Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza

Amerykańskie czołgi w Europie "uśpią" polityków?

Idea zmagazynowania ciężkiego sprzętu jednej amerykańskiej brygady pancernej w kilku krajach Europy Wschodniej jest ze wszech miar słuszna, o ile się ją zrealizuje i na niej nie poprzestanie. Jest bowiem niebezpieczeństwo, że kilkadziesiąt czołgów Abrams może ponownie „uśpić” polityków, którzy poczuwszy się bezpieczniej spowolnią i tak opóźniane programy modernizacyjne sił zbrojnych w swoich krajach.

  • Załadunek ciężkiego sprzętu 1 dywizji pancernej z Fort Hood w Teksasie, który miał wziąć udział w manewrach w Polsce i krajach bałtyckich w sierpniu 2014 r. – fot. K. Anderson/U.S. Army photo
    Załadunek ciężkiego sprzętu 1 dywizji pancernej z Fort Hood w Teksasie, który miał wziąć udział w manewrach w Polsce i krajach bałtyckich w sierpniu 2014 r. – fot. K. Anderson/U.S. Army photo
  • Łatwiej niż ciężki sprzęt przerzuca się samych żołnierzy. Na zdjęciu przylot amerykańskich spadochroniarzy do bazy sił powietrznych w Świdwinie – fot. A.M. LaVey/U.S. Army photo
    Łatwiej niż ciężki sprzęt przerzuca się samych żołnierzy. Na zdjęciu przylot amerykańskich spadochroniarzy do bazy sił powietrznych w Świdwinie – fot. A.M. LaVey/U.S. Army photo
  • Wprowadzenie 40 rosyjskich rakiet balistycznych w tym roku to wynik wieloletnich planów, a nie reakcja na budowę „magazynów pancernych” we wschodniej  Europie – fot. mil.ru
    Wprowadzenie 40 rosyjskich rakiet balistycznych w tym roku to wynik wieloletnich planów, a nie reakcja na budowę „magazynów pancernych” we wschodniej Europie – fot. mil.ru
  • Gwarantem naszego bezpieczeństwa nie będzie sprzęt jednego batalionu a wypracowane i sprawdzone drogi przerzutu dla kilku dywizji wsparcia, przerzuconych m.in. z USA drogą morską – fot. A. Burnett/ U.S. Army photo
    Gwarantem naszego bezpieczeństwa nie będzie sprzęt jednego batalionu a wypracowane i sprawdzone drogi przerzutu dla kilku dywizji wsparcia, przerzuconych m.in. z USA drogą morską – fot. A. Burnett/ U.S. Army photo
  • Amerykański Abrams podczas strzelania w Polsce. Fot. Capt. Spencer Garrison/US Army.
    Amerykański Abrams podczas strzelania w Polsce. Fot. Capt. Spencer Garrison/US Army.

Zalety i wady „pancernych magazynów”

Główną zaletą pomysłu przechowywanie na terenie Europy Wschodniej ciężkiego wyposażenia amerykańskiej brygady pancernej są stosunkowo małe koszty, potrzebne na przeprowadzenie tego rodzaju operacji. Jest to więc idea o wiele bardziej realna niż np. propozycja budowy stałych, amerykańskich baz w Polsce.

Pomysł może jednak również mieć negatywne skutki. Jeżeli jest bowiem tylko polityczną próbą zmuszenia Rosji do ustępstw, to nawet gdy się uda - rosyjska propaganda winę za to zrzuci również na Polskę. 

Po drugie polskie Ministerstwo Obrony Narodowej może to wykorzystać i czując się bezpieczniej spowolnić program modernizację naszej armii. Już obecnie terminy rozpoczęcia niektórych, podobno priorytetowych programów operacyjnych przesuwane są na później. Podobnie rzecz się może mieć z modernizacją sił zbrojnych krajów zachodnich, należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak Niemcy czy Wielka Brytania.

