Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Dmuchane „zabawki”, korupcja i rosyjskie wojska pancerne
Według gazety „Kommiersant” 8 września br. aresztowano dwóch funkcjonariuszy Minoborony za wzięcie łapówki w wysokości 7,4 miliona rubli (370 000 złotych). Sprawa nie wzbudziłaby naszego zainteresowania, gdyby nie fakt, że korupcja nastąpiła podczas zakupu wabików – nadmuchiwanych makiet sprzętu wojskowego, o których wcześniej niewiele się mówiło w rosyjskich mediach i o których w Polsce tak naprawdę nic nie wiadomo.
Sprawa opisana przez „Kommiersanta” z pozoru niczym nie odróżniała się od innych tego rodzaju afer korupcyjnych, od czasu do czasu ujawnianych na terenie Rosji. Rosyjskie służby bezpieczeństwa zatrzymały 8 września br. dwóch pracowników ministerstwa obrony: Witalija Likuczewa głównego - doradcę oddziału do spraw zapewnienia porządku obronnego państwa oraz Jurija Zdrawiło - doradcę oddziału kierowania zakupami uzbrojenia.
Informacja była jednak o tyle interesująca, że głównym powodem aresztowania była łapówka w wysokości 7,4 miliona rubli (370 tysięcy złotych), jaką otrzymali obaj podejrzani, za obietnicę uzyskania lukratywnego kontraktu dla firmy produkującej wabiki - nadmuchiwane makiety sprzętu wojskowego. Za dodatkowe pieniądze proponowali oni sporządzenie niezbędnego wniosku oraz pomoc w otrzymaniu umowy na dostawy.
Według dziennikarzy łapówka została wręczona pod kontrolą Federalnych Służb Bezpieczeństwa (FSB) i zakończyła się doprowadzeniem obu podejrzanych do rejonowego sądu w Moskwie. Tam śledczy z 517. Wojskowego Biura Śledczego (WBŚ) złożyli wniosek o zastosowanie środków zapobiegawczych w postaci zatrzymania w związku z wszczęciem sprawy karnej o przyjęcie łapówki szczególnie dużej wartości (paragraf 6 art. 290 Kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej) i by zapobiec ukrywaniu się oraz wywieraniu presji na kolegów.
Sąd przychylił się do wniosku WBŚ w związku z tym, że obaj byli funkcjonariusze Minoborony są podejrzani o popełnienie szczególnie poważnego przestępstwa (za które grozi od 8 do 15 lat więzienia, z możliwością grzywny do 70-krotnej wielkości łapówki) i zadecydował o zatrzymaniu ich w areszcie śledczym na dwa miesiące.
Obaj aresztowani okazali się specjalistami w bardzo unikalnej i słabo znanej dziedzinie wojskowości – w „maskirowce” (maskowaniu). Czterdziestoośmioletni Jurij Zdrawiło miał dokonać oceny jakości produktów „Rusbału”, ponieważ jest specjalistą w dziedzinie kamuflażu – posiadając przy tym kilka patentów na wynalazki związane z osłanianiem wojsk działających w ofensywie. Emerytowany podpułkownik Witalij Likuczew jest natomiast inżynierem - absolwentem Wojskowej Szkoły Inżynierii Artylerii w Penza (obecnie Wojenna Akademia Matariałowo-Technicznego Zabezpieczenia). Zna więc taktykę działania wojsk inżynieryjnych i sposoby technicznego zabezpieczenia działania sił zbrojnych.
Najciekawsze informacje dotyczą jednak „tajnej” firmy ZAO NPP „Rusbał”, na kontrakcie z którą chcieli zarobić obaj oskarżeni. Firma ta została założona w 1993 roku przez byłych pracowników jednego z zakładów Centralnego Instytutu Badawczego Mechaniki Specjalnej znajdującego się w Chotkowie pod Moskwą. Początkowo „Rusbał” zajmował się produkcją balonów na ogrzane powietrze, później jednak wprowadzał do swojej oferty inne produkty – w tym nadmuchiwane trampoliny i reklamy.
