Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Zestrzelenie Su-22 w grze mocarstw [ANALIZA]

Zestrzelenie syryjskiego Su-22 w rejonie Tabqah przez USA nie jest zaskoczeniem. Konfrontacja między Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF), wspieranymi przez USA, oraz armią syryjską (SAA) była kwestią czasu. Chodzi o wyścig o kontrolę nad Dajr az-Zaur, a także osiągnięcie strategicznego celu jakim jest stworzenie lub zablokowanie lądowego połączenia między Iranem i Morzem Śródziemnym. 

  • Fot. U.S. Air Force photo/Staff Sgt. Aaron Allmon
    Fot. U.S. Air Force photo/Staff Sgt. Aaron Allmon

Bezpośrednią przyczyną zestrzelenia Su-22 przez Amerykanów było bombardowanie przez lotnictwo syryjskie pozycji SDF (koalicji, w której główną rolę odgrywają kurdyjskie oddziały YPG/YPJ) w rejonie as-Sawra. Bombardowanie to związane było z kolei ze starciami jakie wybuchły między SDF a SAA po zajęciu przez SAA miejscowości Rasafa, na południe od as-Sawra. Między as-Sawra a Rasafa znajduje się niezwykle ważna baza lotnicza Tabqah, którą, po jej zdobyciu przez SDF kilka miesięcy temu, przejęli Amerykanie. Potencjalnie baza ta może nawet stanowić alternatywę dla bazy Incirlik w Turcji (choć to daleka perspektywa) dlatego USA są zdecydowani nie dopuścić sil Assada w jej pobliże.

Assad mimo wszystko postanowił spróbować odbić bazę Tabqah, zakładając prawdopodobnie, że SDF może obawiać się konfrontacji z SAA z uwagi na sytuację w Manbidż oraz Efrin. Chodzi o to, że w końcu lutego Turcja postanowiła rozpocząć ofensywę na Manbidż, które latem ub. r. zostało wyzwolone z rąk Państwa Islamskiego przez SDF. USA nie chciało konfrontacji z Turcją, więc za zgodą Amerykanów Rosjanie i SAA stworzyli strefę buforową, oddzielającą Turków od SDF. W tym samym czasie Turcy rozpoczęli bombardowania kurdyjskiego kantonu Efrin w płn.-wsch. części prowincji Aleppo. Ponieważ Efrin znajduje się poza amerykańską strefą operacyjną w Syrii tamtejsze władze zgodziły się na wpuszczenie Rosjan, którzy zaczęli budować tam swoją bazę wojskową. W obu wypadkach działania te skutecznie przerwały operacje Turcji przeciw SDF.

SDF jednak odparło nacisk SAA co było do przewidzenia. Sojusz z USA jest dla Kurdów syryjskich i ich sojuszników priorytetowy, a USA znacznie zwiększyły dostawy broni (w tym ciężkiego sprzętu) i inne wsparcie militarne dla SDF. SDF wie przy tym o co chodzi USA: z jednej strony o zniszczenie Daesh, co jest we wspólnym interesie USA i SDF, z drugiej zaś o zablokowanie lądowego połączenia między Iranem a Morzem Śródziemnym, co nie jest możliwe bez współpracy z SDF. Co więcej, na tej drugiej kwestii zależy też Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonym Emiratom Arabskim, Jordanii i innym sunnickim krajom arabskim (z wyjątkiem Kataru) oraz Izraelowi. SDF zdaje sobie też sprawę, że pójście przez SAA i Rosjan na totalną konfrontację z nimi może być ryzykowne. Na terenach kontrolowanych przez SDF znajdują się bowiem dwie enklawy assadowskie (w rejonie Kamiszlo i w rejonie Hasaki).

Baza Tabqa nie jest jednak priorytetem dla Assada. Jest nim natomiast Dajr az-Zaur. Szlak łączący Teheran z Morzem Śródziemnym może być poprowadzony na trzy sposoby: drogą północną (kontrolowaną przez SDF), drogą południową (która wiedzie przez pustynne tereny sunnickie, a więc jest niestabilna) oraz właśnie przez Dajr az-Zaur. Dlatego właśnie Assadowi i Iranowi tak bardzo zależy na odbiciu tego miasta zanim zrobiłoby to SDF z Amerykanami. To jest też powód irańskiego ostrzału rakietowego pozycji Daesh w Dajr az-Zaur, jaki miał miejsce 18 czerwca. Sześć pocisków ziemia-ziemia o zasięgu 2000 km zostało wystrzelonych z zachodnich prowincji Iranu przez Gwardię Rewolucyjną, czyli strukturę nie podlegającą rządowi irańskiemu, lecz bezpośrednio Najwyższemu Przywódcy Alemu Chameneiemu. Formalnie był to odwet za zamach terrorystyczny dokonany przez Daesh na irański parlament oraz mauzoleum założyciela Islamskiej Republiki ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, jednak Iran nawet nie starał się ukrywać, że jest to też projekcja siły i ostrzeżenie pod adresem Izraela i Arabii Saudyjskiej, które są w zasięgu irańskich rakiet. Pośrednio było to też ostrzeżenie pod adresem SDF by nie próbowało ono zdobywać Dajr az-Zaur. W tym samym czasie pojawiły się bowiem informacje, iż irańska Gwardia Rewolucyjna, libański Hezbollah, niektóre milicje szyickie z Iraku oraz syryjska armia uznały Dajrt az-Zaur jako „czerwoną linię” której przekroczenie (próba zdobycia przez SDF) będzie oznaczać totalną konfrontację zarówno z SDF, jak i USA.

Wszystko jednak wskazuje na to, że SDF nie zamierza się tym przejmować i odstępować od próby zdobycia Dajr az-Zaur przez Assadem. Świadczy o tym wyraźne zbliżenie między władzami Federacji Północnej Syrii (stworzonej w miejsce Rożawy czyli Kurdystanu syryjskiego), w szczególności jej głównej siły politycznej PYD (oskarżanej o powiązania z PKK w związku z odwoływaniem się do ideologii lidera PKK Abdullaha Odżalana) a Królestwem Arabii Saudyjskiej. Siły polityczne stojące za SDF jednoznacznie opowiedziały się po stronie Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich w ich sporze z Katarem, a lider PYD Salih Muslim, oskarżany jeszcze niedawno przez swoich przeciwników (zwłaszcza związanych z Turcją) o powiązania z Iranem, ostro zaatakował Iran za prześladowanie tamtejszej mniejszości kurdyjskiej. 19 czerwca nadająca z Sulejmani (Kurdystan iracki) telewizja NRT poinformowała o spotkaniu przedstawicieli PYD z dyplomatami USA, Wielkiej Brytanii, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Jordanii do jakiego miało dojść w Kamiszlo. Wszystko wskazuje na to, że sunnickie państwa arabskie (poza Katarem) uznały, że dalsza walka z Assadem możliwa jest tylko w oparciu o SDF, z którym sprzymierzą się te pozostałości po tzw. Wolnej Armii Syryjskiej, które są pod ich (a nie turecką czy katarską) kontrolą.

Problem jednak w tym, że SDF rozpoczęło właśnie szturm Rakki, który może potrwać jeszcze z dwa miesiące. Tymczasem w ostatnich tygodniach SAA dokonała znacznych postępów w swych dwóch ofensywach w stronę Dajr az-Zaur (od strony Palmyry i Rasafy), zbliżając się do pozycji oblężonych tam niemal od 3 lat sił rządowych na odległość nieco ponad 100 km. To również wpłynęło na konfrontację między SDF a SAA. Media rosyjskie, syryjskie, irańskie i katarskie (m.in. Sputnik i Al Jazeera) nasiliły w związku z tym propagandę przeciw SDF, oskarżając je o wchodzenie w układy z Daesh w Rakce, na mocy których terroryści mieliby się jakoby wycofywać i wzmacniać swoje pozycje na froncie z SAA. Nie można zatem wykluczyć nawet przerwania operacji zdobycia Rakki, w której siły Daesh straciły zdolność oddziaływania na inne swoje oddziały czy planowania zamachów terrorystycznych w Europie (kierownictwo Daesh wycofało się do al-Majadin znajdującego się między Dajr az-Zaur oraz granicą iracką). Zamiast tego SDF rozpoczęłoby atak na Dajr az-Zaur, od którego od kilku miesięcy jest oddalone o mniej niż 30 km.

To oczywiście wiąże się z ryzykiem konfrontacji totalnej, która zaczęłaby się od ostrzału rakietowego SDF dokonanego przez Iran, odwetu amerykańskiego i eskalacji w postaci ataku irańskiego na Saudów i być może Izrael. To oczywiście czarny scenariusz, który zależy od tego kto blefuje a kto jest zdecydowany na wszystko. Póki co USA zestrzeliwując samolot syryjski pokazały, że są gotowi bronić swojego sojusznika – SDF. Niewiele natomiast wskazuje na to, by ten ruch spowodował poważną odpowiedź Syrii, Rosji czy Iranu. Póki co ani Rosjanie, ani Assad nie zaatakowali kantonu Efrin czy kurdyjskiej enklawy w mieście Aleppo (Szejch Maksud) a Kurdowie nie uderzyli na siły Assada w Kamiszlo czy Hasace. Rosjanie wprawdzie nasili swoją antykurdyjską kampanię propagandową ale nie zamknęli biura PYD w Moskwie. Wicemister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej potępił też zestrzelenie Su-22 uznając je za „rażące naruszenie prawa międzynarodowego” ale nic nie wskazuje na to, by za tym oświadczeniem poszły ostrzejsze kroki. Wprawdzie rosyjskie ministerstwo obrony zasugerowało możliwość uznania wszelkich samolotów i dronów międzynarodowej koalicji operujących po zachodniej stronie Eufratu jako potencjalnych celów ale czas pokaże na ile gotowe jest przełożyć te słowa na czyny. Ta konfrontacja jest zresztą na rękę Rosji z kilku powodów. Po pierwsze Rosja nie jest zainteresowana przebiciem się przez Iran do Morza Śródziemnego bo oznacza to alternatywę dla jej tras tranzytu ropy i gazu. Po drugie eskalacja konfliktu zwiększa zależność Assada od Rosji. Po trzecie Rosja znów liczy na konfrontację Turcji i SDF.

14 lipca amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson wyraził zaniepokojenie zacieśnianiem się stosunków rosyjsko-tureckich. W stwierdzeniu tym zawarte było ostrzeżenie pod adresem Turcji by nie wykorzystywała konfrontacji między SDF i SAA (a zatem też Rosją) do uderzenia na Kurdów w Efrin i Manbidż. W takiej sytuacji USA musiałyby podjąć decyzję i albo poświęcić SDF a co za tym idzie cały geostrategiczny plan zablokowania Iranu, nad którym administracja Trumpa pracuje od wielu miesięcy, albo pomóc zbrojnie odeprzeć turecki atak. To zaś oznaczałoby konfrontację militarną między Turcją i USA, największy kryzys w NATO i ogromny sukces Rosji. Wszystko jednak wskazuje na to, że Turcja nie podejmie tego ryzyka, choć będzie zacieśniać współpracę z Rosją i Iranem. Walki między prokatarskimi i protureckimi dżihadystami a SAA zostały już wyciszone.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama