Reklama

Geopolityka

USA wycofają się z systemu wspólnego bezpieczeństwa? "Radykalizm może zwyciężyć w wyborach"

Fot. Gage Skidmore/Wikimedia Commons/[https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en]
Fot. Gage Skidmore/Wikimedia Commons/[https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en]

W Stanach Zjednoczonych rośnie popularność kandydatów na prezydenta, którzy kwestionują amerykańskie zaangażowanie w światowy system bezpieczeństwa. Wynik listopadowych wyborów może postawić pod znakiem zapytania zaangażowanie Waszyngtonu w system wspólnego bezpieczeństwa, jeżeli wyłonieni zostaną radykalni kandydaci, tacy jak republikanin Donald Trump bądź demokrata Bernie Sanders.

W USA trwają prawybory prezydenckie, które mają wyłonić kandydatów wystawianych w tegorocznej elekcji przez demokratów i republikanów. Po wtorkowym głosowaniu liderami wyścigu do wyborów prezydenckich są Hillary Clinton, reprezentująca demokratów oraz republikanin Donald Trump. Warto zastanowić się, w jaki sposób wynik wyborów może wpłynąć na funkcjonowanie USA w systemie bezpieczeństwa.

Co po pacyfistycznej administracji Obamy?

Do niedawna większość komentatorów była zgodna, że nowy amerykański prezydent zwiększy zaangażowanie sił zbrojnych w stosunku do administracji Baracka Obamy. W trakcie dwóch kadencji obecnego prezydenta wycofano kontyngent wojskowy z Iraku, gdzie obecnie trwają walki z Daesh, ponownie wspierane przez amerykańskie lotnictwo i jednostki specjalne, wdrożono automatyczne cięcia budżetowe (tzw. Sequestration), znacznie ograniczające zdolności bojowe sił USA, czy wreszcie ograniczono obecność wojskową w Europie.

Dopiero teraz, w świetle kryzysu na Ukrainie spowodowanego przez Rosję, uznawaną wcześniej (nie tylko przez administrację Obamy) za „szczerego partnera” w sprawach bezpieczeństwa zdecydowano o zwiększeniu wydatków obronnych i wzmocnieniu sił Stanów Zjednoczonych na Starym Kontynencie. Paradoksalnie okazuje się jednak, że nowo wybrany prezydent może storpedować spóźnione wysiłki, podejmowane przez administrację Obamy.

Donald Trump – republikanin i izolacjonista?

Partia Republikańska jest tradycyjnie kojarzona z większym zaangażowaniem w siły zbrojne. Jednakże, obecnie na czoło w prawyborach wysunął się Donald Trump, który kwestionuje podstawy amerykańskiej polityki bezpieczeństwa. Część jego wypowiedzi, choćby dotyczących współpracy z Rosją, wywołuje zaniepokojenie wśród komentatorów. Trump twierdził między innymi, że to Niemcy (a nie USA) powinny zajmować się wspieraniem Ukrainy, co można odczytywać jako dążenie do zmniejszenia zaangażowania w Europie.

Donald Trump stwierdził, że w wypadku wyboru na prezydenta zdołałby znacząco poprawić relacje z Rosją. Jego wypowiedzi zostały zauważone w Moskwie i przychylnie skomentowane przez Władimira Putina. Jednocześnie jednak Trump nie wypowiedział się w sposób jednoznaczny co do sankcji nałożonych po aneksji Krymu, stwierdzając w odniesieniu do ich zniesienia zgodnie z doniesieniami Radio Liberty: „To zależy, zależy. Oni (Rosjanie – red.) też muszą się zachowywać”. Z kolei „kooperacja” Moskwy i Waszyngtonu miałaby dotyczyć m.in. działań w Syrii, choć według dowódcy sił NATO w Europie to Rosja podsyca kryzys migracyjny, aby osłabić państwa Starego Kontynentu.

Jak donosi Reuters, jednym z doradców Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego jest były szef Defense Intelligence Agency w latach 2012-2014, Michael Flynn, zwolennik zbliżenia z Rosją. Flynn był w ubiegłym roku obecny na bankiecie w celu uczczenia telewizji Russia Today. Jest więc prawdopodobne, że Trump po wyborze na prezydenta dążyłby do zbliżenia z Moskwą, potencjalnie również kosztem krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Jego wypowiedzi dotyczące polityki zagranicznej i bezpieczeństwa są jednak w dużej mierze niespójne, populistyczne i trudno całkowicie jednoznacznie wyrokować, w jaki sposób kształtowana byłaby jego polityka. Brak doświadczenia Trumpa w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego mógłby zostać wykorzystany przez Moskwę. Ponadto wiele wskazuje na to, iż będzie on dążył do izolacjonizmu, zwiększając tym samym podatność sojuszników Stanów Zjednoczonych na oddziaływanie zewnętrzne.

