Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Zapad kontra Dragon. 1:0 dla Rosji w wojnie propagandowej [OPINIA]

Białorusko-rosyjskie manewry Zapad-17 zostały przez propagandę rosyjską wykorzystane perfekcyjnie. Pod tym względem toczące się w tym samym czasie i formalnie większe polskie ćwiczenia wojskowe Dragon-17 wypadły pod względem medialnym słabo. 

  • W Kraju Chabarowskim 13 września br. przeprowadzono taktyczne ćwiczenie pododdziałów zmechanizowanych, artyleryjskich i przeciwlotniczych Wschodniego Okręgu Wojskowego. Fot. mil.ru
    W Kraju Chabarowskim 13 września br. przeprowadzono taktyczne ćwiczenie pododdziałów zmechanizowanych, artyleryjskich i przeciwlotniczych Wschodniego Okręgu Wojskowego. Fot. mil.ru
  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru
  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru
  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru
  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru

Jednym z celów manewrów Zapad-17 było pokazanie po raz kolejny, że Polska jest przewrażliwiona na punkcie Rosji i nerwowo reaguje nawet wtedy, gdy za jej wschodnimi granicami nie dzieje się nic niebezpiecznego. Dlatego cały rosyjski aparat propagandowy specjalnie podsycał atmosferę, informując o siłach, jakie wezmą udział w tych ćwiczeniach, szczegółowo relacjonując proces przygotowań oraz później sam przebieg manewrów. Ważny był nawet dobór terminu ćwiczeń, który „dziwnym trafem” zbiegł się z kolejną rocznicą agresji Sowietów na Polskę 17 września 1939 r.

Działania te przyniosły zamierzony efekt. Polscy politycy i niektórzy wojskowi wyrażali zaniepokojenie charakterem i możliwymi celami Zapadu, informowali kraje zachodnie o zagrożeniu, w jakim znalazły się z powodu tych „potężnych” ćwiczeń kraje bałtyckie i Polska oraz ponownie podkreślali konieczność zwiększenia obecności NATO uzasadniając to coraz bardziej agresywnymi poczynaniami wojsk rosyjskich. Doniesienia te powtarzali później niektórzy zachodni wojskowi i politycy, wskazując, że Zapad-17 mogą być postrzegane jako „poważne przygotowanie do wielkiej wojny”.

Czytaj też: Gen. Pavel o Zapad-2017: "Poważne przygotowanie do wielkiej wojny"

Tymczasem manewry Zapad-17 głośno się zaczęły i cicho się skończyły. Rosjanie oczywiście relacjonowali je tak, jakby chodziło o największe ćwiczenia wojskowe w roku, gdy tymczasem tak naprawdę uczestniczyło w nich oficjalnie tylko 13000 żołnierzy. Nawet biorąc pod uwagę, że realnie w serię ćwiczeń prowadzonych przez Siły Zbrojne FR brało udział więcej żołnierzy to i tak nie było ich prawdopodobnie aż tak dużo jak podczas lutowego niespodziewanego sprawdzianu gotowości bojowej.  Dla porównania w cyklicznych manewrach Dragon-17 wzięło udział ponad 17000 żołnierzy, 3500 jednostek uzbrojenia i sprzętu wojskowego z Polski, 9 państw sojuszniczych i 2 krajów partnerskich NATO.

Fot. mil.ru

Rosjanie mogą pokazać teraz, jak "spokojnie" przyjmowali polskie ćwiczenia oraz jak Polacy "nerwowo" zareagowali na ich, przecież formalnie mniejsze, przedsięwzięcie. Dodatkowo władze na Kremlu mogą podkreślać, że o ile rosyjsko-białoruskie wojska działały standardowo, to polskie jednostki wojskowe współdziałały z jednostkami batalionowej grupy bojowej NATO oraz amerykańskiej pancernej brygadowej grupy bojowej, które przybyły do Polski w ramach wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu, więc z nastawieniem "antyrosyjskim". Trzeba jednak pamiętać, że równolegle z manewrami formalnie określanymi jako Zapad-17 przez Rosję odbywały się inne ćwiczenia na dużą skalę, prowadzone w sposób skoordynowany w Zachodnim i Południowym Okręgu Wojskowym Rosji, z udziałem "dziesiątek" tysięcy żołnierzy, jak podkreślał dowódca US Army w Europie gen. Ben Hodges.

Zapad-17 – tylko jedno z wielu, wrześniowych ćwiczeń rosyjskich

Z punktu widzenia wojskowego ćwiczenia oficjalnie określone jako Zapad-17 nie miały tak naprawdę większego znaczenia dla Rosji. Białoruś od dawna jest bazą i sojusznikiem dla rosyjskich wojsk i tak naprawdę wcale nie trzeba było tego po raz kolejny pokazywać. Samo połączenie się systemów dowodzenia i obrony przeciwlotniczej było przygotowywane od kilkunastu miesięcy i na pewno było już wcześniej kilkakrotnie sprawdzone. Zapad-17 był więc bardziej propagandowym pokazem możliwości dla VIP-ów i dziennikarzy niż rzeczywistym sprawdzeniem współdziałania.

Biorąc pod uwagę politykę globalną Rosji, o wiele ważniejsze były np. niewielkie manewry „Zaścitniki drużby 2017” (ros. „Obrońcy przyjaźni”), w których obok rosyjskich żołnierzy z Wojsk Powietrznodesantowych wzięła również udział kompania spadochroniarzy z Egiptu. Te dwustronne ćwiczenia były o tyle interesujące, że po raz pierwszy zorganizowano je na terytorium rosyjskim.

W manewrach „Zaścitniki drużby 2017” we wrześniu 2017 r. po raz pierwszy wzięła również udział kompania spadochroniarzy z Egiptu. Fot. mil.ru

„Zaścitniki drużby 2017” odbywały się w tym samym okresie co Zapad-17 – od 9 do 22 września br. Zostały jednak zorganizowane o wiele dalej na wschód, na poligonie Rajewskim w Kraju Krasnodarskim. Egipcjanie w czasie swojego pobytu byli przyjmowaniu jak sojusznicy, korzystali z rosyjskich samolotów transportowych Ił-76 i jedynie przy przylocie i powrocie do kraju musieli użyć własnego samolotu C-130. Od razu pojawia się wiec pytanie, co jest ważniejsze z punktu widzenia polityki światowej: próba przeciągnięcia na swoją stronę Egiptu czy kolejne, niewielkie manewry przy polskiej granicy?

Niepokojące dla Polski powinny być również, praktycznie niezauważone u nas, ćwiczenia, które Rosjanie przeprowadzili pod koniec września br. w rejonie poligonu Chmieljowka w obwodzie kaliningradzkim - kilkadziesiąt kilometrów od polskich granic. Około 400 rosyjskich żołnierzy ćwiczyło tam desantowanie z morza na opanowaną przez przeciwnika plażę. W manewrach wzięło udział jedynie dziesięć jednostek pływających, samoloty i śmigłowce lotnictwa morskiego oraz dwadzieścia pojazdów należących do wojsk brzegowych i pododdziałów inżynieryjnych, ale Rosjanie trenowali wyraźnie scenariusz operacji wymierzony przeciwko swoim najbliższym sąsiadom.

Czytaj też: W odpowiedzi na Dragona - desant Floty Bałtyckiej

Cała rosyjska armia ćwiczy

Takich ćwiczeń w Rosji tuż przed oraz w czasie Zapadu (który odbywał się od 14 do 20 września) było o wiele więcej. Były one również relacjonowane przez rosyjski resort obrony, ale nie tak intensywnie jak w przypadku manewrów białorusko-rosyjskich formalnie określonych jako Zapad, nastawionych na wywołanie zdenerwowania w krajach Zachodu.

Tylko w przeddzień Zapadu, 13 września 2017 r. Rosjanie informowali o przeprowadzeniu ćwiczeń, w których wzięło udział ponad 13100 żołnierzy (w tym ponad 1000 specnazowców) i 3200 sztuk techniki wojskowej oraz ponad 60 statków powietrznych, a więc więcej niż oficjalnie uczestniczyło w białorusko-rosyjskich manewrach przez cały czas ich trwania:

  • Podniesiono alarm i wyprowadzono na poligon ponad 2000 żołnierzy i 500 sztuk techniki wojskowej z obwodu orenburskiego w Centralnym Okręgu Wojskowym. Aktywna faza ćwiczenia odbyła się 14 września br. z wykorzystaniem m.in. czołgów T-72B3, systemu kierowania i łączności „Strielec”, kompleksu Walki Radioelektronicznej „Borisogliebsk-2”, dronów „Orłan-10” i „Lier-3”, samolotów wsparcia Su-24M i śmigłowców Mi-24;
  • Na jednym z poligonów obwodu kaliningradzkiego prowadzone było ćwiczenie jednostek brzegowych Floty Bałtyckiej. Ćwiczenie to było połączone z faktycznym strzelaniem przez pododdziały zmechanizowane i artyleryjskie. W różnych epizodach manewrów wzięło udział około 1000 żołnierzy i 100 sztuk techniki wojskowej (w tym bojowe wozy piechoty BMP-2, czołgi T-72, samobieżne armatohaubice „Akacja”, „Goździk” i „Hiacynt” oraz rakietowe systemy ognia salwowego „Grad”. Z powietrza wsparcia udzielały śmigłowce Mi-24 i samoloty Su-24 lotnictwa morskiego;

W obwodzie kaliningradzkim 13 września br. przeprowadzono ćwiczenie jednostek brzegowych Floty Bałtyckiej połączone z faktycznym strzelaniem przez pododdziały zmechanizowane i artyleryjskie. Fot. mil.ru

  • W obwodzie samarskim podniesiono stan gotowości bojowej w pododdziałach Wojsk Specjalnych Centralnego Okręgu Wojskowego. Ponad pięciuset żołnierzy Specnazu wzięło później udział w pokazowym ćwiczeniu taktyczno-specjalnym. Komandosi mieli za zadanie pokonać wielokilometrową trasę obciążeni pełnym ekwipunkiem. Epizody ćwiczenia przewidywały m.in. uwolnienie zakładników, ewakuację cywilów z wyższych pięter domów, transport rannych, szturm i rozminowanie budynków oraz strzelanie na krótkich dystansach. Ćwiczenie obserwowali przedstawiciele sztabu generalnego i akademii wojskowej Uzbekistanu, którzy zapoznali się w ten sposób ze sposobami działania rosyjskich Wojsk Specjalnych. Jest to pierwszy efekt dwustronnego porozumienia pomiędzy delegacjami ministerstw obrony Rosji i Uzbekistanu, jakie zawarto pod koniec sierpnia 2017 r. w Taszkiencie;

W obwodzie samarskim podniesiono 13 września br. stan gotowości bojowej w pododdziałach Specnazu organizując pokaz dla wojskowych z Uzbekistanu. Fot. mil.ru

  • Pododdziały Specnazu Centralnego Okręgu Wojskowego z obwodu nowosybirskiego ćwiczyły w zachodniej Syberii desantowanie ze śmigłowców Mi-8 AMTSz w nieznanym terenie. Wcześniej w wybranych jednostkach Wojsk Specjalnych podniesiono gotowość bojową. W ćwiczeniu wzięło udział około pięciuset żołnierzy i 30 sztuk specjalnej techniki wojskowej. Poszczególne grupy Specnazu były zrzucane ze śmigłowców z pułapu około 600 m;
  • Pododdziały łączności Floty Bałtyckiej przeprowadziły planowe, praktyczne szkolenie w warunkach poligonowych w obwodzie kaliningradzkim. W ćwiczeniu wzięło udział 400 żołnierzy i około 30 sztuk mobilnych środków łączności;
  • Na Dalekim Wschodzie (w Kraju Chabarowskim i obwodzie amurskim) przeprowadzono ćwiczenia rosyjskich wojsk kolejowych Wschodniego Okręgu Wojskowego. W ich trakcie zorganizowano m.in. przeprawę promową o długości 37,5 m oraz zakończono budowę połączonego mostu kolejowego o długości ponad 1 km wzdłuż rzeki Zeja przy użyciu mostu ramowego (REM-500) i pływającego mostu kolejowego NŻM-56. W ćwiczeniu wzięło udział 1200 żołnierzy oraz 450 sztuk techniki wojskowej;
  • W Kraju Chabarowskim przeprowadzono taktyczne ćwiczenie pododdziałów zmechanizowanych, artyleryjskich i przeciwlotniczych Wschodniego Okręgu Wojskowego. W manewrach wzięło udział 700 żołnierzy oraz 100 sztuk techniki wojskowej – w tym czołgi T-72B, bojowe wozy piechoty BMP-2, wyrzutnie „Grad”, artyleryjskie, samobieżne zestawy przeciwlotnicze „Szyłka” oraz armatohaubice „Goździk”;

W Kraju Chabarowskim 13 września br. przeprowadzono taktyczne ćwiczenie pododdziałów zmechanizowanych, artyleryjskich i przeciwlotniczych Wschodniego Okręgu Wojskowego. Fot. mil.ru

  • W trybie alarmowym podniesiono w powietrze około 30 statków powietrznych lotnictwa Floty Pacyfiku stacjonujących na Kamczatce. Wykonano w sumie 100 wylotów z wykorzystaniem samolotów Tu-142MZ, MiG-31, Il-38 i Il-38N, An-26 oraz śmigłowców Ka-27 i Mi-8;
  • Na poligonach Wschodniego Okręgu Wojskowego zrealizowano taktyczne ćwiczenia pododdziałów artyleryjskich, w których wzięło udział ponad 7000 żołnierzy i 2000 sztuk uzbrojenia. Rosjanie wykorzystywali m.in. bezzałogowe aparaty latające do kierowania ogniem samobieżnych zestawów artyleryjskich i rakietowych: „Akacja”, „Goździk”, „Grad” i „Tornado-G”.

Na poligonach Wschodniego Okręgu Wojskowego w połowie września br. zrealizowano taktyczne ćwiczenia pododdziałów artyleryjskich, w których wzięło udział ponad 7000 żołnierzy i 2000 sztuk uzbrojenia. Fot. mil.ru

Z innych komunikatów resortu obrony wynika wyraźnie, że manewrach realizowanych na terenie całej Rosji w okresie od 14 do 20 września br. uczestniczyło kilkakrotnie więcej żołnierzy niż w Zapad-17. Tylko w ćwiczeniach Floty Północnej w połowie września wzięło udział dwadzieścia okrętów nawodnych, dziesięć okrętów podwodnych (atomowych i o napędzie diesel-elektrycznym), około dwudziestu jednostek pływających wsparcia, do trzydziestu statków powietrznych, ponad pięć tysięcy żołnierzy i marynarzy Floty Północnej oraz ponad trzysta jednostek sprzętu i uzbrojenia. Oznacza to, że tylko w rejonie Arktyki działała połowa sił, jakiej użyto w manewrach Zapad-17.

Były też rzeczywiście interesujące wydarzenia, pokazujące nowe możliwości wojsk rosyjskich. Tak było np. pod koniec września, gdy pododdziały ulianowskiego zgrupowania Wojsk Powietrznodesantowych przeprowadziły pierwsze ćwiczenie taktyczne z użyciem dużej liczby bojowych pojazdów desantu: BMD-4M i BTR-MDM „Rakuszka”. Głównym zadaniem była nauka działania w bardzo trudnych warunkach terenowych. Uczestnicy ćwiczyli więc w złych warunkach pogodowych, w zalesionym i bagnistym terenie oraz wykonywali nawet stukilometrowe przemarsze po polnych drogach obwodu ulianowskiego.

Pod koniec września br., pododdziału ulianowskiego zgrupowania Wojsk Powietrzno-Desantowych przeprowadziły pierwsze ćwiczenie taktyczne z użyciem dużej liczby bojowych pojazdów desantu: BMD-4M i BTR-MDM „Rakuszka”. Fot. mil.ru

Z jednej strony pokaz polskich, a z drugiej rosyjskich możliwości

Ćwiczenia Zapad i Dragon były pokazem możliwości ćwiczących w niej wojsk oraz sprzętu, jakie w czasie ich trwania wykorzystywano. To między innymi dlatego dostęp do poszczególnych epizodów mieli dziennikarze, a na trybunach zasiedli dygnitarze oraz obserwatorzy. Różnica w przekazie była jednak widoczna.

W przypadku Rosjan wszystko oczywiście odbyło się zgodnie z planem i zakończyło sukcesem. W przypadku Polski oficjalnie przyznano się, że powodu pogody trzeba było odwołać desant ponad trzystu spadochroniarzy na lotnisku w Szymanach (batalion żołnierzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej musiał więc lądować na samolotach).

W trybie alarmowym 13 września br. podniesiono w powietrze około 30 statków powietrznych lotnictwa Floty Pacyfiku stacjonujących na Kamczatce. Fot. mil.ru

Rosjanie zupełnie przeciwnie, chwalili się tym co mieli najlepsze - w tym przede wszystkim sprzętem i wyszkoleniem specjalistycznym specjalnie dobranych w tym celu jednostek wojskowych. W Polsce natomiast jednym z najważniejszych i najczęściej wskazywanych epizodów (w tym przez Ministra Obrony Narodowej) był udział żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej w walce o lotnisko w Szymanach.

Efekt takiego „egzaminu” ludzi pełnych entuzjazmu, ale źle wyszkolonych mógł być tylko jeden, i ten co najmniej kilkuletni falstart dobrze opisał Inspektor Szkolenia DGRSZ gen. bryg. Andrzej Danielewski: Jednak, żeby (żołnierze WOT - przyp. red.) stali się takim prawdziwym wojskiem, potrzeba jeszcze paru lat i troszeczkę czasu spędzonego i w ławkach szkolnych, i na poligonach. Równie krytycznie o swoich podwładnych wypowiadał się Dowódca WOT gen. bryg. Wiesław Kukuła: Musimy dalej pracować nad komunikacją i synchronizacją działań. Troszeczkę mi to nie grało.

Niewiele lepiej było przy porównaniu sprzętu. Przykładowo strzelania bojowe w Ustce Polacy przeprowadzili z wykorzystaniem zestawów rakietowych S-125 NEWA SC oraz Grom oraz armatami przeciwlotniczymi ZU-23-2 kalibru 23-mm. Rosjanie w obwodzie leningradzkim ćwiczyli załogi wyrzutni rakiet taktycznych Iskander-M i starszych Toczka-U, a na poligonie Kapustin Jar odpalili rakietę manewrująca z wyrzutni Iskander-K.

Fot. mil.ru

W Dragonie pokazowy nalot bombowy przeprowadziły samoloty Su-22, a nad poligonem latały śmigłowce Mi-8 i Mi-24. Rosjanie zadbali natomiast o to, by w różnych epizodach Zapadu było głośno o udziale ich najnowszych samolotów Su-35S i Su-30SM oraz helikopterów bojowych Mi-28N, Mi-35 i Ka-52. I nie ma tu znaczenia, że były to pojedyncze sztuki statków powietrznych. Ważne, że zostały pokazane i to na oczach wielu obserwatorów, którzy tłumnie zjechali się na „groźne” dla całej Europy manewry. O polskim Dragonie w zagranicznych mediach wspominano przy tym w bardzo ograniczonym zakresie, bez wchodzenia w szczegóły, głównie w oparciu o notatki prasowe MON. 

Rosjanie standardowo nie chwalili się ewidentnymi wpadkami jak np. nieudanym działaniem swojego lotnictwa w dniu 14 września br. Resort obrony przekazał tego dnia dwa różne komunikaty, że w ramach ćwiczenia Zapad-17:

  • sprawdzono dyżurne samoloty rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych Zachodniego Okręgu Wojskowego podrywając w powietrze ponad 20 różnego typu statków powietrznych (Su-34, Su-35S, Tu-134, An-26, Mi-8 i Ka-52). Samoloty działały z wyłączonym urządzeniami rozpoznania „swój-obcy” miały za zadanie unikać wykrycia przez system obserwacji technicznej oraz obrony przeciwlotniczej;
  • wojska obrony przeciwlotniczej Zachodniego Okręgu Wojskowego (w obwodzie leningradzkim) odparły „atak lotniczy”. Rosyjskie stacje radiolokacyjne wykryły ponad 20 celów powietrznych, które wykonywały lot w bezpośrednim sąsiedztwie warunkowej granicy powietrznej z wyłączonymi systemami identyfikacji i nie odpowiadały na zapytania przesyłane drogą radiową.

Z obu tych komunikatów wynika wyraźnie, że żadnemu z ćwiczących, rosyjskich statków powietrznych nie udało się uniknąć wykrycia przez radary, że zostały one namierzone i „teoretycznie zestrzelone” (przez systemy S-300, S-400 i „Pancyr-S”).

Fot. mil.ru

Niebezpieczna dla Polski „rusofobia”

Ćwiczenia takie jak Zapad-17 nie powinny być powodem do strachu, ale lekcją dla naszych wojskowych, w jakim stanie są rosyjskie wojska i jak obecnie działają. Słusznie wspominał o tym np. dowódca operacyjny RSZ gen. dyw. Sławomir Wojciechowski, który wskazywał, że Zapad jest dobrą okazją, żeby przyjrzeć się pewnym procesom, mechanice, relacjom w siłach zbrojnych Rosji. Należy więc z tego korzystać obserwując i rozpoznając sposób działania rosyjskich wojsk, a później uwzględniając to w szkoleniu i wyposażaniu własnych wojsk. 

Fot. mil.ru

Ciągłe i bezproduktywne straszenie Zachodu Rosją jest bardzo na rękę władzom w Moskwie. Polska coraz bardziej traci bowiem swoją wiarygodność, jako źródło informacji o rosyjskich zamiarach i nawet jeżeli coś się rzeczywiście zacznie dziać za naszą wschodnią granicą, to kraje zachodnie zareagują na nasze apele z dużą nieufnością i z opóźnieniem. A opóźnienie czasu reakcji NATO jest właśnie tym, o co Rosjanom w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

I nie ma tu znaczenia, że inni też byli zdenerwowani białorusko-rosyjskimi ćwiczeniami. Niepokój na temat ćwiczenia Zapad wyrażany głośno przez niemiecką minister obrony jest bowiem o wiele mniej niebezpieczny niż takie same obawy wygłoszone przez naszych polityków. Należy mieć bowiem świadomość, że w razie rzeczywistej sytuacji kryzysowej to nie z Berlina, ale z Warszawy powinny popłynąć pierwsze ostrzeżenia. I powinniśmy zrobić wszystko by zostały one usłyszane i wzięte poważnie pod uwagę.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama