Reklama

Wojna na Ukrainie

Tajemnica rosyjskich „sukcesów” w niszczeniu HIMARSów [KOMENTARZ]

MLRS dmuchany
Dmuchana wyrzutnia MLRS w zakładach Inflatech
Autor. q1.cz

Rosjanie jak wynika z ich oficjalnych komunikatów zniszczyli już 250% wszystkich dostarczonych Ukrainie wyrzutni HIMARS i MLRS. Tajemnicą tych „sukcesów” może być powszechne stosowanie przez Ukraińców atrap, makiet i fałszywych celów. Jedna z czeskich firm dostarcza na front co miesiąc 35 nadmuchiwanych atrap wyrzutni rakiet, aby Rosjanie mieli w co strzelać.

Reklama

Jak informuje czeska telewizja, lokalna firma Inflatech Decoy z miejscowości Děčína wspiera ukraiński wysiłek wojenny regularnie dostarczając dmuchane atrapy wyrzutni rakiet M142 HIMARS i M270 MLRS. „Nawet wabiki są teraz ważną bronią dla Ukraińców. Służy nie tylko do dezorientowania rosyjskich napastników, ale przede wszystkim jako tani cel dla rosyjskich pocisków i rakiet, które kosztują tysiące dolarów" – powiedział przedstawiciel producenta.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Firma specjalizuje się w produkcji dmuchanych kopi sprzętu wojskowego, które wizualnie trudno odróżnić od oryginału już z odległości kilku metrów. W obecnej sytuacji zdecydowała się na „dostawy uzbrojenia" dla Ukrainy w ramach wspierania obrony tego kraju przed rosyjską agresją. Spółka jest w stanie wyprodukować miesięcznie i wysłać na front do 35 dmuchanych atrap HIMARS lub MLRS, ale w swojej ofercie ma też inne rodzaje sprzętu. Głównie proweniencji rosyjskiej, takie jak np. wyrzutnie Osa i Buk  czy czołgi T-72, ale również czołgi Abrams i wiele innych konstrukcji.

Reklama

Nie ulega wątpliwości, że rosyjskie bezzałogowce i amunicja krążąca często biorą na cel atrapy i wabiki a nie prawdziwy sprzęt wojskowy ukraińskiej armii. Dość powszechnie stosowane są tego typu środki pozoracyjne , które wraz z coraz lepszym maskowaniem prawdziwego sprzętu pozwalają nie tylko uniknąć zniszczenia, ale również zmylić przeciwnika co do miejsca rozmieszczenia i koncentracji sprzętu, czyli również kierunków działań. Ukraińcy szybko nauczyli się nie tylko kryć ale również prowokować przeciwnika do ataku. Szeroko stosują również pozorację  ramach walki radioelektronicznej, utrudniając Rosjanom odróżnienie prawdziwych radarów czy stanowisk łączności od fałszywych.

Czytaj też

Dmuchane, drewniane czy nawet płócienne atrapy są stosowane od dziesięcioleci. Szczególnie spopularyzowały się wraz ze wzrostem zagrożenia ze strony lotnictwa i rozpoznania powietrznego. Podczas II wojny światowej w Wielkiej Brytanii użyto atrap czołgów i ciężarówek m. in. po to, aby zmylić Niemców podczas lądowania w Normandii. Również Rosjanie stosowali np. fałszywe lotniska z atrapami samolotów aby zmylić Luftwaffe. Dziś sami dają się wciągnąć w strzelanie do dmuchanych czy drewnianych HIMARSów.

Co ciekawe, Rosjanie, którzy dają się nabierać na ukraińskie dmuchane czy drewniane wyrzutnie, czołgi czy sprzęt artyleryjski, sami mają dość rozbudowane jednostki pozoracyjne, szkolone w realistycznym rozmieszczaniu gumowych czołgów. Przyczyną powszechnego jak się wydaje atakowania fałszywych celów jest słabe wyszkolenie operatorów bezzałogowców i amunicji krążącej, ale też potrzeba osiągnięcia sukcesów. Wpływ z pewnością ma również niski poziom techniczny używanego przez Rosjan sprzętu. Zastosowanie choćby termowizji znacznie zmniejsza skuteczność atrap, jakie trafiają do Ukrainy z Czech, choć również w tym zakresie są one zdolne do symulacji.

Rosomak dmuchany
Nadmuchiwany KTO Rosomak prezentowany przez Grupę Lubawa w 2020 roku podczas MSPO w Kielcach.
Autor. J. Sabak

Warto odnotować, że również w Polsce powstają takie dmuchane „pojazdy" i to skutecznie naśladujące realne sprzęt wojskowy również dla zaawansowanych środków rozpoznania. Spółka Lubawa S.A. produkuje m. in. dmuchane BWP-1, czołgi T-72 i Rosomaki. Nie tylko wyglądają jak prawdziwe, ale posiadają też instalacje grzewcze, symulujące rozgrzany silnik czy elementy podwozia, dzięki czemu mogą też zmylić termowizyjne systemy obserwacyjne i naprowadzania. Podobnie w przypadku niektórych atrap stosuje się symulację stacji radarowych czy środków łączności.

Czytaj też

Niestety, polska armia jak dotąd nie wykazała szczególnego zainteresowania takimi środkami pozoracyjnymi. Na przykład dla Morskiej Jednostki Rakietowej (MJR), uzbrojonej w dwa dywizjony przeciwokrętowych pocisków NSM zamówiono oficjalnie jedynie jedną atrapę wyrzutni. W tym wypadku trudniej jest trafić w atrapę niż w wyrzutnię, co nieco przeczy koncepcji maskowania i pozoracji. Należy mieć nadzieję, że doświadczenia z wojny w Ukrainie przełożą się na decyzje o zakupie dużej liczby środków pozoracji imitujących polski sprzęt wojskowy, ze szczególnym uwzględnieniem najbardziej wartościowych celów. Warto dać przeciwnikowi szansę, żeby zamiast prawdziwego pojazdu Wojska Polskiego mógł ostrzelać dmuchanego Rosomaka, NSM czy HIMARSa.

Czego sobie i państwu życzę.

Reklama

Komentarze (8)

  1. andys

    "W tym wypadku trudniej jest trafić w atrapę niż w wyrzutnię, co nieco przeczy koncepcji maskowania i pozoracji. " Ten zarzut nie jest logiczny! Atrapa zostala wykryta (jako oryginalne urzadzenie) , trudno w nia trafić - i to ma byc zarzut? Niech sie przeciwnik namzczy, bedzie bardziej szanował swój "sukces"

  2. Eytu

    Powinni zrobić wersje "rozwojowe" - w środku zdalnie sterowany quad ze sprężarką.. Aby ten Himars sobie hulał po polu. To samo z czołgami. Trzeba zrobić nakładany od góry zestaw. Aby to nie spadlo z Quada, musi on mieć 10 metrowy maszt. i Do tego masztu linkami przywiązane rogi makiety. Aby maszt się nie przegibnął podczas jazdy musi być dobrze wyważony. Stopa stalowa krążek stalowy. Ażeby zachować pion, maszt w połowie objemka i 4 zawiazy na wychylane przeciwwagi. Tyczki z 10 kg na końcu. Opuszczane za pomocą linek odpowiednio po sygnale od cyfrowego żyroskopu na 4 rogach himarsa. - "Odwrócony parasol bez szmaty."

    1. Eytu

      PS. Maszt przechodzi - przebijałby tę pompowaną konstrukcję więc musi ona być topologicznym "obwarzankiem"/"Donutem" - W środku tuba z materiału przeszyta na górze i dole do reszty.

  3. didi

    Tylko żeby po rozłożeniu dmuchanego himarsa zrobić ślady kół, aby nie okazało się że "himars" desantował się na środku pola a nie "dojechał". Tak samo dmuchane "czołgi" powinny rozwozić pojazdy gąsienicowe aby były ślady gąsienic.

  4. cywilnycywil

    Cytat: "Niestety, polska armia jak dotąd nie wykazała szczególnego zainteresowania takimi środkami pozoracyjnymi. " - No dlaczego mnie to nie dziwi?

    1. X

      Tutaj minister MB nie dokonał jeszcze "sukcesywnego wzmocnienia" :/

  5. Sebseb

    Nie wydaje mi się żeby było problemem odróżnienie po trafieniu w taki obiekt czy był on prawdziwą wyrzutnią czy atrapą.

    1. Nomi S

      Po trafieniu nie ma żadnego problemu ! Niech walą jak najwięcej w balony za grosze rakietami po kilka tysięcy ! Jak pewnych spraw nie rozumiesz , to trudno z takim osobnikiem polemizować !

    2. Nomi S

      Po trafieniu nie ma żadnego problemu ! Niech walą jak najwięcej w balony za grosze rakietami po kilka tysięcy ! Jak pewnych spraw nie rozumiesz , to trudno z takim osobnikiem polemizować !

  6. Pt

    No w czym jak w czym, ale wydaje mi się, że w pozorowaniu powinniśmy mieć większe osiągnięcia niż Czesi...

  7. PPPM

    Pozoracja jest bardzo ważna, na każda wyrzutnię, czołg itp. powinny byc ze 2 atrapy. Dezorientowac wroga.

  8. HataKumba

    Racja, jak robią w Polsce lepsze, to nikt o tym nie wie a pepiki potrafią się zareklamować

Reklama