Po trzecie: najważniejsze w obecnych ćwiczeniach jest to, że cały czas usprawniane i sprawdzane są drogi przerzutu pomocy i sił NATO do krajów wschodniej Europy. Teraz Amerykanie mogą sobie ułatwić sprawę i przestaną ćwiczenia przerzutu ciężkiego sprzętu – wysyłając na Stary Kontynent tylko ludzi np. drogą lotniczą.

Łatwiej niż ciężki sprzęt przerzuca się samych żołnierzy. Na zdjęciu przylot amerykańskich spadochroniarzy do bazy sił powietrznych w Świdwinie – fot. A.M. LaVey/U.S. Army photo

Liczy się przede wszystkim zabezpieczenie dotarcia pomocy

Niestety jest duże podejrzenie, że właśnie bierzemy udział w seansie politycznym, który ma zmusić Rosjan do wstrzymania agresywnych działań na Ukrainie i który ma uspokoić społeczeństwa wschodniej Europy dając im złudne poczucie bezpieczeństwa. Złudne, ponieważ jedna brygada rozparcelowana w kilku państwach z punktu widzenia wojskowego nic nie zmieni. Co gorsza może przerwać lub zahamować realizowany obecnie za pomocą dużej ilości manewrów wojskowych, bardzo pozytywny proces wypracowywania najlepszych sposobów przerzutu sił sojuszniczych do rejonów zagrożenia.

Gwarantem naszego bezpieczeństwa nie będzie sprzęt jednego batalionu a wypracowane i sprawdzone drogi przerzutu dla kilku dywizji wsparcia, przerzuconych m.in. z USA drogą morską – fot. A. Burnett/ U.S. Army photo

Rozmieszczenie ciężkiego sprzętu może np. spowodować, że Amerykanie będą w przyszłości podsyłali na manewry jedynie niewielkie grupy żołnierzy, którzy uruchomią pojazdy, wyjadą nimi na poligon i wrócą – a więc zrobią dokładnie to, co mogliby wytrenować u siebie.

Tymczasem największym dobrem realizowanych od ponad roku manewrów wojskowych nie są wbrew pozorom ćwiczenia bojowe żołnierzy, ale trening systemu przerzutu sił, ciągłe weryfikowanie i poprawianie infrastruktury drogowej, kolejowej i portowej, jak również sprawdzenie przygotowania w poszczególnych krajach Europy Środkowo-Wschodniej systemu zaopatrywania dużych zgrupowań wojskowych w materiały, żywność i paliwo.

Pomysł wcale nie nowy

Wątpliwości, co do rzeczywistych intencji pomysłodawców pogłębia fakt, że pomysł przerzutu do wschodnie Europy amerykańskiej brygady pancernej wcale nie jest nowy i od ponad 8 miesięcy był kilkakrotnie wyciągany w mediach. Za każdym razem były to jednak tylko propozycje - bez ostatecznej decyzji.

Przykładowo wspominał o tym już w listopadzie ubiegłego roku generał Ben Hodges dowódca wojsk lądowych USA w Europie. W styczniu 2015 r. ten sam wysokiej rangi amerykański oficer poinformował w wywiadzie dla branżowego pisma „Star and Stripes”, że będzie analizowana możliwość rozmieszczenia we wschodnich krajach NATO ciężkiego sprzętu wojskowego.

Skutkiem tego pomysłu było skierowanie na początku 2015 r. do krajów środkowo-wschodniej Europy grupy ekspertów, którzy mieli wybrać potencjalne miejsca dla czołgów, transporterów opancerzonych oraz innego ciężkiego sprzętu wojskowego. Już wtedy mówiono o przerzucie około 220 pojazdów.

