Reklama

Od około dwóch lat raporty z prac poszukiwawczych i archeologicznych bardzo często goszczą na oficjalnej stronie rosyjskiego ministerstwa obrony. Nie służą ona jednak tylko do pokazania tego co został zrobione, ale przede wszystkim do podkreślenia głębokiej więzi łączącej obecnych żołnierzy z tymi, którzy w szeregach Armii Czerwonej walczyli w czasach II wojny światowej.

Prace poszukiwawcze trwają praktycznie na całym obszarze objętym działaniami wojennymi oraz na otaczających Rosję morzach. Przykładowo, zastępca ministra obrony Federacji Rosyjskiej, generał armii Dmitrij Bułhakow poinformował 7 lipca br. o planach przeprowadzenia dwuetapowej ekspedycji poszukiwawczej, zorganizowanej przez współkierowane przez niego ministerstwo.

Fot. mil.ru

W pierwszej fazie pomocnicze jednostki pływające i płetwonurkowie Floty Czarnomorskiej (w sumie około 100 osób) mają w okresie od 19 do 29 lipca br. prowadzić poszukiwanie statków i okrętów (w tym podwodnych), które zatopiono w okolicach Krymu w czasie II wojny światowej. W drugim etapie, trwającym od 31 lipca br. do 12 sierpnia br., Rosjanie chcą odnaleźć szczątki poległych obrońców Kerczu i kamieniołomów Adżimuszkajskich.

Zgodnie z oświadczeniem Bulhakowa w ekspedycji mają również uczestniczyć przedstawiciele ekspedycyjnego centrum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, urzędu d/s utrwalania pamięci o poległych w obronie ojczyzny podległego ministerstwu, rosyjskiego ruchu poszukiwawczego oraz rosyjskiego towarzystwa geograficznego.

Fot. mil.ru

W części lądowej ekspedycji mają być zaangażowani żołnierze z 90. samodzielnego batalionu poszukiwawczego Zachodniego Okręgu Wojskowego. Batalion ten nie ma najprawdopodobniej swojego odpowiednika w siłach zbrojnych innych państw. Został on bowiem powołany specjalnie do prowadzenia prac poszukiwawczych decyzją ministra obrony Federacji Rosyjskiej z 21 stycznia 2006 r. „O prowadzenie poszukiwań nieznanych grobów wojskowych w strefie działań bojowych w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”.

 

Fot. mil.ru

Efektem takich ekspedycji badawczych są pogrzeby poległych żołnierzy – odbywające się okresowo zgodnie z ceremoniałem wojskowym i z szerokim udziałem lokalnej społeczności. Do takich patriotycznych uroczystości można zaliczyć np. ceremonię zorganizowaną na Krymie na początku lipca 2017 r., w czasie której pochowano szczątki 93 obrońców Sewastopola. Półwysep krymski stał się zresztą jednym z najbardziej aktywnych w tej dziedzinie obszarów. Rosjanie starają się bowiem za każdym razem podkreślić, jak bardzo ten obszar jest związany z historią Rosji. Podobne operacje „propagandowe” są realizowane w górach Kaukazu.

Z drugiej jednak strony wszyscy w Rosji zdają sobie sprawę, że na terenie walk okresu II wojny światowej prowadzone są też nielegalne poszukiwania, w których niszczy się ślady walk tylko po to, by zarobić pieniądze na odszukanych artefaktach. Filmy z tego rodzaju działań można bardzo łatwo odszukać w Internecie – i to takie, gdy cywilni „poszukiwacze” wydobywają amunicję.

Fot. mil.ru

Rosyjska armia najczęściej łączy prace poszukiwawcze z programem szkolenia specjalistycznego. Jest to szczególnie widoczne w siłach morskich, czego dowodem może być ekspedycja przeprowadzona od początku lipca br. na Morzu Barentsa przy wejściu do Zatoki Kola. W jej trakcie Rosjanie wysłali po raz kolejny w rejon zatopionego w czasie II wojny światowej transportowca „Thomas Donaldson” (typu Liberty) zespół okrętowy Floty Północnej w składzie: okręt inżynieryjny KIŁ-143 oraz dwie jednostki zabezpieczenia prac podwodnych.

Rosyjscy płetwonurkowie traktują ten wrak jako swoisty poligon, szkoląc się w nurkowaniu głębokowodnym (50-60 m) i na wrakach, a przy okazji wydobywając różnego rodzaju sprzęt wojskowy, który nie dotarł do Związku Radzieckiego w czasie wojny. Szkolą się więc jednostki nawodne (w wydobywaniu podwodnych obiektów), jak również nurkowie (w prowadzeniu prac podwodnych i likwidacji niebezpiecznych obiektów na dużych głębokościach).

Przy okazji nowe artefakty otrzymują rosyjskie muzea i parki pamięci, dotychczas wydobyto spod wody m.in.: czołg Sherman M4, lokomotywę, ciągniki oraz armaty przeciwlotnicze. Prace są o tyle trudne i niebezpieczne, że na pokładzie statku „Thomas Donaldson” była także amunicja. Dlatego rosyjscy płetwonurkowie ćwiczą w rzeczywiście realnych warunkach bojowych. Ekspedycja na Morzu Barentsa ma trwać kilka tygodni.

Fot. mil.ru

Ostatnim przedsięwzięciem szeroko reklamowanym przez rosyjskie media jest planowane przez specjalistów Floty Północnej podniesienie wraku samolotu myśliwskiego P-39 Airacobra z dna jeziora Szczukoziero w Obwodzie Murmańskim. Pozostałości myśliwca z II wojny światowej odkryto w 2011 r., ale dopiero teraz znalazły się środki na ich wydobycie. By nadać odpowiedni wydźwięk tej operacji, proces przygotowanie do niej jest nadzorowany osobiście przez dowódcę Floty Północnej wiceadmirała Nikołaja Jewmienowa, „który przywiązuje dużą wagę do historyczno-wojskowych i muzealnych prac”.

Początkowo było wiadomo tylko tyle, że w grząskim dnie Szczukoziera na głębokości około 40 m znajduje się duży obiekt. Późniejsze ekspedycje wykorzystujące już sonary dużej rozdzielczości oraz pojazdy podwodne określiły, że na dnie znajdują się duże fragmenty myśliwca P-39 Airacobra przekazanego Związkowi Radzieckiemu ze Stanów Zjednoczonych w ramach umowy pomocowej Lend-Lease.

Po przejrzeniu archiwów wojskowych z dużym prawdopodobieństwem stwierdzono, że jest to samolot z 2. eskadry 255. pułku myśliwskiego, który zaginął podczas lotu treningowego 6 marca 1945 r. Kierujący nim pilot, podporucznik Warawczikow zginął, gdy myśliwiec uderzył w taflę lodową, jaka jeszcze wtedy pokrywała jezioro. Rosjanie mają nadzieję, że wrak samolotu zachował się w dobrym stanie i być może uda się go odbudować w taki sposób, by stał się elementem ekspozycji w jednym z muzeów poświęconych II wojny światowej.

Reklama
Reklama

Komentarze (14)

  1. Prosty Sołdatmen

    Porażki ZSRR z lata 1941 wynikały z winy "przerzedzonego" dowództwa i samego Stalina, który olewał raporty wywiadu. Hitler uderzył w najmniej dogodnym dla ZSRR terminie, skutkiem czego były ogromne straty w ludziach i sprzęcie, ale nie można też tak twierdzić na podstawie wydobytego shermana, że L-L miała decydujące znaczenie w tej wojnie. Przypominam że np. produkcja samolotów w ZSRR przez całą wojnę przewyższała niemiecką produkcję. Oczywiście nie samymi czołgami, samolotami prowadzi się wojnę, ale dzisiaj pomoc z L-L dla ZSRR jest przeceniana, tak samo jak kiedyś była niedoceniana i tyle. Wermacht np. został zatrzymany pod Moskwą w 1941 r. dzięki dywizjom ściągniętym z Syberii, a nie dzięki pomocy od USA, która w tamtym czasie była jeszcze bardzo mała, wręcz symboliczna jak na potrzeby frontu wschodniego. ZSRR mógł prowadzić wojnę, bo ewakuował większość zakładów za Ural, na samych konwojach by się nie utrzymał.

    1. akh

      To poczytaj sobie z jakiego aluminium robili te samoloty, ile mieli dodatkowych, jakie lokomotywy ciągnęły wagony z całym sprzętem, jakie ciężarówki dojechały do Berlina i w jakiej ilości i last but not least kto karmił Armię czerwoną i ZSRR. Bez tego wszystkiego pomijając wszystko inne sowieci nie mogliby się skupić tylko na tak masowej produkcji uzbrojenia.

    2. AWU

      "Przypominam że np. produkcja samolotów w ZSRR przez całą wojnę przewyższała niemiecką produkcję." Rosjanie stracili 124 700 samolotów (samych IL-2 30tys czyli niemal 80% produkcji "najlepszego samolotu szturmowego 2 w.s.???" ) wobec niemieckich strat na froncie wschodnim 9800 maszyn wszystkich typów od 22.06.41 do grudnia 1944 (w obydwu przypadkach liczby uwzględniają całość strat: w walce i nie bojowych) Na 1945 brak danych z raczej oczywistych powodów, lecz od stycznia 1945 Luftwaffe nie miała więcej niż 500 samolotów wszystkich typów na wschodzie.

    3. Marek

      Prócz tego, co koledzy ci napisali, dodam jeszcze, że Rosjanom nawet gumy na opony do samolotopodobnych wyrobów zabrakło. Dlatego w kryzysowych wypustach Łagg-3 pojawiły się generujące zarębisty opór aerodynamiczny płozy. Co drastycznie obniżało i tak nie najlepsze osiągi tego cierpiącego na niedostatek mocy silnika, "lakierowaną gwarantowaną trumną" zwanego samolotu. Sytuację poprawiły dopiero dostawy tego wydawałoby się bardzo pospolitego surowca ze "zgniłego zachodu".

  2. Podpułkownik Wareda

    Jedynie słowo uzupełnienia, które ostatecznie kończy moją wypowiedź w przedmiotowej sprawie. Kieruję je do Panów: Sierżanta Jojo, m.h., Nie jestem robotem, autora komentarza, historyka oraz Eduardo, a także do tych wszystkich komentatorów, których zainteresował omawiany temat. Dziękuję wszystkim za udział w dyskusji! Jednocześnie chciałbym podkreślić, że nie ukrywam, iż ton oraz forma niektórych odpowiedzi kierowanych bezpośrednio pod moim adresem - niekoniecznie mi odpowiada. Należę do pokolenia tzw. starej daty, dla którego przestrzeganie zasad kindersztuby (w kontaktach osobistych oraz na piśmie), zawsze było w cenie. Ale jednocześnie zapewniam, że nie jestem małostkowy i w przypadku braku zasad wspomnianej kindersztuby (u kogokolwiek!), nigdy nie czepiam się i nie robię z tego tragedii narodowej. Nic z tych rzeczy! Wracając do sprawy, większość komentarzy na tej stronie, porusza bardzo istotną sprawę dot. pomocy Aliantów zachodnich, szczególnie Amerykanów - w ramach umowy Lend-Lease Act z 11 marca 1941 roku, dla b. ZSRR podczas II wojny światowej i jego zmagań od 22 czerwca 1941 roku z Niemcami. Niejednokrotnie wypowiadałem się na ten temat na forum D24 i byłem przekonany, że sprawa jest na tyle znana, iż nie będzie więcej potrzeby, aby do niej wracać. Okazuje się jednak, że pamięć ludzka bywa często zawodna, niestety. Ponadto zauważyłem niepokojący fakt, że wielu komentatorów wyraźnie przecenia tę pomoc i pisze tak, jakby b. ZSRR podczas wojny - nie produkował w ogóle jakiegokolwiek sprzętu wojskowego, broni i amunicji. A to przecież nieprawda. Jak wiadomo (mam nadzieję?), w wielu dziedzinach przemysł produkujący na potrzeby wojny w b. ZSRR, znacznie przewyższał wojenną, comiesięczną produkcję Niemiec hitlerowskich. Może wreszcie nadszedł czas, aby zakończyć dywagacje na ten temat. It's now or never! Teraz lub nigdy. Niczego nowego nie napiszę, jedynie krótko - w bardzo skondensowanej formie, powtórzę swoją dotychczasową opinię, a mianowicie: nikt rozsądny, nawet przez chwilę, nie zaneguje wielkiej pomocy materialnej, którą Alianci zachodni udzielili podczas II wojny światowej b. ZSRR, który w latach 1941-1945 walczył na froncie wschodnim z armiami Hitlera i jego sojusznikami. Myślę, że nie ma potrzeby ponownie szczegółowo wyliczać broni, sprzętu wojskowego, amunicji, materiałów pędnych, żywności oraz milionów ton, wszelkich innych materiałów, które były niezbędne do prowadzenia wojny na gigantycznych odcinkach frontu wschodniego. I to z przeciwnikiem tak bezwzględnym i okrutnym, jakim był Hitler i jego siepacze! Na tej stronie, zrobiło to już kilka innych osób i nie będę ich kopiować. Należy również dodać, że Stalin płacił złotem za otrzymaną broń, sprzęt wojskowy, żywność oraz wszelkie materiały niezbędne do prowadzenia wojny! O tym fakcie, chyba nie wszyscy wiedzą? Powtarzam raz jeszcze: nikt rozsądny nie neguje pomocy materiałowej - liczonej w setkach milionów ton, której Alianci zachodni udzielili podczas wojny Stalinowi, aby mógł pokonać Hitlera oraz uratować swoje imperium! Przypominam również, że Alianci zachodni byli doskonale zorientowani, że Hitler zgromadził na froncie wschodnim ok. 70% całości swych sił. Stalin, w ostatecznym rachunku, zdołał obronić swoje imperium oraz zbrodniczy system kierowania ludźmi, a także pokonać Hitlera z kilku powodów. Przede wszystkim, dzięki bezprzykładnemu bohaterstwu szeregowych, cywilnych obywateli b. ZSRR - którzy wcześniej, niejednokrotnie doświadczyli zbrodniczych praktyk systemu stalinowskiego, wielomilionowej Armii Czerwonej, w której los pojedynczego żołnierza, miał dla Stalina mniejszą wartość niż popiół z jego fajki, dzięki mocom przerobowym rodzimego przemysłu, pracującego niemal wyłącznie dla potrzeb wojennych oraz niewątpliwie, dzięki pomocy materiałowej i sprzętowej zachodnich Aliantów dla b. ZSRR. Ale podkreślam jednoznacznie: aliancka pomoc materiałowa dla b. ZSRR miała swoją wagę, cenę i pomogła Stalinowi pokonać Hitlera. Ale to nie ona odegrała decydującą rolę w pokonaniu Hitlera i obronie imperium Stalina. Dokonali tego obywatele b. ZSRR, którzy bez pardonu zostali zaprzęgnięci do obrony tego imperium. Przyznaję również, że w okresie powojennym, oficjalna propaganda w krajach RWPG oraz Układu Warszawskiego, świadomie umniejszała pomoc materiałową zachodnich Aliantów dla b. ZSRR. Moim zdaniem, zupełnie niepotrzebnie. Gdyby wówczas mówiono prawdę na temat tej pomocy, to wówczas uniknęlibyśmy wielu mitów i niezdrowych sensacji. Ma rację jeden z komentatorów, który napisał, że Wehrmacht został zatrzymany pod Moskwą w grudniu 1941 roku - nie dzięki pomocy materiałowej Aliantów, ale dzięki waleczności dywizji strzelców syberyjskich, ściągniętych na pierwszą linię frontu z Syberii. To dzięki Sybirakom, którzy potrafili walczyć i ginąć w niewyobrażalnych dla Europejczyków warunkach terenowych oraz klimatycznych, Moskwa nie została zdobyta przez Niemców! I tu ciekawostka: już po zakończeniu wojny, podczas jednej z uroczystości na Kremlu z udziałem zachodnich dyplomatów, Stalin stwierdził, że gdyby Niemcy skoncentrowali wszystkie swoje siły wyłącznie na zdobyciu Moskwy - to pewnie by ją zdobyli. Tak to wówczas widział Stalin. Nie wykluczam, że Stalin miał rację? Pozostaje tylko pytanie: jak długo Niemcy byliby w stanie utrzymać Moskwę? Osobiście twierdzę, że bardzo krótko? I sprawa również istotna: często powtarza się i przypomina, że na wielu odcinkach frontu wschodniego, milionowe armie Stalina odnosiły sukcesy w walce z armiami Hitlera - szczególnie od 1943 roku, kiedy Niemcy utracili tzw. inicjatywę strategiczną, ponieważ za oddziałami i pododdziałami Armii Czerwonej stały tzw. oddziały zaporowe NKWD i bez pardonu strzelały do wszystkich cofających się czerwonoarmistów. To również prawda i nie ma potrzeby tego szczegółowo uzasadniać. Chcąc wymusić bezwzględne posłuszeństwo w szeregach Armii Czerwonej, zbrodniczy reżim stalinowski posuwał się i do takich metod. Tak było! I na koniec, wielu komentatorów podaje różne liczby dot. strat osobowych b. ZSRR podczas II wojny światowej. Ze swej strony, podałem znane mi liczby i nie mam zamiaru licytować się z kimkolwiek w tej sprawie, ani tym bardziej, kruszyć o to kopie. Nie wykluczam, że niektóre osoby, mogą posiadać bardziej precyzyjne dane dot. strat osobowych b. ZSRR podczas II wojny światowej. Z pewnością, istotne jest jedno: III Rzesza oraz Hitler i jego siepacze - zostali pokonani podczas II wojny światowej dzięki wspólnemu wysiłkowi wszystkich państw, uczestników koalicji antyhitlerowskiej. A cała reszta, jest tylko komentarzem do tego zwycięstwa. Mniej lub bardziej subiektywnym, ale jedynie komentarzem.

  3. Kiks

    Nadal milczą jak to czerwona banda napadła wespół z Hilterem na Polskę? A to, że większość pomysłów na obozy koncentracyjne Niemcy wzięli od siepaczy Stalina? Zresztą ruscy aktywnie uczestniczyli w tych pracach. Państwo, które jest zbudowane na fundamentach kłamstwa nie istnieje.

  4. P

    I tradycja armii rosyjskiej powinna byc pamiec o napasci z 17.09.1939.

  5. CB

    Coś mi to przypomina... My też nagle zaczęliśmy wspierać grupy rekonstrukcyjne, organizować różne pikniki historyczne, stawiamy pomniki "wyklętym", ożywił się IPN itp. itd. Typowy przykład polityki historycznej, kiedy brakuje pieniędzy na zakupy bieżące. Przynajmniej jest trochę szumu i radochy dla gawiedzi, skoro inaczej się nie da...

  6. AWU

    Chyba nigdy nie uda się ustalić faktycznych strat sowieckich podczas 2 w.ś. Stalin twierdził że poległo 7mln żołnierzy i cywili, Chruszczow/Breżniew 20mln, dziś to 24mln czy nawet 40mln. Faktem jest że kilka milionów to ofiary zbrodni dokonywanych przez samych Sowietów (ofiary gułagów tylko w latach 41-45 to ponad milion ludzi) Co do strat wojskowych rosyjski MON podaje liczbę 8.7 mln zabitych i zaginionych natomiast podległe MON Centralne Archiwum Wojskowe 14 mln ? Swiadectwem barbarzyństwa sowieckiego systemu jest fakt iż jedynie 2.2 mln poległych zidentyfikowano. Cmentarze - mauzolea Rosjanie budowali nie szczędząc środków w krajach podbitych (n.p. pomnik w Wiedniu wystawili sobie ekspresowo w ciągu 5tygodni przed wycofaniem się z miasta). Na terenie b. ZSSR są przeważnie pogrzebani w tzw "bratnich mogiłach" lub też bezimiennie zasypani w okopach. Również stosowaną praktyką było zdzieranie nieśmiertelników (w Rosji była to bakielitowa rurka w środku kartka z nazwiskiem) aby zatuszować ogrom strat. Inną kwestią jest jak potraktowano po wojnie miliony kalek weteranów, pod koniec lat 40-tych zebrano ich z ulic miast rosyjskich i deportowano do "szpitali" na północy kraju. Co do lend-lease'u polecam lekturę raportu Biura Kwatermistrza Sił Zbrojnych USA z 1946r dostępnego w sieci. Tu nie chodzi tylko o czołgi, samoloty, radiostacje czy radary których Rosjanie nie mieli. Tu chodzi o ponad 80% rosyjskiej logistyki, taboru samochodowego i kolejowego. Całe fabryki jak n.p. fabryka opon Forda z Baton Rouge, fabryki amunicji, sprzęt dla hut Magnitogorska. 2.5 mln ton stali (czyli wystarczająco na produkcję ponad 80tys czołgów T-34). 15 mln par angielskich butów, 50 tys ton skóry i 6 mln podeszw. 275 mln guzików do mundurów, prawie 100mln m2 drelichu na mundury i 2mln m2 angielskiej gabardyny na mundury dla rosyjskiej generalicji i NKWD. 1.75mln ton wołowiny w puszkach będącej podstawą wyżywienia rosyjskiego żołnierza. Rosjanie nadal pomniejszają znaczenie dostaw, kłamią twierdząc że za dostawy zapłacili, a we wczesnych latach 50-tych przeprowadzono akcję niszczenia sprzętu aby zatrzeć ślady o alianckiej pomocy. Z typową głupotą w krajach komunistycznych (również w perelu) zniszczono setki tysięcy doskonałych pojazdów w tym prawie 30 tys Harley'ów WLA i motocykli Nortona.

  7. ktos

    Nie mozliwe to Rosjanie uzywali sprzetu od zgnilego imperialistycznego zachodu?! Jak to? Przeciez tylko T-34 i Ił-2M wygraly IIWŚ. Przyznam ze jestem zawiedziony... ;)

  8. Rain Harper

    Sporo sprzętu z Lend-Leasu; tylko że raczej efektownego - czołgi, armaty.... A nie tego, który faktycznie uratował Sojuz po haniebnym odwrocie w 1941- lokomotywy i ciężarówki. Ciekawe czy znajdą tę Superfortecę, którą sami zestrzelili wg. Normana Daviesa (Powstanie '44)

    1. polak mały

      Nie bredź kolego. Dostawy dla sowietów zaczęły się jeszcze w 1941r. W 1942 kiedy na wiele tygodni ustała produkcja z powodu przenoszenia zakładów za Ural, tylko lend lease uratowało sojuz. A przemilczane przez propagandę Shermany były w pierwszym rzędzie kierowane do jednostek gwardyjskich, gdyż po prostu były dużo lepsze od T34-76. Dopiero T34-85, które docierać do jednostek w znaczącej liczbie zaczęły na przełomie 44/45r. były lepsze od Shermanów, ale... nie od tych armatą 76mm (nawet amerykańską). O ciężarówkach, które stanowiły 80% parku ciężarowego ACz nawet nie ma co wspominać. Jeśli chodzi o samoloty - jakoś dziwnie się składa, że P-39, które w Anglii uznano za nienadające się do służby w linii, w ZSRR też trafiały do najlepszych jednostek i były w nich bardzo cenione. Znacznie bardziej niż sowieckie wynalazki. Dopiero Ła7 był jaki taki, jako myśliwiec. Naprawdę dobra była tylko ruska broń ręczna. Dobra, bo odporna na głupotę sowieckiego człowieka.

    2. Podpułkownik Wareda

      Rain Harper! (...). " ... który faktycznie uratował Sojuz po HANIEBNYM (podkreśl. moje) odwrocie w 1941 ... ". (...). Panie Rain Harper! Nie wiem czy Pan ma, bądź kiedykolwiek miał do czynienia ze służbą wojskową? W tym przypadku zgaduję, ale twierdzę, że nigdy(?) nie miał Pan nic wspólnego ze służbą wojskową. Gdyby Pan miał cokolwiek wspólnego ze służbą wojskową, to nie użyłby Pan dziwacznego określenia: "haniebny odwrót" - w odniesieniu do klęsk militarnych Armii Czerwonej - w pierwszym okresie wojny niemiecko-radzieckiej, tj. od 21 czerwca do grudnia 1941 roku! Historia wojskowości i wojen zna setki, bądź nawet tysiące przykładów, że pozornie silniejsze oddziały, ponosiły sromotne klęski na polach bitewnych. To nic nowego pod Słońcem! W chwili obecnej, mogę Panu wymienić co najmniej kilkadziesiąt armii świata, które doznały sromotnych klęsk, pomimo tego, że przed walką - pozornie miały przewagę ilościową i jakościową, np.: klęska hiszpańskiej Wielkiej Armady w starciu z Anglikami w 1588 roku, klęska armii francuskiej w wojnie z Niemcami w 1940 roku, klęska Amerykanów podczas ataku Japończyków na bazę w Pearl Harbor w dniu 7 grudnia 1941 roku, nieudana amerykańsko-brytyjska operacja desantowa "Torch" w północnej Afryce w listopadzie 1942 roku, klęska Francuzów w bitwie z Wietnamczykami pod Dien Bien Phu w maju 1954 roku, ucieczka Amerykanów z Wietnamu Południowego w 1975 roku, radziecka interwencja w Afganistanie w grudniu 1979 roku, a następnie - niesławne wycofanie się wojsk radzieckich z Afganistanu w lutym 1989 roku. Tego rodzaju przykłady moglibyśmy mnożyć, ale bardziej istotne jest coś innego, a mianowicie: parafrazując znanego klasyka - należy stwierdzić, że prawdziwie waleczną i bitną armię poznaje się nie po tym, jak zaczyna ale jak kończy! A propos - jak to Pan stwierdził - "uratowania Sojuza": po pierwsze przypominam Panu, że podczas II wojny światowej, Niemcy i ich sojusznicy skoncentrowali na froncie wschodnim ok. 70% całości swych sił, ponadto - wojna na froncie wschodnim - miała wyjątkowo krwawy, koszmarny i ludobójczy charakter, zarówno z jednej, jak i drugiej strony, o którym Pan zapewne nie ma pojęcia! Hitler i jego sojusznicy zostali pokonani - wspólnym wysiłkiem całej koalicji antyhitlerowskiej, bez względu na to, co o tym sądzi Norman Davies. Profesor Davies jest profesjonalnym historykiem i ma pełne prawo do własnej interpretacji faktów historycznych. A postronni, mogą się z nim zgodzić lub nie. I na koniec, istotna sprawa dot. pomocy wojskowej, sprzętowej oraz materiałowej podczas II wojny światowej - ze strony zachodnich Aliantów dla ZSRR: nikt rozsądny jej nie neguje, ale czy ona rzeczywiście "uratowała Sojuz", jak twierdzi Pan i Panu podobni? Podczas konferencji poczdamskiej, na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku, w trakcie ostatniego spotkania Stalina z Churchillem - ten ostatni zgodził się ze stwierdzeniem Stalina dot. wspólnego wysiłku wojennego i ostatecznego pokonania Hitlera. Kiedy temat zszedł na - podkreślam - istotną pomoc materiałową Aliantów dla ZSRR podczas walk na froncie wschodnim, Stalin odpowiedział Churchillowi wprost: WYŚCIE DALI BROŃ I SPRZĘT, A MY DALIŚMY LUDZI! Według naocznych świadków, będących obecnych podczas tamtej rozmowy, Churchill nie znalazł argumentów, aby dać kontrę Stalinowi. Przy okazji przypomnę Panu, że straty osobowe (nie licząc strat materialnych) ZSRR podczas II wojny światowej, wyniosły - w/g ostatnio ujawnionych danych przez Federację Rosyjską - łącznie ok. 40 milionów zabitych podczas walk frontowych, rozstrzelanych, powieszonych, zagazowanych, spalonych, zmarłych w wyniku odniesionych ran, chorób, braku odpowiedniej opieki medycznej, pracy niewolniczej, zimna i głodu oraz zaginionych. Do tego należy doliczyć ok. 25 milionów inwalidów wojskowych i wojennych. Jak Pan widzi, straty osobowe b. ZSRR podczas tamtej wojny, były wręcz koszmarne. PS. Panie Rain Harper, czy kiedykolwiek zastanawiał się Pan, jak wyglądałby świat, gdyby II wojnę światową wygrał Hitler, a nie Alianci?

  9. dim.

    Poległym się to należy. Podobnie jak należy się Polakom z Bliskiego Wschodu i Rosji, repatriacja szczątków do ziemi ojczystej. Zamiast napuszonych akademii.

    1. Geofrey

      Nie dla poległych się to robi, a dla żyjących. "Patrzcie, jakimi patriotami byli wasi dziadkowie. Wy też macie tacy być". I ani słowa o oddziałach NKWD, które szły w drugiej linii i strzelały w plecy, dbając o odpowiednią siłę patriotyzmu sowieckich żołnierzy. Smutne to, że poległych wykorzystuje się jeszcze raz, nawet po śmierci.

  10. Arek

    Jaka szkoda , ze nasza MW nie szuka i nie wydobywa w ramach ćwiczeń szkoleniowych zalegających wraków czołgów i samolotów. Lubimy krytykować Rosjan , a to co robią jest naprawdę warte uwagi.

    1. Niezależny

      Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale Polska podczas II wojny światowej straciła niezależność, nie przypływały do nas konwoje z zaopatrzeniem i nie mamy za bardzo co wydobywać tak jak Rosjanie. A co do wraków w Polsce to zazwyczaj wojsko stara się je wyciągać, lądują potem w muzeach , wystarczy poczytać żeby się o tym dowiedzieć. Oczywiście za komuny nikt o takie relikty II wojny światowej nie dbał ale dzisiaj jest już inaczej.

    2. Koil23

      Akurat nasza marynarka wojenną od kilku lat pomaga w poszukiwaniach ORP Orzeł.

    3. Geoffrey

      To, co robią Rosjanie zawsze jest częścią wojny hybrydowej. Nie tylko na Krymie, ale u nas też, gdyby im pozwolić, chętnie robiliby takie ekspedycje, żeby pokazać silne związanie Polski z Rosją. i w Niemczech również. Bierlin nasz.

  11. Stelle

    Mogliby zacząć wydobywać i utylizować odpady chemiczne i nuklearne, które skrzętnie w ogromnych ilościach zatopili w głębinach morskich.

    1. Chriss

      To zrobiło za nich NATO, w latach 90tych i na początku obecnego wieku. Rosjanie nie dołożyli nawet rubla, aby zlikwidować swoje materiały promieniotwórcze. Za całą utylizację zapłaciła Europa zachodnia i USA z Kanadą...

  12. Kalrin

    Przyznaje sam się swego czasu zastanawiałem czemu Polska nie importuje wraków i opuszczonych pojazdów z dawnych lat z krajów gdzie lokalne władze maje je gdzieś. one tam leża zjada je dżungla pustynia czy też po prostu wsiąkają w glebę. Szkoda.

    1. aurel

      gdy sprowadzano Shermana był lament że żyjemy historią...

    2. pl

      A po co nam jakiś złom? Rosjanie wydobywają "artefakty" związane z ich historią. Ten sherman zapewne płynął w konwoju z leand leasu do ZSRR i tam nie dopłynął. A po co nam jakiś obcy złom niezwiązany z naszą historią? My ściągamy to co było związane z nami. Kilka(naście?) lat temu ściągnęliśmy chyba z Kazachstanu lub okolic renaulta ft-17 który służył w naszym wojsku. Gdzieś chyba z Hiszpanii dostaliśmy cromwella na którym co prawda nasi nie walczyli, ale na podobnych już tak. Ze Szwecji lub Norwegii ściągnęliśmy wrak naszej tankietki TKS, i została wyremontowana. również z tych okolic z jeziora wydobyto Polskie lawety od naszych moździerzy wz.32 Skoda 220mm. Dostaliśmy jeden egzemplarz do renowacji. Z aukcji z USA udało się pozyskać egzemplarze naszych konstrukcji broni (karabin Maroszka, i MORS). Można długo wymieniać. Jak się da to nasze relikty historii staramy się ściągać, ale niestety niewiele tego zostało. Większość została zniszczona najpierw przez Niemców, później przez ruskich a po wojnie przez komunę(czyli też w większości ruskich - choćby jeden z naszych niszczycieli, którego jako okręt muzeum zastąpił ORP Błyskawica). Od wielu lat jest urządzana akcja poszukiwawcza ORP Orzeł. Wielu rekonstruktorów buduje za własne pieniądze rekonstrukcje naszych pojazdów, które niestety nie przetrwały. Jeden z nich zbudował nawet(z wielu elementów pochodzących z różnych czołgów 7tp) jeden egzemplarz 7TP. Nadal twierdzisz, że nic nie robimy?

  13. pomz

    Ten czołg Sherman i Aircobra to najlepsze przykłady jak to sowieci daliby rade sami w czasie 2 WS. Niech Ruskie dalej snuja bajki ze sami by Niemców pokonali...

  14. b

    Szkoda, ze u nas wszystko poszlo na zlom. Troche jeszcze zostalo w Pilicy, Bzurze i w okolicach Bialegostoku.