Reklama

Wojna na Ukrainie

USA bez złudzeń: Europa musi bronić siebie i Ukrainę

Autor. Secretary of Defense/X

Podczas spotkania ministrów obrony państw NATO w Brukseli Sekretarz Obrony USA stwierdził, że powrót państwa ukraińskiego do granic z 2014 roku jest nierealistyczny. Odniósł się również do stacjonowania żołnierzy Sojuszu na Ukrainie.

Mglista przyszłość Ukrainy w NATO

Sekretarz przywołał kwestię wydatków na zbrojenia w Sojuszu. Nawiązał do słów prezydenta Trumpa i podkreślił, że w obecnej sytuacji wydatki na poziomie 2% PKB są niewystarczające. Dodał, że w pełni zgadza się ze stanowiskiem prezydenta, by dążyć do osiągnięcia 5% PKB na obronność. Jako przykład podał Polskę, która wydaje ponad 4,5% produktu krajowego brutto.

Hegseth powiedział, że Ameryka nie może cały czas być odpowiedzialną za bezpieczeństwo Europy i musi ona wziąć sprawy w swoje ręce - „Stany Zjednoczone nie będą dłużej tolerować niezrównoważonej relacji, która zachęca do zależności. Zamiast tego nasze stosunki będą priorytetowo traktować umożliwienie Europie wzięcia odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo”.

    Sekretarz oznajmił, że członkostwo Ukrainy w NATO jest „nierealne”. Dodał, że „pogoń za tym iluzorycznym celem tylko przedłuży wojnę i spowoduje więcej cierpienia”. „Zamiast tego Ukraina powinna otrzymać wszelkie gwarancje bezpieczeństwa” - podkreślił szef Pentagonu.

    Co z misja NATO na Ukrainie?

    Według Hegsetha gwarancje bezpieczeństwa Ukrainy muszą być udzielone przez wszystkich partnerów, nie tylko europejskich. Stwierdził też, że jeśli jest mowa o wysłaniu żołnierzy w ramach misji pokojowej na Ukrainę, to nie mogą oni występować pod flagą NATO. W przeciwnym wypadku narażałoby to Sojusz na uruchomienie Artykułu 5 NATO. To w dalszej kolejności prowadziłoby do nowej wojny światowej.

    Najważniejszym, co zostało zaznaczone przez przedstawiciela USA, jest to, że większość odpowiedzialności humanitarnej, finansowej i wojskowej miałoby teraz spocząć na Europie. Co więcej, podkreślił, że w misji pokojowej nie brałyby udziału wojska amerykańskie.

      Przywołał także słowa Trumpa, który zapowiedział, że będzie dążył do zachęcenia zagranicznych partnerów do działań na rzecz obniżenia cen surowców energetycznych oraz skuteczniejszego działania w ramach sankcji gospodarczych. Jego zdaniem właśnie te czynniki, które mają zdusić rosyjski rynek surowcowy, zmuszą Moskwę do szybszego podjęcia rozmów pokojowych.

      Reklama

      Spodziewany ruch Białego Domu

      Działania Stanów Zjednoczonych wpisują się w strategię przedstawianą przez Donalda Trumpa oraz jego doradców na przestrzeni ostatniego roku. Wielokrotnie odnosili się oni do postulatów zwiększenia wydatków NATO na obronność, wzięcia przez partnerów europejskich odpowiedzialności za samych siebie, czy też dążenia do przyspieszenia rozmów pokojowych Rosji i Ukrainy. Wiązało się to między innymi z licznymi przesłankami o chęci skupienia większej uwagi Waszyngtonu na Pacyfiku i Chinach jako największym zagrożeniu dla pozycji międzynarodowej USA i pokoju światowego.

      Podobnie wygląda to w odniesieniu do postulatów względem Ukrainy. Autor pragnie zauważyć, że działania administracji Donalda Trumpa były spodziewane, o czym pisał ponad pół roku wcześniej. Sojusznicy w Europie będą musieli samodzielnie zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainie w dłuższej perspektywie, a brak udziału żołnierzy amerykańskich w misji pokojowej będzie rodził wiele zagrożeń i potencjalnie szkodliwych konsekwencji. Również kłopotliwą z perspektywy prawa międzynarodowego okazała się sprawa obecności żołnierzy NATO na terytorium ukraińskimi. Stąd też sekretarz Hegseth zaznaczył, że misja ta nie mogłaby się odbywać pod kuratelą Sojuszu Północnoatlantyckiego.

      Reklama

      WIDEO: Polska pancerna pięść na straży Łotwy [WYWIAD]

      Reklama

      Komentarze

        Reklama