Reklama

Geopolityka

Węgierskie Gripeny. Fot. honvedelem.hu

Węgierskie Gripeny na straży państw nadbałtyckich

Przygotowywana jest kolejna, cykliczna rotacja sił wydelegowanych przez państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego do misji Baltic Air Policing. Odpowiadające dotychczas za bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii norweskie samoloty wielozadaniowe F-16AM Fighting Falcon, zastąpione zostaną od 1 września czterema węgierskimi maszynami Saab JAS-39 Gripen.

Dla Węgrów będzie to debiut w tej jednej z najtrudniejszych obecnie, ze względu na napiętą sytuację polityczną w tej części kontynentu, misji NATO. Ich bazą operacyjną przez przeszło cztery miesiące, począwszy od 27 sierpnia, będzie Šiauliai w północnej Litwie. To tam stacjonowały wcześniej maszyny norweskie i włoskie. Węgrzy zamierzają wysłać w systemie rotacyjnym na Litwę ok. 100 żołnierzy sił powietrznych, którzy na co dzień służą głównie w jednostce HDF 59 „Dezső Szentgyörgyi” bazującej w Kecskemét.

Dodatkowo, kontyngent włoskich, belgijskich i brytyjskich maszyn zostanie zastąpiony przez cztery niemieckie samoloty typu Eurofighter Typhoon. Myśliwce Luftwaffe będą pełnić dyżur bojowy z bazy lotniczej w Ämari. Niemcy pojawią się tam już po raz drugi, gdyż wcześniej podobne działania samoloty niemieckie prowadziły w 2014 roku.

Zmiana następuje w obliczu sporych kontrowersji, jakie wywołała decyzja o zmniejszeniu liczby maszyn oraz państw partycypujących w trakcie jednej zmiany misji Baltic Air Policing z 16 do zaledwie 8. Obecnie tylko maszyny węgierskie i niemieckie będą wchodzić w skład sił szybkiego reagowania, zajmujących się przypadkami naruszenia przestrzeni powietrznej członków NATO, którzy nie dysponują odpowiednim potencjałem sił powietrznych. Trzeba zaznaczyć, że po wybuchu konfliktu na Ukrainie i wskutek kryzysu w stosunkach NATO-Rosja, zdecydowano bowiem, że przestrzeni powietrznej państw nadbałtyckich musi strzec więcej maszyn bojowych Sojuszu Północnoatlantyckiego. Obecne ograniczenia rodzą obawy o skuteczność misji. Wraz z redukcjami liczby samolotów biorących udział w misji Baltic Air Policing, polska baza lotnicza w Malborku stała się jedynie lotniskiem rezerwowym i nie bierze udziału w codziennej sił wyznaczonych do tego zadania.

(JR)

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. ccc

    Ciekawe czy w końcu kiedykolwiek doczekamy się czasów kiedy to tzw. państwa bałtyckie będą posiadały własne lotnictwo bojowe, a nie wciąż żerują bezmyślnie na NATO ? Może w końcu zaczną sami dbać o swoje bezpieczeństwo ???

    1. Jac

      Nie zbroją się by Ruskich nie prowokować.

  2. Kardasz

    Po przeczytaniu ww. artykułu nasuwa mi się proste pytanie. Czy polskie F-16 są zdolne do wykonywania misji bojowych innych niż eskortowanie samolotów pasażerskich nad Warszawą

    1. hjd

      dlaczego? F-16 jak i F-22 Raptor nie będą wysyłane w zasięg radarów rosyjskich, tak samo w zasięg rosyjskich systemów identyfikacyjnych. Chodzi o to, aby Rosjanie nie wiedzieli jak wygląda po wykryciu przez ich systemy F16 czy tym bardziej F-22. Zaraz by wysłali jakiś samolot, żeby sprowokował podniesienie F-16 i 22 po to, żeby dokładnie obejrzeć co się dzieje na rosyjskich ekranach gdy leci taki Raptor. O to chodzi.

    2. taki_tam_sobie_internetowy_"ekspert"

      Są, tak samo jak F-16 innych państw. Tylko naszym decydentom wiecznie ich szkoda, więc najchętniej pozamykaliby je w gablotkach, żeby nikt nie macał.

    3. logik

      Na podstawie którego fragmentu sformułowałeś to pytanie? Tego o decyzji ograniczenia liczby z 16 do 8?

  3. taki_tam_sobie_internetowy_"ekspert"

    Grip-złom będzie bronił nieba nad Litwą, Łotwą i Estonią? Na miejscu rządów tych państw już przygotowywałbym akt bezwarunkowej kapitulacji. No chyba że liczą na te 4 Typhoony.

    1. ulala

      To ktoś ich zaatakował iż muszą skapitulować?

Reklama