Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Tajna wojna amerykańskich okrętów podwodnych typu Seawolf
Od dwóch lat amerykańskie media próbują wyjaśnić, dlaczego okręt podwodny typu Seawolf USS „Jimmy Careter” wywieszał dwukrotnie, w czasie powrotu do bazy Kitsap-Bangor w 2017 r. flagę „Jolly Roger”, a więc znak sygnalizujący wykonanie faktycznej misji bojowej.
Działania amerykańskich okrętów podwodnych były i są w Stanach Zjednoczonych objęte wielką tajemnicą. Są to bowiem jednostki przeznaczone do tego, by się głęboko zanurzyć i działać w całkowitej tajemnicy. Wiadomo więc jedynie, że poszczególne, amerykańskie okręty wychodzą na morze i z niego wracają. Informacje natomiast co się dzieje w międzyczasie należą do rzadkości.
Sytuacja się zmieniła w 2017 r., gdy dociekliwi dziennikarze zauważyli na kiosku wracającego z patrolu okrętu podwodnego USS „Jimmy Carter” nie tylko banderę amerykańską, ale również piracką flagę Jolly Roger z kilkoma dziwnymi oznaczeniami. Sprawa nie była wcale błaha, ponieważ znak ten od I wojny światowej wywieszają tylko te okręty podwodne, które odniosły sukces w bezpośredniej walce, topiąc jakieś jednostki pływające, stawiając miny lub dokonując abordażu.
Zwyczaj ten został wprowadzony po raz pierwszy na brytyjskich okrętach podwodnych, w odpowiedzi na złośliwe uwagi ówczesnego, Pierwszego Lorda Morskiego admirała Arthura Wilsona. Określił on podwodników jako „podstępnych, działających nie fair i cholernie nie-angielskich!” (underhanded, unfair and damned un-English!). Same okręty podwodne nazwał „piratami” i w rewanżu dowódcy takich jednostek zaczęli wywieszać znaki wcześniej rzeczywiście wykorzystywane przez piratów (jako pierwszy był HMS „E-9” pod dowództwem kmdr ppor. Maxa Hortona).
Brytyjczycy dodawali jednak na tej fladze specjalne oznaczenia, które od razu wyjaśniały, jaki sukces odniosła dana załoga w działaniach bojowych. Swoje znaki miały więc zatopione statki, okręty, małe jednostki pływające, akcje abordażowe, jednostki zniszczenie ogniem armat lub podłożonym ładunkiem wybuchowym, operacje dywersyjno-szpiegowskie (sztylet) oraz akcje poszukiwawczo-ratownicze (koło ratunkowe). Po II wojnie światowej brytyjscy podwodnicy kontynuowali tą tradycję podnosząc m.in. Jolly Roger na atomowym okręcie podwodnym HMS „Conqueror”, który w czasie Wojny o Falklandy w 1982 r. zatopił argentyński krążownik „General Belgrano”. Już w najnowszych czasach brytyjskie „znaki pirackie” dostawały oznaczenia liczby wystrzelonych spod wody rakiet Tomahawk na cele w Libii, Iraku i Syrii oraz oznaczenia operacji specjalnych.
Piracką flagę na USS „Jimmy Carter” wywieszono jednak w czasie pokoju i dodatkowo, gdy nie prowadzono żadnych, antyterrorystycznych działań odwetowych (związanych np. z wystrzeleniem pocisków manewrujących). Dodatkowo, nie rozpoznano symbolu misji umieszczonego przez amerykańskich podwodników na fladze.
Charakteru wykonywanych przez ten okręt zadań nie ustalono definitywnie również po mechanicznych uszkodzeniach tej jednostki w 2015 roku oraz wyróżnieniu Presidential Unit Citation nadanym jej w 2012 r. Tymczasem jest to przecież najwyższe amerykańskie odznaczenie wojskowo przyznawane w Stanach Zjednoczonych jednostkom wojskowym i okrętom za wyjątkowy heroizm w walce z uzbrojonym przeciwnikiem.
Dodatkowo ta „wyjątkowość” w wykonywaniu zadania bojowego musi się wyróżniać od tego, w jaki sposób działały inne okręty podczas takiej samej operacji. Na USS „Jimmy Carter” musiało wiec wydarzyć się coś zupełnie niespotykanego, tak jak np. w 1967 roku na okręcie USS „Liberty”. Jednostka ta otrzymała wyróżnienie Presidential Unit Citation za heroizm załogi ratującej okręt zaatakowany przez siły izraelskie pomimo: ciężkich uszkodzeń, 34 zabitych oraz 174 rannych na pokładzie.
Uzasadnienie przyznania odznaczenia dla USS „Jimmy Carter” zostało oczywiście utajnione, podobnie zresztą jak wcześniej innego okrętu podwodnego do działań specjalnych USS „Parche” typu Strugeon. Jednostka ta została zresztą w ten sam sposób wyróżniona dziewięć razy (w tym ostatni raz tuż przed wycofaniem w 2004 r.). Od tego czasu żaden inny okręt nie otrzymał Presidential Unit Citation – do 2012 r.
Posmaku sensacji nadawał sam fakt, że w przypadku USS „Jimmy Carter” chodziło o jeden z trzech istniejących okrętów podwodnych typu Seawolf (o wyporności podwodnej 12139 ton), które są uważane za najtajniejsze w swojej klasie i z założenia mają być przeznaczane do najbardziej sekretnych i najtrudniejszych misji. Ze względu na swoje unikatowe właściwości jeżeli chodzi o możliwości bojowe, głębokość zanurzania (poniżej 500 m) oraz zminimalizowanie pól fizycznych często uważa się je za jednostki myśliwskie, specjalnie predysponowane do „polowań” na inne okręty podwodne. Były jednak tak drogie (około 6 miliardów dolarów za sztukę), że z planowanych 29 jednostek ostatecznie wprowadzono do linii tylko trzy.
Dodatkowo USS „Jimmy Carter” jest dłuższy o około 30,5 m od swoich dwóch starszych odpowiedników (138 m w porównaniu do 107,5 m). Oznacza to, że w środku kadłuba wmontowano dodatkową sekcję kadłuba ważącą 2500 ton (Multi-Mission Platform) z czymś, co prawdopodobnie zwiększyło zakres zadań wykonywanych przez ten okręt – i to tych najbardziej tajnych. Przypuszcza się, że „tym czymś” jest specjalny dok do wypuszczania różnego rodzaju autonomicznych i sterowanych pojazdów podwodnych oraz dla komandosów i nurków głębinowych. Jest to wiec jednostka idealna do prowadzenia operacji szpiegowskich (podsłuchiwanie podmorskich linii komunikacyjnych), wydobywczych (wyciąganie szczątków rakiet z poligonów rakietowych) oraz sabotażowych. I być może to właśnie dlatego USS „Jimmy Carter” jest określany często jako największy i najbardziej niewidzialny szpieg Pentagonu.
Pomagają w tych działaniach dwa niezależne moduły napędowe umieszczone na dziobie i rufie, które ułatwiają utrzymywanie określonej pozycji pod wodą i poruszanie się na bardzo niebezpiecznych akwenach. Zupełnie nowy jest też system łączności z nowej generacji masztem komunikacyjnym.
Kiedy we wrześniu 2017 r. okręt podwodny USS „Jimmy Carter” został sfotografowany z flagą Jolly Roger podczas powrotu do baz Kitsap-Bangor koło Seattle w stanie Waszyngton, zaczęło się prawdziwe, dziennikarskie dochodzenie. Uznano, że znak ten powieszono po uzyskaniu jakiegoś zwycięstwa i za cel wzięto siebie wyjaśnienie – jakiego. Dochodzenie trwa już ponad dwa lata i nadal nie udało się określić, w jakiej „tajnej wojnie” brał lub bierze udział USS „Jimmy Carter”.
Wiadomo jednak, że jednostka ta uczestniczyła w niej wielokrotnie. To właśnie za jedną z takich akcji w 2012 roku została ona nagrodzono odznaczeniem Presidential Unit Citation. Ale i później okręt był bardzo intensywnie wykorzystywany, Amerykańskie media zwróciły uwagę szczególnie na trzy przypadki. Poza dwukrotnie zauważonym znakiem Jolly Roger zwrócono również uwagę na „standardowy” początkowo rejs, który zaczął się wyjściem z bazy Kitsap-Bangor 20 stycznia 2013 r. Jednak już niecałe dwa miesiące później odnotowano wejście tej jednostki do portu Pearl Harbour na Hawajach, gdzie trzeba było dokonać napraw uszkodzeń mechanicznych - dziwnych i oczywiście okrytych tajemnicą.
Praktycznie nic nie wiadomo o wykonywanym w tym czasie zadaniu, które nieoficjalnie sklasyfikowany jako „Misja 7”. Jedynie portal „War Is Boring” uzyskał od Pentagonu kilka dokumentów wykorzystując ustawy o dostępie do informacji. Przyznano się jednak w nich jedynie, że operacja przebiegała w „przy niesprzyjających i wyjątkowo stresujących warunkach bez zewnętrznego wsparcia”. Dodatkowo opisano, że okręt „z powodzeniem wykonał niezwykle wymagające i żmudne niezależne operacje podwodne o zasadniczym znaczeniu dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych”.
Szczegółów operacji nie można też znaleźć w raportach przekazywanych obowiązkowo co roku przez wszystkie okręty, eskadry lotnicze i jednostki lądowe na lądzie do dowództwa Historii i Dziedzictwa Marynarki Wojennej w Waszyngtonie (Naval History and Heritage Command). W przypadku okrętów podwodnych typu Seawolf, a szczególnie jeżeli chodzi o USS „Jimmy Carter”, informacje są bardzo skąpe. Charakterystyczna dla tego okrętu jest również stosunkowo mała liczba zdjęć, jak również zaciemnianie na fotografiach twarzy niektórych osób biorących udział w oficjalnych uroczystościach.
Jest jednak prawie pewne, że USS „Jimmy Carter” wykonuje podobne operacje jak w czasach Zimnej Wojny okręt podwodny USS „Parche” typu Strugeon. To właśnie on zasłynął z podłączania się do tajnych, radzieckich kabli łączności na dnie Morza Ochockiego w latach 1978 i 1979. Po liczbie odznaczeń przyznanych załodze USS „Parche” wiadomo jednak, że takich operacji było o wiele więcej i to na tak niebezpiecznych akwenach jak Morze Barentsa.
Wbrew pozorom teraz takich niebezpiecznych miejsc działań jest o wiele więcej. Nie chodzi już bowiem tylko o Rosję i jej flotę, ale również o Koreę Północną i Chiny. W pierwszym przypadku Amerykanie mogą próbować przechwycić rakiety, które Koreańczycy cały czas strzelają w ramach testów w kierunku Japonii. Odnalezienie szczątków tych pocisków dałoby dowód na temat rzeczywistych możliwości północnokoreańskiego reżimu.
Bardziej niebezpiecznie jest w pobliżu Chin. Amerykanie pilnie potrzebują np. sprawdzać sposób prowadzenia prac na sztucznych wyspach budowanych przez Chińczyków na Morzu Południowochińskim. Konieczne jest także rozpoznanie sygnatury najnowszych chińskich okrętów podwodnych, które według propagandy Pekinu zaczynają podobno dorównywać amerykańskim jednostkom typu Los Angeles. Wszystkie te działania mogą być prowadzone własnymi sensorami (poprzez obserwację optyczną lub nasłuch elektroniczny), sensorami umieszczanymi na dnie (boje hydroakustyczne, urządzenia nasłuchowe) oraz poprzez wysłanie sił specjalnych.
Jest to związane często z działaniem na wodach płytkich, trudnych nawigacyjnie ze względu przede wszystkim na przeszkody podwodne oraz o dużym natężeniu ruchu. Stąd być może właśnie pochodzą uszkodzenia, jakie naprawiano w 2013 r. w Pearl Harbor. Amerykańskie media są dodatkowo też prawie pewne, że to USS „Jimmy Carter” wystrzelił drony, które miały odszukać stanowiska artylerii Północnej Korei ostrzeliwujących jedną z południowokoreańskich wysp w listopadzie 2010 roku.
Samo nadanie w 2012 roku USS „Jimmy Carter” odznaczeniem Presidential Unit Citation wbrew temu co przypuszczają amerykańscy dziennikarze może wcale nie być związane z działaniami dywersyjno-szpiegowskimi, ale z typowym dla okrętów podwodnych tropieniem się nawzajem wg. zasady „kto kogo pierwszy wykryje”. Dokładnie w tym samym czasie (12 września 2011 r.) swoje próby morskie przed wprowadzeniem do służby rozpoczął bowiem pierwszy, prototypowy, uderzeniowy okręt podwodny rosyjskiej marynarki wojennej „Siewierodwińsk” (projekty 885 typu „Jasień”). Okręt ten wszedł ostatecznie do służby 30 grudnia 2013 r. i być może amerykańscy podwodnicy mieli już wtedy w pełni zgrane jego sygnatury akustyczne.
W tym samym czasie swoje próby morskie miały też dwa jeszcze ważniejsze, atomowe rosyjskie okręty podwodne - wyposażone w rakiety balistyczne, pierwsze jednostki projektu 955 typu „Boriej”: „Jurij Dołgorukij” i „Alieksandr Newskij”. Oba te okręty wprowadzono do służby kolejno 10 stycznia 2013 r. i 23 grudnia 2013 r. I być może to właśnie na nie „elektronicznie” polował USS „Jimmy Carter”.
Fanklub Daviena
A spawać kadłuby Virginii USA już się nauczyło czy dalej załoga ma strach w oczach przy każdym zanurzeniu? :)
Davien
Funku alez naprawde o rosyjskich pływających trumnach szumnie nazywanych okretami podwodnimi nie musisz pisac, to doskonale wiadomo:) A Virginie zadnych problemów nie maja.
zamek
W okresie po II Wojnie Światowej US Navy utraciła 4 okręty podwodne: Cochino (SS-345), Stickleback (SS-415) , Thresher (SSN-593) i Scorpion (SSN-589). W związku z powyższym proponuję najpierw zdobywać informacje, następnie je weryfikować, a dopiero na końcu publikować. Zapamiętaj sobie, że propagandowe slogany nie są w stanie zastąpić merytorycznych faktów.
GB
Ale jakie to ma znaczenie? Ostatni atomowy okręt podwodny USN został utracony w 1968 roku. A ostatni pożar na rosyjskim atomowym okręcie podwodnym, skutkujący śmiercią 14 marynarzy (na bodajże 18 całej załogi) i zalaniem całego okrętu przez co może okazać się że jego remont będzie nieopłacalny, miał miejsce w tym roku.
Marcin
Bardzo ciekawy artykuł. Zaciekawił mnie do tego stopnia, że zacząłem szukać dodatkowych informacji i odkryłem, że trzecie zdjęcie przedstawia załogę HMS 'Utmost', a nie naszego "Sokoła". Pomimo tego, bardzo chętnie poczytałbym więcej nt. współczesnego wykorzystania okrętów podwodnych. Pozdrawiam
Maksymilian Dura
Bardzo dziękuję za słuszną uwagę. To był błąd edycyjny. Już wstawiłem właściwy podpis, który przy edycji się przestawił.
Młam
To by tłumaczyło "two finger salut";))))) Myślałem, że nasze chłopaki obrócili niefrasobliwie "victorię", jak swego czasu Tadzio Mazowiecki w Londynie przed wielotysięcznymi tłumami i królową.....
chateaux
Przeczytaj Blind Man's Bluff
www
Huti właśnie zestrzelili saudyjskiego AH-64.
www
aktualizacja, zestrzelili go starą rosyjską Osą, taki nowoczesny co to potrafi się przed złomem z lat 60-tych obronić
biały
no i co w związku z tym , slepa kura potrafi znaleźć ziarno , z łuku sprzed setek lat też da sie trafić śmigłowiec jak podleci wystarczająco blisko , śmigłowiec po prostu musiał być blisko a pocisk mógł nie tyle trafić w śmigłowiec po zagłuszeniu naprowadzania co po prostu zderzyć się z śmigłowcem na ślepo zawsze sie może zdarzyć
czarny
"z łuku sprzed setek lat też da sie trafić śmigłowiec" - śmigłowiec tak ale nie AH-64, ten jest przecież jak F-35 niezwyciężony dla technologii z lat 60-tych XX wieku ...
antyDavien
Jak już mówimy o tajnej wojnie to może przytoczymy tu informacje z drugiej strony tego kija (kij ma dwa końce): "W 2015 r. do składu rosyjskiej marynarki wojennej przyjęto statek badawczy projektu 22010 „Bursztyn”, który jest ze szczególną uwagą monitorowany przez marynarkę wojenną USA, która twierdzi, że nie jest to zwykły statek naukowy, ale zaawansowana technologicznie platforma zwiadu głębinowego, zdolna do podłączenia się do kabli komunikacyjnych i ściągać z nich poufne informacje. Tym bardziej że stałe obszary jego badań z jakiegoś powodu leżą w obszarach, w których biegną transoceaniczne kable komunikacyjne. W swojej pierwszej wędrówce „Bursztyn” zrewidował wschodnie wybrzeże USA i Kanady, przepływając stosunkowo blisko baz strategicznych atomowych okrętów podwodnych i wielokrotnie przekraczając trajektorię kabli podwodnej komunikacji z Europą. Rezultatem było opanowanie i wykorzystanie w interesie Rosji sekretnej informacji o wypłynięciu okrętu podwodnego SSBN-742 Wyoming (klasy Ohio) z pociskami balistycznymi na pokładzie, dane jego marszruty z dokładnym czasem podróży z punktami pośrednimi, a także punktem docelowym - bazie marynarki wojennej w Szkocji. Publikacja tych danych wywołała wówczas panikę w sztabie marynarki wojennej USA."
Obserwator
Warto jeszcze wspomnieć o innym przykładzie tajnej wojny toczonej w morskich głębinach. W dniu 20 marca 1993 r. USS Grayling (SSN-646), amerykański okręt podwodny typu Sturgeon zderzył się z rosyjskim okrętem podwodnym K-407 Nowomoskowsk, klasy 667BDRM Delfin (NATO - Delta Delta IV) . Incydent miał miejsce na Morzu Barentsa na północ od Murmańska. W wyniku kolizji obie jednostki doznały relatywnie niewielkich uszkodzeń. Jako ciekawostkę można podać, że w dniu 7 lipca 1998 roku z okrętu K-407 wystrzelono rakietę nośną Sztil (R-29RM) z dwoma niemieckimi satelitami Tubsat-N i Tubsat-N1. Był oto pierwsze wykorzystanie okrętu podwodnego do umieszczenia komercyjnego ładunku w przestrzeni kosmicznej...
GB
Ten przypadek pokazuje, że nawet stare amerykańskie SSN (bo USS Grayling należał do typu Sturgeon - wejście do służby pierwszego okrętu z serii w 1967 roku) nie miały problemów aby śledzić radzieckie SSBN i to jednego z najnowszych typów (najnowsze typy ówczesnych radzieckich SSBN to właśnie DeltyIV i Tajfuny).
anda
Jakby nie miały to by wypadków nie było, a tak musiał bardzo blisko podpłynąć, żeby radzieckiego namierzyć. Zresztą nie był to pojedynczy wypadek : Gibraltar / zresztą najgłośniejszy medialnie / gdzie obydwa okręty musiały się wynurzyć, Hawaje gdzie amerykanowi nos obcięto i pewno dużo więcej ale opinia publiczna się o tym nie dowiedziała. Trwało to do czasu dopóki jedna i druga strona nie zakazała takich praktyk.
GB
Ale żeby blisko podpłynąć to musiał go namierzyć z daleka. Rozumiesz? Tzn. jakich praktyk? Śledzenia rosyjskich okrętów podwodnych? Amerykanie wcześniej wiedzieli o katastrofie Kurska niż rosyjskie dowództwo. Zresztą przynajmniej część Rosjan uważa że Kursk zderzył się z amerykańskim SSN i przez to zatonął.
Veritas
Warto byłoby wspomnieć pewne mało znane zdarzenie, które miało miejsce na Morzu Barentsa w 1992 roku. Amerykański okręt podwodny USS Baton Rouge typu Los Angeles, podczas tajnej misji w rejonie wyspy Kildin na Północ od Półwyspu Kolskiego, zderzył się z radzieckim okrętem podwodnym Kostroma, projektu 945. Amerykański okręt podwodny po zderzeniu wymagał kapitalnego remontu, a następnie w 1993 roku został przeniesiony do rezerwy i ostatecznie jako pierwsza jednostka swojego typu, został wycofany ze służby w 1995 roku. Dla porównania radziecki okręt podwodny o tytanowym kadłubie, doznał w wyniku tej kolizji jedynie niewielkich uszkodzeń, które zostały szybko naprawione i jednostka wróciła do służby.
Davien
Po pierwsze SS baton Rouge nie wymagał kapitalnego remontu więc zmyslasz, po drugie uszkodenia obydwu jednostek były nieduże ale K-276 dozna ich na kiosku którym uderzył w spód kadłuba 688. Baton Rouge nie był nawet naprawiany ale wycofany bo naprawa i refueling zwyczajnie nie miały sensu bo okręt nie przeszedłby zapewne SUBSAFE. Ot i i cąła tajemnica. K-276 był naprawiany prawie pół roku.
Wawiak
Biorąc pod uwagę liczbę tych, które zatonęły, to ruskie faktycznie są jak skała - idą na dno dużo częściej, niż amerykańskie...
GB
Okręt wymagał remontu po zderzeniu, ale wymagał też remontu kapitalnego po latach użytkowania (to 2 okręt z serii, w służbie jeszcze w latach 70) i co najważniejsze wymianę paliwa atomowego. Po rozpadzie ZSRR, fali odprężenia, cięciu wydatków na zbrojenia uznano, że nie ma sensu wydać pieniędzy na takie remonty. Jeśli zaś chodzi o delikatność okrętów to okręty od dość dawne nie projektuje się do ataków taranem i odparcia takich ataków tylko bardziej do ogólnej przeżywalności. A seria katastrof rosyjskich/radzieckich atomowych okrętów podwodnych (jeden to im dwa razy potrafił zatonąć...) wskazuje że to one mają olbrzymie problemy z przeżywalnością. Ale z jednym z tobą muszę się zgodzić - rosyjskie okręty rzeczywiście są jak "skała" - tzn. IDA NA DNO JAK SKAŁA...
czytelnik
Dura powinien zacząć pisać książki historyczne . Byłyby dobre.
yaro
też tak myślę, to dobry pomysł
Derwisz
Ja bym chętnie przeczytał coś pana Dury co było by w stylu Czerwony Sztorm -Toma Clancy. Ma potężną wiedzę więc mogło by być ciekawie.
Andrzej
Być może to z jego pokładu wystrzelono rakiety na rafinerie ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej ?
Pamiętliwy
Być może to na jego pokładzie dostarczono do Rosji Putina? Podejrzanie dobrze mu idzie rozwalanie Rosyjskiej gospodarki........
kasandra
Być może to z jego pokładu wystrzelono rakiety z zielonymi ludzikami na Krym.
Palmel
nie spełnione marzenia PKB Rosji rośnie i już jest teraz największym eksporterem pszenicy, mamy ponad 200 ton złota a w tym wieku Rosja dokonała największego jednorazowego jego zakupu ponad 300 ton
Pirat
Na pewno wpłynął do Polyarny i wypłynął. Rosjanie do dzisiaj nic o tym nie wiedzą.
AWU
Również USS Halibut został odznaczony PUC, w 1968 r za dokonanie zdjęć i pomiarów wraku sowieckiego K-129 który zatonął na głębokości 3 mil na Pacyfiku (Rosjanie nie znali pozycji swego okrętu) co było konieczne do podniesienia przez CIA/Hughes Glomar Explorer wraku sowieckiej łodzi. Drugi raz w 1972r za założenie podsłuchu na tajnych sowieckich kablach łączności u wybrzeży Kamczatki. Operacje podwodne pozostają najlepiej strzeżonym sekretem, niektóre operacje brytyjskie i amerykańskie z okresu 2 w.ś. są wciąż utajnione. Raczej fragmentaryczne detale operacji Azorian i Matador (podniesienie kadłuba K-129) przedostały się do mediów po długotrwałej walce w sądach przez przedstawicieli amerykańskiej prasy, i do dziś nie wiadomo jaki był wynik tych operacji. Jest pewne że wydobyto dzwon okrętowy z kiosku OP, ciała 6 sowieckich marynarzy (dzwon i film z pogrzebu morskiego Rosjan w 1972r z pełnym ceremoniałem wojskowym i odegraniem sowieckiego hymnu przekazano do Rosji w latach 90-tych) oraz książki szyfrów które udostępniono mediom kilkanaście lat temu. Szczegóły brytyjskich misji: HMS Swiftsure dokonujący zdjęć napędu i nagrania sygnatury akustycznej płynąc 10 stóp pod kilem "Kijowa" w sowieckich wodach terytorialnych podczas ćwiczeń "Sewier 77" oraz HMS Conqueror (który zatopił ARA General Belgrano) przechwytujący w 1982r prototyp sowieckiego sonaru holowanego również w sowieckich wodach Morza Barentsa, dostały się do wiadomości publicznej w rezultacie krótkotrwałego udostępnienia rosyjskich archiwów w latach 90-tych.
anda
Operacja podniesienia wraku w cywilu to kryptonim MOHO - badanie utworów pod dnem oceanu, majstersztyk organizacyjny, naukowy / wykonano kilka otworów w dnie oceanu / była taka niewielka książeczka wydana przez Wydawnictwa Geologiczne opisujące naukowe aspekty projektu / mam gdzieś w piwnicy /. Natomiast pozostałe to są bajeczki - co pływał 3 metry pod statkiem, gdy każe wahnięcie na fali takiego kolosa czy jego nagłe przyśpiesze a przez co zwiększenie zanurzenia mogło spowodować zniszczenie okrętu podwodnego, który kapitan by tak ryzykował życiem załogi i utratą okrętu? można przyjąć od biedy 30 m. Tak samo jak i słynnych podsłuch na kablu w okolicach Kamczatki. Jak amerykanie znaleźli kabel w wodach Kamczatki? gdy nawet dzisiaj jest to ekstremalnie trudne. Jak założyli urządzenia podsłuchowe? Gdy każe ruszenie kabla powodowało alarm i sprawdzenie przez odpowiednie służby. co się dzieje. Wyłapywanie impulsów elektromagnetycznych też nie wchodziło w grę - kabel miedziowy owinięty płaszczem stali i ołowiu doskonale ekranującym fale. Kiedyś miałem taki przypadek - kabel wojskowy Legnica - Winnica operator koparki lekko go naciągnął i nie minęło kilkanaście minut jak milicja, WSW i diabli wiedzą kto byli i na miejscu zdarzenia. Podobnież dane pochodzą z archiwów radzieckich - no skro było to tak tajne to skąd oni o tym wiedzieli? Tak, że te opisy to między bajeczki możemy sobie włożyć - oprócz MOHO.
Dede
"nagrania sygnatury akustycznej płynąc 10 stóp pod kilem "Kijowa" " - serio ??? Hahahaha
GB
Co do owego kabla koło Kamczatki to poszukaj o operacji: Operation Ivy Bells. Urządzenie podsłuchowe Rosjanie mieli zaprezentować w muzeum, cytat: "As of 1999, the recording device captured by the Soviets was on public display at the Great Patriotic War museum in Moscow."
Meaby
Może ma coś wspólnego z ostatnio zaobserwowanym podwyższonym promieniowaniem w morzu południowo chińskim? Nie wiem tylko, czy zdążyłby wrócić w tym czasie do portu.
GB
Wzrost promieniowania (o ile taki był) na M. Południowochińskim zanotowano parę dni temu, a wydarzenia opisane w artykule są z 2017 roku i lat wcześniejszych.
Janek
A ja mysle ze dostarczono z USS „Jimmy Carter” rosjanom onuce ,machorke, i samogon.
PanKracy
Pierwszy od dawna przeczytany do końca artykuł na defence 24. Serdecznie gratuluje poziomu, płynności i tempa. W nadziei na więcej, serdecznie pozdrawiam.
al2
Zdjęcie Sokoła jest w wersji skorygowanej przez angielską cenzurę.Oryginalne zdjęcie przedstawia okręt w porcie (wyretuszowano port,wklejono morze),ponadto wyretuszowana została antena X na mostku
PK
Małe sprostowanie dotyczące historii: Admirał sir Arthur Wilson nigdy nie był Pierwszym Lordem Admiralicji (stanowisko cywilne - odpowiednik ministra marynarki) tylko Pierwszym Lordem Morskim (First Sea Lord - głównodowodzący Royal Navy). Różnica zasadnicza. Określenie z jego wypowiedzi: "...damned un-English" nie oznaczało "cholernie nieanglojęzycznych", tylko "cholernie nieangielskich" (w sensie mentalności, nie języka).
CBR666
Chodzi o znalezienie rosyjskiej rakiety eksperymentalnej hipersonicznej z napędem atomowym.
Olo
Tej co wybuchla i zabila wszystkich ruskich naukowcow z programu???
Długi
Nie, ta co spadła do morza.
pol
Czyli też awaria :P
Autor
Panie Komandorze - kolejna dobry artykuł. BTW - cyt.: "Amerykańskie media są dodatkowo też prawie pewne, że to USS „Jimmy Carter” wystrzelił drony, które miały odszukać stanowiska artylerii Północnej Korei ostrzeliwujących jedną z południowokoreańskich wysp w listopadzie 2010 roku." Czyżby takie lub podobne "samoloty startujące z OP" miał na myśli MON Antoni?