Reklama

Wojna na Ukrainie

Polacy na wojnie [REPORTAŻ Z DONBASU]

Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy
Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy
Autor. Michał Bruszewski

Wjeżdżamy do rejonu przeklętego trójkąta Marinka – Kurachowe – Wuhłedar. To najdalej wysunięty na południowy wschód obszar walk obronnych Ukrainy. Rosjanie nacierają od wschodu i od południa. Na horyzoncie unosi się łuna czarnego dymu. „Na miasto spadła bomba KAB. Są też kolejne ataki FPV” – słyszymy od żołnierza 116. Brygady Obrony Terytorialnej. Znowu wsiadamy do samochodów. Reportaż Defence24.pl z Donbasu.

W zbombardowanym bloku nie ma już okien. Eksplozja wybiła drzwi z futryn. Widzę wielki krater. Blokowisko oberwało rakietą większego kalibru lub lotniczą bombą. Wchodzę po schodach i w jednym z pokojów znajduję obsypany, sypiącym się z sufitu tynkiem, fotel, na którym leży brudny pluszowy miś. W domu mieszkały dzieci. Przez resztki okiennic dostrzegam plac zabaw. W zjeżdżalni są przebite dziury po kulach lub odłamkach. To obrazy ze wschodniej Ukrainy, ale takich miejsc na terenie całego kraju są tysiące.

zniszczenia na wschodniej Ukrainie
zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski
zniszczony dom na wschodniej Ukrainie
zniszczony dom na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

Dzieci są największymi ofiarami tej wojny i cały czas są celem rosyjskich rakiet. Wszyscy mają w pamięci co wydarzyło się dwa tygodnie temu. Przejeżdżając przez Kijów zatrzymujemy się pod dziecięcym szpitalem onkologicznym „Ochmadyt”. 8 lipca Rosjanie przeprowadzili zmasowane ataki lotnicze. Celem jednej z rosyjskich rakiet Ch-101 był budynek szpitalny w ukraińskiej stolicy. Łącznie w Kijowie tego dnia zginęły 34 osoby, w tym 5 dzieci. Rannych zostało ponad 100 osób. Jak dzisiaj wygląda to miejsce?

Dziecięcy szpital onkologiczny w Kijowie
Dziecięcy szpital onkologiczny w Kijowie
Autor. Michał Bruszewski

Kijów czasu wojny

Budynki szpitala są poprzebijane odłamkami. Kondygnacja, która oberwała została zrównana z ziemią. Większość dzieci, bez włosów, pod kroplówkami, rozwieziono po innych placówkach medycznych. Pod szpitalną tablicą leżą obecnie pluszowe misie i kwiaty zostawione przez mieszkańców. Pomimo tego dramatycznego wydarzenia są chwile, gdy na środkowej i zachodniej Ukrainie można zapomnieć, że w ogóle trwa wojna. Choć brzmi to brutalnie to ludność cywilna musiała zaadaptować się do tej rzeczywistości.

W ukraińskiej stolicy prąd jest przez cztery godziny dziennie, ale wszystkie usługi – od najmniejszych kiosków, do stacji benzynowych – działają na swoich generatorach. Wielkie miasto to niestety w czasie konfliktu zbrojnego po prostu pułapka. Żyjąc w wysokim kijowskim wieżowcu mieszkańcy nie mogą korzystać z windy, nie mają skrawka ziemi, by postawić agregat, bo jego wyziewy w zamkniętym mieszkaniu spowodowałyby pożar lub uduszenie się mieszkańców. „A najgorzej będzie w zimie” – mówi mi jedna z Ukrainek, która mamie kupiła wymarzone mieszkanie w imponującym wieżowcu tuż przed inwazją. 

Pluszowe misie i kwiaty leżące pod szpitalem w Kijowie
Pluszowe misie i kwiaty leżące pod szpitalem w Kijowie
Autor. Michał Bruszewski

Polski konwój

W reporterskich podróżach po ogarniętej walkami Ukrainie miałem ponad rok przerwy. W tym czasie zmieniło się bardzo wiele. Choć zmęczenie wojną spowodowało, że coraz mniej wolontariuszy jeździ na Ukrainę to wciąż pozostała garstka Polaków, którzy organizują konwoje pomocy humanitarnej dla walczącego polskiego sąsiada. Dołączyłem do konwoju pomocowego Fundacji „REACT”, z którym zjechałem praktycznie cały kraj docierając do żołnierzy ukraińskich brygad. Sześciu Polaków, trzy samochody i jeden cel: dotrzeć na Donbas.

Wolontariusze Fundacji REACT oraz medycy 3. Brygady Szturmowej "AZOW"
Wolontariusze Fundacji REACT oraz medycy 3. Brygady Szturmowej "AZOW"
Autor. Michał Bruszewski

U 3. Brygady Szturmowej

„Awdijiwka to było piekło. Byłem pewien, że tam zginę” – mówi mi sierżant 3. Brygady Szturmowej „Azow”, gdy pytam go o najtrudniejszą bitwę. Jego kolega – sanitariusz „Sensei” – dołącza do naszej dyskusji. „Przed wojną byłem nauczycielem języka polskiego. Walczyłem w Bachmucie, w oddziale piechoty. Przekwalifikowałem się na ratownika pola walki i przeszedłem do 3. Szturmowej. Najgorzej było pod Orłiwką, pod Awdijiwką”. Gdy pytam dlaczego zmienił jednostkę odpowiada, że „to oczywiste, bo 3. Brygada jest najlepsza”. „Ponieśliśmy ciężkie straty” – zaznaczają obaj żołnierze. W tle wisi charakterystyczny emblemat formacji. Twarz ubrana w maskę. To tzw. Doktor Plagi, maska z ptasim dziobem z czasów średniowiecznej epidemii Czarnej Śmierci. „Bo orki to najgorsza epidemia, a my z niej leczymy” – mówi podoficer. Moi rozmówcy służą w oddziale medyków 3. Szturmowej. Na ścianie obok wisi plakat uśmiechniętego kościotrupa w wojskowym mundurze. „Pacjent” jest podłączony pod szpitalną aparaturę.

Oddział medyków otrzymał od Fundacji „REACT” agregaty prądotwórcze. Dlaczego generatory są cenione na Ukrainie - nie trzeba tłumaczyć. 3. Brygada Szturmowa jest uznawana za elitę ukraińskich formacji zbrojnych.

Plakat w punkcie medycznym na Ukrainie
Plakat w punkcie medycznym na Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

Zmartwychwstanie po Mariupolu

To jedna z szeregu jednostek, które wskrzesiły esprit de corps oblężonego, a następnie zniszczonego przez Rosjan w osaczonym Mariupolu, Pułku „Azow”. Żołnierze tej formacji walczyli pod Bachmutem i zostali rzuceni w lutym jako straż tylna w ostatniej fazie bitwy o Awdijiwkę. Doszło wówczas do przetasowań na szczytach ukraińskiego dowództwa. Dymisja gen. Wałerija Załużnego, którego prezydent Zełenski traktował jako polityczną konkurencję i zastąpienie Załużnego gen. Ołeksandrem Syrskim, jako głównodowodzącym, przedłużyło obronę miasta, ale nie odmieniło losów walk. Awdijiwka do ostatnich chwil walczyła z widmem okrążenia przez Rosjan. Wolontariusze REACT-u jeździli z transportami do miasta praktycznie do samego końca. „Nie pamiętam dokładnie, który bo po 40 przestałem liczyć” – mówi Bartek, wolontariusz z największym doświadczeniem z całego konwoju, gdy pytam który to jego konwój. „Byłem w Buczy kilka godzin po wyzwoleniu. Na ulicach jeszcze leżały ciała zamordowanych Ukraińców” – zaznacza wspominając 2022 rok. Zjechał ogarniętą walkami Ukrainę, wzdłuż i wszerz. Jeździ nadal. „Najtrudniej było w Awdijiwce. Trafiliśmy pod ostrzał artyleryjski. Bus aż cały się bujał” – zaznacza.

Żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy
Żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy
Autor. Michał Bruszewski
Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy
Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy
Autor. Michał Bruszewski

Łuny Donbasu

Nasza podróż wiedzie na kraniec Donbasu, do ostatnich miejscowości, po ukraińskiej stronie frontu. Wyjeżdżając z Charkowa pojawia się sygnał ostrzegający przed nalotami. Od teraz do końca podróży na wschodniej Ukrainie towarzyszyć będą nam łuny unoszące się na horyzoncie. Pod Charkowem Rosjanie zbombardowali jedną z miejscowości. Iwaszki – znajduję jej nazwę w specjalnej aplikacji. Podróżując przez Donbas wyjeżdżając z jednego miasta do drugiego – ze Słowiańska, z Kramatorska, czy Pokrowska, jeżdżąc kolejnymi drogami, obserwowałem, gdzie znowu zaczęło się dymić. Starałem się umiejscowić źródło łuny w ukraińskiej topografii. Przy piątym skupisku dymu, przestałem liczyć. Największy „dymy” były na drodze do Kurachowe, gdzie zbiegają się dwie atakowane przez Rosjan drogi – na okupowaną Marinkę i broniony Wuhłedar. Za Kurachowe zawisł czarny snop dymu.

Od lewej: wolontariusze Jacek i Oksana oraz Michał Bruszewski
Od lewej: wolontariusze Jacek i Oksana oraz Michał Bruszewski
Autor. Michał Bruszewski
Od lewej: wolontariusze - Nibi i Borys
Od lewej: wolontariusze - Nibi i Borys
Autor. Michał Bruszewski

Pod Marinką

Jak podały Siły Zbrojne Ukrainy – w ostatnim czasie miasto było bombardowane przez rosyjskie lotnictwo 18 lipca i 21 lipca. Żołnierze potwierdzają nam to na miejscu. W całym przeklętym trójkącie Marinka – Kurachowe – Wuhłedar Ukraińcy odnotowali sześć ataków lotniczych. „Na Kurachowe spadła bomba KAB. Na szczęście to był niewypał. Jest wysokie ryzyko ataków FPV. Nad nami cały czas latają rosyjskie Orłany” – ostrzega nas „Dera”, podoficer 116. Brygady Obrony Terytorialnej. „Dera” walczy na nowym rodzaju wojny i jest w tym ekspertem. Podróżuje autem, które zagłusza bezzałogowce. Chroni nas, gdy dostaje cynk, że w pobliże wleciały rosyjskie drony. „Musimy zaczekać” – ostrzega. Znajdujemy się w ukryciu. Czekamy na jego sygnał, by wyjść na otwartą przestrzeń. „Poprzednio jak tutaj byliśmy, ludzie chodzili po ulicy. Miasto jest wymarłe. Poukrywali się” – mówi mi Jacek, wolontariusz prowadzący jedno z aut i współorganizator konwoju.  

Żołnierz ZSU zagłusza drony w Donbasie
Żołnierz ZSU zagłusza drony w Donbasie
Autor. Michał Bruszewski
Łuny Donbasu na horyzoncie
Łuny Donbasu na horyzoncie
Autor. Michał Bruszewski

Wojna dronów

„Dera” oraz inni żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy toczą walkę o przetrwanie w nowej wojnie dronów. Im lepiej się zamaskujesz, im więcej zagłuszarek posiadasz tym masz większe szanse na przetrwanie. A oprócz tego – a raczej przede wszystkim - trzeba wykonywać swoje żołnierskie obowiązki, trzymać linie, patrolować, łatać front, gdyby doszło do przełamania. Po prostu walczyć. Utrudnia to nieustanne wypatrywanie nieba.

Przyjeżdżamy na Donbas, gdy nieboskłon jest czysty, a temperatura wynosi 40 stopni Celsjusza. To drony stały się obsesją obu stron. Drony zdominowały wojnę. Publikowane w 2023 roku statystyki z frontu wskazywały, że Siły Zbrojne Ukrainy zużywają ponad 300 dronów dziennie, co ma dawać 10 tys. różnych bezzałogowców miesięcznie. Te statystyki tylko wzrastają. „To nasza ziemia. Nie oddamy jej. Będziemy walczyć dalej” – zaznacza „Dera”. „Dziękuję Fundacji REACT za zagłuszarki. Dla nas oznacza to przetrwanie” – podkreśla. Polska Fundacja przekazała 116. Brygadzie Obrony Terytorialnej zagłuszacze do dronów i detektor dostępne obecnie na rynku cywilnym. Wcześniej praktycznie nieodstępny dla cywilów sprzęt stał się obecnie bardzo chodliwym towarem. Powód jest oczywisty – to jak wygląda wojna na Ukrainie.

Łuny Donbasu na horyzoncie
Łuny Donbasu na horyzoncie
Autor. Michał Bruszewski
Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

Piloci dronów

„Walczę od 2014 roku. Byłem w ATO” – mówi mi podoficer w 31. Pułku ORVP. Jest dowódcą oddziału droniarzy. Na Ukrainie nazywa się ich aerorazwiedką. W jego ręce trafia dron z Polski – Mavik 3T, który jest rarytasem dla frontowców, ponieważ posiada termowizję. Dowódca zebrał swoich żołnierzy by specjalnie podziękować Polakom. Pośród drzew żołnierze odziani w kamizelki kuloodporne, z automatami w dłoniach, rozmawiają z nami, podają nam ręce. Z wprawą, na naszych oczach, podoficer składa drona i zaczyna nim latać.

„Walczymy na tych odcinkach frontu, gdzie jest potrzeba. Może to być Donbas, może być Chersoń” – zaznacza żołnierz. Jego pododdział wyspecjalizował się w walkach dronów, więc jest rzucany na te odcinki frontu, na których potrzeba pilotów bezzałogowców. „Mamy dla Was coś specjalnego” – zaznacza. Na naszych talerzach ląduje kasza z rybą, a w kubkach słodka wojskowa herbata. Co oznacza ORVP? Samodzielny Pułk Odzyskiwania i Naprawy. Ta enigmatyczna nazwa myli wszystkich. W skład 31. Pułku  ORVP wchodzą bataliony: antyterrostyczny, rozpoznawczy oraz ewakuacyjny, choć jednostka formalnie zajmuje się naprawą i wywożeniem poszczerbionych pojazdów. Żołnierze tej formacji zajmują się de facto wszystkim.   

Wszelako walki nie toczą się tylko w Donbasie. W ostatnich tygodniach najwięcej mówiło się o odcinku charkowskim. 10 maja Rosjanie rozpoczęli operację ofensywną na Charków. Robiona ograniczonymi siłami utknęła w martwym punkcie, a walki o Wołczańsk stały się symbolem kolejnych rosyjskich klęsk na froncie. Ukraińcy skutecznie bronią dostępu do Charkowa, ale walki drastycznie zużywają park maszynowy. Bardzo jest odczuwalny brak aut terenowych. Jednym z celów konwoju było, więc dostarczenie 92. Samodzielnej Brygadzie Szturmowej Hundaya Terracano. REACT przekazał także quada do ewakuacji rannych. Pojazd zasilił 56. Brygadę Motopiechotną, w której skład wchodzą trzy zmotoryzowane bataliony: „Sarmata”, „Chortyca” i „Zaporożec”.

Most na wschodniej Ukrainie
Most na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

„Z pochodzenia jestem Gruzinem. Już wiele lat mieszkam na Ukrainie. Służyłem w wojsku na Kaukazie, więc i tutaj służę. Jestem zastępcą dowódcy oddziału – jak to się u nas mówi – „zamkomandir”. Bitwa o Wołczańsk jest ważna. Nasi chłopcy zatrzymują tam Rosjan, więc Charków jest w miarę bezpieczny. Co tu dużo mówić, Rosjanie się tam po prostu skompromitowali” – zaznacza „zamkomandir” (młodszy sierżant) z 92. Brygady Szturmowej. Słowa Gruzina potwierdza fakt, że media już piszą o widmie okrążenia Rosjan w północnym sektorze Wołczańska.

Każdego rozmówcę pytam: co dalej? Wszyscy odpowiadają jednym głosem, że są żołnierzami i ich rolą jest walka. „Walczymy i będziemy walczyć” – zaznacza w podobnym duchu żołnierz 5. Szturmowej. Przemierzając Ukrainę ma się wrażenie, że cała męska populacja jest wcielona do armii.

Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

Dlaczego jeździmy?

Podróż w konwoju ma swój rytm. Jest okres czekania i czas wjeżdżania w strefę działań zbrojnych. Na liczniku ponad trzy tysiące kilometrów, więc otwieramy się przed sobą.

„Najtrudniejsze w konwojach jest to, że wozisz pomoc dla tych chłopaków i wiesz, że ich zaraz może nie być. Że zginą na wojnie. Wierzymy, że ta pomoc którą im dostarczamy, ich uratuje. Ratowanie ludzi nadaje sens naszej misji” – zaznacza Oksana, wolontariuszka i organizatorka konwojów.

Konwój przekazał na Ukrainie stazy – absolutne abecadło na wojnie. Specjalistką od staz jest „Nibi”. „Zrobiłam specjalnie kurs ratownika. Chciałam być przydatna w czasie tych transportów, a takie umiejętności mogą się przydać. Nie możemy niczego wykluczyć” – podkreśla wolontariuszka. To ona czuwa nad ukompletowaniem „Ifaków” (Individual First Aid Kit) – czyli osobistych apteczek. Gdy zatrzymujemy się na stacji benzynowej tuż przed wyjazdem pod front sprawdza skrupulatnie ich zawartość.

Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

Choć wielu polskich wolontariuszy przestało jeździć jeszcze w 2022 roku, to ekipa REACTU przygotowuje kolejną wyprawę. „Tę nienasyconą bestię jaką jest zbrodnicza Federacja Rosyjska trzeba zatrzymać. Rosja pożera wszystko. To państwo terrorystyczne. Ukraina broni się nie tylko dla siebie, ale także dla nas. Rosja zawsze będzie zagrożeniem dla Ukrainy, Państw Bałtyckich, Białorusi – praktycznie zniewolonej i dla Polski. Jest w nas dużo gniewu. Widzisz kolejne cmentarze, kolejne pogrzeby, cierpienie biednych ludzi. Rosja zawsze będzie zagrożeniem” – tłumaczy mi swoją motywację pomocy Borys, wolontariusz REACT’u. Wydaje mi się, że jego słowa oddają najlepiej motywację wszystkich uczestników konwoju.

Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Zniszczenia na wschodniej Ukrainie
Autor. Michał Bruszewski

Jak podają ukraińskie źródła liczba cywilnych ofiar to ponad 33 tys. zabitych oraz rannych. Rosjanie zniszczyli 167 tys. cywilnych budynków i odpowiadają za 135 tys. zarejestrowanych aktów zbrodni wojennych. Mówimy wszelako o oficjalnych statystykach, gdzie nie uwzględniono choćby ofiar oblężenia Mariupola, ponieważ na okupowanych terytoriach nie ma jak zbadać skali zbrodni. Sytuacja operacyjna na froncie jest niejednoznaczna. Choć Rosjanie mają inicjatywę to - jak mówiono nam na Donbasie – „zdobywają teren w tempie 50 metrów dziennie”. Okupują to wysokimi stratami, ponieważ Ukraińcy stosują w obronie skuteczną taktykę. Militaryzacja Ukrainy, która rzuca się w oczy, gdy tam się przebywa wskazuje na to, że Rosjanie frontu po prostu nie przełamią. Inną zupełnie sprawą są kwestie polityczne. I choć wygląda na to, że ukraińscy żołnierze tej wojny nie przegrają to otwartym pytaniem pozostaje co uczynią politycy?

Wyjeżdżając z Donbasu dostrzegam trzy płonące łuny. To pożary w miejscach, przez które przejeżdżaliśmy. W okolicach, których byliśmy. Świadomość sytuacyjna z perspektywy fotela w aucie jest ograniczona do tego co widzę i słyszę. Dopiero w Polsce, przeglądając artykuły w internecie z okresu, w którym byłem na Ukrainie jestem w stanie policzyć ile ataków i gdzie dokładnie przeprowadzili w tym czasie Rosjanie. Po piątym przestaję już liczyć.

Reklama

Komentarze

    Reklama