„Aż do konfliktu w Górskim Karabachu widzimy stałą ewolucję taktyki użycia bezzałogowców. Wojna w sposób bardzo spektakularny przeniosła się w trzeci wymiar. Należy zastanowić się nad zmianą doktryn i regulaminów” – mówi major rezerwy Grzegorz Trzeciak, były dowódca Eskadry Samolotów Bezzałogowych w rozmowie z redaktorem Juliuszem Sabakiem. – „Czy wojsko jest gotowe na to, że jest dla przeciwnika widoczne przez cały czas?” – pyta retorycznie ekspert, wskazując wyzwania, ale tez możliwości jakie daje coraz szerszy dostęp do bezzałogowców rozpoznawczych oraz amunicji krążącej.
Wśród tematów poruszonych podczas rozmowy znalazła się między innymi całkowita zmiana sytuacji taktycznej jaką wymusza użycie bezzałogowców. Jak zauważa Grzegorz Trzeciak, mamy np. do czynienia z pułapką na środki przeciwlotnicze przeciwnika, podczas której bezzałogowce służą jako przynęta, mająca ujawnić i umożliwić zniszczenie środków OPL przeciwnika. Bezzałogowce stale, zarówno w dzień jak i nocą zagrażają żołnierzom, co jego zdaniem powinno wymusić zmiany w sposobie szkolenia i funkcjonowania na polu walki, ale też za zapleczu które również może być zagrożone. Amunicja krążąca staje się bowiem „snajperem w przestrzeni 3D”, obserwującym z wysokości i atakującym niespodziewanie.
Odrębną kwestią są zmiany jakie zachodzą po stronie użytkowników bsl. Odpowiednie szkolenie ale też właściwe umiejscowienie w strukturze operacyjnej i dowódczej stanowi ważny warunek sukcesu i pełnego wykorzystania możliwości bezzałogowych systemów różnych klas. Kwestie te zostaną szerzej omówione w drugiej części rozmowy z Grzegorzem Trzeciakiem, która ukaże się niebawem.