Reklama

Wojna na Ukrainie

„O jeden most na Sejmie za daleko”. Co dzieje się pod Kurskiem? [OPINIA]

Autor. kadr z ukraińskiego drona

Choć operacja Sił Zbrojnych Ukrainy pod Kurskiem traci swój impet i charakter manewrowy to wciąż Ukraińcy mają inicjatywę operacyjną. Zniszczenie lub uszkodzenie przepraw na rzece Sejm odcina rosyjskie zgrupowanie i utrudnia Rosjanom kontrnatarcie. Co oznacza akcja na rzece Sejm?

Choć w polskich mediach dominuje pogląd, że „Sejm to nie Dniepr”, więc nie jest dla Rosjan przeszkodą, to fundamentalnie nie zgadzam się z tymi głosami. 6 sierpnia 2024 roku ruszyła ukraińska operacja nadgraniczna, która nie tylko impetem, ale także skryciem i osłoną kontrwywiadowczą zaskoczyła Rosjan.

Reklama

Fazy operacji

W pierwszej fazie operacji awangarda Ukraińców złożona ze specjalsów i pododdziałów zmechanizowanych penetrowała terytorium Federacji Rosyjskiej, docierając nawet pod Łgów, położony na zachód od Kurska. Nie oznaczało to wcale, że celem Sił Zbrojnych Ukrainy będzie wielka ofensywa i kontrola całego terytorium, gdzie dotarli. Zdobycze terytorialne ograniczono do rejonu pomiędzy Sudżą, a Koronewem, aby nie rozciągać linii zaopatrzenia. Kijów wie, że choć pierwsza faza operacji może mieć charakter manewrowo-rekonesansowy, to w końcu Rosjanie okrzepną, podciągną siły i zacznie się walka pozycyjna.

Powoli zaczynamy obserwować tę drugą fazę. Aby utrudnić rosyjskie kontruderzenie zniszczono mosty na rzece Sejm. Podkreślę – w mojej opinii – dopiero skutkiem ubocznym tej akcji jest uwięzienie na południe od rzeki Sejm pozostałego rosyjskiego zgrupowania, które pobito w nadgranicznych walkach, a głównym celem jest ograniczenie mobilności przyszłej rosyjskiej kontrofensywie. I to się powiodło. Akcja ta zarysowała nam także prawdopodobną przyszłą linię frontu pod Kurskiem.

Autor. Artur Rosiński

Na jednym z nagrań z drona obserwujemy rosyjskich saperów pracujących pieczołowicie nad mostem pontonowym. Rzeka Sejm nie jest szeroka, ale kręta i dzika, więc wbrew pozorom pokonanie jej nie jest takie proste. Ponadto, jej nieregularność, liczne zarośla, to idealne pole manewru dla pilotów dronów. Na ujęciu z drona dostrzegamy ostrzał pociskami kasetowymi. W ułamku chwili most, pobliskie pojazdy i saperzy dosłownie wyparowują. Nad resztkami konstrukcji unosi się łuna dymu. Jeden z pojazdów samowolnie wjeżdża do rzeki.

Reklama

Masakra Rosjan

To porównanie między Sejmem a Dnieprem niekoniecznie jest na korzyść wielkiej ukraińskiej rzeki. Nieprzypadkowo Dniepr służył Rosjanom jako „autostrada” dla śmigłowców i przez swoją wielkość okazał się atutem w ukraińskiej obronie, ponieważ ukryta piechota mogła zestrzeliwać Rosjan z ręcznych wyrzutni przeciwlotniczych. Obecnie Dniepr wyznacza część linii frontu ciągnącej się przez południowy sektor walk. Choć Sejm jako mniejsza rzeka powinien być łatwiejszy do sforsowania to przykład Siewierskiego Dońca z maja 2022 roku pokazuje, że to pułapka. Pamiętajmy, że dronizacja wojny wówczas nie była na takim poziomie jak obecnie, a wtedy manewr Rosjan w obwodzie ługańskim się nie powiódł. Jak raportował Atlantic Council, Rosjanie nad Dońcem mogli stracić nawet tysiąc żołnierzy i 70 czołgów. Jeżeli założymy, że nad Dońcem stracili mniej, np. tylko jedną Batalionową Grupę Taktyczną (z jedną kompanią czołgów) to i tak mówimy o masakrze.

Spójrzmy na mapę operacyjną (którą także publikował głównodowodzący ukraińską obroną gen. Ołeksandr Syrski) kurskiej operacji. Siły Zbrojne Ukrainy utworzyły obecnie dwie strefy „buforowe” (jak nazwał to Wołodymyr Zełenski). Pierwsza, między Koronewem, a Sudżą to strefa ukraińskiej kontroli, gdzie zarysowała się już linia kontaktowa. Druga, to strefa między atakowanym Tiotkino, a Hordewką, gdzie uwięziono resztki rosyjskiego zgrupowania, które nie poddało się jeszcze do niewoli. Na jednym z nagrań opublikowanym w tzw. runecie widzimy buriackiego żołnierza, który „wyprowadza poborowych” przez las. Po wysadzeniu mostów na rzece Sejm, ta druga strefa – nazwijmy ją „strefą śmierci” – zabezpiecza ukraińską operację od północnego-zachodu.

Dzisiaj pojawiła się informacja, że Siły Zbrojne Ukrainy kontrolują wieś Krasnoktjabrskoje nad Sejmem. Pamiętajmy, że – co utrudnia ewakuację Rosjan, oraz ich kontrakcję – wzdłuż Sejmu biegnie droga. A zatem Rosjanie, którzy nie zdołali uciec za Koronewo i zostali na południe od rzeki są w pułapce. Na wschód, zachód i południe od nich są Ukraińcy. Jedyna droga ucieczki to dzika, kręta rzeka. Choć jak zaznaczyłem ważniejsze jest zahamowanie potencjalnej osi natarcia Rosjan przez Sejm to przeanalizujmy na chwilę rosyjskie niedobitki. Z dostępnych informacji wynika, że trzon rachitycznych sił broniących rosyjsko-ukraińskiej granicy stanowiły kombinowane oddziały Straży Granicznej, Federalnej Służby Bezpieczeństwa oraz jednostek złożonych z poborowych żołnierzy.

Wspomniane formacje są od kilku dni w odwrocie, pozbawione ciężkiego sprzętu, uzbrojone jedynie w broń strzelecką, prawdopodobnie z małą ilością amunicji. Siły te szacuje się na do dwóch tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy. Aby przekroczyć rzekę muszą wyjść na kawałek otwartej przestrzeni, aby zachować choćby część broni muszą zdobyć łódki lub budować prowizoryczne tratwy. Mosty pontonowe zniszczono. Dlatego nie rozumiem dlaczego część komentatorów w polskich mediach założyła, że Rosjanom będzie łatwo pokonać rzekę Sejm, w odwrocie, jak i w kontrnatarciu. Dostępne materiały i relacje temu przeczą. Na chwilę obecną Siły Zbrojne Ukrainy wzięły do niewoli pod Kurskiem ok. dwa tysiące jeńców. Przypomnijmy, że w pierwszej fazie operacji rozwinięto ją z 300 ukraińskich żołnierzy do trzech tysięcy. Wzięli do niewoli, a więc prawie dwukrotność swoich zaangażowanych sił. Z nagrań dostępnych w infosferze wynika, że rzeka Sejm jest pod kontrolą ukraińskich pilotów dronów. To nie tylko wygląda jak pułapka. To jest potrzask, w który wpadli Rosjanie.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama