Reklama

Geopolityka

Tajwańczycy nie liczą na pomoc USA i sami chcą budować okręty podwodne

Tajwańczycy chcą sami zbudować następców dla swoich okrętów podwodnych typu Hai Lung (Internet)
Tajwańczycy chcą sami zbudować następców dla swoich okrętów podwodnych typu Hai Lung (Internet)

Tajwan potwierdził 12 marca br., że rozważa możliwość zbudowania za własne środki nowej floty podwodnej. Jest to wyraźny sygnał, że Tajwańczycy stracili cierpliwość do zwodzących ich Amerykanów, którzy od dawna blokują możliwość dostarczenia im 8 klasycznych okrętów podwodnych.

Według informacji przekazanej przez ministerstwo obrony Tajwanu, przewiduje się, że siły morskie tego kraju już za cztery lata przedstawią gruntowny raport, w którym zawarta zostanie koncepcja, lista koniecznego do zakupu wyposażenia, oceniona zostanie konstrukcja, koszty, sposób przeprowadzenia badań i prób nowych okrętów podwodnych. Opracowanie tego raportu ma kosztować 4,7 miliona dolarów i będzie finansowane przez własne ministerstwo obrony.

Czytaj także: Tajwańskie E-2 Hawkeye w komplecie

W siłach morskich Tajwanu komentarz jest jednoznaczny: „Ta decyzja to ważny sygnał, że marynarka zarzuciła ideę zakupu okrętów podwodnych w Stanach Zjednoczonych i zdecydowała się je zbudować sama”. I trudno się dziwić, gdyż zgoda prezydenta USA George W. Bush na sprzedaż dla Tajwanu 8 konwencjonalnych okrętów podwodnych zapadał jeszcze w kwietniu 2001 roku. Miał to być największy pakiet uzbrojenia dostarczony na wyspę od 1992 roku.

Jednak ostatecznie Amerykanie nie wywiązali się ze swoich obietnic, podobno tłumacząc się tym, że od ponad 40 lat nie budowali oni u siebie konwencjonalnych okrętów podwodnych. Nieoficjalnie mówi się również, że przekazania odpowiednich technologii Tajwańczykom odmówili również Niemcy i Hiszpanie z obawy przed reakcją Chin.

Obecna decyzja zapadła prawdopodobnie po wcześniej opracowanym raporcie, który wskazywał, że najważniejsza stocznia Tajwanu CSBD Corporation (ze stoczniami Keelung na północy i Kaohsiung na południu wyspy) nabyła już technologie i umiejętności niezbędne do zbudowania okrętów podwodnych. Jednak raport ten pokazał również, że Tajwańczycy nie mają jeszcze wiedzy potrzebnej do opracowania ich najważniejszego wyposażenia pokładowego: okrętowego systemu walki, wyrzutni torpedowych i systemów hydroakustycznych.

Niestety nie pomogą w tym doświadczenia, jakie siły morskie Tajwanu zdobyły w czasie eksploatacji obecnie posiadanych przez nie okrętów podwodnych, ponieważ flota podwodna składa się obecnie w tym kraju tylko z czterech takich jednostek, z których tylko dwie są wykorzystywane operacyjnie. Są to okręty typu Hai Lung zbudowane dla tajwańskich sił morskich w Holandii w latach 1987-88 na bazie jednostek typu Zwaardvis. Pomimo wieku są to dobrze uzbrojone okręty, gdyż wyposażono je między innymi w rakiety przeciwokrętowe UGM-84 Harpoon, kupione (32 sztuki) w Stanach Zjednoczonych w 2008 roku.

Czytaj więcej: Naziemny system wczesnego ostrzegania Tajwanu gotowy

Dwa inne, znajdujące się w rezerwie tajwańskie okręty podwodne to jednostki typu Hai Shih (amerykański typ Tench). Są to konstrukcje jeszcze z lata 40-tych ubiegłego stulecia (wprowadzone do US Navy w 1945 i w 1946 r. i przekazane dla Tajwanu w 1973 i w 1974 r.). I pomimo, że jeszcze w USA zmodyfikowano im wyposażeniem według programu GUPPY to jednak służą one już 68 lat.

Maksymilian Dura

 
Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Johny The Watcher

    I taki jest właśnie los małego sojusznika. Póki relacje Chiny USA nie były poplątane i był potrzebny, to mógł liczyć na wsparcie. W tej sytuacji musi radzić sobie sam. I radzi sobie jako tako. Lotnictwo Taiwanu w razie wojny z Chinami mogłoby wyrwać wielkie kęsy. Z kolei Tawian mógłby zostać zamieniony w pustynię bronią atomową, co Chinom się nie opłaca. Kurę trzeba podporządkować, nie spalić.

    1. jaan

      My też jesteśmy takim nic nie wartym sojusznikiem. Nie zostanie przetransferowane strategiczne uzbrojenie. Będą blokowane zakupy przez Niemcy USA i Francję. Okręty podwodne z rakietami manewrującymi dalekiego zasięgu to marzenie. Z drugiej strony bez dobrego rozpoznania takie rakiety są też nic nie warte.