Reklama

Siły zbrojne

WOT od kuchni, czyli szkolenie u „terytorialsów” [RELACJA]

Fot. WOT
Fot. WOT

Na temat Wojsk Obrony Terytorialnej każdy ma w Polsce coś do powiedzenia. Niewielu jednak miało okazję zetknąć się z nimi w ich naturalnym środowisku i doświadczyć na własnej skórze o co dokładnie chodzi. Dotyczyło to również dziennikarzy.

O Wojskach Obrony Terytorialnej dyskutuje się od samego początku istnienia tej formacji. Jej przeciwnicy używają takich argumentów jak brak możliwości stworzenia żołnierza w czasie szkolenia podstawowego trwającego zaledwie 16 dni oraz comiesięcznych dwudniowych zajęć, nazywając OT „wojskiem weekendowym”. Inni obawiają się politycznej ideologizacji i tego, że trafią tam ludzie, którzy nie powinni w ogóle dostawać broni do ręki. Z kolei obrońcy, w tym Dowództwo WOT, ripostują, że kandydaci są odsiewani przede wszystkim na etapie badań psychologicznych, a szkolenie w weekendy ma sens ze względu na jego intensywność. Wiele pojawiających się informacji wydawało się zbyt pięknych, żeby mogły być prawdziwe, szczególnie że nie było też możliwości ich weryfikacji. Miało się to jednak zmienić. Dostałem zaproszenie - nie na wizytę i wspólne jedzenie grochówki, ale na dwudniowe szkolenie. Standardowy weekend, jaki co miesiąc musi odsłużyć typowy „terytorials”.

W maju trafiłem do 91. batalionu OT w Zgierzu wchodzącego w skład formującej się właśnie 9. Łódzkiej Brygady Obrony Terytorialnej. Jednostka ta jest młoda i powstała w ramach tzw. trzeciej fali formowania. Jej żołnierze przeszli ślubowanie złożyli we wrześniu ubiegłego roku. Miałem więc zobaczyć jednostkę, która jest we wczesnej fazie tworzenia, w której prowadzone są dopiero szkolenia indywidualne.

W czasie mojej wizyty w Zgierzu szkoliło się 150 osób. Była to jedna z czterech kompanii należących do batalionu. Na razie każda szkoli się w inny weekend, tak że batalion „żyje” praktycznie przez cały miesiąc. Do każdej kompanii przydzielona została osobna kilkuosobowa kadra, która przyszła tutaj z wojsk operacyjnych. Wyrabia ona nadgodziny przez jeden weekend w miesiącu, a na co dzień zajmuje się tym, do czego większość żołnierzy OT się nie angażuje: "kwitologią", logistyką i przygotowaniem programu szkoleniowego. Pomocą służy im szkieletowa obsada „terytorialsów” – tych którzy zdecydowali się służyć na co dzień i m.in. pilnują terenu jednostki (WOT nie korzysta z usług SUFO). Jak się okazuje można w ten sposób nie najgorzej zarobić – nawet 2700 zł netto, wliczając to płacone każdemu 570 zł. W łódzkiej brygadzie jest wystarczająco dużo chętnych na funkcje pomocnicze, jednak jak mi powiedziano nie aż tak wielu jak mogłoby się wydawać. Ludzie, którzy się tutaj zaangażowali w przytłaczającej większości mają pracę, albo studiują. Ich plany związane z Obroną Terytorialną także są różne. Wielu chce po prostu tutaj służyć, inni nauczyć się jak najwięcej i z czasem przejść do wojsk operacyjnych, część nawet do „specjalsów”.

Pierwszy dzień szkolenia rozpoczął się od odebrania munduru, hełmu wz. 2005, maski przeciwgazowej MP-5 i kamizelki balistycznej KMW-2 (bez dodatkowego wkładu, czyli tzw. „blach”). Potem przyszła kolej na zapoznanie się z bronią, w czasie którego po raz pierwszy w życiu rozebrałem i złożyłem karabinek Grot (nazywany do niedawna MSBS) znany mi wcześniej z imprez targowych i wizyt w radomskiej Fabryce Broni „Łucznik”. Wrażenia: prosty w budowie (nauczyłem się po jednym razie, a nigdy nie rozkładałem żadnej broni), teoretycznie trochę lżejszy niż Beryl, choć za bardzo tego nie czuć, za to poręczniejszy, bardziej ergonomiczny i intuicyjny w obsłudze.

Po zdaniu egzaminu teoretycznego i podpisaniu kilku kwitów wydano nam własne MSBS-y. Podobnie jak wszyscy żołnierze batalionu otrzymałem wersję C16 FB-M0 z wybitą datą produkcji: 2018. Na podstawie doświadczeń z tą bronią ma powstać usprawniona wersja M1, a potem docelowa już wersja M2. Na górnej szynie Picatinny zamontowano niewielki celownik kolimatorowy, a pod łożem z przodu chwyt pionowy.

Po wyjściu na zbiórkę mogę przyjrzeć się kolegom z kompanii. Znaczna większość to mężczyźni. Sporo ludzi po 40 a nawet po 50, nie brakuje jednak młodszych. Jak się dowiaduję, są tu przedstawiciele różnych zawodów. Lekarze, prawnicy, urzędnicy państwowi, byli żołnierze zawodowi, agenci ubezpieczeń, trenerzy surviwalu, mechanicy samochodowi i informatycy. W grupach rekonstrukcyjnych, obok rzeszy pasjonatów, zdarzały się jednak - częściej lub rzadziej - osoby które niekoniecznie miały predyspozycje np. do służb mundurowych, na przykład dlatego że chciały "coś sobie udowodnić" i na siłę "dowodziły" innymi, narzucały czasem skrajne poglądy. Czy tutaj jest podobnie? W ciągu kolejnych dwóch dni rozmawiałem, przysłuchiwałem się rozmowom i obserwowałem innych. Nie spotkałem się z ani jednym przejawem takich niepokojących zachowań. Najwyraźniej selekcja psychologiczna działa.

Fizycznie „terytorialsi” prezentują się znacznie solidniej niż żołnierze Narodowych Sił Rezerwy, których miałem okazję widzieć we wcześniejszych latach. Panuje dobra atmosfera, ludzie sobie pomagają. Dowódca przechadza się między nimi. Każdy ma możliwość porozmawiania z nim, zadania pytań, zgłoszenia wniosków czy pomysłów. Zawiła droga służbowa znana z wojsk operacyjnych nie jest tutaj praktykowana.

Większość „terytorialsów” nosi na głowach brązowe berety. Nie zawsze do końca prawidłowo założone, ale nikt tu nikogo nie ściga za drobne niedociągnięcia. Panuje znacznie większy luz niż u wojsk operacyjnych. „To są ochotnicy, nie przyszli tutaj po to żeby ich obrażać i karać za wszystko. Nie po to tu przyjeżdżają” – tłumaczy dowódca kompanii. Przy okazji rozmowy na ten temat dowiaduję się, że stopień dyscypliny zależy od metod stosowanych w poszczególnych brygadach. Łódzka jest względnie liberalna.

Mimo to kompania zbiera się na czas a następnie sprawnie ładuje do autokarów. Pierwszy dzień szkoleniowy mamy spędzić na terenie jednostki wojsk operacyjnych w Sieradzu, na którym znajduje się nowoczesna kryta strzelnica. Na bramie drobiazgowe sprawdzanie dokumentów tożsamości. Pan chorąży pieczołowicie obchodzi kolejno wszystkie trzy autokary – chyba ostatnio „terytorialsi” w czymś gospodarzom podpadli.

Szkolenie odbywamy przy pięknej pogodzie, tzn. w upale i w pełnym oporządzeniu. Niestety nie dane mi robić dokładnie tego samego co pozostali, zafundowano mi za to przegląd różnego rodzaju zajęć. Pierwsze prowadzi były operator z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca należący do Mobilnego Zespołu Szkoleniowego (MZS). Ćwiczymy postawy strzeleckie i usuwanie niesprawności broni. Porównując z drogimi prywatnymi kursami prowadzonymi przez byłych „specjalsów” poziom jest podobny, czyli wysoki. Kilkuosobowych zespołów MZS jest obecnie w Polsce kilkanaście. Jeżdżą po batalionach OT w odpowiedzi na zgłaszane zapotrzebowania i robią szkolenia, których kadra batalionu nie mogłaby przeprowadzić sama. Jak się okazuje, w czasie kiedy my ćwiczymy, operator z MZS ocenia nie tylko nas, ale także towarzyszących nam instruktorów z 9. batalionu.

Przychodzi kolej na strzelanie. Nie zagłębiając się w szczegóły Grot z celownikiem kolimatorowym, nawet w wersji M0, to wygodna broń o niewielkim odrzucie. Łatwo się z nim złożyć do strzału, odbezpieczyć kciukiem i zabezpieczyć grzbietem palca wskazującego nie zdejmując ręki z chwytu (dzięki bezpiecznikowi po obydwu stronach). Wszystkie moje pociski trafiają w cel. Niby to tylko nieruchoma tarcza „Bolek i Lolek” na 100 metrach, ale przecież ja doświadczonym strzelcem nie jestem. Strzeliłem łącznie 15 razy. Okazuje się, że „terytorials” na jednych zajęciach strzeleckich oddaje od 5 do około 30 strzałów w zależności od programu. Niby niewiele, ale w czasach poboru zdarzało się, że żołnierz służby zasadniczej oddawał tylko kilka strzałów w ciągu całego roku swojej przymusowej służby.

Następne są szkolenie medyczne. W programie tamowanie krwotoków za pomocą stazy taktycznej, a następnego dnia reanimacja. Pierwsze zajęcia prowadzi nam szeregowiec OT, który na co dzień przeprowadza podobne w ramach prywatnej działalności. Drugie żołnierz, który właśnie kończy studia medyczne. I znów: na prywatnych kursach jest to prowadzone na zbliżonym poziomie. Na koniec pierwszego dnia kara za grzechy: ktoś zostawił na chwilę broń bez opieki, ktoś inny źle strzelał. Pompujemy w oporządzeniu. Dowódca nadaje tempo i robi to razem z nami.

Dzień drugi przechodzi pod znakiem taktyki. Najpierw starszy szeregowy „Chasik”, weteran misji w Afganistanie i do niedawna żołnierz elitarnej 25. Brygady Kawalerii Powietrznej uczy nas czarnej taktyki i czyszczenia pomieszczeń w budynkach. Później idziemy razem z sekcją piechoty do lasu na taktykę zieloną. Przemarsze, skryte przekazywanie sygnałów i przekraczanie dróg, krycie sektorów, zrywania kontaktu i malowanie twarzy w kamuflaż. W międzyczasie mijają nas ludzie: spacerowicze, biegacze, rowerzyści. Reakcje są z obu stron pozytywne: dobre relacje z lokalną ludnością to klucz do sukcesu OT.

Na koniec szkolenia do żołnierzy przyjeżdża dowódca 9 Brygady płk Paweł Wiktorowicz, odwiedza ich też dowódca całej formacji, generał dywizji Wiesław Kukuła. Nie ma bizantyjskiej ceremonii powitalnej, za dowódcą nie biega adiutant z ciasteczkami. Kompletny brak feudalizmu, który spotyka się w niektórych jednostkach operacyjnych.

Przychodzi czas na przemówienie dowódcy formacji. Nie mówi o polityce, nie rzuca też górnolotnych frazesów. Dziękuje za trud i wykonana pracę, omawia bieżące sprawy i zapowiada dostawy nowego sprzętu do WOT. Grot wersji M2 być może już pod koniec tego roku, podobnie karabinek wyborowy 7,62 mm i nowe hełmy – dostosowane do przenoszenia optoelektroniki. Na ognisko bierze sobie podobną porcję jak każdy: kawałek kiełbasy na ognisko, chleb i kubek herbaty.

Na koniec mojej przygody z WOT muszę rozstać się z moim Grotem o numerze 025. Trochę szkoda. W ciągu dwóch dni szkolenia, na którym – przyznaję – dali mi fory, mam wyrobione już pewne odruchy. Broń zawsze ze sobą, podstawy zasad bezpieczeństwa w obchodzeniu się z bronią we krwi, sprawne zakładanie i zdejmowanie kamizelki… Co umiałbym po przejściu trzyletniego szkolenia?

Reklama

Komentarze (40)

  1. Kumkwat

    Po fascynującej lekturze doszedłem do wniosku, że wojska operacyjne są do rozformowania, a OT to elita naszych SZ.

  2. Weteran

    Jako weteran chce pochwalić WOT. Dziennikarz pisze trochę naiwnie, ale to nie może dziwić. Zastanowiły mnie te kary za cośtam oraz jedzenie tej samej ilości jedzenia przez generała. Pierwsze wyklucza w moich oczach dcę karzącego z grona osób inteligentnych, trzeba go odsunąć! Drugie brzmi jak tania dziecięca naiwność. Zaskakuje unikanie wkładów balistycznych oraz mała ilość wystrzelanych pocisków. Widać, że niektórzy jeszcze niedoceniają ogromnej wartości ludzi w WOT. Dla mnie to w pewnym sensie jednak elita! Pełen szacun i zdrowia, świetnych dowódców i systemów uzbrojenia oraz przywilejów, których nie należy tym ludziom skąpić. Takich ludzi należy nagradzać!!! Semper fidelis!!!

    1. Hermilion

      "Zastanowiły mnie te kary za cośtam oraz jedzenie tej samej ilości jedzenia przez generała. Pierwsze wyklucza w moich oczach dcę karzącego z grona osób inteligentnych, trzeba go odsunąć! Drugie brzmi jak tania dziecięca naiwność. " Pierwsze - to dyscyplina i karanie - osoby inteligentne (moje IQ to 140 + dwa fakultery, menadżer w IT) nie mają nic przeciwko karom ani dyscyplinie za to wiele przeciw głupocie i wywyższaniu się. Sposób podany oznacza jednocześnie - dyscyplinę oraz brak wywyższania się, egalitaryzm. Drugie - widać Napoleon byl naiwny jak dziecko bo tak budował morale w armii łącznie z dzielenim się własnym posiłkiem ... a egalitaryzm wobec osób wykształconych i inteligantnych to najważniejsza cecha przywódcza dla takiej grupy ponieważ oni nie czują się ani gorsi ani niżej w pozycji społęcznej - więc nie przyjmą agresywnego trepa o nieuzasadnionym poczuciu wyższości na lidera, zaś będa szli za równnym sobie który wykaże swoja kompetencję przywódczą. Pozdrawiam

  3. Prepers Alfa

    A może by tak ktoś napisał w kilku punktach jakie konkretnie zadania będzie realizował WOT w czasie W. Wbrew pozorom to w rożnych tekstach czytam o bardzo rożnych pomysłach ale nigdzie nie trafiłam na oficjalne konkretne informacje. Jedni piszą ze mają byc zwiadowcami inni ze scpecjalsami jeszcze inni, ze partyzantką na tyłach wroga albo rodzajem żandarmerii na tyłach naszej armii. Nikt nie pisze jak ma wyglądać logistyka takich jednostek. Jak i kto ma ich zaopatrywać w sprzet amunicję prowiant itp. Kto ma ewakuować rannych. czytam ze broń i zapasy maja miec w domach a amunicję w jakis magazynach. Ico dalej? Wydadzą im po kilka magazynków z magazynu i co później? Jak sobie wyobrażacie ich działania w zimie bez logistyki. Mają się ukrywać po domach i wychodzić na akcję rano jak do pracy?

    1. Obywatel Wschód RP.

      Witam, odpowiem wprost z autopsji - Nikt nie wie, sam WOT też!!!?? Obecnie jest to eksperyment nazwijmy tzw. procesowy. Dobre co?! :)

    2. mietek

      A konkretnie jest tak, że w czasie wojny żołnierz robi to co mu każą, a nikt tego do końca nie wie dokładnie, nawet wojska operacyjne. Może odmówić wykonania rozkazów, jeżeli uzna że nie da rady, a wtedy inni osądzają czy miał rację. A logistyka też będzie zależna od rodzaju wykonywanych zadań. Jakoś o logistykę desantowców Pan się nie martwi, więc o logistykę żołnierzy działających w miejscu swojego zamieszkania tym bardziej nie musi się Pan martwić.

    3. Michał

      To co Pan napisał nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W naszej armii są wydzielone rodzaje wojsk takie jak Wojska Pancerne i Zmechanizowane, Wojska Aeromobilne, Wojska Rakietowe i Artylerii, Wojska Obrony Przeciwlotniczej, Wojska Inżynieryjne, Wojska Chemiczne, Wojska Rozpoznania i Walki Elektronicznej, Wojska Łączności i Informatyki i Jednostki wsparcia logistycznego, Wszystkie te rodzaje wojsk mają bardzo precyzyjnie określone zadania i obszary odpowiedzialności. Maja wyposażenie, sprzęt oraz organizację i logistykę dostosowaną dokładnie do planowanych zadań. Takie rzeczy się planuje, organizuje i przygotowuje juz teraz a nie w czasie W. Pana przekonanie ze logistyka dla WOT będzie zależna od rodzaju wykonywanych na bieżąco zadań oznacza ze WOT nie ma co liczyć na jakiekolwiek wsparcie logistyczne bo tego się nie da organizować tak z dnia na dzień. Tak się robi tylko w partyzantce i chyba taka ma być rola WOT.

  4. Żołnierz wojsk operacyjnych.

    Za takie "szkolenie" takie pieniądze dostają... My, tyrając na poligonach w porównaniu do nich za głodową pensję służymy...

    1. m p

      Przejdź do cywila, i zaciągnij się do WOT. Kto Ci broni, jeżeli tak Ci źle.

    2. ochotnik WOT

      100/100

    3. Extern

      Nabywacie prawa emerytalne oni nie, Wojsko opłaca wam ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, im nie. Dostajecie pełną pensję za którą można utrzymać siebie i rodzinę, oni dostają na waciki więc muszą dorabiać. Macie wolne weekendy, oni muszą tyrać w cywilu cały tydzień a potem jeszcze w weekendy mają szkolenie. Macie prawo do zakwaterowania lub przydziału lokalu mieszkalnego oni muszą sobie kupić sami. itd. itd. Skąd ta zazdrość to nie rozumiem, znam kilku zawodowych żołnierzy i jakoś nie pałają chęcią przejścia do WOTu.

  5. GPAS

    Dyscyplina i ten tzw. ,,feudalizm" to nie byle wymysł. Kiedy dojdzie do prawdziwej walki, bez dyscypliny towarzystwo rozbiegnie się na cztery strony świata, a raczej na trzy. Pobiegną wszędzie tylko nie tam gdzie będzie przeciwnik.

    1. xx

      tak może kiedyś będzie albo nigdy nie będzie ale na razie to wot spełnia aktualne wymagania i służy żywotnym interesom więc byle do następnego dziesiątego i tak z miesiąca na miesąc i rok po roku...

    2. Extern

      Dyscyplina w wojsku ochotniczym powinna chyba polegać jednak na czymś innym niż w wojsku które trzyma jakiś tam jednak strach, czy to przed karą fizyczną czy przed odebraniem środków do życia. Nie lubię za bardzo jak mi ktoś rozkazuje, ale np. w różnych sytuacjach (np. treningi, szkolenia, wycieczki) mimo braku widma kary i tak dostosowuję się do poleceń prowadzącego bo wiem że mają mnie doprowadzić do celu który sam chcę aby był osiągnięty, w takiej sytuacji próba zmuszenia mnie "siłą" wywołała by tylko chęć oporu i urwania się z takiej "wycieczki".

  6. Kocham

    To po co wojska operacyjne?

  7. sża

    Szwecja niedawno przywróciła zasadniczą służbę wojskową, Niemcy poważnie się zastanawiają nad tym samym. My stawiamy na partyzantów z WOT. Bez urazy, ale po pierwsze WOT bardziej przypomina organizację paramilitarną, a nie wojsko. A po drugie w Polsce zupełnie nie ma głębi operacyjnej do tego typu działań. Dlatego zawsze byłem zwolennikiem przywrócenia u nas zsw. Wojsko i tak nie "przerobi" więcej jak 25-30% poborowych, ale to wystarczy, aby w kilka lat odbudować rezerwy. A mając przeszkolonych rezerwistów, można wtedy pomyśleć nad utworzeniem obrony terytorialnej na ich bazie. Ale też nie w roli partyzantów, tylko jednostek wspomagających na tyłach regularne wojsko.

    1. m p

      "ale po pierwsze WOT bardziej przypomina organizację paramilitarną, a nie wojsko." - Pan oczywiście był i widział. Z poborowego nie będzie żołnierza, bo to się kończy tylko wyginaniem luf o kaloryfer na koniec służby. Większe przywileje dla ochotników, wystarczy dać średnią krajową dla żołnierzy służby przygotowawczej plus jakaś fajna odprawa. Przez te cztery miesiące takiej wypłaty armia nie zbiednieje, a na pewno będzie taniej niż trzymanie szeregowego przez 25 lat i płacenie mu emerytury przez następne tyle.

    2. D.Kos.

      WOT to nie pratyzanci, wbrew temu co sie pisze nie mają służyć w zwiadzie tylko pilnować własnego ogródkas.Na wypadek W będa stanowili rezerwę tak czy inaczej. Jeśli ZSw miałaby wyglądąc tak jak wyglądała, to już WOT lepszy, przynajmniej ludzie mają motywcję żeby tam iść.

    3. Greg

      Wot to jednostki z zalozenia wspomagajace na tyłach regularne wojsko, a w przypadku przejecia terenu ma przejsc do dzialań nieregularnych, po za tym ma prowadzic dzialania opózniajace marsz przeciwnika dajac czas na wejscie odziałow liniowych. Nie myslcie tu o jakiejs obronie stacjonarnej, raczej zasadzka i odskok lub tworzenie zawałów. Zadnego poborowego starego rocznika w ten sposob nie tworzono. Po za tym jednostke wot mozna zmobilizowac do dzialania w ciagu 24h.

  8. Tom

    16 dni? Mogli by chociaz zrobic to normalnie. Czasy kiedy sie liczyla ilosc wojska dawno odplynely - nawet dla Chinczykow. Szkolenie powinno byc minimum 2x dluzej albo i 3. Nastepnie powinni miec sprzet podobny do wojsk pelno etatowych. A wojska pelno etatowe powinny miec sprzet na poziomie swiatowym. A takto to strata . Po co komu slabo wyszkolony i nie uzbrojony WOT ktore zabieraja na sprzet dla wojska pelno etatowego... ktory takowy sprzet potrzebuje?

    1. muzealnik MON

      Tom, WOT bedzie uzywac sprzętu na jakim się szkoli. Pewna część w domu,by skrócić czas mobilizacji oddziałów. Reszta wojska w razie W na pewno coś dostanie nowego z ZN. Kiedy WOT bedzie gotowy do działań,to wojska operacyjne bedą się jeszcze mobilizować. Nie rozumiem zawiści i szyderstwa ze strony operacyjnych. WOT to ochotnicy! Za komuny w ZSW zazwyczaj ochotnik był żołnierzem z immunitetem, nie mogli go ruszyć of.polityczni,ani kaprale z falą. Więc drodzy obecni wojskowi w służbie, trochę pokory i wzajemnego szacunku. Może być też tak, że część zawodowych boli fakt dostania łomotu od WOTu na wspólnych manewrach,albo to że w czołówce polskich snajperów jest koleś z WOTu. Hmmm??

    2. JaA

      Jaką mobilizacje mają przeprowadzić wojska składające się z żołnierzy zawodowych? To WOT będzie mobilizował się dłużej, żołnierze muszą otrzymać informację o stawieniu się w miejscu koncentracji a następnie dojechać tam z miejsc pracy, zamieszkania itp. Żołnierze zawodowi wojsk operacyjnych pracują w miejscu z którego wyruszą na wojnę.

  9. Bolek

    Tak z ciekawości dla osób w temacie WOT. Jakich szkoleń brakuje w WOT ?

    1. WojteQ

      Szkoleń na symulatorach wirtualnych i konstruktywnych w sieci z realną podgrywką "force on Force"

  10. Zatroskany

    No to super jest. Fajna atmosfera, luzik. Czyję się bezpieczniejszy. Wojska operacyjne są bez sensu zatem. No i po co ich denerwować jak zobaczą wyposażenie żołnierzy WOT i ich luzik......

    1. ochotnik WOT

      a ktorz bronil wojskom operacyjnym na wymiane sprzetu? Grot byl gotowy od okolo 10 laty - zero zainteresowania, DCM-1 nadal nie zatwierdzony, nagle przy tworzeniu WOT okazuje sie ze WO nic nie maja? Przeciez do tej pory wszystko bylo ok i niczego nie brakowalo czy sie myle? Nie przypominam sobie narzekan generalizji i naczelnego dowodztwa.

    2. Vvv

      Jaki gotowy od 10lat? Moi koledzy projektowali grota a 10 lat temu to on wyglądał zupełnie inaczej. Zawodowi dostają sprzęt jaki zamówi cywilny mon a obecnie zawodowi musza utrzymywać amatorów ot

    3. m p

      A kto doradza cywilnemu MONowi w sprawach zakópów? żołnierze, czy UFO?

  11. pragmatyk

    Chyba najwiekszym naszym problemem jest brak spójnej koncepcji rozwoju wojska w Niepodległej.Od reorganizacji i redukcji ,poprzez przekształcenie w armię zawodową ,do zamrożenia i redukcji wydatków w pierwszej dekadzie .Zaskoczenie w Iraku i Afganistanie ,że jesteśmy nieprzygotowani do niczego ,nawet małego konfliktu zbrojnego .Strach przed Rosją ,ktora oczarowała NATO swoim pozornym rozbrojeniem,jednoczesnie rosnąc w siłe. Katastrofa w Smoleńsku ,gdzie zginęło cale dowództwo WP mające już nowoczesną wiedzę i koncepcje tworzenia naszej Armii. Finansowanie armii nie było i nie jest priorytetem w wydatkach naszego kraju ,co przejawia sie w korupcji i pozornym modernizowaniu wojska. Brak ciągłości w dowodzeniu i pomysły polityczne ad hoc też nie budują autorytetu wojska. Konflikt między WOTem ,a wojskami operacyjnymi stworzyli politycy ,a nie wojskowi ,dla każdego dowódcy wyszkolony żołnierz jest na wagę zlota. Niedobrze jest ,gdy wpierw sie tworzy brygady WOT ,a póżniej określa ich rolę w strukturach systemu wojska. Stąd sie biorą rózne koncepcje i brak akceptacji NATO , gdyz WOT nie bedzie wspomagał NATO w razie agresji zbrojnej na Polskę.Pozytywne jest to ,co jest unikatowe i nie do kupienia :chęć obrony ojczyzny przez normalnych ludzi to ,że im sie po prostu chce.

    1. Ogólnie zgadzam się z Twoimi konkluzjami co do WOT, ale uważam, że mylnie widzisz kilka innych spraw. Primo katastrofa w Smoleńsku, jakkolwiek bolesna, to nie wybiła nam "całego dowództwa WP". W pozbywaniu się wykształconych oficerów to właściwie minister Macierewicz był o wiele bardziej skuteczny od jakiejkolwiek katastrofy czy zamachu. Zarzuty korupcyjne to od kilku lat najczęściej jedynie czcza gadanina. Finansowanie wojska jest bardzo stabilne, tylko partykularne interesy polityczne w ten czy inny sposób zawsze pozwalają politykom sięgać po pieniądze na obronność i wydawać je na ratowanie kopalni, podwyżki dla jakiś grup zawodowych czy inne gorące potrzeby. Ergo to klasa polityczna olewa obronność

  12. Dy_Wizjoner

    Formacje typu WOT mogą odegrać ważną rolę tam gdzie można się spodziewać wojny hybrydowej. Dotyczy to przede wszystkim państw bałtyckich a takie Finlandii. Szwecja z powodu "rozciągnięcia" geograficznego i bardzo długiej linii brzegowej także musi wspierać siły regularne jednostkami w rodzaju WOT. W przypadku Polski warunki są zupełnie inne. Jeśli już ktoś zechce zaatakować Polskę to zrobi to wykorzystując pełny potencjał militarny wojsk rakietowych, lotnictwa i dywizji pancernych a nie "zielonych ludzików". W takim scenariuszu WOT niewiele będzie mógł zdziałać. W tworzeniu WOT nie ma nic złego pod warunkiem ze nie odbywa sie to kosztem regularnych jednostek wojsk operacyjnych. Niestety w sytuacji gdy nasza obrona przeciwlotnicza oparta jest na muzealnych technologiach. Gdy całkiem juz nowoczesne Kraby nie mają nowoczesnej amunicji, gdy podstawowe wozy bojowe naszych brygad zmechanizowanych nie mają żadnych zdolności zwalczania czołgów ( brak integracji wyrzutni PPK) gdy itd. itp. można jeszcze długo wymieniać. To niestety, wydatki na tworzenie kolejnych brygad WOT odwracają uwagę od pilnych potrzeb naszej armii. Łączy się z tym fakt, ze projekt WOT jest bardziej atrakcyjny politycznie i przysparza wielu wyborców co dla polityków jest istotniejsze niz jakaś tam integracja spike'ów z rosomakiem czy tworzenie dywizjonów rakietowych o dużym zasięgu. Dodatkowo w celu "motywowania" potencjalnych wyborców znacznie zawyża się znaczenie WOT w obronie kraju. W efekcie nasze gotowość do obrony wcale się nie poprawia.

  13. Wiaderny

    Autokarem na ćwiczenia? Też bym tak chciał. Zamiast tego kilka kilometrów z zasobnikiem na plecach w całym oporządzeniu ;) Ale maszerujemy wszyscy, zdarza się, że 200 terytorialsów rusza na lokalny poligon. Podczas weekendowych szkoleń pokonujemy średnio ok 40km :) Wkońcu lekka piechota :)

    1. ochotnik WOT

      tak to prawda, ale nie wyobrazam sobie walki po 40 km marszu. Nadmienie ze wsparcie ma byc od poziomu kompanii tzn czwarty pluton. Jesli oprzadzenie z bronia wazyc ma 40-50 kg to troche przyciezko.

    2. szer

      Autokary się czasem zdarzają, częściej Jelczem/Starem albo piechotką - zależy co jest tematem szkolenia i ile czasu będzie potrzebne na to szkolenie. W niektórych przypadkach problemem jest odległość do strzelnic/pct. Kadra robi co może planując ćwiczenia i chwała im za to. Ale fakt piechotką najlepiej - reakcje lokalnej ludności bezcenne ;)

    3. mietek

      I to jest rzeczowy komentarz.

  14. Patcolo

    Wszystko się zgadza toczka w toczkę tylko że w mojej brygadzie jest większa dyscyplina, ale bez przesady też jest w porządku. Autor nie pisał o minusach bo prawdopodobnie był za krótko a te minusy są związane chociażby z przepływem informacji, ale również z logistyką dotyczącą wydawania sprzętu ale to też nie jest mega duży problem którego nie da się rozwiązać. Co do Generała Kukuły jeżeli ktoś nie był w WOT to nie wie jak on się wśród nas zachowuje, a uwierzcie mi że potrafi się jeszcze lepiej zachować niż jest w tym artykule napisane. W ogóle po roku służby w WOT stwierdzam że największym plusem tej formacji są oficerowie i polski sprzęt którego używamy. I nie chodzi mi o to, że jest to sprzęt najlepszy, ale jest to sprzęt dobry.

    1. Vvv

      To idz do zawodowego gdzie sprzęt pamięta czasy świetności PRL aby niedzielna formacja mogą poudawać wojsko ale tak bez dyscypliny aby się nie obrazili

    2. Obywatel Wschód RP.

      Witam, cytuję "Autor nie pisał o minusach bo prawdopodobnie był za krótko a te minusy są związane chociażby z przepływem informacji, ale również z logistyką dotyczącą wydawania sprzętu ale to też nie jest mega duży problem którego nie da się rozwiązać." to niestety jest istota armii !!!!!!! - zabijanie to kwintesencja końcowa - i to właśnie powoduje odchodzenie z WOT i niesmak wartościowych ludzi - te 10-14% rotacji o której nie tak dawno mówił gen. Kukuła.

  15. Rzyt

    Jedne z nielicznych dobrze wydanych pieniędzy. Brawo WOT oby było was jak najwięcej. Chcę wydawać tylko na nich pieniądze, nie na MW, t72, bwp1 itp. Obyście mieli jak najlepszy sprzęt i zabezpieczenie w razie W.

    1. ochotnik WOT

      powtórzę swój komentarz: po coz takie zlosliwe texty bez zapoznania sie jakie sa cele WOT, którego koncepcje stworzono w latach 90 tych przez dowództwo wojska ladowych - wyklady AON. Dowództwo WO chce mieć na swoich tyłach lekka piechotę czy to tak trudno pojąc? Czy pisze Pan z zagranicy czy to tylko zacietrzewienie polityczne? Nalezy rozumiec ze caly problem armii to przez WOT? Do tej pory niczego nie brakowalo. Natomiast prawda jest ze mogło by nas być 0,5 mln pod bronią plot ale czy Panu lub/czy Jego mocodawcom, jak mam prawo sie domyslac to az tak przeszkadza?

    2. Zatroskany

      Próbuje Panu cierpliwie tłumaczyć że są inne bez porównania ważniejsze priorytety. Jest coś takiego jak planowanie obronne w NATO w ramach którego Sojusz ocenia plany rozwóju sił zbrojnych w poszczególnych państwach członkowskich pod kątem reagowania na bieżące zagrożenia dla NATO. Jednym z największych jest obecnie Rosja. W tym kontekście Polska krytykowana jest za rozwój WOT jako nieadekwatny do zagrożenia rosyjskiego i opóźniający modernizację wojsk operacyjnych, co powinno być obsolutnym priorytetem. Robione jest oczywiście dyskretnie. Połowa z wojsk operacyjnych to bieda wojsko, jednostki o 20 % ukompletowaniu i wyposażone w sprzęt z muzeum techniki. Rozwój WOT będzie kosztował ok 10 mld zł w przeciągu najbliższej dekady opóźniając rozwój tak kluczowych zdolności jak rozpoznanie na szczeblu operacyjnym i strategicznym (brak działań w tym zakresie jest sabotażem). Nie mam nic do żołnierzy WOT. To ludzie nastawieni patriotycznie. Ale powinni być wykorzystani jako uzupełnienie wojsk operacyjnych a nie przy tworzeniu formacji pomocniczych które nie odegrają żadnej lub znikomą rolę w ew. Konflikcie z Rosją.

    3. Tomek 19

      Zagrożenie ze strony rosyjskiej jakie , czy Rosja grozi otwartym konfliktem wysuwa roszczenia do konkretnego kraju NATO

  16. Feliks

    Myślałem, że żołnierze WOT nie żywią urazy do tych z wojsk operacyjnych, ta "opowiastka" jednak zmienia tą opinie.

    1. szer

      Jest dokładnie odwrotnie. To wo ma coś do wot. Tylko nie rozumiem dlaczego, bo (na przykład u nas) około 45% żołnierzy przyszło z wo.

  17. Morgul

    no i tak to właśnie wygląda. poziom szkolenia w porównaniu do ZSW jest ogromny. od pierwszego do ostatniego dnia "16" czy "8" non stop w intensywnym treningu. ale nie jak w w ZSW do zajechania żołnierza " maski włóż, biegiem stąd do piątku marsz" tylko w sposób pokazujący jak to sprawnie i poprawnie wykonać. ilość dostępnego sprzętu jest też nieporównywalna. w ZSW dostałeś stary mundur, stare trepy i rozklekotany AKMS na plecy i już byłeś żołnierzem. w WOT dbają o solidne wyposażenie żołnierza, kamizelki kuloodporne, hełmy, broń, ubiór i obuwie, kolimatory, noktowizory, plecaki ... wszystko na poziomie. oby szybko ten model został przeniesiony do wojsk operacyjnych bo to naprawdę robi wrażenie. Wiem że wielu zawodowych wpienia się na widok "weekendowych" bo ich oporządzenie często odstaje od tego co ma WOT ale to nie ich wina, przed WOT w wojskach operacyjnych też były AKMSy stalowe hełmy i "Lubawki" a MON oddawał do budżetu sporo " niewykorzystanej kasy" lub kitrał w magazynach nowy sort a często nawet taki niszczył. Oby wszystkim się zmieniło na lepsze. WOT pokazał że da się ubrać i wyposażyć żołnierza Wojska Polskiego na naprawdę przyzwoitym poziomie. Jestem przekonany że gdyby zakupy sprzętu były robione tak jak robi to WOŚP to mielibyśmy jedną z najlepszych armii w tej części świata - chociaż konkurencja jest tu bardzo mocna.

    1. Tom

      Problem w tym ze w nowoczesnej armi coraz mniej liczy sie jak i co ma lekka piechota - liczy sie sprzet lekki i ciezki jaki ona ma. Na zachodzie najleprzy sprzet osobisty maja wojska operacyjne a to co jest troche gorsze WOT. Ale WOT nie odbiegaja standartem od wojsk operacyjnych - ilos treningu jest ta sama - wiec nie 16 dni a 2 miesiace. Dysciplina jest ta sama. Sprzet ciezki ten sam albo troche starszy. Ludzie w WOT moga przejsc do wojsk operacyjnych i jest zero problemow - bo znaja sprzet i maja to samo wyszkolenie. Ale nie w PL. W USA WOT ma wlasne lotnictwo i te same samoloty...

  18. Zbigniew

    Zadziwiać musi pomijanie w dialogu o wojsko obrony terytorialnej przywołań doświadczenia z wprowadzonych przez Jaruzelskiego wojskach OTK (obrony terytorialnej kraju). Tamci chłopcy remontowali m.in. rowy melioracyjne na Pomorzu Zachodnim dając utrzymanie stadom bydła. Teraz terytorialni ratują powodzian, więc tak jakby wracali do tego co było.

    1. kilo

      Przepraszam, ale czy naprawdę jesteś zaskoczony że WOT pomaga miejscowej ludności w sytuacjach kryzysowych?

    2. superglue

      osobiście uważam ze WOT powinien pomagać ale w godzinie W a nie z powodu powodzi. Nie należny się budować na terenach zalewowych. Po latach okazuje się ze zapory/tamy nie mogą spuszczać wody przed fala powodziowa min ze wzgl na tzw stabilizacje sanitarna wody a pierwotnie miały być zbiornikami anty-powodziowym. W Małopolsce jest zapór-zbiorników jest wystarczająca ilość aby przy spuszczeniu wody na kilka tygodni przed fala zapobiec powodzi. Polecam literaturę nt zapór wodnych.

    3. litykik

      Rozmawiamy o zadaniach WOT, nie gdybamy bo po co. Pomoc ludności w sytuacjach kryzysowych jest wpisana w misje WOT, widać to na stronie WOT więc co jest dziwnego w tym, że pomagają w sytuacji kryzysowej?

  19. rolk

    Szwecja, Norwegia, Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Kanada, Wielka Brytania, Szwajcaria ma swoją obronę terytorialną. Polska wreszcie zaczyna budować swoją !

  20. katowic

    Taka jedność jak w poniższych komentarzach jest narodowi potrzebna. Władza zrobiła coś dobrego, co dobrze działa, a ludzie docenili to. Zapewne niektóre Trole czekają na jedno potknięcie WOTu, które będą później wypominać przy każdej okazji na zasadzie przypisania łatki. Jak w tym kawale "złodziej okazał się niewinny, ale niesmak pozostał"

    1. Zatroskany

      Nie jedność jest potrzebna a zdrowy rozsądek. Wiele już razy zwracałem na to uwagę ale powtórzę jeszcze raz. Rozwój WOT w obecnej formie jest dla SZ RP szkodliwe, drenując finanse i kadrę oficerską z i tak już zaniedbanych wojsk operacyjnych. WOT jest pomysłem politycznym a nie racjonalnym. Jesteśmy za to krytykowani w NATO. Wie o tym nin. Błaszczak i ja :)) bo tym się zajmowałem w Brukseli. Odpowiedzią na zagrożenie rosyjskie nie jest słaby WOT a pilne podniesienie gotowości operacyjnej wojsk operacyjnych. Rosjanie poczynili w tym obszarze ogromne postępy i są wstanie przerzucić duże formacje operacyjne nad granicę z Polską w ciągu doby do kilku dni (ocena NATO). My takich zdolności nie mamy i niewiele w tym kierunku się robi.

    2. Obywatel Wschód RP.

      Witam, no nareszcie rozsądny głos w sprawie. Ja to jednak widzę trochę inaczej - nam jest potrzebna gwardia narodowa na wzór USA - zatem wschodnie brygady WOT: lubelska, podkarpacka, podlaska i warmińsko-mazurska powinny już być przekształcane w jednostki zmotoryzowane/trakcja kołowa (pełna opl., ppanc, samobieżna artyleria - moździerze 98 mm, walka radioelektroniczna ect.) a to siłą rzeczy wymusi większe uzawodowienie , mobilność i siłę ognia (tzw. operacyjność wojsk lądowych) a nie jak teraz piechota lekka. Koncepcja piechoty lekkiej (brygady WOT) przynajmniej tych czterech brygad to strzał w kolano.

    3. Ochotnik wot

      Sa rozne koncepcje WOT np anders 105/125 mm tez do niej nalezy

  21. muzealnik MON

    Dalej fala hejtu na WOT, najgorzej że ze strony politycznych trolli. Źle bardzo się stało, że w cieniu WOT była polityka. Jest jej teraz na szczęście mniej. Jak WOT chce przyciągnąć do siebie ludzi, to trzeba nieco pokazać tą formację "od warsztatu". Coś w rodzaju dnia otwartego na poligonie w formie pokazu, czy w ramach normalnych ćwiczeń. Statyczne pokazywanie się na wojskowych piknikach,to trochę mało dla ochotników. Ja mam zamiar wstąpić do WOT z kilku powodów, np.styczność ze współczesnym sprzętem wojskowych, ocena jakości tegoż, wdrożenie się we współczesne regulacje i procedury, lubię strzelać, łazikować, survival, no i też względy finansowe jako dodatek do marnej pensji muzealnika MON. Skoro, to co lubię i robię sporadycznie, wstępując do WOT mogę robić regularnie, a przy okazji nieco spalić kalorii :)

  22. kolon

    Po takiej relacji i jak autor wspomniał przykładowo trzech latach szkolenia rozumiem słowa Szeremietiewa, że na 1 żołnierza WOT potrzeba 20 żołnierzy wroga. Nie dlatego, że wróg taki silny, a dlatego, że WOT broni swojego podwójka. Wartościowy miejscowy żołnierz i patriota. Coraz mniej jest bezpodstawnych i krzywdzących opinii o bezwartościowości WOT. Jednak można w Polsce zrobić coś dobrego. Da się.

    1. bender

      A jak dokładnie lekka piechota ma zatrzymać zagony pancerne? Albo lotnictwo lub artylerię? Chyba nie zrozumiałeś zadań stawianych przed WOT, chociaż fakt, że te nieustannie ewoluują. Za to pan Szeremietiew szacunek 20 na jednego wziął oczywiście z proroczego snu, bo przecież nie z symulacji.

  23. Krzys

    Nie widzę powodu aby w tej sytuacji utrzymać wojska operacyjne ...

    1. SAS

      Nad zwykłą piechotą trzeba rzeczywiście się zastanowić.

    2. ochotnik WOT

      po coz takie zlosliwe komentaze bez zapoznania sie jakie sa cele WOT, ktorego koncepcje stworzono w latach 90 tych przez dowodztwo wojska ladowych - wyklady AON.

  24. Amator

    OK. Tak to powinno wyglądać. O to chodziło. Dobry wstęp do rozmowy o powrocie do jakiejś formy powszechnego szkolenia wojskowego w przyszłości. Trzeba tę wiedzę pokazywać i upowszechniać. Jeszcze nie teraz ale za kilka lat... kto wie. Oczywiście, jak zawsze: kasa misiu, ale jeśli mamy wydawać ponad 2% PKB na wojsko (co delikatnie mówiąc nie jest porażającą wartością w naszych warunkach) to rozbudowa potencjału w tym kierunku wydaje się sensowna (również jako element sygnalizacji strategicznej). Oczywiście nic nie zastąpi własnego A2AD który umożliwi położenie ognia saturacyjnego na Kaliningrad i Bramę Smoleńską :-) ale na to poczekamy chyba... nieco dłużej.

  25. Dax

    Mój syn, 21 lat, służy w Wielkopolskiej, opowiada w podobnym duchu, chyba tylko maja nico większa dyscyplinę, narzeka na organizacje chociaż za każdym razem coś nowego i wraca bardzo zadowolony i porządnie zmeczony

    1. bo w wielkopolskiej na zajęcia

    2. Tomek

      No i o to chodzi. Dobrego syna Pan ma.

    3. arokey

      Szacunek dla Pana, że wychował Pan w taki sposób Syna. Respect

Reklama