Warto tutaj dodać, że Donald Trump z jednej strony zapowiada wzmocnienie sił zbrojnych, powołując się na przykłady generała Douglasa MacArthura i George’a Pattona (ten ostatni był zresztą zaciekłym przeciwnikiem oddawania państw Europy Środkowo-Wschodniej do strefy wpływów ZSRR). Jednocześnie jednak wypowiadał się pozytywnie o automatycznych cięciach budżetowych, które spowodowały istotny spadek zdolności obronnych służb Departamentu Obrony, według Daily Mail zadeklarował też zmniejszenie wydatków wojskowych. Polityka Donalda Trumpa ma w dużej mierze niezdefiniowany charakter, otwarte pozostaje pytanie o wpływ przedstawicieli „głównego nurtu” Partii Republikańskiej (opowiadających się np. za zwiększeniem wydatków obronnych, czy przeciw ścisłej współpracy z Rosją) w momencie, gdyby objął on urząd prezydenta.

Nie jest jednak przesądzone, że to Donald Trump będzie kandydatem republikanów. Znajdujący się na kolejnych miejscach w rankingach prawyborów Marco Rubio oraz Ted Cruz zapowiadali zdecydowane zwiększenie zdolności sił zbrojnych, z czym miałoby się wiązać podwyższenie wydatków obronnych. Deklarowali też zwiększenie liczebności sił zbrojnych, co byłoby odwróceniem obecnych redukcji, trwających pomimo niewielkiego podwyższenia wydatków na obronę. Zarówno Marco Rubio jak i Ted Cruz są zwolennikami wzmacniania relacji transatlantyckich i wspierania sojuszników w Europie.

Obydwaj kandydaci deklarowali też, że anulują zawartą z Iranem umowę ws. programu nuklearnego. Część komentatorów wskazuje, że to może przyczynić się do dalszego zmniejszenia stabilności na Bliskim Wschodzie. Krytycznie do porozumienia z Teheranem odnosił się też Donald Trump. Z drugiej jednak strony wcale nie jest przesądzone, czy dzięki dodatkowym funduszom i związanej z tym modernizacji armii irańskie władze nie zwiększą skali agresywnych działań, podejmowanych przeciwko amerykańskim sojusznikom na Bliskim Wschodzie. Pomimo zawarcia umowy, irańskie służby w opinii większości komentatorów złamały prawo międzynarodowe podczas zatrzymania amerykańskich marynarzy na wodach terytorialnych. Utrzymuje się też bardzo ostra antyamerykańska i antyizraelska retoryka w mediach i wśród przedstawicieli władz (w tym wojskowych), co jednak często umyka uwadze europejskich komentatorów.

Hillary Clinton – kontynuacja?

Z kolei była sekretarz stanu USA Hillary Clinton zapowiada kontynuowanie prowadzenia polityki odstraszania wobec Rosji i wsparcia sojuszników, zarówno tych z NATO, jak i Izraela. W wypadku objęcia przez nią urzędu prezydenta należy więc spodziewać się prowadzenia aktywnej polityki, w tym na Starym Kontynencie, co najmniej na poziomie, do jakiego od niedawna dąży obecna administracja Baracka Obamy.

Jednocześnie jednak Clinton wypowiadała się sceptycznie odnośnie kształtu nakładów na obronę narodową. W ubiegłym roku wezwała do stworzenia komisji badającej fundusze Pentagonu. Wydaje się, że podobnie jak znaczna część demokratów, nie wyklucza ona pewnego zwiększenia wydatków obronnych, ale raczej w powiązaniu ze zmianami dotyczącymi finansowania innych programów i w ograniczonym zakresie. Trudno więc spodziewać się, aby była sekretarz stanu opowiedziała się za znaczną rozbudową sił zbrojnych, jak deklarują to Ted Cruz czy Marco Rubio.

Na ocenę polityki bezpieczeństwa Hillary Clinton cieniem kładzie się natomiast interwencja w Libii. W 2011 roku jako sekretarz stanu wsparła udział Amerykanów w operacji, w wyniku której obalono dyktaturę Kaddafiego, ale kraj pogrążył się w chaosie. Ponadto, używała ona w przeszłości prywatnego konta e-mail do prowadzenia komunikacji związanej z pełnieniem funkcji państwowej. Była sekretarz stanu poparła umowę z Iranem ws. programu nuklearnego, ale zwraca uwagę na konieczność monitorowania jej przestrzegania.

Głównym kontrkandydatem dla Hillary Clinton jest demokratyczny senator Bernie Sanders. Jest on zdeklarowanym pacyfistą i sprzeciwia się rozbudowywaniu zdolności sił zbrojnych. Jako jeden z trzech przedstawicieli Senatu (przy 91 głosach za) zagłosował przeciwko ostatecznemu kształtowi ustawy zwiększającej wydatki obronne na rok fiskalny 2016, podpisanej następnie przez Baracka Obamę. Sprzeciwił się więc rozwiązaniu, popieranemu przez zdecydowaną większość senatorów obydwu partii politycznych. W wypadku wyboru Sandersa na prezydenta Stanów Zjednoczonych mógłby on dążyć do cięć w siłach zbrojnych na zdecydowanie większą skalę niż Barack Obama.

Bernie Sanders wypowiadał się też przeciwko rozszerzeniu NATO i za stworzeniem nowego sojuszu, w skład którego miałaby wejść Rosja. W trakcie debaty 11 lutego poparł jednak działania Baracka Obamy, mające zwiększyć obecność wojskową w Europie Środkowo-Wschodniej i podwyższyć finansowanie US European Command.

Sanders jest, mimo tego, przeciwnikiem roli, jaką obecnie odgrywają amerykańskie siły zbrojne na świecie, w jego kampanii wyborczej wskazywano na zwiększenie wydatków socjalnych kosztem budżetu obronnego, prawdopodobnie więc ogólna zdolność armii USA uległaby w trakcie jego prezydentury dalszemu zmniejszeniu. Na razie zdecydowaną przewagę w prawyborach nad Sandersem ma Hillary Clinton i niemal na pewno to ona zostanie kandydatem demokratów na prezydenta.

Przebieg prawyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wskazuje na wzrost popularności polityków wykazujących tendencje populistyczne i izolacjonistyczne, powodujące ryzyko dla zaangażowania Stanów Zjednoczonych w system bezpieczeństwa. Dotyczy to obu stron sceny politycznej (Donald Trump wśród republikanów i Bernie Sanders wśród demokratów) i jest skutkiem niezadowolenia społecznego z dotychczasowych rządów, w związku z kryzysem ekonomicznym czy błędami w polityce zagranicznej, choćby na Bliskim Wschodzie. Podobne tendencje obecne są również w Europie, jeśli wziąć pod uwagę rolę Jeremy'ego Corbyna w brytyjskiej Partii Pracy czy działalność francuskiego Frontu Narodowego.

Najprawdopodobniej w wyborach prezydenckich ostatecznie zmierzą się Donald Trump i Hillary Clinton. Wybór kandydata Republikanów obarczony byłby bardzo dużym ryzykiem z punktu widzenia współpracy transatlantyckiej, w szczególności z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Choć trudno w sposób jednoznaczny zdefiniować, w jaki sposób prowadziłby politykę, zważywszy choćby na możliwy wpływ otoczenia Partii Republikańskiej, to zapowiedzi współpracy z Rosją czy powrotu do izolacjonizmu powodują bardzo wiele wątpliwości. Z kolei Hillary Clinton jako prezydent może dążyć do kontynuacji polityki administracji Baracka Obamy, która po latach redukcji i cięć w armii obecnie przykłada coraz większą wagę do zagadnień bezpieczeństwa. Jednakże Clinton nadal sprzeciwia się zdecydowanej rozbudowie możliwości sił zbrojnych, postulowanej przez Teda Cruza czy Marco Rubio. Kontrkandydat Hillary Clinton w Partii Demokratycznej jest również zdecydowanym zwolennikiem izolacjonizmu i przeciwnikiem znacznych nakładów na obronę narodową, aczkolwiek najprawdopodobniej nie zdoła on pokonać byłej sekretarz stanu w prawyborach. 

Reklama

Komentarze (25)

  1. szwej

    Polska ma tylko jednego przyjaciele swoja armie i flotę. USA jakiś czas może jeszcze, ale nie musi być gwarantem bezpieczeństwa ale trend jest nieubłagany, mocarstwo się zwija (mimo okresowych nawrotów jak obecna rotacyjna obecność). Może być i tak że chwilowo będziemy musieli przeprosić się z Moskalami dla zyskania czasu a nawet sprzedać kraje na wschód od nas.

    1. bieszczady

      Odnośnie armii i floty to zacytowałeś Putina, który bodajże w 2015 roku tak się wypowiedział w odniesieniu do swojego kraju - łatwo znaleźć w necie. Ale dobrze że tak myślisz, bo taka jest prawa. Umiesz liczyć licz na siebie.

  2. Rodak z zagranicy

    Ludzie kochani az mi sie plakac chce jak czytam wasze komentarze. Jesli nie zmienicie swojej mentalnosci, to nie spodziewajcie sie dobra w przyszlosci.