Załadunek ciężkiego sprzętu 1 dywizji pancernej z Fort Hood w Teksasie, który miał wziąć udział w manewrach w Polsce i krajach bałtyckich w sierpniu 2014 r. – fot. K. Anderson/U.S. Army photo

Na bazie tego rekonesansu miał być do końca lutego br. napisany oficjalny raport, dla gen. Philipa Breedlove, naczelnego dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie. Teraz przypuszcza się, że Breedlove przygotował już odpowiednie rekomendacje, które mają być jeszcze w tym miesiącu zatwierdzone przez władze w Waszyngtonie. Bardzo dużo specjalistów w to jednak wątpi uważając, że koszty całego przedsięwzięcia przy niewielkim zysku militarnym spowodują odwleczenie tej decyzji.

Należy mieć bowiem świadomość, że do państw takich jak Polska czy Rumunia będzie przerzucony sprzęt dla nie więcej jak 850 amerykańskich żołnierzy. Jeszcze mniej ma się znaleźć w krajach bałtyckich. Pamiętajmy dodatkowo, że jeden brygadowy zespół bojowy (Brigade Combat Team) ma nie więcej niż 90 czołgów Abrams oraz podobną ilość transporterów opancerzonych. Omawiane siły mają więc ograniczone znaczenie operacyjne tym bardziej, że będą rozrzucone po całej Europie Środkowo-Wschodniej.

Do tego dochodzi jeszcze postawa Rosji, która mało znaczący z punktu widzenia operacyjnego manewr wojskowy zakwalifikowała jako najważniejsze naruszenie dotychczasowych umów pokojowych od czasu zakończenia Zimnej Wojny. A takiego zaostrzenia sytuacji Amerykanie zawsze starają się uniknąć.

Putin grozi i nikt nie zastanawia się: dlaczego?

Od momentu ogłoszenia pomysłu budowy „magazynów pancernych” wszystkie agresywne wystąpienia polityków rosyjskich są wiązane z tymi planami. I nawet kiedy Prezydent Putin ogłosił 16 czerwca br., że zamierza wprowadzić jeszcze w tym roku ponad 40 nowych międzykontynentalnych pocisków balistycznych zdolnych do pokonania nawet najbardziej zaawansowanych systemów obrony przeciwrakietowej uznano to za odpowiedź na plany amerykańskich wojsk lądowych.

Wprowadzenie 40 rosyjskich rakiet balistycznych w tym roku to wynik wieloletnich planów, a nie reakcja na budowę „magazynów pancernych” we wschodniej Europie – fot. mil.ru

Nikt nie zastanawia się przy tym, że nie można zbudować 40 rakiet balistycznych w ciągu roku bez wcześniejszego zaplanowania tego przedsięwzięcia i zapewnienia na to ogromnych środków. Putin więc wiedział o tych zamiarach od dawna, będąc do tego zmuszony nie przez działania amerykańskie, ale przez bardzo zły stan techniczny dużej części rosyjskiego arsenału strategicznego. BBC przyznało, że ogłoszone wczoraj działania Moskwy są ukierunkowane na zastąpienie istniejących pocisków, a nie ilościowe zwiększenie arsenału.

Nie należy również przykładać dużej wagi do deklaracji Kremla o wprowadzeniu pocisków zdolnych do przełamania najnowszych systemów rakietowych, ponieważ Rosjanie w ten sposób reklamują każdy swój strategiczny system rakietowy. W rzeczywistości nikt tak naprawdę nie wie (poza nimi samymi) jakie są ich parametry. Z kolei Amerykanie twierdzą konsekwentnie, że budowany system obrony przeciwrakietowej nie jest przeznaczony do odparcia uderzenia zaawansowanych technicznie, licznych sił strategicznych Federacji, a jedynie ograniczonego ataku ze strony państw takich jak Iran czy Korea Północna.

Niestety takie deklaracje powodują, że przeciwnicy pomysłów stałego wzmacniania krajów NATO graniczących z Rosją zyskają argumenty by zastopować planowane działania.

Pamiętajmy również, że nawet jeżeli się to nie uda to i tak „magazyny pancerne” nie powstaną od razu. Trzeba więc konsekwentnie realizować to, co już się planowało – a przede wszystkim własne programy modernizacji technicznej sił zbrojnych.

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama