Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukryta ofensywa. Co dzieje się pod Kurskiem? [ANALIZA]

zniszczone czołgi na lawetach
zniszczone czołgi na lawetach
Autor. kadr nagrania z drona ZSU

Zaangażowanie 82. Samodzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej pokazuje, że Kijów akcję pod Kurskiem traktuje jako operację ofensywną, a nie jak poprzednie rajdy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. Gdy wydawało się, że w dobie dronów nie jest możliwe skoncentrowanie zgrupowania do uderzenia, dowództwo wybrało niechroniony kierunek, a wojska wdarły się w głąb Rosji.

Pierwsze ujęcie kręcone telefonem ze wspomnianego kierunku. Drogą do nadgranicznej Sudży jadą rosyjskie ciężarówki. Załadowane wojskiem, ciągną artylerię. Wyjechali z Rylska. W kolejnym ujęciu widzimy pojazdy, które eksplozja wyrzuciła na pobocze. Samochód, z którego nagrywano ten odcinek drogi, jedzie powoli. Widać skalę zniszczeń. Rosyjska kolumna prawdopodobnie wpadła na ukraiński specnaz, który zastawił na nią pułapkę. To nagranie może potwierdzać, że Sudża jest w ukraińskich rękach, a oddziały specjalne zapuszczają się dalej, w głąb terytorium Federacji Rosyjskiej. Być może kolumna wpadła pod ostrzał, ale jeżeli tak – musiał być on chirurgiczny, bo zniszczeniu uległy w zasadzie tylko pojazdy. To całkowicie zaprzecza narracji Kremla z pierwszych godzin akcji, gdy rosyjskie straty bagatelizowano i deklarowano, że Ukraińców powstrzymano na granicy. Nie jest to też akcja „dywersyjno-sabotażowa”, jak twierdzi Moskwa.

Reklama

Akcja inna niż poprzednie

Choć na kierunku biełgorodzkim dochodziło już do rajdów z terytorium Ukrainy to ich charakter był zupełnie inny. Dotychczasowe akcje były dziełem Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego (RDK) oraz Legionu Wolnej Rosji, czyli rosyjskich ochotników broniących Ukrainy. Ważniejszym aspektem tych akcji nie były plany operacyjne, ale polityczne – czyli wezwanie Rosjan do walki przeciwko reżimowi Władimira Putina. Akcje duszono w zarodku, ponieważ oddziały te są nieliczne, a region zrusyfikowany i zsowietyzowany, więc nie tak podatny na irredentę, jak np. Tatarstan.

Czytaj też

Operację ofensywną rozpoczęto 6 sierpnia. Główną osią natarcia była nadgraniczna Sudża, leżąca na drodze do Kurska. Następnie, wraz z postępami natarcia, rozwinięto je na kierunku: Koronewo i Milutino. W tej operacji ofensywnej jest cała lista zaskakujących działań, co było niejako widać na specjalnej odprawie Władimira Putina, który nie tylko wpadł we wściekłość, ale potwierdził, że operacja Ukrainy jest poważna.

Fundamentem ukraińskiej operacji było jej przygotowanie. Oddziały szykowane do akcji zostały specjalnie oznaczone symbolem „trójkąta”, co musiało zmylić – kolejny raz – kompromitujący się na tej wojnie wywiad Federacji Rosyjskiej. Kijowowi udało się skoncentrować pododdziały trzech brygad: wspomnianej 80 i 22. Brygady Zmechanizowanej (uzbrojonej m.in. w polskie PT-91 Twardy) oraz 88. Brygady Zmechanizowanej. Stworzono zgrupowanie uderzeniowe, które sukcesywnie wchodziło do natarcia. Awangardą uderzenia były kombinowane oddziały specnazu i wojsk zmechanizowanych w liczbie ok. 300 żołnierzy. Obecnie na terytorium Rosji ma być do 3 tys. ukraińskich żołnierzy. Już sam fakt, że tak znaczące siły skoncentrowano pod okiem rosyjskich pograniczników – w dobie dominacji lotniczego rekonesansu - jest wielkim sukcesem Kijowa.

Nie zadziałał rosyjski wywiad, zwiad lotniczy, a także wywiad sygnałowy. Ukraińskie dowództwo postawiło także na nieoczywisty kierunek natarcia. Gdy wydawało się, że główne bitwy tej wojny rozgrywają się obecnie w Donbasie (pod Pokrowskiem, Kurachowe i Czasiw Jarem) Ukraińcy uderzyli na północy. I to uderzyli nie w miejscu, gdzie Rosjanie mogli spodziewać się dużego kontrnatarcia, czyli koło Wołczańska, gdzie Rosjanie sromotnie przegrywają w miejskich walkach. Zauważmy, że z informacji napływających z tego teatru działań wynika, że Ukraińcy kontynuują operację bardzo przezornie, nie rzucili całych sił na Kursk, nie rozciągnęli swoich linii zaopatrzenia. Nacierają wyłącznie tam, gdzie nikt się tego nie spodziewa.

Reklama

Operacja nowego typu?

Prawdopodobnie jesteśmy świadkami operacji ofensywnej nowego typu. Bez parasola ochronnego w postaci zagłuszania rosyjskiego wywiadu i bezzałogowców nie udałoby się zaskoczyć Rosjan. Przypomnę, mówimy o fazie wojny, w której obie strony penetrują bezzałogowcami głębokie tyły. Oznacza to, że Rosjanie ataku się nie spodziewali, a zaskoczone kolumny ciężarówek tylko to potwierdzają. Podobne wnioski można wyciągnąć ze strat wśród śmigłowców. Rosjanie stracili Mi-8, Mi-28 i Ka-52. Zniszczono je uderzeniem z zaskoczenia.

Czytaj też

De facto 9 sierpnia rozpoczęła się rosyjska kontrakcja i podciąganie dużych sił pod Kursk. Prawdopodobnie przerzucono je z Woroneża. Przemarsz tych kolumn transmituje rosyjska telewizja. Co ciekawe, skala nieszczelności rosyjskiej obrony jest taka, że Siły Zbrojne Ukrainy - gdyby chciały - mogłyby rzucić natarcie na Kursk. Przypominają się sytuacje z tzw. puczu Prigożyna z czerwca 2023 roku, gdy najemnicy szli, jakby nigdy nic, z Rostowa na Moskwę a nieporadność wojsk rządowych zaskoczyła nawet największych krytyków Władimira Putina. Wówczas Moskwy bronić miały siły Rosgwardii, które rozkładały blokposty na drodze do rosyjskiej stolicy. Niech o skali rosyjskiej desperacji świadczy fakt, że obecnie pod Kursk rzucono oddziały złożone z ex-wagnerowców. Co najmniej dwa nagrania żołnierzy z emblematami „Wagnera” wypuszczono w runecie. Nieoficjalnie mówi się także o przerzucie z Donbasu pododdziałów 1 Korpusu Armijnego złożonego - w teorii - z mieszkańców wschodniej Ukrainy.

Reklama

Co osiąga Kijów?

Pomijając sam efekt zaskoczenia, Siłom Zbrojnym Ukrainy udało się osiągnąć inne sukcesy: zagrozić elektrowni jądrowej w Kurczatowsku, wejść na głębokość 30 km terytorium Federacji Rosyjskiej, przejąć Sudżę, Liubimówkę, Nową Iwanówkę, przeciąć szosę na Kursk i Rylsk - i co istotne - przeciąć połączenie kolejowe wzdłuż granicy, którym Rosjanie przerzucają siły na północy ukraińskiego frontu. Pentagon stwierdził, że użycie amerykańskiej broni w operacji lądowej na terytorium Federacji Rosyjskiej nie jest złamaniem ustaleń z Waszyngtonem. Wydaje się, że Kijów osiągnął ponadto lepszą pozycję negocjacyjną w ewentualnych rozmowach, które pewnie sprowadzą się do zgniłego kompromisu „ziemia za pokój”. Oczywiście, zdobyty teren należy wówczas utrzymać. Największym sukcesem wszelako jest profit militarny w postaci wymuszeniu na Moskwie wyciągnięcie odwodów z Ukrainy i przerzucenie ich do Rosji.

Czytaj też

Moskwa może utrzymać swoje siły pod Wołczańskiem i sięgać po rezerwy w głębi kraju, ale operacja ofensywna Ukrainy przypomina uderzenie na Izjum-Bałakliję z września 2022 roku. Tempo natarcia oznacza, że czas gra na korzyść Ukrainy, a Rosja choć ma wielki potencjał rezerw, to jest opóźniona w mobilizacji i przerzucie wojsk. Zatem Kreml albo wycofa się z Wołczańska, albo postęp Ukraińców będzie jeszcze większy. Przerzucenie walk na terytorium Rosji uderza politycznie w Putina, który zalicza następną kompromitację na wojnie i nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa własnemu terytorium. Już pojawiły się nagrania mieszkańców Sudży, którzy krytykują postawę Moskwy.

Podobnie jak w przypadku tzw. puczu Prigożyna postawę wyczekującą przyjął Ramzan Kadyrow, namiestnik Czeczenii. To jego oddziały z elitarnego „Achmatu” uciekły znad granicy, zostawiając rosyjskich poborowych. Potwierdza to tylko hipotezę, że sojusznik Putina wcale nie planuje umierać za Rosjan, nie walczy o Kursk, tak jak nie chciał za zajęty przez wagnerowców Rostów nad Donem.

Reklama

Komentarze (1)

  1. GB

    Ruscy stracili w O.Kurskim drugiego Ka-52, co sami przyznają. Załoga zginęła.

Reklama