Reklama
  • Wiadomości
  • Ważne
  • Polecane
  • Wywiady

Ekspert: obrona powietrzna Ukrainy z Polski oznaczałaby włączenie się w konflikt

Użycie rozlokowanych w Polsce systemów obrony powietrznej do zwalczania celów nad Ukrainą oznaczałoby włączenie się w konflikt – tak wypowiedź ministra spraw zagranicznych Ukrainy skomentował dla Defence24.pl były inspektor Sił Powietrznych gen. bryg. rezerwy Tomasz Drewniak. Podobnie sprawę ocenił przewodniczący sejmowej komisji obrony Andrzej Grzyb.

Autor. plut. Aleksander Perz, 18 Dywizja Zmechanizowana

Szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba za realistyczne uznał rozwiązanie, w którym zestawy Patriot rozlokowane w Polsce chroniłyby przestrzeń powietrzną nad zachodnią Ukrainą. Jego zdaniem państwa zachodnie mogłyby wynajmować Ukrainie swoje systemy obrony powietrznej, które chroniłyby nie tylko Ukrainę, ale i kraje zachodnie przed rosyjskimi pociskami i dronami.

Gen. bryg. rezerwy Tomasz Drewniak zwrócił uwagę, że o ile technicznie byłoby to wykonalne, to z politycznego punktu widzenia oznaczałoby włączenie się NATO w konflikt zbrojny. „Należy wyróżnić trzy aspekty – czysto techniczny, militarny i polityczny. Aby systemy przeciwlotnicze były skuteczne, dobrze, by były zasilane wcześniejszą informacją radiolokacyjną, która pozwala się przygotować. To by oznaczało, że aby systemy dobrze działały, cały ukraiński system rozpoznania radiolokacyjnego trzeba by wpiąć w system NATO lub umieścić nasze stacje radiolokacyjne na terytorium Ukrainy, by zapewnić większą skuteczność. Oczywiście można je ustawić na granicy, ale wtedy skuteczność będzie zdecydowanie mniejsza” – powiedział Drewniak Defence24.pl

Zobacz też

„Technicznie jest to wykonalne, natomiast jeżeli chodzi o aspekty militarne i polityczne, na razie sobie nie wyobrażam sytuacji, w której NATO - bo tak naprawdę mówimy o Sojuszu – rozciągnie parasol nad Ukrainą. To by oznaczało włączenie się NATO do wojny, bo pierwsze zestrzelenie rosyjskiego samolotu czy jakiegokolwiek aparatu latającego automatycznie włącza NATO do wojny” – zaznaczył ekspert fundacji Stratpoints.

Reklama

Zwrócił uwagę, że jest to inny wariant przedstawionego na początku rosyjskiej inwazji scenariusza przewidującego ustanowienie przez Zachód strefy zakazu lotów nad Ukrainą. „Ulokowanie zestawów obrony powietrznej wzdłuż granicy tak naprawdę niczego by nie zmieniało. Przez ostatnie pół roku intensywnych rosyjskich nalotów na 2 tys. wystrzelonych rakiet na zachodnią Ukrainę – przyjmijmy, że to ok. 100 km od granicy z Polską – spadło kilka. Gdyby systemy bazowały na terenie Polski i innych krajów sąsiadujących z Ukrainą, np. Słowacji, Rumunii i Bułgarii, można by wytyczyć linię, wzdłuż której byłyby skuteczne, ale nie są to dziś obszary intensywnie atakowane. Tak naprawdę pod względem wojskowym niczego to nie zmienia lub zmienia bardzo niewiele, a politycznie wciąga nas wszystkich w poważny konflikt. Dotychczasowe decyzje polityczne wykluczają taki scenariusz” – zaznaczył.

To powrót do – skądinąd zrozumiałych – prób zaangażowania NATO w konflikt: nie da się zestrzeliwać czyichś statków powietrznych i nie być stroną konfliktu” – dodał.

Reklama

Drewniak zaznaczył, że jeżeli miałyby to być systemy ukraińskie, to musieliby je obsługiwać ukraińscy żołnierze, a systemy musiałyby nosić ukraińskie oznaczenia. „Nawet gdyby były leasingowane - takie formuły też spotyka się w wojsku - muszą przejść pod pełną kontrolę Ukrainy. Nie może być sytuacji, w której jedno państwo wynajmuje od innego śmiercionośny system. Kiedy jakiś kraj przekazuje system uzbrojenia, może odpowiadać np. za szkolenie, ale nie może używać go bojowo” – powiedział. Zwrócił uwagę, że „także jeśli spojrzeć historycznie, doradcy amerykańscy i radzieccy wczasach zimnej wojny pomagali obsługiwać systemy, zapewniali zabezpieczenie technicznie, ale nigdy nie walczyli, bo to automatycznie oznaczałoby włączenie się w konflikt”.

Zobacz też

Również zdaniem szefa sejmowej komisji obrony Andrzeja Grzyba (PSL-TD) rozwiązanie zasugerowane przez szefa ukraińskiej dyplomacji oznaczałoby włączenie się w konflikt. „Jestem raczej sceptyczny, jeśli chodzi o taką możliwość. Reakcja na incydenty na 100 km w głąb sąsiedniego państwa, działania kinetyczne to włączenie się w wojnę” – dodał. Zaznaczył, że czym innym jest udzielana dotychczas pomoc w sprzęcie i szkoleniu, która powinna być kontynuowana.

Na początku kwietnia, po kolejnym rosyjskim ataku z powietrza, prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że Ukraina potrzebuje 25 baterii Patriot. Zestawy tego typu przekazały Ukrainie Stany Zjednoczone i Niemcy które przed dwoma dniami zapowiedziały niezwłoczne wysłanie kolejnej, czwartej, baterii. Wyrzutnie i pociski tego systemu przekazała też Holandia. Niemcy wsparły ponadto Ukrainę systemami IRIS-T i samobieżnymi lufowymi zestawami przeciwlotniczymi Gepard, a Francja zestawami SAMP/T. Również Polska przekazała Ukrainie broń przeciwlotniczą, w tym zestawy Newa SC i Osa.

Zobacz też

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama