych.

Po drugie, ukraińską zbrojeniówkę czeka w najbliższych latach prawdopodobnie proces poważnych zmian strukturalnych. Władze przygotowują dwa programy: rozwoju kompleksu zbrojeniowego i dozbrojenia Sił Zbrojnych Ukrainy. Nie ma wątpliwości, że obydwa dokumenty będą miały duży wpływ na to, w jaki sposób i w jakich obszarach Kijów będzie chętny i zdolny do długotrwałej współpracy - tym bardziej, że realizacja programów prawdopodobnie będzie rzutowała na zasady prawne obowiązujące w sektorze.

Po trzecie, ukraińscy eksperci od dawna oczekują także zmian w strukturze własnościowej przedsiębiorstw nad Dnieprem poprzez początek prywatyzacji w różnej postaci. Według zastępcy sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Olega Hładkowskiego, początek przemian planowany jest za około rok. Dlatego należy bacznie się przyglądać procesowi przygotowań tych programów i w miarę potrzeb modyfikować swoje stanowisko. 

Po czwarte, większość potencjalnych partnerów na Ukrainie to przedsiębiorstwa państwowe, w których dominuje specyficzny system zarządzania oparty na machinie biurokratycznej. Decyzje podejmowane są na wielu szczeblach, a pokonanie każdego z nich wymaga czasu i wielu pozwoleń. Rozwiązanie tych problemów to zadanie na kilka lat, więc trudno oczekiwać przełomu.

Po piąte, polskie firmy z kapitałem prywatnym, które już rozpoczęły lub planują kooperację z ukraińskimi przedsiębiorstwami państwowymi, muszą się liczyć z nieco większymi problemami z uwagi na luki regulujące zasady współpracy z prywatnymi podmiotami, tym bardziej z zagranicy. Mimo tego, że środowiska eksperckie od lat zwracają uwagę na ten problem, rząd w Kijowie niewiele zdziałał w tej kwestii. Pozostaje mieć nadzieję na przełom w tym zakresie na tle przygotowań wspomnianych programów modernizacyjnych, które mają także stymulować rozwój bazy prawnej.

Po szóste, lepiej reagować na ukraińskie propozycje może także Warszawa. Oczywiście, jest to trudne w świetle wspomnianych wyzwań, ale nie zapominajmy, że Polska pretenduje do roli głównego adwokata i partnera Ukrainy w świecie zachodnim. Ryzyko działań w próbującej się zmieniać Ukrainie należy brać pod uwagę z samej zasady. Tymczasem niekiedy reakcja lub jej brak ze strony Polski na propozycje Kijowa mogą świadczyć o tym, że ukraińskie perturbacje są dlań niespodzianką.  

 

Paweł Kost – członek Rady Ekspertów Centrum Badań nad Armią,

Konwersją i Rozbrojeniem w Kijowie

Reklama

Komentarze (37)

  1. A_S

    Żeby współpraca Polskiego przemysłu lotniczego z Ukraińskim była możliwa Polska strona takowy przemysł przynajmniej w mikroskopijnym wymiarze powinna posiadać, Polscy politycy musieliby nie opowiadać frazesów tylko działać i nie mogą być finansowo podatni na siłę przekonywania zachodnich koncernów. Żaden z tych warunków oddzielnie, ani razem spełnić się nigdy nie może, zatem tyle naszego co sobie porozważamy.

    1. Jaksar

      Poslka ma inny potencjał o którym wspominali i Antonov i Motor Sicz pozatym rok w rok nasze uczelnie opuszczają wyśmienicie wyszkoleni inżynierowie lotnictwa którzy omalże z miejsca są rozchwytywani przez zachodnie (i USA) koncerny. My nie mamy gdzie im zaoferować pracy i możliwości rozwoju. W kooperacji a może i więcej z firmami Ukraińskimi taka możliwość byłaby !

  2. Darnok

    Inwestowanie w tak niestabilnym kraju, z tak kruchym "układem rządzącym", w dodatku pod okiem opcji probanderowskiej (która prędzej czy później zechce więcej fruktów niż wart jest ukraiński wkład) - to wielkie ryzyko. Mogłoby się to nawet opłacać, gdyby ukraińcy podzielili się technologią i firmy rozwijali po naszej stronie granicy, ale z oczywistych względów tego nie zrobią... Czyli krótko: żadnych PLN na współpracę Ukrainą w obecnej sytuacji!

  3. zLoad

    Nic zupelnie piszacy tu nie rozumieja kompletnie.Kraj nie atakuje drugiego jesli nie wie czym ten dysponuje. Posiadanie technologii ktorej zadna obca armia nie zna to jest ogromny komfort. Jesli komus ja udostepnimy to juz sie robi lancuszek. Ukrainska armia i przemysl jest mysle w 30 % zinfiltrowany przez GRU i FSB. Jesli to wschodnie pseudo-mocarstwo bedzie wiedzialo czym dysponujemy , bedzie sobie pozwalac na takie akcje jak z Turcja , czy UK gdzie wysylaja wlasne samoloty zeby PROWOKOWAC. Miedzynarodowa wspolpraca przy rozwijaniu technologii to najlepszy sposob zeby sie oslabic. Trzymajmy w tajemnicy nasza technologie, sami ja rozwijajmy a nikt nie pomysli o ataku na nas. To jak z chinami. kompletnie nie wiemy co robia i przez to maja duza przewage. USA jest SFRUSTROWANE tym.

    1. lsd

      Bez sprzedaży nie ma kasy, bez kasy nie ma rozwoju produktu, bez rozwoju produktu traci się przewagę nad potencjalnym mniej zaawansowanym przeciwnikiem. Izrael współpracuje ze wszystkimi i nic na tym nie traci. Lepiej sprzedać i nawiązać współpracę z mniej pewnym partnerem i mieć pieniądze na rozwój produktów bardziej zaawansowanych na rynek krajowy, niż posiadać produkt którego nikt nie kupuje i staje się przestarzały. Po około 5 latach każde uzbrojenie jest rozpoznane przez przeciwnika, więc nie nad czym się zastanawiać. USA nie sfrustrowane, oni i tak widzą kto nad czym pracuje. Ten ból raczej odczuwają ich potencjalni przeciwnicy.

    2. Geoffrey

      zLoad - nie wnikając w słuszność Pana komentarza, proszę napisać, skąd założenie, że polska armia i przemysł nie są zinlfiltrowane przez GRU i FSB? Niech będzie tylko w 10%, lub 2%, ale to wystarczy, żeby doskonale wiedzieć, czym nasz kraj dysponuje. Przecież także jesteśmy krajem postkomunistycznym. Na dłuższą metę nie da się blefować, ze mamy jakąś super technologię, której nie mamy. Tylko realna siła jest gwarancją odstraszania przed atakiem.

    3. dropik

      Twoje propozycję są porąbane: robić wszystko samemu i w całkowitej tajemnicy. Jak nic to przepis na budowę kolejnej Korei lub Albanii

  4. Igor

    Trzeba odzyskać pzle zamienione w tanie montownie

    1. dropik

      to se kup i finansuj kolejnych państwowych darmozjadów. Górnicza barburka w K.W. stojącej na krawędzi bankructwa będzie wypłacona. Państwo nie powinno byc właścicielem żandnych zakładów wojskowych bo inaczej bedzie ciągle do nich dopłacac

  5. www

    Ktoś bardzo usilnie pracuje nad uwaleniem KAŻDEJ propozycji współpracy z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym. Przykłady ? - proszę bardzo : 1. Ppk Pirat - porównywalne parametry, ale prawie 3-krotnie tańszy od Spike i dużo łatwiejszy w obsłudze. 2. Artyleryjska amunicja precyzyjna - projekt Kvitnik. Niby coś się dzieje, ale goowno z tego wychodzi w praktyce, a WP jest kompletnie pozbawione takiej amunicji w warunkach, gdy Rosja posługuje się nią masowo z niszczycielskim skutkiem. 3. Silniki do śmigłowców - od 2 lat Kijów próbuje zainteresować W-wę, ale ta skutecznie blokuje współpracę. 4. Samoloty transportowe - możliwość koprodukcji Antonowów. ZERO reakcji z polskiej strony. 5, 6,7, 8 .... Można by tak długo wymieniać ...

    1. dropik

      pirat nie mia miec parametów porownywalnych. 1. nie top attack 2. mniejsza przebijalność ale potrzebny jest i współpraca jest możliwa

  6. xyz470

    Te możliwości należny wykorzystać i spróbować zadziałać. Na pewno wydłużenie resursów pewnej partii Mi 8 czy Mi 17 byłoby wskazanym posunięciem, Zachować pieniądze na programy obrony przeciwlotniczej, systemów rakietowych.

  7. spieczonyfrytek_ost_2008

    Jak to jak ożywić ? Co za głupie pytanie ? Sprzęt zamawiać dla armii przez rząd. PROSTE

  8. qqqq

    Ale czego oni się spodziewają? Jeśli coś im potrzebne od nas to niech zamówią. Przecież nasz rząd nie będzie dotował niepotrzebnych projektów lotniczych. Od tego są firmy, między innymi działające w naszym kraju. Zamiast mordować się ze zwiazkami zawodowymi, politykami w radach nadzorczych po prostu robimy przetarg i zamawiamy potrzebne rzeczy. Dlatego ten system ma być bardziej wydolny niż kombinaty państwowe. A w razie "W" i tak cała prywatna zbrojeniówka zostanie znacjonalizowana i puszczona na pełne obroty. Dlatego nasz system jest lepszy niż ukraiński bo mamy mniej wydatków a w razie potrzeby mamy zakłady na swoim terenie. Ukraińcy tego nie rozumieją bo to był jeden wielki kombinat przemysłowy pracujący dla Armii Czerwonej a teraz dodatkowo rządzą tam watażkowie i strach zainwestować 1000 dolarów a co dopiero kwotę na miarę zbrojeniówki. Poza tym gdyby nie prywatyzacja Świdnika to co by było? Kombinat państwowy a'la kopalnia, związki zawodowe, 13 i 14 pensje. W efekcie albo dotacja państwowa na produkcję przestarzałego sprzętu albo koniec zakładu. Tragedia polega na tym, że nikt w naszym kraju nie miał środków aby zająć się takim zakładem. Owszem, byli Kulczyk, Solorz, Gudzowaty. Ale skoro oni nie chcieli tego "miodu" ze zbrojeniówki to znaczy, że ta branża nie była ok. nawet dla ludzi dysponujących pieniędzmi. Oni wiedzieli, że nawet gdy to wykupią nie będą mieli rynku na produkty a do tego koszty R & D ich zjedzą. W tamtym czasie tego zakładu nie dałby rady przejąć i utrzymać nikt z polski. Ba! Bez wstawiennictwa polityków nie byłby w stanie nawet eksportować bo jak wiemy handel zbrojeniówką jest pomieszany z polityką. W jednej kadencji sejmu właściciel zakładu podpisałby kontrakt z jakimś krajem na eksport sokoła, przychodzi druga kadencja i nowy rząd już by mieszał przy tym. Dopiero koncern zagraniczny który ma "plecy" wśród zachodnich polityków mógł zrobić porządek. Gdybyśmy tego nie sprywatyzowali to i tak bardziej opłacałoby się kupić działający sprzęt z zagranicy, tak jak sprowadza się do nas węgiel statkami który mimo transportu z Australii nadal jest tańszy niż z naszych kopalni.

    1. sprzedaż za relatywnie niską cenę!

      Pańska wypowiedź to jest jedna strona medalu. Druga to taka, że można było kupić licencję np. na AW 101 lub jakikolwiek inny heli, aby przestawić zakład na nowoczesną produkcję. Zwłaszcza, że przygotowywano się w najbliższej przyszłości do zakupu nowych wielozadaniówek! Można też było wejść w spółkę joint venture, jak to robią Chińczycy, z jakimkolwiek z wielkich na rynku i rozpocząć wspólny projekt. Poza tym, na deskach kreślarskich leżały projekty Sokoła 2 i SW-5, które z czasem można byłoby wspólnie dopracować. Było wiele możliwości. Wybrano najprostszą i najtańszą!

  9. elp

    My potrzebujemy czołgów, więc moglibyśmy wejść w jakiś układ i wziąć Opłota bo mamy zaplecze do serwisowania sprzętu produkcji radzieckiej, Niemcy wpakowali nas w Leopardy i nie wiadomo co z nimi zrobić?

    1. Boruta

      Zmodernizować do A7 i kupić kolejne.

    2. dropik

      Ja wiem, że niektórzy mają problem z rozpoznaniem T72 od T64 czy T80 i wydaje się, że to to samo , ale jednak to co innego zaplecze do ich serwisu jest inne. Ruskie czołgi w WP to już powoli historia. Nie ma co płakać tylko szukać dodatkowych leo i modernizować aktualne do A6

  10. maniek

    wypada się cieszyć, że współpraca Polski i Ukrainy się pogłębia... daje to nadzieję na przyszłość, że kiedyś oba narody się pojednają i zjednoczą, czy to pod szyldem UE czy Orała Białego, a może jakiejś nowej słowiańskiej federacji... to chyba jedyna droga, by Rosja i Niemcy zaczęli się z nami liczyć...

  11. poznaniak

    ktoś w polskich urzędach albo jest ślepy albo wziął niezłą sumę w łape,że nie widzi szansy na szybkie dozbrojenie armii we współpracy z Ukrainą.nadal uważam,że można by poważnie zastanowić się nad budową czołgu opłot w bumarze,nad rozwojem całej gamy pocisków kierowanych m.in.pirata,no i modernizacja we współpracy z motor sicz mi 8.oddajmy niemcom za 1 euro ich konia trojańskiego czyli ich leosie.

    1. sylwester

      całkowicie sie zgadzam , uwalenie pirata to nieporozumienie , ktoś wzioł w łapę abyśmy kupowali za granicą a takie pociski powinniśmy w całości robić u siebie

  12. vidoc

    Nie zapominajmy, ze co najmniej kilka dobrze działających firm polskich, a zlokalizowanych na Ukrainie w swoim czasie zostało mniej lub bardziej legalnie przejętych przez "biznes" ukraiński. Właściciele mogli pisać na Berdyczów.

    1. loko

      Pamiętamy.

    2. Geoffrey

      Trudno nazwać to przejęciem przez biznes "ukraiński" - to był typowy sowiecki rekiet w wykonaniu ludzi Janukowycza, czyli Achmetowa - czyli tak naprawdę Putina, bo Achmetow od początku do końca jest produktem rosyjskich służb specjalnych.

  13. Smuteczek

    Ukraina jest niestabilna, po kolejnym przesilenia politycznym najprawdopodobniej będzie w stosunku do nas otwarcie wroga. Z drugiej jednak strony możemy urwać z tego dealu coś dla siebie. Powinniśmy rozegrać to ostrożnie i ani przez chwilę nie wypuszczać technologii z ręki - żadnych transferów czy outsourcingu.

    1. Wredny Rusek

      WSZYSTKO jest bardziej stabilne, nawet sytuacja polityczna w Libii czy Syrii, od amerykańskich licencji eksportowych przydzielanych i wycofywanych wg widzimisie amerykańskiej administracji czy senatorów, którzy np. potrafią zablokować jakiś eksport do Izraela czy Meksyku by wymusić np. jakąś ustawę wodną dla Florydy czy nominację jakiegoś sędziego. USA to taki porąbany kraj, gdzie przepisy o eksporcie broni czy wizach potrafią podpiąć pod ustawę emerytalną czy ochronę drzew na Alasce. Dzięki temu żaden normalny obywatel nie jest w stanie rozeznać się w amerykańskim prawie i mają najwięcej prawników na populację - 6x więcej niż najbliższy kolejny kraj.

    2. Geoffrey

      Jak słyszę te teksty o Ukrainie "otwarcie wrogiej" wobec Polski, to się ręce i nogi uginają. Nie słuchajcie ludzie rosyjskiej propagandy. NIE MA na świecie bardziej przyjaznego Polsce kraju, niż Ukraina. Polski przykład sukcesu gospodarczego ( tak tak, trzykrotny wzrost PKB od 1989 roku), udane wyrwanie się z dominacji Moskwy, pomoc polskich wolontariuszy i społeczeństwa wobec rosyjskiej agresji - to wszystko jest na Ukrainie dostrzegane i doceniane. Polska jest dla Ukrainy drzwiami do świata i w dającej się przewidzieć perspektywie Ukraińcy NIE będą wrogo nastawieni do Polski. Chyba że jakiś finansowany przez Rosję geniusz wysunie wobec Ukrainy roszczenia terytorialne. Ale to bardzo mało prawdopodobna opcja.