Jak się okazuje w międzyczasie przygotowywano się również do realizowania zamówień wojskowych, wśród których są siatki i systemy maskujące oraz wabiki – w tym nadmuchiwane, pełnowymiarowe makiety sprzętu wykorzystywanego w rosyjskich siłach zbrojnych: czołgów, pojazdów bojowych, baterii rakietowych i samolotów. Według prospektów reklamowych takie wabiki obserwowane z powietrza i z wcale nie dużej odległości (od 100 m) mają być praktycznie nie do odróżnia od oryginałów.
Co więcej z folderu firmy wynika, że Rosjanie opracowali we współpracy z instytutami badawczymi MON dokumentację projektową i produkują makiety praktycznie każdej klasy uzbrojenia i sprzętu wojskowego wykorzystywanego w ich siłach zbrojnych. W tym celu w okresie swojego istnienia spółka „Rusbał” przeprowadziła kilkadziesiąt prac badawczo-rozwojowych, z których wiele było jej inicjatywą, ale duża część była również finansowana przez Minoboronę. Prace te najprawdopodobniej dotyczyły materiałów, z jakich wykonuje się wabiki (by były one odporne na uszkodzenia mechaniczne, warunki klimatyczne, wysokie i niskie temperatury, itd.), farb, jakimi są one pokrywane, ale przede wszystkim technologii wykonywania makiet. Na ile jest to trudne może świadczyć fakt że zszyta z materiału kostka – po nadmuchaniu i tak zamienia się w obły kształt.
Dzięki tym pracom w okresie od 1996 do 2020 roku w firmie „Rusbał” zaprojektowano ponad osiemdziesiąt rożnego rodzaju makiet oraz ponad dziesięć systemów maskujących. Dzięki takiej różnorodności produkty te są wykorzystywane nie tylko w rosyjskich siłach zbrojnych, ale są również proponuje się je klientom zagranicznym. Spółka współpracuje dodatkowo ze zbrojeniowymi zakładami przemysłowymi, wchodząc w bezpośredni łańcuch ich dostaw przy wprowadzaniu sprzętu wojskowego do jednostek bojowych.
I jak się okazuje te zamówienia wcale nie są rzadkie oraz realizowane w małych ilościach.
Czym według rosyjskich sił zbrojnych jest „maskirowka”?
Poglądy rosyjskiej armii na temat „maskowania” („maskirowki”) niewiele różnią się od tych, jakie panują w krajach zachodnich. U Rosjan „maskirowka” to sposób zapewnienia żywotności wojsk, systemów uzbrojenia i techniki wojskowej. Obejmuje ona sobą kompleks organizacyjnych i technicznych przedsięwzięć oraz praktycznych działań mających na celu oszukanie przeciwnika.
Robi się to poprzez:
- ukrywanie - zmniejszenie widoczności obiektu we wszystkich lub niektórych zakresach częstotliwości;
- pozorowanie - pełne lub częściowe odtworzenie demaskujących oznak uzbrojenia, techniki wojskowej oraz różnego rodzaju jednostek wojskowych (bojowych, dowodzenia, artyleryjskich, itp.);
- działania demonstracyjne - celowa demonstracja specjalnie wydzielonych sił i środków niektórych działań bojowych dowództwa i wojsk;
- dezinformację - rozpowszechnianie fałszywych informacji o stanie wojsk, uzbrojenia i sprzętu wojskowego oraz planach dowództwa.
Aresztowanie dwóch funkcjonariuszy Minoborony udowodniło, że tak rozumiana „maskirowka” w rosyjskich siłach zbrojnych wcale nie jest tylko teorią i w sposób ciągły są tam realizowane zakupy potrzebnego dla niej sprzętu, które szczególnie nasiliły się w 2014 roku – a więc po zajęciu przez Rosję Krymu należącego do Ukrainy. Profil produkcji zakładów „Rusbał” pokazuje natomiast, że respektowana jest również inna zasada głoszona przez Rosjan, że „maskowanie musi być ciągłe i zróżnicowane”.
Katalog dmuchanych wabików tej firmy jest bowiem bardzo bogaty i obejmuje sobą praktycznie każdy rodzaj rosyjskiego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Co więcej rosyjska armia ma możliwość wyboru pomiędzy tańszymi i łatwiejszymi do rozkładania makietami 2D jak i bardziej skomplikowanymi w użyciu nadmuchiwanymi makietami 3D.
W przypadku wabików 2D firma „Rusbał” oferuje rozwiązania tworzące obrazy poziome (wprowadzające w błąd przede wszystkim systemy rozpoznania kosmicznego i lotniczego dalekiego zasięgu) oraz pionowe (mające mylić żołnierzy zwiadu, załogi pojazdów bojowych, operatorów takiego uzbrojenia jak przeciwpancerne pociski kierowane oraz naziemne systemy rozpoznania optoelektronicznego). Wabiki te są często wzbogacane przez dodatkowo płaskie i wolumetryczne elementy tworzące bardziej realistyczne cienie i zwiększające prawdopodobieństwo oszukania przeciwnika (takie układy maskujące są przez Rosjan klasyfikowane jako 2D+).
Efektywność makiet 2D i 2D+ zwiększa się dodatkowo poprzez ich wykorzystanie w połączeniu z innymi elementami maskowania, tak by te makiety były widoczne tylko w części - w zależności od kąta pod jakim jest prowadzona obserwacja. W przypadku układów poziomych mogą to być np. fałszywe umocnienia, nasypy lub zapory. Rosyjskie makiety 2D oferowane przez firmę „Rusbał” ważą od 2 do 15 kg, a czas ich montażu w terenie to maksymalnie od 5 do 10 minut.
Makiety 3D to już bardziej skomplikowane konstrukcje. Większość z nich może być rozłożona przez 2-4 ludzi w czasie mniejszym niż 15 minut. Pozwalają one oszukiwać systemy obserwacyjne z o wiele większego zakresu kątów widzenia niż w przypadku wabików 2D. Dotyczy to nie tylko systemów obserwacji wzrokowej, ale również radarowej. W pierwszym przypadku są ważne detale, wielkość i malowanie, ponieważ chodzi o stworzenie fałszywego obrazu u obserwatorów, nawet wykorzystujących systemy optoelektroniczne.
Ale specjaliści „Rusbał” opracowali także serię makiet i odbijaczy radiolokacyjnych, które mają za zadanie zmylić systemy powietrznego i kosmicznego rozpoznania radarowego. Takie wabiki są dodatkowo łączone z makietami przepuszczającymi fale radarowe, które po pokryciu siatką maskującą wizualnie przypominają realny sprzęt. W ten sposób można makietę radarową wykorzystać również do mylenia systemów obserwacji wzrokowej.
Zupełnie odmienną, choć ważną dziedziną „maskirowki”, są wabiki radioelektroniczne. Rosjanie opracowali bowiem serię tanich symulatorów emisji radarowych i radiowych, które mają na celu oszukiwać systemy rozpoznania radioelektronicznego. Również to rozwiązanie może być łączone z typowymi makietami „optycznymi” tworząc np. obserwowalne przez całe spektrum systemów rozpoznawczych fałszywe baterie rakiet przeciwlotniczych.
Kolejnym elementem rosyjskiej „maskirowki” są rozwiązania kamuflujące działanie faktycznych sił. Pomijając same sieci maskujące, które są również w rosyjskiej ofercie (i to w wielu odmianach) warto zwrócić uwagę na system „Batterflay” - przeznaczony do ukrywania sprzętu mobilnego – w tym wielkogabarytowego. System ten składa się z osiemdziesięciu takich samych elementów kamuflażu wielospektralnego, które odpowiednio rozłożone na sprzęcie pozwalają go ukryć przed systemami obserwacji wzrokowej, radarowej i termicznej. Przy czym w odniesieniu do radarów ta skuteczność ukrycia ma być według Rosjan praktycznie stuprocentowa.
Jest to rozwiązanie szczególnie użyteczne dla systemów, które muszą szybko zmieniać pozycję po zakończeniu walki (np. systemy artyleryjskie i przeciwlotnicze). Zestaw „Batterflay” jest przy tym o tyle przydatny, że pojazdy nie demontując jego elementów mogą się poruszać nawet z prędkością do 40 km/h. Cały zestaw waży tylko 100 kg, a z pojemnikami transportowymi około 250 kg.
Montaż poszczególnych elementów jest bardzo prosty i dla dwóch ludzi nie zajmuje więcej niż 15 minut. Rosjanie opracowali przy tym schemat rozmieszczania systemu „Batterflay” na poszczególnych typach sprzętu wojskowego. Określili więc, że dla pojazdów opancerzonych i czołgów wystarczy pół kompletu „Batterflay”. Pełny zestaw elementów potrzebny jest natomiast na ukrycie zestawu przeciwlotniczego „Pancyr”, natomiast półtora - dla zakamuflowania przeciwlotniczych wyrzutni rakietowych systemu S-300 i S-400.
Naukowe podejście do „maskirowki” w Rosji
Wszystkie rozwiązania zaproponowane przez „Rusbał” nie powstały nagle, ale są wynikiem wieloletnich doświadczeń i badań. Rosjanie od lat próbują bowiem oszukiwać przeciwnika za pomocą różnego rodzaju działań maskujących. W czasie II wojny światowej powszechnie stosowano w tym celu łatwo dostępne drewno, tworząc prymitywne cele pozorne takie jak armata czy czołg. Niekiedy wystarczało to by zmylić zwykłych żołnierzy jednak nie zawsze było skuteczne w przypadku doświadczonych obserwatorów i operatorów uzbrojenia.
Rosjanie chwalą się jednak „sukcesami” i to nawet w czasie wojny w Wietnamie. Ale i tam opierano się głównie na materiałach dostępnych na miejscu, a nie na specjalnie wyprodukowanych systemach maskujących. W Wietnamie polegało to np. na rozstawianiu beczek po paliwie, które w momencie pojawienia się amerykańskich samolotów podpalano tworząc iluzję salwy rakiet przeciwlotniczych. Phantomy miały się wtedy gwałtownie zniżać „wychodząc spod ostrzału” obrony przeciwlotniczej, i kiedy ponownie się wznosiły by wykonać zadanie wchodziły w obszar działania prawdziwych systemów rakietowych „ziemia powietrze”.
Wykorzystanie środków prowizorycznych lub tworzenie makiet z drewna, sklejki oraz nawet prefabrykowanych blach to jednak działania wymagające dużej ilości ludzi, czasochłonne i nie zawsze skuteczne. Próbowano temu zaradzić na różne sposoby tworząc instrukcje, wytyczne, a nawet usiłując stworzyć maszynę do wykonywania wabików na miejscu, za pomocą specjalnych pianek utwardzających.
Najbardziej efektywne okazały się jednak nadmuchiwane wabiki, których transport i rozkładanie okazały się o wiele łatwiejsze i szybsze. Według Rosjan rozmieszczenie na „stanowisku bojowym” nadmuchiwanego wabika czołgu T-72 zajmuje do pięciu minut, a na stworzenie całej baterii przeciwlotniczej z trzydziestoma makietami wyrzutni rakietowych, radarów i różnych pojazdów potrzeba około pół godziny.
Pomocą dla konstruktorów makiet mylących stała się psychologia. Jak się okazuje, w czasie dynamicznie prowadzonych działań bojowych, piloci samolotów i operatorzy uzbrojenia najczęściej strzelają do pierwszych wykrytych celów, zwracając uwagę jedynie na niektóre szczegóły wyróżniające atakowane obiekty. Wystarczy więc wyszukać i uwypuklić te cechy by dokładność odwzorowania sprzętu wojskowego nie była już taka ważna – co upraszcza produkcję makiet, zmniejsza koszty i ułatwia ich transport oraz rozkładanie.
Specjalne badania wykazały wprost, że nie trzeba kopiować całego wyposażenia zewnętrznego np. prawdziwego czołgu lub wyrzutni rakiet, a podczas projektowania wabika jego „projektanci powinni znać tylko rzeczywiste wymiary wzoru i jego przybliżony wygląd”. Nie zmienia to faktu, że w nadmuchiwanej makiecie czołgu trzeba odtworzyć ponad 800 części, a w wyrzutni systemu przeciwlotnicze S-300 ponad 1000. Produkcja takiego wabika jest więc skomplikowana i wymaga dużego doświadczenia – w tym również od poszczególnych pracowników szwalni.
Rosyjski przemysł jest zresztą gotowy również na tworzenie bardziej skomplikowanych makiet rejestrowanych przez systemy obserwacji technicznej: przez kamery termowizyjne (generując „obraz cieplny”) oraz systemy rozpoznania radioelektronicznego (generując sygnały we wskazanym zakresie częstotliwości).
Co ciekawe Rosjanie porównują swoje możliwości z produktami wykonanymi w Chinach i w… Polsce. Wskazują oni bowiem, że tam szyje się modele sprzętu z bardzo gęstego materiału. W ten sposób chińskie i polskie wabiki mają ważyć 250 kg, a rosyjskie tylko 90 kg. Mogą więc być przenoszone przez dwóch żołnierzy.
Kluczem do sukcesu Rosjan ma być sama konstrukcja ich makiet. Spółka „Rusbał” zrezygnowała bowiem z budowy uszczelnionych modeli co pozwoliło zastąpić ciężkie, gumowane materiały lekkimi tkaninami, które przepuszczają powietrze i wymagają stale pracującego wentylatora, ale z drugiej strony zmniejszają wagę makiety od 7 do 10 razy i cenę od 1,5 do 2 razy. Na zmniejszenie wagi i kosztów wpłynął również fakt rezygnacji przez „Rusbał” z praktyki łączenia w jednej tkaninie właściwości odbijających światło i promieniowanie elektromagnetyczne.
Rosjanie twierdzą, że tak wykonywane i dopompowywane makiety nawet po uderzeniu pocisku lub odłamka, zachowują swój pierwotny kształt. Uzyskano to projektując złożony system przegród i komór wewnątrz korpusu modelu zapobiegający zbyt dużemu wyciekowi powietrza, a jednocześnie stanowiący dodatkowo ożebrowanie usztywniające, zapobiegające by np. pojazd bojowy po nadmuchaniu nie zamienił się w kulę.
Zwiększa to ilość wykorzystanego materiału, jak również czas potrzebny na wykonanie jednej makiety. Według Rosjan budowa jednego wabika przez kilkuosobowy zespół szwaczek może trwać nawet przez ponad tydzień. To m.in. z tego powodu „cywilna” makieta nadmuchiwanego czołgu kosztuje od 250 do 300 tysięcy rubli (od 12 000 do 15000 złotych). Przymiotnik „cywilny” został tu użyty nieprzypadkowo, ponieważ ważną część produkcji zakładów „Rusbal” stanowią zamówienia spoza wojska – np. z klubów paintballowych. Rosjanie zrealizowali nawet zamówienie od zespołu popowego, który dodatkowo wymagał by dmuchany czołg był wymalowany kwiatami.
Wykonywanie cywilnych zamówień nadzoruje jednak zawsze przedstawiciel Minoborony, który pilnuje by np. dany pojazd nie przypominał prawdziwego modelu wojskowego. Dodatkowo cena makiety wojskowej jest zawsze wyższa, ponieważ instaluje się na niej dodatkowe, specjalne wyposażenie – jak np. generatory ciepła.
Rosyjscy specjaliści chwalą się, że rozwiązania i technologie opracowane przez „Rusbał” stały się w standardem w wielu krajach świata o czym mają świadczyć podobnie wyglądające oferty takich firm jak: Airborne Industries (z Wielkiej Brytanii), zakłady Z176 (Wietnam), Shape Inflatable Manufacturing Co (Chiny), Inflatech SRO (z Czech), i2k (Chile, USA) oraz Chinee Inflatables (Chiny).
Pomimo tych sukcesów dokładna ilość sprzętu maskującego przekazanego rosyjskiej armii nie jest ujawniana podobnie jak miejsce gdzie zostaje on przekazany. „Maksirowka” dla Rosjan jest bowiem tak samo ważna w czasie pokoju, jak i w czasie faktycznych działań bojowych. Przynajmniej – oficjalnie.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie