Reklama

Geopolityka

Ukraina: Śmierć żołnierzy, spór polityczny w USA i „podgryzanie” spójności Zachodu [KOMENTARZ]

  • <p>Fot. Fot. OSCE Special Monitoring Mission Ukraine/flickr via Wikipedia.</p>
    <p>Fot. Fot. OSCE Special Monitoring Mission Ukraine/flickr via Wikipedia.</p>

Zaostrza się sytuacja polityczna wokół kryzysu na Ukrainie. Pomimo ogłoszenia zawieszenia broni w rejonie Awdijiwki w Donbasie nadal trwają walki. Amerykańska administracja zdecydowała się na dopuszczenie „ograniczonych” transakcji z rosyjską FSB, podczas gdy przewodniczący senackiej komisji do spraw sił zbrojnych John McCain apeluje o dostarczenie Ukrainie broni śmiercionośnej. Działania wobec Ukrainy stają się więc przedmiotem sporu politycznego w USA, choć postępowanie Moskwy potępiła mianowana przez administrację Trumpa ambasador USA w ONZ Nikki Haley.

Agencje donoszą, że pomimo ogłoszenia zawieszenia broni w rejonie Awdijiwki w Donbasie nadal dochodzi do walk. Ukraińskie pozycje były ostrzeliwane w ciągu ostatniej doby ponad 100 razy, a w wyniku działań sił prorosyjskich śmierć poniosło czterech żołnierzy, natomiast siedemnastu zostało rannych. Tzw. separatyści używają broni zabronionej przez porozumienia mińskie, takiej jak wyrzutnie rakietowe Grad czy lufowe systemy artyleryjskie kalibru 122 mm.

Zaostrzenie walk na Ukrainie obserwowane jest od co najmniej kilku dni. Komentatorzy wskazują, że może ono być próbą wywarcia presji na państwa zachodnie, w tym w szczególności na amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, aby ten złagodził stanowisko wobec Moskwy, a także na samą Ukrainę. Znaczna część komentatorów obawia się ograniczenia przez nową administrację wsparcia dla Kijowa.

Czytaj więcej: Wybuch walk w Donbasie: Putin "przygotowuje się" do spotkania z Trumpem  

Prezydent Donald Trump stwierdził bowiem podczas wspólnej konferencji z brytyjską premier Theresą May, że jest „zbyt wcześnie” na rozmowę o zniesieniu sankcji wobec Rosji. Jednakże, pewne deklaracje Trumpa jak i części jego otoczenia odnośnie Ukrainy, składane jeszcze w kampanii wyborczej (jak kwestionowanie obecności Putina na Ukrainie jeszcze na przełomie lipca i sierpnia 2016 roku), były co najmniej dwuznaczne i odbiegały od poglądów części republikańskich polityków, którzy wprost uznawali przyjęty wobec Kijowa przez administrację Obamy kurs za zbyt łagodny.

Przykładowo, przewodniczący senackiej komisji sił zbrojnych John McCain zaapelował niedawno o dostarczenie Ukrainie defensywnej broni śmiercionośnej (a więc na przykład pocisków przeciwpancernych). Należy zauważyć, że administracja Obamy nie zdecydowała się wcześniej na taki krok, choć pomoc dla Kijowa obejmowała misje szkoleniowe (realizowane z udziałem sojuszników, także jednostek polskich), dostawy oporządzenia, pojazdów HMMWV, a także niewielkich bezzałogowców Raven i radarów przeciwartyleryjskich.

Na razie działania Rosji zostały jasno i jednoznacznie potępione przez mianowaną już w czasie prezydentury Trumpa ambasador USA w ONZ Nikki Haley. Ambasador zapewniła też o woli utrzymania sankcji do czasu, gdy Rosja i separatyści będą respektować suwerenność i terytorialną integralność Ukrainy.

Nie jest więc wykluczone, że administracja Trumpa zdecyduje się na kontynuowanie polityki realizowanej przez Baracka Obamę, czyli utrzymywanie sankcji i wsparcia wojskowego dla Kijowa, jednak bez dostaw broni śmiercionośnej. Nie jest tajemnicą, że to ostatnie zagadnienie było w trakcie kadencji Obamy przedmiotem sporu ze znaczną częścią przedstawicieli Kongresu (zarówno Republikanów, jak i Demokratów), którzy domagali się dostarczenia Ukrainie uzbrojenia. Podobny spór może mieć miejsce również w trakcie sprawowania władzy przez Donalda Trumpa.

Zaostrzenie walk na Ukrainie zbiegło się w czasie z komunikatem o dopuszczeniu przez amerykańską administrację – jako wyjątku – niewielkich transakcji z rosyjską FSB, wcześniej zabronionych przez sankcje nałożone niedawno przez administrację Obamy. Wiele wskazuje, że decyzja może mieć charakter rutynowy i być związana z umożliwieniem normalnego funkcjonowania na rosyjskim rynku. Sankcje nadal pozostają bowiem w mocy, a samo dopuszczenie ma dotyczyć płacenia niewielkich kwot do 5 tys. dolarów za licencje na eksport produktów z sektora informatycznego do Rosji (założeniem wprowadzanych restrykcji nie było uniemożliwienie tego typu transakcji). Niemniej jednak moment ogłoszenia „wyjątku” w sytuacji wzrostu natężenia walk w Donbasie mógł być niefortunny i może być wykorzystany propagandowo przez stronę rosyjską.

Jak na razie nie można przesądzać, czy nastąpi dalsza eskalacja walk i rosyjska inwazja na dużą skalę. Paradoksalnie jednak podejmowanie ograniczonych działań może być korzystne dla Władimira Putina. Pozostając „pod progiem” wojny, rosyjskie kierownictwo powoli, ale metodycznie osłabia Kijów, a tego typu działania wiążą się ze zdecydowanie mniejszym kosztem dla Kremla. W obecnej sytuacji zaostrzenie sankcji jest bowiem mało prawdopodobne, zważywszy choćby na wewnętrzne problemy Europy i USA. Eskalacja na dużą skalę mogłaby jednak ponownie „scementować” spójność Zachodu, podobnie jak to miało miejsce po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego w 2014 roku.

Nieprzypadkowy wydaje się też dobór celów i momentu ataku przez Rosję. Doniesienia agencyjne wskazują, że w rejonie Awdijiwki, w trakcie zimy, artyleria tzw. „separatystów” zniszczyła znaczną część cywilnej infrastruktury, co spowodowało bardzo duże utrudnienia dla ludności. Rosjanie mogą więc chcieć wywrzeć w ten sposób presję nie tylko na władze, ale i na samych Ukraińców, tak aby wymusić ustępstwa już za samo przerwanie ostrzału. To z kolei mogłoby oddalić pełną realizację porozumień mińskich, które przecież zakładają między innymi odzyskanie przez Ukrainę realnej kontroli nad własną granicą z Rosją.

Oczywiście, scenariusza szerokiej eskalacji konfliktu również nie można wykluczyć. Były dowódca sił NATO w Europie generał Phillip Breedlove stwierdził niedawno, że Rosja organizuje tak wiele ćwiczeń na dużą skalę, iż zmniejsza to czujność państw zachodnich. Podobnie więc rzecz się ma z ewentualnymi przygotowaniami do agresji wobec Ukrainy – jak i potencjalnie innych państw.

W obecnej sytuacji najkorzystniejsza byłaby jasna i jednoznaczna demonstracja spójnej reakcji na działania Rosji ze strony państw zachodniej Europy i USA. W ten sposób zostałby przekazany Moskwie jasny sygnał, że jej działania w celu podzielenia Zachodu – przynajmniej w najbardziej fundamentalnych kwestiach bezpieczeństwa – skazane są na niepowodzenie. Z drugiej strony, trudno spodziewać się poparcia na przykład dla przystąpienia Kijowa do NATO, biorąc pod uwagę obecność rosyjskich wojsk na jego terytorium (choćby już tylko na samym Krymie). 

Próby poprawy stosunków z Moskwą, podejmowane przez nową administrację, muszą być oparte na założeniach wsparcia dla bezpieczeństwa krajów europejskich (w tym państw partnerskich, jak Ukrainy). W innym wypadku Kreml może dojść do wniosku, że właśnie nadszedł moment aby „podjąć ryzyko” i zdecydowanymi, agresywnymi działaniami przetestować spójność krajów zachodnich.

W dłuższym czasie należy kontynuować działania z zakresu rozpoznania, nadzoru i wywiadu, tak aby móc z wyprzedzeniem określić zamiary Moskwy – tak wobec Ukrainy, jak i państw bałtyckich, a także choćby Białorusi (również w kontekście ćwiczeń Zapad 2017, uznawanych za zagrożenie dla wschodniej flanki NATO, ale i dla samego Mińska). To bowiem pozwala podejmować odpowiednie środki przeciwdziałania. Warto też przypomnieć, że po tegorocznych wyborach w Niemczech czy we Francji układ polityczny na zachodzie Europy może okazać się korzystniejszy dla Rosji. Trudno zatem oczekiwać, aby natężenie „testowania” skuteczności transatlantyckiej architektury bezpieczeństwa przez Moskwę miało się trwale zmniejszyć, a ostatnie wydarzenia na Ukrainie są tylko jednym z jego elementów.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (13)

  1. normalny

    @ ZYG Przecież ja mówię o danych "zachodnich" -Bank Światowy, CIA, IMF. Według tychże danych zachodnich Rosjanie są wg. PKB(PPP) 6 gospodarką świata, a Chiny wyprzedziły już realnie USA. Nie wiem skąd Twoje dane o Meksyku ale w Rosji zarówno poziom życia jak i sił zbrojnych ma się nijak do Meksyku. Skoro rzucasz takimi danymi to proszę o źródła.

  2. normalny

    @ tak tylko i reszta zdziwionych Może jakieś podstawy ekonomii na początek np. to że na poważnie liczy się PKB liczone przez siłę nabywczą (PPP), wówczas według źródeł zachodnich Rosja jest 6 gospodarką świata i wtedy zdziwienie nie jest tak duże, można oczywiście dalej brnąć w bełkot o PKB Holandii albo Hiszpanii i być wiecznie zaskoczonym skąd w FR tyle kasy na zakupy i modernizację armii.

    1. aro

      Skąd kasa na armię ? To proste kosztem poziomu życia mieszkańców, płaca minimalna na poziomie 100$, 35mln Rosjan ma płace poniżej 250$ przy cenach za żywność czy agd na poziomie Polski. Służba zdrowia na poziomie trzeciego świata.

    2. zyg

      O "PPP" to bełkotali komuniści "udowadniając" że PRL był potęgą gospodarczą ! (aczkolwiek z chronicznym brakiem papieru toaletowego). PKB Rosji zarówno nominalne jak i per capita jest niższe niż Meksyku, kreatywna księgowość może to maskować ale nie zmieni.

    3. petroCPN SA

      "skąd w FR tyle kasy na zakupy i modernizację armii" Zapewne za chwilę udowodnisz, że nie jest prawdą, jakoby Korea Północna była gospodarczo na poziomie upadłych państw afrykańskich, albowiem wydatki na armię ma ogromne, służba wojskowa jest długa i nawet na atom ich było stać.

  3. Al.S.

    Polański: "Co stanowi o sile państwa? W jakiej sytuacji dane państwo może stać się potężne?" Dochód narodowy, GNI (Gross national income) to znacznie lepsze narzędzie do oceny siły i zamożności państwa niż PKB. Polecam odszukać sobie powyższe hasło w sieci, celem zapoznania się z definicją tego pojęcia. Jeszcze lepiej będzie, jeśli GNI skorygujemy pod względem parytetu siły nabywczej - purchasing power parity (PPP), bowiem ceny towarów konsumpcyjnych i produkcyjnych różnią się, w zależności od miejsca nabycia, Np. cena detaliczna 25-kilogramowego worka cementu w Anglii to około 6 dolarów, a w Rosji niespełna 2. Wszystkim. którzy piszą że Rosja to gospodarczy lilitput na poziomie Hiszpanii, polecam lekturę danych Banku Światowego [World Bank GNI, PPP (current international $)]. Wynika z nich, że w 2015 roku Rosja, ze swoimi 3.5 bln USD była sporo powyżej Francji (2,7 bln USD), Wlk. Brytanii (2,7 bln USD), Włoch (2,2 bln USD), nie mówiąc o wspomnianej Hiszpanii (1,6 bln USD). Oczywiście, nie ma tutaj porówania z USA, Chinami, Indiami, czy Japonią (5,3 bln USD), ale już Niemcy wcale tak drastycznie nad Rosją nie górują ze swoimi 4 bln USD. Oczywiście, całość ulegnie sporej zmianie, kiedy przeliczymy ten dochód na mieszkańca. Wtedy nawet Polska, gdzie nasz niemal bilion USD dzieli się na 38 mln ludzi, będzie nieco lepsza od Rosji, która mając 143 miliony mieszkańców, ma ich niemal czterokrotnie więcej, przy dochodzie trzy i pół raza większym. Ale jeśli rozpatrujemy problem całościowo, to nie można zaprzeczyć, że Rosja jest w ścisłej czołówce gospodarek świata. PS Zanim ktoś odpowie na mój wpis, polecam zapoznać się z zacytowanym przeze mnie źródłem.

    1. petroCPN SA

      Pomijam już, że mamy rok 2017 i dostępne są dane za 2016. Powiadasz zatem, że za równowartość 1% swojego bogactwa Rosja jest w stanie wykupić aż 0,875% Niemiec? Ciekawe. Dlaczego zatem w praktyce taka próba kosztowałoby to Rosję znacznie wyższy odsetek tego, co ma? Powiadasz zatem, że za równowartość 1% swojego bogactwa Francja jest w stanie wykupić co najwyżej 0,77% Rosji Ciekawe. Dlaczego zatem w praktyce byłaby w stanie wykupić więcej? I tyle warta jest metoda Purchasing Power Parity, gdy porównywać siłę gospodarczą całych państw. PS PPP ma niezaprzeczalną wartość gdy przychodzi do porównań stopy życiowej, ale to jakby inna historia.

    2. petroCPN SA

      "cena detaliczna 25-kilogramowego worka cementu w Anglii to około 6 dolarów, a w Rosji niespełna 2." Widocznie to nie jest cement o takich samych parametrach. Widocznie rosyjska cementownia nigdy w życiu nie uzyska za ten cement ceny eksportowej jak na rynku brytyjskim. Skoro Rosja taki chojrak, to niech zrewaluuje swojego rubla: z obecnego kursu 50-kilka rubli za dolara do ok. 20 rubli za dolara. Przecież ma tak wielkie rezerwy walut i złota, że bank centralny byłby w stanie długo takiego kursu bronić? A wówczas rosyjski PKB nominalny podniesie się do poziomu takiego samego jak w metodzie PPP i wszelkie wątpliwości opadną. Ja jednak coś przeczuwam, że Rosja takiego skokowego umocnienia rubla nie planuje. Albowiem względna równowaga gospodarki rosyjskiej wynika właśnie z tego, że wytwórcy bardzo wielu dóbr i usług sprzedają (są zmuszeni sprzedawać!) to, co mają w ofercie - po cenach zdecydowanie niższych od porównywalnych (czy naprawdę porównywalnych?) dóbr z Zachodu. I to jest praźródło aż tak niskiej pozycji Rosji w rankingach GDP nominal.

  4. axyz

    Strona ukraińska twierdzi, że jej żołnierze sukcesywnie przesuwają się do przodu zajmując "strefę niczyją". Taka akcja prowokuje drugą stronę do reakcji, co może zakończyć się konfliktem na dużo większą skalę.

  5. gru

    USA moglo by dozbrajac Ukraine polskimi rekoma. Mozna by im sprzedac radary artyleryjskie, Kraby i Spiki za jankowe pieniadze. Ktos powinien pojechac do US i robic lobbying.

    1. rozczochrany

      USA dba o swój interes i nie zrobi tego. Mogą sprzedać Ukraińcom amerykańską nową broń albo przekazać starą.

    2. Extern

      Tylko że w ten sposób to my zostaniemy wciągnięci w tę wojnę a USA będzie miało czyste rączki i w razie czego będzie się mogło elegancko ze sprawy wycofać zostawiając nas samych z Ukraińcami i tym całym bałaganem. To na prawdę nie jest dobry pomysł. Wspierajmy Ukrainę ok.ale nie tak.

    3. Pepe

      Akurat jeśli chodzi o Liwca, należy tak jak do tej pory ściśle dbać by nigdy nie znalazł się na Ukrainie lub na tyle blisko granic Rosji, by można było poznać jego charakterystyki pracy i w konsekwencji sposób zakłócania.

  6. Victor

    Podgryzaniem spójności zachodu zajmuje się głownie przyjeciel Putina Orban, który za rosyjskie kontrakty i kredyty sprzedał Węgry Rosji, jest orędownikiem zniesienia sankcji i został zwolennikiem NS2 oraz Tureckiego Potoku. A my z nim chcemy budować Międzymorze. Zaiste hasło BUDAPESZT W WARSZAWIE straciło na aktualności.

    1. Pln

      Z Orbanem można "konie kraść " tak w Krynicy zostalo powiedziane. Porazki naszej dyplomacji to m.in. Anglia Ukraina Slowacja Czechy Wegry...

  7. bez nadziei

    Aż przykro patrzeć. Taka jest "nagroda" za pozbycie się broni atomowej i niepodległościowe aspiracje. Jak po takim teatrze słabi mogą widzieć jakąkolwiek nadzieję w układach z potęgami? Niedługo nawet po symbolicznych konsekwencjach wprowadzonych dla zachowania twarzy nie będzie śladu. Wygląda na to, że Rosja wygrała na Ukrainie militarnie a w reszcie świata politycznie, ideologicznie i propagandowo. Zachód stara się zapomnieć o całym zamieszaniu a u nas już bardzo wielu ludzi zgodnie z retoryką Kremla jako zagrożenie widzi nie Rosję tylko faszystowskich dzikich Ukraińców i "drażnienie niedźwiedzia" przez zbrojenia i konszachty z okupacyjnymi wojskami USA.

    1. fefe

      Cały Świat strzelił sobie w kolano pozwalajc FR na agresje wobec Ukrainy , umowy mówiły jasno odnośnie nienaruszalności granic . Każdy normalny przywódca zobaczył ile warte są umowy i wszyscy jedynie w broni atomowej teraz bedą widzieć gwaranta swojej niepodległości

    2. politi

      Problem w tym, że Ukraina nie zrobiła nic aby pokazać zachodniemu światu, że jest gotowa na reformy, walkę z korupcją i ogólnie stworzenie państwa zgodnie ze standardami zachodniej demokracji. Wciąż rządzą tam oligarchowie a jak wiadomo oligarchia nie ma ojczyzny tylko interesy. Jakim sposobem taki twór może być wiarygodnym partnerem? Ukraińcy sami podali Rosjanom na tacy retorykę gotową do wykorzystania w propagandzie antyukraińskiej.

  8. beki

    komentatorzy(stratfor) mówią też że całą zadymę zaczeli ukraińcy taka pełzającą ofensywą aż zajeli jakis punkt obrony sepów i tamci w końcu odpowiedzieli.Poza tym korzyści z zadymy ma tylko ukraina

  9. Tigr

    Wydaje mi się, że zaostrzenie sytuacji ma przede wszystkim związek z zastosowaniem przez siły Ukraińskie taktyki "żabich skoków", czyli nieznacznego przesuwania linii frontu na swoją korzyść, a glównie zdobycia przyczołka Ałmaz-2 na pólnoc od Doniecka. Można kwestionować wartość strategiczną tego wydarzenia (ze wzgórza Ałmaz-2 rosjanie mogli obstrzeliwać Avdijevkę od wschodu, oraz kotrolować ważny węzeł drogowy), ale propagandowej już nie. Odbiło się ono szerokim echem w mediach rosyjskich i dało wrażenie, że "nieprzyznane republiki" tracą kontrolę nad sytuacją. Zapewne Kreml, by zniwelować wrażenie własnej slabości zdecydował o próbie odzyskania pozycji, a przynajmniej o nasileniu obstrzalów. Szybko w prasie rosyjskiej pojawiły się artykuły o poteżnych stratach sił ukraińskich (nawet 200 zabitych) oraz patetyczne słowa o twardej odpowiedzi na nieodpowiedzialne zachowanie ukraińskich dowódcow. Myślę zatem, że glówna przyczyna eskalacji leży po pierwsze w pewnej udanej aktywizacji dzialań ukraińskich, po drugie w konieczności zatuszowania przed społeczeństwem rosyjskim rosnącej słabości "republik" i rownolegle samego Kremla.

  10. leming

    Ktoś pochwalił ten artykułale jednak ja chcialbym przeczytać drugą strone tej analizy, chcialbym wiedzieć jakie są ewentualne cele i zamiary reżimu Poroszeńki, bo według OBWE to obydwie strony odpowiadaja za eskalacje konfliktu

    1. nn

      Odbić okupowane przez ruskich najemników ziemię?

    2. Geoffrey

      Tylko Ławrow mówi "Reżim Poroszenki". Poroszenko wygrał w I turze demokratycznych wyborów.

  11. Potem

    Moze gdyby przrniesc dzialania dywersyjne na teren agresora to ludnosc zaczelaby sie zastanawiać. ...

    1. rozczochrany

      Działania dywersyjne to będą niedługo na terenie Polski we wschodniej małopolsce i na śląsku.

  12. tak tylko...

    To niewiarygodne, że Rosja, stosunkowo słabe państwo (PKB niewiele większe od Hiszpanii) tak destabilizuje sytuację międzynarodową. Trzeba się zbroić i spokojnie czekać na dalsze osłabianie tego agresywnego państwa, myślę, że w najbliższych 10-20 latach rewolucja łupkowa rozwiąże ten problem...

    1. m

      Przykładania europejskich miar do Rosji jest raczej błędem. Siła tego państwa opiera się na: olbrzymich obszarach o słabej infrastrukturze komunikacyjnej, surowym klimacie, ludności nawykłej do posłuszeństwa i trudów, jakie złamałaby każdy naród zachodnioeuropejski, strachu Zachodu i pamięci o wyprawach Napoleona i Hitlera, broni nuklearnej której zasoby są najprawdopodobniej większe niż amerykańskie, strategicznym położeniu. Rosja posiadając bogate zasoby naturalne jeszcze długo będzie się liczyć, już zabiega o nowe pola naftowe w pobliżu Bieguna Północnego, a naiwność i tchórzostwo "zachodnich elyt" to wystarczające gwarancje rosyjskiego bezpieczeństwa. Powinniśmy patrzeć realistycznie na Rosję, ale nie wolno nie doceniać jej potencjału.

    2. guru

      Zastanawia mnie zawsze, co ma PKB w ogóle do rzeczy ?

    3. plato

      Jedynie broń atomowa pozwala Rosjii na takie zachowanie. W konflikcie konwencjonalnym miałaby problem nawet z Polską po dokapitalizsowaniu wojska i zakupie nowego sprzętu.

  13. dropik

    Bratanki są już za zniesieniem sankcji . ciekawe czy jak Rosjanie zaoferują zwrot wraku też zmienimy zdanie na ich temat ? artykuł jest ok ;)

Reklama