  14. Luka_krk

    Marzy mi się polska elektronika i radary i współpraca z Antonovem przy budowie naszego AWACS-a

  15. leming

    Och mieliśmy już współpracę przemysłu Polski i Ukrainy. Ukraincy zostali właścicielami Stoczni Gdańskiej. Gdzie ona jest, ta stocznia ?

    1. Boczek

      Odpowiedz znają związki zawodowe.

  16. tagore

    Sposób prowadzonych przez Ukrainę negocjacji ze Słowacją w kwestii dostaw gazu ,gdzie wręcz grożą procesami sądowymi . Powinien być brany przez Polską stronę pod uwagę przy kształtowaniu polityki wobec Ukrainy. Arogancja i buta wobec słabszych w ocenie Ukraińskiej strony rozmówców określa jednoznacznie kim są politycy ukraińscy i jak niewielkie zaufanie należy pokładać w ich deklaracjach.

    1. wert

      Wiń za to ukraińską politykę. Czyli tak samo jak u nas, najwięcej mieszają politycy. Sami przedsiębiorcy są zainteresowani współpracą. Uważam, że to jest jakąs szansa. Nawet zaproponowanie Ukraińcom przeniesienie produkcji do Polski wraz z kadrą, jeżeli nie ma to odpowiednich warunków.

  17. M.M

    To Pirat został zawieszony? Dla mnie niespodzianka. Przecież to był jeden z rozsądniejszych projektów.

    1. kl

      A wojsko oprócz kilkudziesięcioletnich rpg i paru mega drogich ppk Spike niema nawet granatnika...

  18. Hammer

    Współpraca z Ukrainą jak najbardziej dobrym rozwiązaniem. Omówić szczegóły i działać. Choćby nasze Pt-91 i Sokoły czekają!

    1. b

      Można a nawet należało by opracować modernizację/remont sprzętu wschodniego Mi 17, T72/Pt91, Bwp1 czy 2S1 z wykorzystaniem naszych może i wybranych zagranicznych technologi, pod warunkiem zdroworozsądkowego zachowania zasady koszt-efekt i co najmniej średniego podniesienia wartości bojowych ponieważ taki sprzęt używają nadal wszystkie armie w tej części świata więc powinien być na to popyt a koszty opracowania raczej nie powinny być wysokie. Zawodowa armia musi mieć nowy nowoczesny sprzęt i to musi być priorytet, ten obecnie wykorzystywany trafi do rezerwy/OT ale bez co najmniej remontu będzie to złom fałszywie zawyżający statystyki.

  19. B

    Zastanawiam się czemu polskie firmy nie zainteresują się pociskami R-21 i na ich bazie stworzyć taki odpowiednik NASAMS. Nawet w najsłabszej odmianie maja zasięg 80km z platformy lądowej będzie pewnie 1/3 mniej ale to i tak 50km. Ale wygląda na to że lepiej czekać na to co będzie chciało wojsko, a później płakać że czemu akurat konstrukcję zagraniczną i czemu bez offsetu.

    1. Wikipedia

      R-21 (NATO: SS-N-5, Sark) – radziecki pocisk balistyczny średniego zasięgu klasy SLBM, wystrzeliwany z okrętów podwodnych projektów 629A, 658M oraz 667. Pociski te przenosiły oddzielaną od pocisku głowice jądrową na odległość do 1400 km.

  20. OLo

    W Polsce przed tym jak sprzedano lotnicze firmy produkcyjne, pracowano nad nowym modelem śmigłowca dla WP. Czy ktoś wie na ile te prace były zaawansowane ? Być może udało by się stworzyć w krótkim czasie prototyp z ukraińskim silnikiem np. w Łódzkich WZL !

    1. Brek

      Nie bez przyczyny w Ukraińcy chcą współpracy z PZL Mielec i PZL Świdink, pierwszy to praktycznie cała historia produkcji Polskich samolotów po wojnie, razem z biurem projektowym w Warszawie mogli zajść jeszcze dużo wyżej, Świdnik to gniazdo Polskich śmigieł. Reszta PZL-ów i WZL-y to malutkie zakłady bez zaplecza intelektualnego, infrastruktury, które prawdę mówiąc nic nie są w stanie zrobić. Nie trzeba było sprzedawać Mielca i Świdnika, w te zakłady wpompowano grube miliardy przez dziesiątki lat, a później sprzedali za "marne grosze".

    2. jumbo

      Cały majątek z dobrodziejstwem inwentarza przejął AW, niestety!

    3. hmm

      po co nam ich zlom? bedziemy produkowac wlasne na francuskiej licencji wlasnie w Lodzkim WZL, jak zabiegalismy o wspolprace kilkanascie lat temu, kiedy jeszcze mielismy wlasny przemysl lotniczy to sie na nas wypieli, teraz powinnismy zrobic dokladnie to samo. nie wiem kto tak natarczywie lansuje wspolprace z ukrainskim przemyslem, kupic na wartosciowsze rzeczy licencje, podkupic specjalistow i robic u siebie.

  21. Drzewica

    Celowo firmy zachodnie wykupiły polskie zakłady lotnicze aby wyłączyć naszą konkurencję w przyszłości i tak samo podarowali nam Niemcy pierwsze Leopardy aby związać nas na długo z ich przemysłem. Cały problem ma podstawy w rozbuchanej grupie lobbystów buszujących w polskim parlamencie, polskich zakładach i rządzie Platformy z PSL. Zacząć odnowę trzeba od ukrócenia i uregulowania obcego lobbowania i odbudowy polskich służb!

  22. KUKUŁKA

    NIEMA POLSKICH FABRYK LOTNICZYCH .to i nie będzie współpracy ...ale można sprawę odwrócić .. może nowy rząd wyda polecenie ..konsorcjom ze Świdnika i Mielca .itp..że wskazana była by współpraca w celu wprowadzenia innowacyjności i nowych myśli technicznych bo inaczej współpraca w Polsce okaże się dla nich niezasadna ..podatki i takie tam ....ówczesne firmy funkcjonujące na naszym rynku nic nie wnoszą do innowacyjności ,rozwijania się są to typowe montownie ..gdzie podzespoły można wykonywać w garażu czy szopie .....mamy duży potencjał ... kadry techniczne duży rynek oraz co ważne pracowitość i determinacje naszego narodu do uzyskiwania celów oraz niedokończone własne pomysły .. czas tworzyć coś własnego ...lub na równoprawnej współpracy partnerskiej .. no i Ukraińcy nam to oferują ....zachód oferuje tylko skręcanie gotowych podzespołów ....trzeba wreszcie ten stan rzeczy przerwać ...bo intelekt i potencjał naszego narodu ograniczy się tylko do wykonywania podstawowych czynności oraz konsumowania dóbr które wykonał zachód naszymi rękami ...czas obudzić nasz potencjał intelektualny

    1. vidoc

      mamy duży teren z halami po byłym FSO - co stoi na przeszkodzie zorganizować nowe zakłady produkujące to co trzeba?

  23. Boruta

    Co Sikorsky Mielec i Agusta Westland Świdnik mają do współpracy polsko-ukraińskiej?

    1. Krzysiek

      Popieram najwięcej do powiedzenia mają zachodnie firmy które mają interes interes podkreślam nic więcej.

  24. sko

    Jeśli mógłbym podpowiedzieć inny ew. kierunek-prawie cała ukraińska mar. wojenna została na Krymie. Jest bardziej zacofana niż nasza. Szkolić się nie mają za bardzo gdzie, kadra zdziesiątkowana. Można by im było na początek podarować Kaszuba (na Tarantule za późno?)-znane im konstrukcje. Zaproponować produkcję naszych stoczni nawet za współpracę w innej dziedzinie. Umożliwić szkolenia. I pomyśleć jak to było/jest z OHP czy Leopardami. I zrobić dla nich program morski.

  25. Gość

    Współpraca z Ukrainą jest bardziej utrudniona niż z innymi krajami a powodów takiej sytuacji jest mnóstwo. Jednym z nich jest niepewna sytuacja polityczna i obowiązujące prawo. W przypadku tak drogiej produkcji jest to ryzykowane. Od czegoś trzeba zacząć ,może handel licencją lub kooperacja,połączona z równoległą produkcją w Polsce i na Ukrainie. Wiadomo że najtrudniejsze są pierwsze kroki, jak partnerzy się poznają i nabiorą do siebie zaufania ,wówczas zdecydują się na bardziej ambitne projekty.

Reklama