Reklama

Geopolityka

Zamach stanu w Tunezji

Fot. MO Tunezji
Fot. MO Tunezji

Prezydent Tunezji Kajs Saied zdymisjonował w niedzielę rząd premiera Hiszama Meszisziego i zawiesił parlament. To reakcja na protesty w wielu miastach, w czasie których demonstrowano przeciwko politycznym elitom. Przeciwnicy głowy państwa oskarżyli go o zamach stanu.

Saied ogłosił, że przejmuje władzę wykonawczą w kraju i wyznaczy nowego premiera. "Konstytucja nie pozwala na rozwiązanie parlamentu, ale pozwala na zamrożenie jego działalności" - oświadczył prezydent i mówił o "nadchodzącym zagrożeniu", mając na myśli szczyt epidemii koronawirusa i związany z tym głęboki kryzys gospodarczy.

"Zgodnie z konstytucją podjąłem decyzje, których wymaga sytuacja, aby ratować Tunezję i naród tunezyjski" – powiedział Saied. "Przechodzimy przez bardzo trudny moment w historii Tunezji" – dodał.

Reklama
Reklama

Niedzielne protesty zostały zwołane przez aktywistów w mediów społecznościowych, ale nie były poparte przez żadną z dużych partii politycznych. Większość demonstrantów swój gniew kierowała w stronę umiarkowanej islamistycznej partii Ennahda, największego ugrupowania w parlamencie.

"Wielu ludzi zostało oszukanych przez hipokryzję, zdradę i rabunek praw ludu" – powiedział Saied w oświadczeniu opublikowanym w państwowych mediach. "Ostrzegam każdego, kto myśli o chwyceniu za broń… a kto wystrzeli kulę, siły zbrojne odpowiedzą kulami" – dodał.

Wkrótce po wydaniu oświadczenia na ulice Tunisu znów wyszły tłumy ludzi w geście poparcia dla prezydenta. "To najszczęśliwszy moment od czasu rewolucji" – mówili demonstranci.

Przeciwnicy prezydenta mówią o zamachu stanu. Przewodniczący parlamentu Raszed Ghannuczi, szef Ennahdy, oskarżył Saieda o przeprowadzenie "przewrotu przeciwko rewolucji i konstytucji". "Uważamy, że najważniejsze instytucje państwowe nadal funkcjonują, a zwolennicy Ennahdy i narodu tunezyjskiego będą bronić rewolucji" – powiedział.

Tunezyjczycy w 2011 roku podczas Arabskiej Wiosny wyzwolili się spod autokratycznych rządów generała Zajna al-Abidina ibn Aliego, wprowadzając w kraju system demokratyczny, który nie przyniósł jednak dobrobytu gospodarczego. Lata paraliżu politycznego, korupcji, podupadających służb państwowych i rosnącego bezrobocia zniechęciły Tunezyjczyków do panującego systemu politycznego, a pandemia koronawirusa pogłębiła społeczne niezadowolenie.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. Cat

    No żesz w czwartek lecę tam na wakacje?

    1. ja zrezygnowałem

      Nie rób tego!

  2. KAR

    Egipt 2.0

  3. Fanklub Daviena i GB

    No cóż, skąpili na zakupy uzbrojenia w USA, to mają "kolorową rewolucję"! Maroko było mądrzejsze i jak obywatele "spontanicznie" "w obronie demokracji" zaczęli się burzyć, to natychmiast wydało parę mld USD na zakupy uzbrojenia w USA i "spontaniczne" protesty "spontanicznie" wygasły i mają spokój, chociaż oczywiście teraz obywatelom żyje się gorzej niż przed protestami, bo kasa zamiast na nich poszła na uzbrojenie z USA... :D

    1. SZELESZCZĄCY w TRZCINOWISKU

      istotą rewolucji nie jest ilość luf a jakość życia ..a jak się tego nie umie równoważyć ....cóż kara zawsze wygląda jak krzywda

    2. Chyżwar dawniej Marek

      Kolorową rewolucję w właściwie Arabską Wiosnę mieli tam już wcześniej. Jak widać na zdrowie im za bardzo nie poszła.

    3. Fanklub Daviena i GB

      Kadafi zamiast na broń to postawił na najwyższy w Afryce poziom życia obywateli. I zobacz jaka go nagroda ze strony NATO spotkała... :D

  4. SZELESCZĄCY w TRZCINOWISKU

    Maghreb gotuje się do wzajemnej destrukcji ...Libia płonie , Algieria i Maroko czekają by dać sobie z liścia, Mauretania i Sahara Zachodnia sieją zniszczenia swymi terrorystami ,dorzucić spory terytorialne Hiszpanii z Marokiem.. i mamy Tunezję enklawę spokoju w regionie zakłóconą niezadowoleniem społecznym ( inspirowaną i stworzoną zapotrzebowaniem z zewnątrz ) ....dorzucić do tego bombę klimatyczną i demograficzną regionu jak to ruszy w Europę ....ale jak powiadają Apokalipsa to święto ruchome

    1. Tomasz34

      Jedyny szlak do tej pory, wiódł przez upadłą Libię. Maroko, Tunezja i Algieria nie są takimi krajami. A dostać się do Europy to już jest wyzwanie. Południowa granica jest pilnowana, a UE ma pieniądze żeby wspierać kraje które są bezpośrednio zagrożone taką nielegalną imigracją.