Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraińska łączność w walce

Ukraina, łączność, radiostacje
Jak zorganizowana jest łączność w ukraińskiej armii?
Autor. Efrem Lukatsky/Defense of Ukraine (@DefenceU)/X

Michał Lipski „Lipton”, weteran wojny w Ukrainie, tym razem przybliża na łamach Defence24.pl wykorzystywanie systemów łączności w tym konflikcie.

Na Ukrainie istniały dwa główne warianty sprzętowe, jeśli chodzi o łączność radiową, a mianowicie radiostacje firmy Harris (Falcon 3) oraz Motorola. Radiostacje Harrisa są nam znane, więc nie będziemy za bardzo skupiać się nad ich plusami i minusami. Warto jedynie wspomnieć, że Ukraińcy dysponowali ograniczoną liczbą tych radiostacji, co skutkowało ich wykorzystaniem w działaniach specjalnych lub w charakterze łączność zapasowej szczebla kompania - batalion. Nie zaobserwowałem wykorzystania anten tac-sat. Łączność radiowa była oparta o radiostacje Motorola głównie serii DP (przenośna) i DM („pokładowa”). Przy czym należy zaznaczyć występującą różnorodność modeli związaną z faktem, iż niejednokrotnie radiostacje były darowane przez wolontariuszy lub kupowane za własne fundusze zebrane w kompanii czy batalionie. Na początku wojny zdarzały się też radia niekodowane, ale do tych przejdziemy nieco później.

Reklama

Organizacja łączności w jednostkach

I tak w zależności od jednostki ukompletowanie w środki łączności bardzo się różniło. Od Terobrony (Obrona Terytorialna - przyp. red.), która potrafiła wysłać pluton na robotę z jedną radiostacją i bez zapasowych baterii, przez brygady ogólnowojskowe, które zwykle miały co najmniej jedną radiostację na drużynę/pozycję plus jakąś sensowną ilość baterii, a skończywszy na nas gdzie na drużynę/pozycję przypadały minimum dwie radiostacje, zapasowe baterie z możliwością ładowania z powerbanka kablem typu C oraz anteny wynośne, tzw. „pająk” zwiększający zasięg pracy radiostacji. Oczywiście te wszystkie dodatki były efektem naszej inicjatywy i pracy łącznościowców, którzy sami te anteny przygotowywali.

Natomiast na PDO (Punkt Dowódczo-Obserwacyjny - przyp. red.) czy SD (Stanowisko Dowodzenia - przyp. red.) znajdowały się radiostacje pokładowe. Z początku były one zdejmowane razem z antenami z niesprawnych jednostek sprzętu, w późniejszym etapie były to radiostacje tego samego typy jednak dedykowane właśnie do tego zadania. Zasilanie, jak z resztą całego stanowiska, z zespołu Ecoflow plus generator.

Czytaj też

Rzeczą jaka jednak odróżniała owe stanowiska dowodzenia od tych opisanych w „czerwonej książeczce” był Starlink, który zapewniał o zgrozo „jawny internet”. Ta zmiana pozwalała poszerzyć świadomość sytuacyjną dowódców kompanii i batalionu poprzez możliwość stałej obserwacji przedpola z dronów (czasem ich było zbyt dużo by można było śledzić wszystkie jednocześnie) oraz w ograniczonym zakresie przez BMS Pokrzywa, chociaż nazwanie tego BMS-em jest pewnego rodzaju wyolbrzymieniem z racji nieterminowych i zwykle niedokładnych aktualizacji położenia wojsk, zapór inżynieryjnych itd.

Co ciekawe Starlink zapewniał też główny kanał łączności pomiędzy PDO, SD batalionu, SD Brygady, elementami tyłów i elementami wsparcia. Pozwalało to z jednej strony zmniejszyć emisję z radiostacji, ale też otrzymywać informację ogólną od wyższych przełożonych w różnego rodzaju grupach na Signalu czy WhatsAppie. Pozwalało też na przykład wezwać ogień artylerii „na krótko” wysyłając koordynaty celu bezpośrednio do dowódcy plutonu ogniowego lub działa, który częstokroć był wstanie sam korygować swój ogień na podstawie obrazu z drona. Minusem tego wszystkiego jest konieczność odsunięcia PDO dowódcy kompanii w tył i oparcia się o jakąś infrastrukturę, zabudowania. Pod chmurką czy w wykopanym schronie ciężko nam będzie rozwinąć i utrzymać przy życiu całą potrzebną cywilną elektronikę.

Reklama

Radiostacje kodowane i niekodowane

Wracając do głównego tematu radiostacji wspomnieć należy o dwóch wykorzystywanych wariantach pracy radiostacji Motorola. Praca z wykorzystaniem retranslatora pozwala nam zwiększyć zasięg pracy radiostacji poprzez wzmocnienie i przekazanie sygnału przez urządzenie pośrednie, co także pozwala nam częściowo maskować położenie stanowisk dowodzenia gdyż retranslator „świeci bardziej”. Minusem jest większa podatność na zagłuszenia z racji odległości między żołnierzem w okopie a retranslatorem.

Zwykle wygląda to tak że przełożonego słychać, jednak odpowiedź nie może przebić się przez zakłócenia. Drugim bardziej powszechnie wykorzystywanym sposobem na szczeblu do kompanii jest komunikacja punkt-punkt, czyli to na czym pracujemy na co dzień na wszystkich poligonach i ćwiczeniach. Plusem jest mniejsza podatność na zakłócenia oraz możliwość dublowania wiadomości przez inną pozycję w razie zakłóceń jednak tutaj odległości muszą być o wiele mniejsze, by złagodzić tą niedogodność wykorzystywane są dodatkowe anteny „pająki” zwiększające nam zasięg pracy jednak za cenę zwiększonego wykorzystania baterii w trakcie nadawania.

wojna, Ukraina, łączność, armia ukraińska
Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

W tym momencie żeby zakończyć temat hardware-u wrócimy do radiostacji niekodowanych czy „quazi” niekodowanych, cywilnych. U nas postrzeganych jako największe zło i niemal samobójstw,o jednak na Ukrainie znajdują one pewne zastosowania. Głównie jako łączność wewnętrzna w drużynie żeby nie zaśmiecać eteru i ewentualnie zapasowa w plutonie.

Zaraz odezwą się głosy: „bo to idzie namierzyć!”. Tak, tylko w sytuacji kiedy co 100 - 200 m jest pozycja obronna z radiostacją, a przeciwnik i tak zna położenie wszystkich pozycji czy coś to zmienia w naszej sytuacji? A w trakcie przemieszczenia, jaki będzie czas dla rosyjskiego WRE żeby wykryć transmisje, triangulować położenie, podjąć decyzję, przekazać dla artylerii i wypracować po wskazanych koordynatch? „Bo da się podsłuchać” – da się, wszystko się da, tylko różny czas jest potrzebny. A ile z informacji szczebla drużyny w ogóle jest warta tego podsłuchiwania? Przy prawidłowej pracy użytkownika informacja będzie dla przeciwnika bezużyteczna. Czasem okazuje się, że taka radiostacja pracuje poza pasmem zagłuszania i stanowi jedyną łączność ze światem. Więc jak dla mnie, w działaniach masowych, wewnątrz ugrupowania wojsk własnych warto mieć tego typu radia, ale wykorzystywać z rozwagą.

Reklama

Jak pracuje ukraińska łączność?

Znając już te wszystkie niuanse żeby „zlepić” to wszystko w całość potrzebna nam będzie jeszcze istotna, a jednak zaskakująca informacja. W Polskich warunkach mamy szczeble w łączności drużyna, pluton, kompania… i zasadniczo każdy szczebel pracuje na osobnych częstotliwościach co pozwala na zachowanie porządku w eterze jednak wydłuża drogę informacji, Ukraińcy stosowali jedną częstotliwość główną (plus jedną zapasową) na kompanię w schemacie punkt - punkt i dwie częstotliwość z retranslatorem.

