Reklama

Wojna na Ukrainie

Dezercje problemem Ukrainy. 2024 rok z rekordem

Zdobycie fabryki kruszywa w Wołczańsku było jednym z niewielu przypadków, gdy Ukraińcom udało się odciąć zbyt daleko atakujących, rosyjskich żołnierzy i później ich wyeliminować
Zdobycie fabryki kruszywa w Wołczańsku było jednym z niewielu przypadków, gdy Ukraińcom udało się odciąć zbyt daleko atakujących, rosyjskich żołnierzy i później ich wyeliminować
Autor. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy

Jak donosi „Financial Times” przez dziesięć miesięcy 2024 roku z szeregów Sił Zbrojnych Ukrainy zdezerterowało więcej żołnierzy, niż w okresie pierwszych pełnych dwóch lat wojny. W jednej z brygad doszło do masowego sprzeciwu wykonania rozkazu odsieczy dla Wuhłedaru.

Reklama

Za sprawą casusu tik-tokera „Crawlego”, który urządzał w Polsce kuriozalne prowokacje w stroju gnoma w polskich mediach wrócił temat udziału młodych ukraińskich obywateli w walkach na froncie. Zgodnie z ukraińskim prawem mobilizacji podlegają obywatele powyżej 25 roku życia, ale młodsi podlegają zasadniczej służbie wojskowej – co powoduje, że często na front trafiają młodsze osoby. Waszyngton ma naciskać na Kijów, by mobilizacja objęła właśnie młodsze roczniki, ponieważ na froncie ma brakować ludzi.

Czytaj też

Więcej dezercji

Od początku wojny – jak donosi „BBC” – w ukraińskiej prokuratorze toczy się 95 tys. spraw karnych o dezercję oraz samowolne opuszczenie jednostki wojskowej. W 2023 roku gen. Wałerij Załużny próbował namówić ukraiński rząd do zaostrzenia kar za dezercję, ale odbił się od ściany.  Formalnie, jak alarmował Jurij Butusow, korespondent wojenny, na swoim popularnym wideoblogu, za opuszczenie jednostki nie grożą sankcje. Sprytny dekownik, przy pomocy serii dezercji i łapówek jest w stanie trzymać się z dala od pola walki, w najgorszym razie ryzykując aresztem.

Z drugiej strony są takie formacje jak 3. Brygada Szturmowa „Azow”, która wciąż ma zgłoszenia od młodych ochotników (poniżej 25 roku życia), co widziałem na własne oczy, w jednej z baz tej formacji. Co ciekawe, są to także ochotniczki.

W formacjach zbrojnych Ukrainy utworzyła się wręcz swoista nieformalna hierarcha na „stare” i „nowe” brygady. „Stare” nie chcą napływu „mobików”, ponieważ kadra dowódcza ocenia ich często jako niezdolnych do prowadzenia walk, z którymi mają większy kłopot niż pożytek. O ile obecne od lat, na froncie, brygady, a raczej bataliony, mają świetnie rozpoznany teatr działań i własne fortyfikacje, o tyle jednostki te są zmęczone przedłużającą się wojną. W Siłach Zbrojnych Ukrainy by przełamać ten impas sięgnięto po formacje terytorialne, które do tej pory pilnowały zachodniej Ukrainy, oraz po mobilizację dekowników. Oba te działania zaowocowały niskiej jakości rekrutem, którego często jedyną motywacją, było zrobienie wszystkiego aby trzymać się daleko od frontu.

Rotować, ale lepiej

To właśnie nieumiejętne rotowanie jednostkami pod Pokrowskiem pośrednio spowodowało katastrofę i zaskakująco długie natarcie Rosjan. Problem w tym, że Kijów nie bardzo miał alternatywę dla tego działania. Opinia publiczna na Ukrainie naciska władzę, by te ogłosiły demobilizację. Wołodymyr Zełenski nie może tego uczynić bo zaryzykowałby klęskę w wojnie. Zastosowano, więc rozwiązanie pośrednie, czyli nieszczęsną rotację. Trzymanie na froncie „starych” brygad oznacza, że w okopach dochodzi nawet do śmierci z powodu zawału serca, użycie „nowych”, że młodzi zanim okrzepną w boju, po prostu się cofają. Pokolenie ochotników 2022 roku staje się, niestety, gatunkiem na wyginięciu.

Szczęście, w nieszczęściu, że Ukraina jest krajem demokratycznym, ponieważ istnieje tam imperatyw oddolnego społecznego buntu. Nie przeciwko wojnie obronnej jako takiej, ale przeciwko błędom elit polityczno-wojskowych. Wstrząs w postaci samobójstwa pułkownika Igora Hryba, dowódcy ze 123. Brygady Obrony Terytorialnej, wskazuje, że coś w Kijowie musi się zmienić.

I zmienia. Przypomnijmy, że Hryb targnął się na swoje życie, gdy żołnierze odmówili mu pójścia na odsiecz Wuhłedarowi. Cóż za tragizm sytuacji, gdy oficer rozdarty między rozkazem, a buntem swych ludzi, odbiera sobie życie. Żołnierze swoją decyzję motywowali tym, że mieli za mało ciężkiej broni. Problem w tym, że gdy padł Wuhłedar załamało to cały południowy odcinek frontu i Rosjanie weszli już do Kurachowe. Ich koledzy zginęli w ruinach tych miast.

Jak dotąd Ukraina uniknęła fali wiecowania ukraińskich żołnierzy, ponieważ nikt nie popiera tam odmawiania rozkazów. Bardzo źle odbierane jest dezerterowanie na Zachodzie. Zauważmy, że Kijów zderzając się z krytyką płynącą z ust swoich żołnierzy wobec ćwiczeń na ukraińskich poligonach, próbuje udowadniać, że ukraiński żołnierz ma szansę zdobyć wojskową wiedzę na Zachodzie. Tyle, że tam łatwiej mu uciec. Co więc dzieje się takiego, że ten „Azow” ma ochotników, a z innych formacji żołnierze dezerterują? Wysoki esprit de corps, finansowanie, dobre wyszkolenie, dobry marketing i dawne bataliony ochotnicze (dzisiaj już pułki i brygady) mają własny system rotacji. To one wiedzą kiedy i kogo należy zluzować. Czy żołnierze tych formacji nie mają PTSD? Czy żołnierze tych formacji nie są zmęczeni? Paradoksalnie większe szanse na przeżycie ma żołnierz elitarnych liniowych oddziałów niż mobik w regularnej brygadzie, gdzie koledzy z drużyny obok opuszczą okop i wystawią go na pewną śmierć.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (9)

  1. panemeryt

    Przecież UE otwierając szeroko granice dla Ukraińców dała jasno do zrozumienia, że nie zależy jej na Ukrainie. Miliony uciekły. Ci co zostali nie maja ochoty walczyć. Gdyby zamknięto przed nimi granice to przekonalibyśmy się jaka jest naprawdę ich motywacja do obrony ojczyzny. Może im wcale nie zależy kto nimi rządzi? Aha,,, oficjalnie w Polsce jest 950 tys U. A władze Wrocławia ogłosiły iż tylko w ich mieście mieszka ich 300 tys? To ktoś tu kłamie....

  2. WisniaPL

    Dezercje spowodowane sa silowym wcielaniem do wojska, lapaniem ludzi na ulicach. Czego innego sie spodziewac? Jak ktos ich porywa wbrew ich woli to normalne, ze caly czas mysla jak uciec a nie jak walczyc.

    1. radziomb

      Powołają 1 milion, Zdezerteruje 100 tys = 900 tys walczy. Starczy na pare lat wojny.

  3. Golf

    Pojawia się pytanie... Jaki jest sens kontynuować pomoc wojskową do kraju, którego obywatele nie chcą o niego walczyć ?!

  4. radziomb

    Przyganiał Kocioł Garnkowi. W Polsce jeszcze nie ma wojny a masę wojskowych rzuca co roku papierami i zwalniają się z Wojska. Nawet mój instruktor WOT zwolnił się z wojska .. a potem wrócił jak mu finansowo "nie wyszło". Mój znajomy z okolic Riese tez rzucił wojsko i już do niego nie wrócił.

    1. WisniaPL

      dla wojska tacy to najlepsi rezerwisci. przeszkoleni i powolani day 1

    2. Sebseb

      Czemu się odwołujesz do Polski skoro artykuł napisał Financial Times?

  5. Ma_XX

    to także lekcja dla nas

    1. K-K

      Niestety Kijów popełnił kardynalny błąd - zamiast wcielać na siłę, co spowodowało: 1) ucieczkę dziesiątek (jeśli nie setek) tysięcy na Zachód; 2) "wykupienie" od wojaczki się kolejnych dziesiątek tysięcy - powinien wprowadzić dobrowolną oraz dobrze opłacaną armię zawodową. Takowa armia była by zasilana oczywiście zewnętrznym rekrutem (Rosja tak robi). Przecież osoby, które wpłacały 5000+ USD za "wykupienie" komuś, mogły te pieniądze wpłacić na oficjalny fundusz, który wspierałby zawodowa armię. Mało tego, osoby pracujące za granicą, powinny wpłacać na ten fundusz, oficjalnie wykupywać się od poboru. Można było by zrobić odpowiedni marketing w EU i nawet prowadzić oficjalne listy osób, które wpłacały / nie wpłacały na fundusz. Ale niestety, nie zrobiono tego no i jest jak jest.

    2. Fargo-12

      nierealne jest to co mówisz, już cała kasa z budżetu idzie na wojnę, a zastrzyk z zagranicy starcza na bieżąco wydatki. Jak zmusisz ludzi do zapłaty dodatkowych danin, skoro mieszkają zagranicą. Te kilka tysięcy dolarów zapłacone przez rodziny aby rekrut mógł uciec z kraju to na ile by starczyły i skąd by wiadomo że daną rodzinę stać na to i jak wymusić taką zapłatę? Rosja rekrutuje żołnierza z głębokiej syberyjskiej prowincji, tam gdzie pracy nie ma, są bardzo ciężkie warunki do życia i ludzie żyją tak jak jeszcze w Polsce w połowie XIX wieku, dla nich to szansa mimo że mogą zginąć i Rosja ma na to pieniądze, Ukraina tyle ma co z zachodu dostanie.

  6. SZAKAL

    Większość obywateli Ukrainy to "etniczni Rosjanie" , którzy nie palą się do walki ze swoimi rodakami , a wielu nawet nie używa języka ukraińskiego. Trudno dziwić się brakowi entuzjazmu do walki ludziom którzy co prawda nie akceptują "ruskiego miru" ale równocześnie nie chcą strzelać do Rosjan. Ukraina jako państwo wieloetniczne ma problemy z mobilizacją i dezercjami , ponieważ choć większość jej obywateli nie chce zwycięstwa Rosji , to mało kto chce walczyć o wolność , wybierając emigrację do UE.

    1. dsM

      Rosyjski jest językiem ojczystym dla 29% Ukraińców, z czego parę milionów znalazło się już za lina frontu. AZOW i najbardziej bitne brygady zenwschodnich okręgów są rosyjskojęzyczne.

  7. radziomb

    przeciez wprowadzono abolicje i w ciągu paru dni juz 6 tysiecy osob wróciło do jednostek, Wielu wczesniej dezerterowało bo np za krótko byli szkoleni i był szok miedzy zyciem w cywilu a na wojnie lub bo Droniarzy przymusowo wcielali do piechoty bo brakowało.. piechoty. Powody sa rozne i nie mamy prawa ich oceniać. Wojna to jest straszna rzecz.

  8. Prezes Polski

    Słyszałem o przypadku dezercji kilkudziesięcioosobowego oddziału zwiadu, który korzystając ze swoich umiejętności przedarł się przez mocno pilnowaną granicę z Mołdawią. Rzecz jest z drugiej ręki, od wolontariusza jeżdżącego z pomocą, wiec nie mam tego jak zweryfikować, ale jeśli to prawda, znaczy ze problem upadku morale jest systemowy. Zwiadowcy to jest elita w każdej armii. Jeśli oni nie chcą walczyć, to co dopiero mobiki.

  9. Zam Bruder

    Dziewięćdziesiąt pięć tysięcy? Z takim wynikiem może chyba tylko konkurować dawna armia afgańska - też od bosych stóp aż po zęby uzbrojona przez naszego Wielkiego Brata, albo armie bliskowschodnich kacyków pokroju Kadafiego czy Assada, co to pierzchają na cztery strony świata przy pierwszym lepszym niepowodzeniu na "froncie". Tragedia całego tekturowego ukr. aparatu państwiwego.

    1. WisniaPL

      to nie tragedia aparatu panstwowego, W kazdym kraju na zachod od Ukrainy efekt bylby ten sam gdyby wcielac zwyklych cywili ktorzy nie sa gotowi na przemoc a cale zycie uczy sie ich ze trzeba nie stosowac przemocy tylko pomagac blizniemu

Reklama