Reklama

Według agencji AFP walki o "niespotykanej intensywności" rozpoczęły się 1 kwietnia br. i trwały w sobotę 2 kwietnia. Źródła wojskowe Górskiego Karabachu poinformowały o strąceniu należącego do Azerbejdżanu śmigłowca i zadaniu "znacznych strat" wojskom azerskim. Azerbejdżan natychmiast zdementował te doniesienia; jak podano, azerskie siły jedynie odpowiedziały na atak strony armeńskiej, a żaden śmigłowiec nie został utracony w rejonie działań.Ministerstwo obrony Armenii w komunikacie oświadczyło, że "wróg, wykorzystując czołgi, artylerię i lotnictwo próbował przekroczyć linie obrony armii Górskiego Karabachu i zająć pozycje taktyczne ale został odparty.

Do poprzedniego starcia między siłami azerskimi i ormiańskimi, w którym były ofiary śmiertelne miało dojść 18 marca br. Od 2014 roku należy też odnotować rosnącą eskalację napięć granicznych między Armenią a Azerbejdżanem. Tylko w 2015 r. w starciach na granicy miało zginąć 37 Ormian i 23 Azerów. 

Prezydent Rosji Władimir Putin zaapelował w sobotę do stron o natychmiastowe zaprzestanie walk i powściągliwość, aby uniknąć dalszych ofiar - przekazał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku. Starcia przerodziły się w latach 90. XX wieku w wojnę pomiędzy niepodległymi Armenią i Azerbejdżanem. Wojna pochłonęła 30 tys. ofiar śmiertelnych, były setki tysięcy uchodźców. W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawane przez świat, związane z Armenią parapaństwo Górny Karabach formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu.

Azerbejdżan często grozi przejęciem kontroli nad Górskim Karabachem siłą i inwestuje znaczne środki w umacnianie swej armii. Z kolei Armenia, sprzymierzona z Rosją, ostrzega, że nie pozostanie bierna, jeśli Górski Karabach zostanie zaatakowany. Sprawę komplikuje również obecność rosyjskich wojsk na terenie Armenii. Niedawno Federacja Rosyjska wzmocniła swój kontyngent lotniczy w tym kraju przerzucając do Bazy Erebuni cztery myśliwce MiG-29, zmodernizowane samoloty MiG-29S, a także śmigłowiec transportowy Mi-8MT

Czytaj więcej: Konflikt na Kaukazie w interesie Rosji. Zagrożony Górski Karabach

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze (13)

  1. As

    No nie ma innego wyjścia jak zająć pokojowym kontygentem Rosyjskim oba kraje.

  2. Liluh

    No dobrze, to może nieco bardziej analityczny materiał w bliskiej przyszłości? Bo z tego co pamiętam, to Rosja dopiero co sprzedała Azerom sprzęt wojskowy za 2mld dolarów, w tym czołgi, bwp i śmigłowce. To jak to jest, wspierają Armenie, a dozbrajają Azerbejdżan? I czy odmrożenie tego konfliktu, to przypadkiem nie jakaś forma rywalizacji Rosja-Turcja.

    1. Davien

      Rosja ma interesy z oboma stronami konfliktu i obecne starcie o nieuznawane nawet przez nią parapaństwo jest jej całkowicie niepotrzebne. Po prostu doszło do kolejnej odsłony starego konfliktu Ormian i Azerów.

  3. Al.S

    Przecież to było do przewidzenia, że Erdogan będzie próbował wciągnąć Rosję w konflikt na Kaukazie. Oferowana powyżej propaganda w stylu - konflikt na Kaukazie w interesie Rosji, jest naiwniutka. Ostatnim krajem, któremu w obecnej sytuacji zależałoby na otwieraniu kolejnego frontu - po Donbasie i Syrii, jest Rosja. Ale dla Polski to nie jest wcale zła wiadomość. Wiadomo, że gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta.

    1. Davien

      Akurat Rosja do Górskiego Karabachu nic nie ma, nawet go nie uznaje. To po prostu kolejne starcie Armenii i Azerbejdżanu. Jeżeli nie dojdzie do inwazji Azerów na Armenię to Rosja nie będzie interweniować, zresztą walki już się kończą.

  4. PiotrEl

    Armenia nie ma nic do zyskania w tej wojnie. Azerowie liczą na pomoc Turcji. Jeżeli walki będą się przeciągać skończy się "przymuszeniem do pokoju" Azerów. Być może upadkiem dynastii i rosyjskimi bazami również w Azerbejdżanie. Rosja jest przecież gwarantem granic Armenii. Górny Karabach to nie Armenia ale,,,,

    1. Davien

      Górski Karabach jest częścią Azerbejdżanu, a popiera go jedynie Armenia. Rosja jest gwarantem Armenii, ale nie Karabachu, którego nie uznaje. Jeżeli Azerowie nie przekroczyliby grani Armenii to wojska rosyjskie by raczej nie interweniowały. Zresztą konflikt już się chyba kończy

  5. Azanian

    To jest praktycznie wojna religijna, ponieważ walczą ze sobą państwa chrześcijańskie i muzułmańskie. Od przeszło tysiąca lat nictamsię nie zmieniło pod tym względem!

  6. Anoda

    Zadam pytanie komu zależy na destabilizacji Kaukazu?

  7. JMK

    No to przed azerskimi domami przybędzie niestety "pomniczków"- symbolicznych nagrobków młodych przeważnie chłopaków z ich podobiznami , którzy zginęli w walkach. Jest to lokalny zwyczaj - rodzina wystawia przed domem taki symboliczny nagrobek swojemu bliskiemu, który poległ w walkach. Na mnie zrobiło to przygnębiające wrażenie bo tych symbolicznych nagrobków jest masa. Sami Azerowie, od małego chcą odwetu na Ormianach. Straszne to .

  8. Antonio

    taaa niby dużo słabsi armańcy maja atakować azerbejdżan ,co za bzdura

    1. szwej

      Czy Ormianie są słabsi to nie wiadomo. W czasie poprzedniej wojny Azerowie nie wykazali się wielkimi duchem walki-a obie strony używały tej samej broni i były szkolone w ZSRR- nie zbyt pochlebnie wypowiadali się min o nich czeczeńscy ochotnicy. Połączony potencjał Karabchu i Armenii tez nie jest mały Rosja cały czas dotowała ich sprzętem. A spektakularne zakupy które Azerbejdżan zapowiadał jak np kilkadziesiąt nowych samolotów bojowych czy kilkaset TO (ponoć Namer z licencyjną produkcją) ostatecznie nie doszły do skutku. Wreszcie to Ormianie zajmują interesujące wszystkich rejony które od blisko ćwierćwiecza są przygotowywane do obrony, teren sprzyja obronie a jak pokazuje los ochotników z Ukrainy obrona jest prostsza formą działań słabo wyszkoleni ochotnicy mogli miesiącami bronic lotniska ale już ataki i zdobywanie jakiś obiektów miejscowości szły im gorzej-do tego potrzeba wyszkolonego wojska A jesli stosunki w armii Azerbejdzanu sa takie jak w całym państwie opisanym przez Wojciecha Góreckiego w reportażu ,,Toast za przodków" to jakośc kadry dowódczej nie bedzie wiele przewyższaść UKR SZG Ormianie mogą nie tyle atakować co prowokować do ataku Azerów

  9. Polak

    Jako Polak popieram chrześcijańskich Ormian a nie islamskich protureckich Azerów.

    1. szwej

      No i Ormianie kupują sprzęt w Lubawie Rosja miała do niedawna problem bo jedni i drudzy kupowali u nich broń ale po utarczkach z Erdoganem i tureckimi/turkmeńskimi braćmi Azerów nie ma chyba wątpliwości na kogo by postawili. Tym bardzie że Azerom ponoć $ się skończyła a $ dla świętej Rosji ma znaczenie

    2. Vvv

      A co ma tu do tego twoja narodowośc i wiara? Armenia popiera Rosja a Azerów Turcja. Azerowie sprzedają ropę i konkurują z Rosja wiec dla mnie każdy kto osłabia Rosję robi nam przysługę

  10. cuks

    UUU chyba sie jakas interwencyja szykuje. Su-34 i Bujany juz sie grzeja do walki. Szkoda mi Azerow, ich podrygi jako panstwo byly zacne i ta wzorowana na Saudach dynastia Alijewow miala wszelkie zadatki na bycie kolejna petro-satrapia. Po kilkudniowej kampanii Wolodia powie: "Pacz Pan, a Unia chciala tu jakie rury ciagnac i moj gaz pompowac" Nikt im nie pomoze, bo skad ta pomoc ma przyjsc? Z gruzji, a moze Turki powiedza "Insallah" i rzuca sie do walki. Niestety XV wiek za nami i nic takiego nie ma prawa sie zdarzyc.

  11. toe.k

    Dziwnym trafem Azerowie zaatakowali zaraz po wizycie u nich Kerry'ego

    1. pin

      A skąd wiadomo że to Azerowie zaatakowali pierwsi? Z artykułu to nie wynika. Masz lepszą wiedzę? Wg mnie to np. Armeńczycy z Ruskimi zaatakowali pierwsi.

  12. Kahveci

    Ten konflikt z wojskowego punktu widzenia jest kompletnie bezsensowny, wiadomym jest że żadna ze stron go nie wygra i będzie status quo. Ale z jakiegoś powodu się rozkręca.

  13. dropik

    na wew. problemy wojna jak znalazł

    1. szwej

      Lepszy pewny pokój jak nie pewne zwycięstwo-ale to myślenie dla naszego kręgu kulturowego-choć też nie zawsze Wszystkim taka wojna może pasować-tym bardziej ze można ja toczyć na zasadzie proxy-war ograniczyoną do terenu Górnego Karabachu