Czytaj też

Oznaczało to, że wszyscy tzn. dowódcy drużyn, plutonów i dowódca kompanii słyszeli się wzajemnie. Z jednej strony dawało to możliwość szybszego przekazania informacji oraz zwiększało świadomość drużyn co dzieję się u ich sąsiadów. Jednak często też generowało kolizje w eterze, gdy na przykład zaczynały iść okresowe meldunki sytuacyjne, a potrzeba było w tym czasie wezwać wsparcie ogniowe.

Ukraina, łączność, armia ukraińska
Autor. Sztab Generalny Ukrainy

Jeśli chodzi o klucze kodowania tu też miodu nie było. Po pierwsze klucze do motoroli są jednak słabe. Po drugie na jednym zestawie kluczy pracowały całe (wzmocnione) brygady, więc szansa utraty radiostacji w wyniku walk była duża. Po trzecie bardzo rzadko następowała wymiana kluczy z racji na ogrom skali przedsięwzięcia i ilość radiostacji w polu, które musiałyby być jednocześnie zrotowane. Wymiana kluczy raz w miesiącu była już sukcesem, a realnie potrzebna by była co najmniej raz na tydzień.

Skutkowało to zwykle wysoką skutecznością przeciwnika jeżeli chodzi o podsłuchiwanie łączności. Z jednej strony utracone radiostacje były systemowo „blokowane” jednak nie zerowane co stwarzało możliwość odzyskania klucza. Z drugiej strony nawet bez utraty hardware-u, rzadkie zmiany kluczy po prostu dawały wystarczający czas na ich złamanie.

Czytaj też

Reasumując, mamy „nielegalną” łączność między żołnierzami wewnątrz drużyny (wewnątrz załóg wozów bojowych jako zapas też bywa to stosowane). Wyżej od szczebla drużyny do kompani mamy łączność punkt - punkt na jednej częstotliwości lub jeśli zagłuszanie na to pozwala wykorzystujemy retranslator, co pozwala nam dołączyć do tego szczebel dowódcy batalionu, który wtedy bezpośrednio może kontrolować proces. Dalej mamy PDO dowódcy kompani, który dysponuje łącznością punkt - punkt lub/i przez retranslator z podwładnymi, zwyczajowo dodatkowa radiostacja/radiostacje punkt - punkt do łączności z sąsiadami jeżeli pochodzą z innych jednostek oraz retranslacją i ewentualnie Harrisem z SD dowódcy batalionu oraz Starlinkiem jako głównym środkiem łączności z przełożonymi, sąsiednimi PDO oraz „światem zewnętrznym”. Pracujący Internet pozwala spinać obraz z wielu dronów, z różnych pododdziałów na jednym urządzeniu, przez co dowódcy kompanii, dowódca baterii, dowódca batalionu, mogą w czasie rzeczywistym obserwować swój odcinek fronty oraz sąsiadów i reagować o wiele szybciej na zmiany i zagrożenia niż by to miało miejsce w momencie wezwania z pola walki.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Darek S.

    Jest krótka lista sprzętu, który mamy lepszy niż Ukraińcy, sprzętu tego jest jednak jak na lekarstwo. Generalnie rzecz biorąc nie dorównujemy do pięt potencjałowi militarnym Ukrainie, bombardowanej nieustannie od kilku lat.

  2. radziomb

    Polska kupila dla Ukrainy 20 tys Starlinkow. szacun i medal dla Orlenu sie naleza.lub chociaz uscisk dloni ;)

  3. Prezes Polski

    Nie wiem jakie jest nasycenie sprzętem w naszych oddziałach piechoty, zapewne jest to informacja niejawna. Mam tylko nadzieję, że jedna radiostacja na drużynę to minimum tego co jest używane. Natomiast wiadomo, że na poziomie kompanii dowódcy nie mają takiej świadomości sytuacyjnej jak Ukraińcy. Powód jest prosty, brak dronów na poziomie drużyny/kompanii i systemu komunikacji, który pozwalałby udostępniać obraz np. z flyeye. To poważny problem.

  4. Commo Guy

    I okazuje się na w Ukrainie wykorzystuje się radiostacje Harris

Reklama