  3. Jaksar

    Problem w tym, że mamy ciągle polityków których historia niczego nie nauczyła. Cuego to amerxykanie już nie obiecywali, jakie to mieliśmy dalekosiężne plany i co? psińco ! Polskie władza powinny w końcu skoncentrować się na naszym Narodowym interesie budując na własnych możliwościach i strategicznym partnerstwie. Przypuśćmy hipotetycznie, że nas Rosja zaatakuje..to zapewniam, że amerykanie pierwsze co zrobią to szybko zmagazynowany u nas sprzęt wycofają do niemiec...zostaniemy sami podobnie jak w 1939 roku, zachód co najwyżej będzie jak w przypadku Ukrainy dyskutował, ostrzegał i wprowadzał embarga na ludzi których majątek jest dla zachodu nieosiągalny. Po tygodniu będzie po wszystkim, dojdzie do konferencji pokojowej zainicjowanej przez Niemcy i do kolejnego podziału stref wpływu !

  4. Luke

    za 12 dni w pra wyborach w mojm stanie glosuje na Trumpa, mysle ze musimy sprubowac cos nowego ale wrazie czegos muj backup jest Cruze. A powiem tak jak Polskajak nie zadba sama o swoje interesy to NATO,EU nie pomogom, Polska musi zabdac o siebie i nie liczyc na nikogo. Na Ruskich musimy czymac oko ale takze na Niemcy oni czkaja na poslizg Polski!

    1. Sky

      Nie bądź śmieszny, Niemcy nie będą atakować Polski. Porównywanie ich do Rosjan jest zupełnie oderwane od rzeczywistości. ps. Gratuluję wystawiania swojego kraju do wiatru. Typowe dla Polskiej Polonii w USA.

  5. rcicho

    Trump to inteligientny facet i doskonale wie, że z Rosją nie warto wojować i lepiej współpracować. Są przecież z tego obopólne korzyści. Polacy tego nie zrozumieją. Wierzą, że w razie czego obronią ich obcy a nie własna armia. Szczyt głupoty po doświadczeniach z 1939r. Teraz jednak będą musieli się opamiętać i przestać szczuć rosyjskiego niedzwiedzia i znacznie lepiej jest wspópracować i się na wzajem szanować. Obama włożył kluczyk do klatki z tym niedzwiedziem natomiast Trump otworzy drzwi. Teraz Polska musi od nowa ulożyć swoją strategię polityczną i w końcu zaczać zdecydowanie modernizować armię po 25 latach głupiego rozbrajania. NATO jest slabe jak nigdy i kto wie co będzie z nim dalej. Niemcom nie ma co ufać, sprzedadzą nas z uśmiechem na twarzy. Chiny - hmmm trochę za daleko i bardzo niepewny sojusznik. Międzymorze - 5-ciu czy 6-ciu slabeuszy nadal będzie liliputem, którego Rosja czy Niemcy rozegrają jak zechcą. Ukraina - najgorsza opcja z możliwych, bo to żaden sojusznik tylko nieobliczalny bankrut. Pierwsze co powinniśmy zrobić to szybko poprawić stosunki z Białorusią bo to nie tylko bardzo przyjaznie do nas nastawieni ludzie ale rownież nasza strefa buforowa i nasze byłe ziemie. Podobnie załagodzić należy stosunki z Moskwą a nie bratać się z każdym kto tylko z Rosją się skonfliktuje (Czeczenia, Gruzja, Ukraina). To samobojcza polityka.

    1. Zenio

      Ale z Rosją nikt się nie konfliktuje. To Rosja napada na słabych. NATO nie jest słabe tylko silne jak nigdy. Nie istnieje militarna siła która była by w stanie NATO zagrozić. Potencjał militarny NATO jest większy niż Rosji Chin i Indii razem wziętych. Poprawa stosunków z Rosją nie zależy od nas. To Rosja musi polepszyć swoje stosunki ze światem. A już rady żeby nie ufać Niemcom bo mogą nas sprzedać a zaraz potem żeby ufać Rosji są kompletnie śmieszne. Rosja nas może napaść, tak jak napadała w ciągu kilku ostatnich lat swoich sąsiadów. Na sąsiadów którzy jak Ukraina byli jej sojusznikami i z którymi blisko współpracowała.

    2. Extern

      Międzymorze wcale nie takie słabe tylko trzeba by listę trochę rozszerzyć poza grupę wyszehradzką, przynajmniej potencjał ludnościowy wbrew pozorom ma. Szwecja 10 milionów Polska 38 milionów Czechy 10 milionów Słowacja 5 milionów Węgry 10 milionów Rumunia 20 milionów Bułgaria 7 milionów Razem 100 milionów ludzi w krajach będących trochę w podobnej sytuacji strategicznej do nas, kraje z UE już dosyć mocno przecież zjednoczone przez struktury europejskie i NATO. No i jeszcze Turcja (75 milionów) potencjalny sojusznik strategiczny i w końcu bardzo ważny członek NATO. razem wszyscy (z Turcją) to 175 milionów, a to ciągle tylko kraje z NATO i UE. A przecież jest jeszcze Ukraina (45 milionów) która jakby teraz wchodzi w naszą strefę strategiczną, może Białoruś (10 milionów) tyle że trzeba by się bardzo o Białoruś postarać, to razem 230 milionów na papierze wygląda nieźle.

  6. Darek S.

    D. Trump wygra prawdopodobnie w USA. Niestety jest duze ryzyko, ze Trump kaze się Europie bronic samej. No i wtedy jedynym wyjściem jest dla nas posiadac bron jadrowa.

    1. nadzieja w Rosji

      Ale przed kim? Moja żona w Warszawie zarabia 1390 zł netto. Kto by chciał taki "zamożny" kraj podbijać? No może tylko dlatego aby dać nam jakąś podwyżkę :)

  7. ecik

    Nie demonizował bym Trump-a jako gościa który położy NATO i bezpieczeństwo Polski. A Od czasów Regana kolejni prezydenci do Obamy doprowadzili do ogromnej deprecjacji znaczenia USA w polityce międzynarodowej. Doszliśmy do takiego dna, że wydaje się, że każdy następny prezydent może być tylko lepszy. Liczę że będzie odbicie od dna, i Stany zdobędą się na odwagę by powalczyć o światowe pdzywództwo. Chociaż z drugiej strony, dno może okazać się grzązkie, i zamiast odbicia, Ameryka utknie uwikłana w problemy wewnętrzne i poprawność polityczną. Chyba od czasu Kenedy'ego, żaden prezydent nie miał prawdziwie bezpośredniego wpływu na decyzje swojej administracji. A skoro USA kierują lobby i grupy wpływu, to jednak dla interesów obronnych Polski lepiej przysłużą się Republikanie niż Demokraci. Nawet pod nazwiskiem Trumpa. Myślę że lobby republikańskie postawi Trump'a do pionu, i polityka USA zacznie zmieniać polaryzację. A my Polacy powinniśmy studiować politykę Izraela względem USA i starać się ją naśladować. Tak się robi prawdziwą politykę. A nie robienie łaski, .... a przepraszam "laski", i wchodzeniem do 4-rech liter politykom Niemiec, USA czy WB. Musimy z przedmiotu polityki międzynarodowej, stać się podmiotem. Co się na szczęście powoli ostatnio staje.....

  8. skeptyk

    Prędzej czy później USA będą musiały wybrać czy "odpuszczają sobie" Azję czy Europę. Są już za słabe na tylu przeciwników - Rosja, Chiny, Al Kaida etc. etc. Tylko Polski żal, bo "zielona wyspa" nie obroni się sama. Nasz przemysł stać jedynie na drobne komponenty - nie potrafimy konstruować i produkować różnych rodzajów broni które byłyby w stanie odstraszyć potencjalnego agresora. Rosja świetnie "rozgrywa" Europę Zachodnią w Syrii, i nie tylko. Słabnąca Unia Europejska uzna w końcu Litwę, Łotwę, Estonię ale i Polskę za NATO "drugiej kategorii", które warto poświęcić jak Ukrainę dla "spokoju" Rosji ...

    1. ZZR

      A myślisz że dlaczego zapowiedzi Trampka są tak ciepło przyjmowane w Rosji? Dzięki obecnej polityce i wypowiedziom ludzi pokroju Waszczykowskiego Polska nie może już liczyć na Niemcy, Francję czy Wielką Brytanię a Słowacja czy Węgry są jawnie prorosyjskie. Po 25 latach wolności powoli wracamy do bloku wschodniego...

  9. Janek

    Nie wydaje mi się by agenda dopuściła do tego by zaszły jakieś poważniejsze zmiany. Kandydaci nie wiedzą o tym o czym wiedzą ludzie zaznajomieni z top secret.

    1. Kml

      Ale jeszcze bardziej nie wiedział tego Obama i dlatego dał ciała Rosji?

  10. panzerfaust39

    Może w końcu ojropejczycy przebudzą się z tego ekopacyfistycznego otępienia i zajmą się na poważnie obroną własnych krajów

    1. Kloss

      Ale przed kim? Chyba salafitami, którzy milionami napływają do Unii.

  11. kobuz#

    USA wycofają się z systemu wspólnego bezpieczeństwa? Szczerze?. Niczego innego się nie spodziewałem. Polska jest polem bitwy dla konwencjonalnej wojny. Kto rzeczywiście myśli o jakimś obowiązku wobec sąsiada, czy członka NATO, to może sobie przedstawić porozumienie Polski z Francja i Wielka Brytania w latach trzydziestych. Przecież UK wypowiedziała wojnę z Niemcami w trzy dni po ataku hitlerowców na Polskę. I na tym skończyła się pomoc Brytyjczyków. Tak wiec, jak sobie nie pomożesz, to nikt tobie nie pomoże. Bez złudzeń, należy poważnie wziąć się do roboty i zbroić armie w nowoczesny sprzęt i wystarczający materiał. Dość włażenia komuś do ..py i wysyłać i narażać Polskich Żołnierzy z korzyści których korzysta USA, Francja....

    1. antek

      albo armia żołnierzy albo armia urzędników

    2. Oko

      A czy Rosja ci w czymś zagraża? Ja tam wiem, że prędzej w UE wybuchnie wojna religijna niż nastąpi atak Rosjan na nasz kraj.

  12. Mario

    Ale was ten Trump uwiera. Gość po prostu mówi jak jest. Robicie z niego głupka, a to cholernie inteligentny człowiek. Na pewno nie będzie gorszym prezydentem od Obamy. Ps. a kwestią własnego bezpieczeństwa zajmijmy się choć trochę sami i nie liczmy na bezinteresowną pomoc od kogokolwiek z zewnątrz.

    1. Bla

      No to teraz nawymyślałeś. Nie wiem czy czytać to śmiejąc się, czy z pożałowaniem. ad. PS: Bezpieczeństwo Polski w każdej przewidywalnej przyszłości będzie polegało na dobrych relacjach z partnerami. Polska jest za małym krajem, żeby samodzielnie przeciwstawić się Rosji. Czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów już dawno minęły.

    2. bmc3i

      Jasne ze inteligentny. Zapewne z tej inteligencji chce cifnac USA do XIX wieku. Dzikiego kapitslizmu bez jakichkolwiek praw socjalnych i bron dla kazdego.

  13. myslacy

    KASA, KASA i KASA - to klucz do wszystkiego. "The storm is comming.... jak to było w jednym z filmów o nietoperzu". Jak w waszej ukochanej Ameryce zbuntują się biedni ludzie harujący za 10 dolarów/h bez emerytury, bez opieki zdrowotnej, bez szansy na mieszkanie, edukację - to dopiero będzie problem świata. To co się działo w murzyńskich gettach w 2014 i 2015 to na tą chwilę wstęp do tego co może się zdarzyć - a drukarka pustych dolarów nabiera obrotów oj nabiera. Jak myślicie czemu złoto tak drożeje? Na razie trwa pompowanie kredytów na potęgę. To już jest nieuniknione - pociąg już pędzi - nikt nie jest w stanie powiedzieć prawdy - ograniczcie branie kredytów, ograniczcie poziom życia, kupowanie nowych zabawek, ograniczmy nowe programy wojskowe i budżet armii - nie nie kredyty na wszystko. Teraz jest presja na TTIP - bo to tylko odsuwa w czasie zderzenie ze ścianą.

    1. Kolo

      Sądzę że taki "punkt widzenia" został opracowany w Moskwie. Następnie poprzez agentów wpływu jest on propagowany publicznie. Niedawno był na D24 o tym dobry artykuł.

  14. czytelnik

    Tak to jest jak przyjaciół szuka się daleko a wrogów robi się wokół swoich granic.

    1. gosc

      A ja powiem inaczej. "Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej" Bo bandycka rosja sama sie okreslila jako nasz wrog cwiczac atak nuklearny na Warszawe.

  15. Alexis

    USA było światowym żandarmem w krótkim okresie jelcynowskiej smuty. Wtedy robiło co chciało olewając całkowicie ONZ i inne instytucje (w tym praw człowieka) Od kiedy jest Putin odbudowujący Rosję m.i. militarnie, coraz silniejsze Chiny, USA po prostu nie może zgrywać światowego policjanta, bo nie ma ku temu możliwości. Już od 4 lat Obama mówi że trzeba obalić Asada i nie umie go obalić dzięki Putinowi. Dobrze że taki Trump to rozumie, że walka z Rosją do niczego dobrego Stanów nie zaprowadzi a jedynie porozumienie, czyli podział stref wpływów... No i są jeszcze Chiny, myślę że ani Stanom ani Rosji nie zależy na tym, żeby do roli światowego żandarma próbowały awansować Chiny...

    1. tak tylko...

      Ty Rosję do Chin porównujesz? Polecam książkę "Niedźwiedź w cieniu smoka", Rosja się coraz mniej liczy, to biedny kraj, to nie ta liga co USA i Chiny. Za 20-30 lat będzie pozamiatane, chyba że zdarzy się cud i na Syberii odkryją góry ze złota, które pozwolą Rosji przetrwać kolejne kilkadziesiąt lat...Jak na razie to Putin miał farta, że przez kilka lat ceny ropy poszybowały w górę. To się skończyło, cena ropy wróciła do normy. Bajka się skończyła i trzeba wracać do ponurej rzeczywistości. Sen o potędze się skończył...

    2. bolo

      Ale czy Rosja zgodzi się wejść do budowanego przez Amerykę bloku antychińskiego? Bez tego nie będzie żadnego podziału stref wpływów. Jeżeli jednak Putin zgłupieje i zgodzi się to nawet strefa wpływu sięgająca aż do Lizbony niewiele Rosji pomoże. Chińska wojna hybrydowa na terenach za Uralem odetnie rosję od głównych źródeł dochodu. A Amerykanie nie wyślą marines do tajgi aby wspólnie z Rosjanami walczyc przeciw kilku milionom zielonych tzn,. żółtych ludzików. Atak atomowy na Chiny jest wykluczony bo to grozi spaleniem Moskwy albo Los Angeles.

    3. gosc

      Bzdura rusofilu. Odwracasz kolej rzeczy. To dlatego putler wyrosl na przeciwnika, ze Obama okazal sie pacyfista a nie na odwrot. Gdyby USA chcialo to bez problemu i bez patrzenia sie na bandycka rosje weszliby do Syrii. Rosja nic do niedawna nie robila w Syrii i nie przeszkadzala USA. Dopiero indolencja Obamy i Europy w sprawie Syrii i jednoczesnie chec putlera aby zniesiono sankcje i wejsc z powrotem na salony zachecilo putlera do dzialania w Syrii.

  16. gosc

    Trump jest biznesmenem wiec nalezy sie spodziewac, ze gdyby zostal prezydentem to dbalby glownie o biznes i swoj biznes na porozumieniu z rosja i putlerem. Rosja jest mistrzem korupcji i zalatwiania poparcia kontraktami. Vide kanclerz Niemiec Schroeder. Clinton tez jest prorosyjska. To ona jest tworca slynnego resetu z rosja Obamy. Ponadto po miekkim Obamie, kobieta Clinton moglaby byc jeszcze bardziej miekka i podatna na presje rosji.

  17. Extern

    Trump chce się dogadywać z Rosją oczywiście co nie jest dopowiedziane przeciwko Chinom. Jeśli powstanie taki sojusz możemy zapomnieć o nowym lądowym jedwabnym szlaku i o niesamowitej szansie na poważny rozwój gospodarczy naszego kraju. Ciekawe którą stronę wezmą Rosjanie, od tego zależy właściwie układ sił na całe obecne stulecie a może i dłużej. Ciekawe co USA jest w stanie zaoferować Rosji aby konkurować z Chińską ofertą, mają kilka marchewek zresztą głównie tych które ostatnio sami im zabrali czyli węglowodory, sankcje, straszenie wzmocnieniem wschodniej europy, może udostępnią im swoją gospodarkę na import do Stanów tak jak zrobili to kiedyś dla Chin. Wydaje mi się jednak że z tego dogadywania się będą nici bo dla Rosjan Chiny i Indie (ogólnie cały BRICS) są przeciwwagą dla USA i jedyną szansą na przełamanie ich dominacji na świecie na czym obu tym krajom zależy. Przy boku Stanów Rosję czeka tylko los jakiegoś tam lennika, co nie sądzę aby zadowalało Rosjan.

    1. Grim

      Oby los się potoczył jak najdalej od teorii Nowej Jałty.

  18. Gość

    Widać wyraźnie że światowy system bezpieczeństwa stacza się po równi pochyłej i ci którzy chcieli bezpieczeństwo Polski oprzeć na nim ,albo są niepoprawnymi optymistami ,albo mają złą wolę. Jeszcze raz się potwierdza, że jak umiesz liczyć to licz na siebie. Wobec takich tendencji powinno się dołożyć wszelkich starań, by Polska miała nowoczesną i dobrze uzbrojoną armię, innej możliwości niema jak chcemy być wolnym narodem.

    1. miki

      Jest-stworzyć Międzymorze-sojusz państw pomiędzy Niemcami a Rosją.I najlepiej jeszcze teraz gdy USA się trochę jeszcze angażują, bo kto wie co będzie za lat kilka. Taki sojusz składający się z kilkunastu państw o sporym potencjale ludnościowym może nie byłby kolosem militarnym ale..........Rosja musiałaby się z nim liczyć bardziej niż z NATO, bo byłby zdecydowany w działaniu. Motywacja to podstawa.Jęsli ktoś nie wierzy niech sobie zrobi prosty test-sprawdzi jak szybko pobiegnie normalnie,a potem uciekając przed wściekłym psem:) Cóż po nawet sporych siłach jeśli nie ruszą one tyłków z baz bo nie będzie .......decyzji, woli, uzgodnień, przepisów. Jedyne co nam potrzeba od USA to parasola nuklearnego NATO i opcji zakupu wysokiej klasy uzbrojenia po preferencyjnych cenach. Mając budżet tych wszystkich krajów, z każdego po 2% kasy będzie aż nadto, byleby ją dobrze wydać! Chwała bohaterom co ginęli za Ojczyznę, powinniśmy to zrobić przede wszystkim dla siebie ale również dla nich, aby nie było że ginęli na darmo.O wolność i niepodległość trzeba cały czas walczyć, nawet w czasach pokoju!

  19. Liluh

    No i pytanie za 100 pkt. Co zrobimy, jak USA wystąpią z NATO? Gdzie będzie nasza polityka obronna? Bo chyba w d....

    1. tagore

      Polska ma dwustronny traktat obronny z USA.

  20. tagore

    Dla USA najtańszą wersją stabilizacji Europy Środkowej była by stała pomoc wojskowa dla Polski rzędu 1 mld dolarów rocznie podobna do tej udzielanej Egiptowi.

  21. Sky

    Trump jako prezydent USA to jedna z najgorszych rzeczy dla bezpieczeństwa Polski. Przy jego podejściu do bezpieczeństwa w Europie, wsparciu od Putina, oraz mówieniu o współpracy z Rosją ciężko wieszczyć pozytywną przyszłość.

    1. Labor

      Bardzo łatwo można rozwiązać ten problem przyłączając się do USA jako ich kolejny stan.

    2. bob

      Przypominają mi się nagrane słowa byłego ministra spraw zagranicznych.O tym,że nasza wiara w sojusz z USA jest szkodliwa i niebezpieczna.Może była w tym prawda i jasne postawienie sprawy przez Trumpa wpłynie pozytywnie na nasze bezpieczeństwo?

  22. leming

    Do autora. Nie zgadzam się ze zdaniem że Rosja podsyca kryzys migracyjny. To jest moim zdaniem nieprawda, bo jeżeli ktoś go podsyca to na pewno jest to Turcja. W związku z tym uważam że pozostałe opinie o kandydatach są być może również nietrafione.Bo albo pisze się realistycznie tak jak sprawy wyglądają, albo nie, nie ma prawdy częściowej.

    1. tak tylko...

      Oczywiście, że Rosja podsyca kryzys migracyjny, jest to celowe rozbijanie UE. Bombardowanie przez lotnictwo rosyjskie syryjskich miast wywołuje kolejne fale migracji. To takie trudne do zrozumienia? Oczywiście zawsze można mówić: to nie moja ręka...sowieci tak mają od czasów mongolskich.

    2. Ernest Treywasz

      Rosja podsyca (wspierając Assada i prowadząc naloty dywanowe) ogromny kryzys migracyjny w Turcji, jest tam już blisko 2.5 mln uchodźców z Syrii. Taka liczba uchodźców to jest polityczny materiał wybuchowy, dlatego Turcja zaczęła ich przepuszczać do Europy. Prawdy częściowe oczywiście mają prawo istnienia w przestrzeni wypowiedzi publicznych, co więcej, innych tam nie ma. Trzeba sobie wyrabiać pogląd na podstawie informacji z wielu źródeł, eliminując ewidentne przekłamania i uzupełniając przemilczenia dzięki znajomości źródła i świadomości, jakie reprezentuje interesy. Nawet najbardziej załgana propaganda może ujawniać ciekawe i wiarygodne informacje, które trzeba tylko weryfikować w innych źródłach. Tylko tyle i aż tyle.

  23. FTR

    Czas by Europa wzięła się wreszcie w garść, zjednoczyła i stała się światową potęgą realnie a nie tylko na papierze... Już dawno mówiłem i pisałem, że amerykanie nie chcą dalej niańczyć Europy... Po drugiej stronie Atlantyku chcą aby powstała United States of Europe - ale taka, która będzie dla USA przyjazna i współpracująca... tylko w ten sposób biały człowiek może zachować supremacje na świecie i zachować porządek świata...

    1. Extern

      Ale kraje europejskie to zlepek często sprzecznych interesów. Widziały korzyści w byciu razem w profitach płynących ze strefy Schengen, wspólnego rynku, wspólnej waluty, jednego zarządu, ale na naszych oczach się to właśnie wali. Okazało się że brak kontroli granicznej powoduje spore kłopoty z niekontrolowanymi przepływami ludzi, wspólny rynek i waluta powodują szybkie biednienie słabszych gospodarek i wręcz wysysanie z nich waluty przez systemy bankowe tych silniejszych krajów. Wspólne zarządzanie sprowadza się ostatnio po traktacie Lizbońskim do dyktatu tych dużych nad małymi, wręcz do zmuszania słabszych krajów aby działały na własną niekorzyść. Co można pokazać Europejczykom jako korzyść jednoczenia się, to co się nam tymi korzyściami wydawało mocno wyblakło w ostatnich latach.

  24. maniek

    Wypadałoby odłożyć wybór Wisły do czasu po wyborach w USA... bo jak się okaże że na wujka Sama nie ma co liczyć w razie rosyjskiej agresji to trzeba brać Astery z polonizacją... Obietnice Trumpa w sprawie poprawy stosunków z Moskwą przypominają reset stosunków Obamy... a wiemy co z tego wyszło...

  25. andrzej

    po wyborach nowy prezydent zostanie obeznany w tzw "czarnych projektach" i szybko zmieni zdanie na to wlasciwe

Reklama