Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Środa z Defence24.pl: Tylko dwie nowe strzelnice z dofinansowaniem MON; Negocjacje z piratami ws. uwolnienia polskiej załogi; Wywiad z szefem MSZ Węgier; Wywiad z gen. Gromadzińskim; Gra wywiadów w Norwegii
Środowy przegląd prasy pod kątem bezpieczeństwa i obronności.
Marek Kozubal, Rzeczpospolita, „Wielki niewypał”: Pomimo znacznych środków, które są w dyspozycji Ministerstwa Obrony Narodowej na dofinansowanie cywilnych strzelnic w powiatach, w tym roku powstaną jedynie dwa takie obiekty. Na 19 złożonych ofert przez samorządy, jedynie w gminie Młodzieszyn i w powiecie przysuskim MON zaakceptował oferty powstania nowych strzelnic. „Tylko dwie strzelnice powstaną w tym roku za pieniądze MON. Powód? Za późno ogłoszony konkurs. [...] Powinien zostać zmieniony regulamin konkursu, tak aby inwestycje, które przecież mają budżet kilkuset tysięcy złotych, mogły być realizowane dłużej niż rok - uważa nasz rozmówca.”
Marzena Tarkowska, Rzeczpospolita, „Negocjacje z piratami”: Wywiad z komandorem Sebastianem Kalitowskim. Za uprowadzeniem marynarzy, w tym polskich obywateli, najprawdopodobniej stoi grupa, która 24 września 2018 r. zaatakowała szwajcarski statek „Glarus". „Będą prowadzone negocjacje. Nie wyobrażam sobie, żeby nie zakończyły się sukcesem. Obie strony są zainteresowane szybkim rozwiązaniem. [...] W Nigerii odbywa się to stosunkowo szybko. Mam nadzieję, że negocjacje zakończą się w ciągu dwóch-trzech tygodni.”
Zbigniew Parafianowicz, Dziennik Gazeta Prawna, „Na Ukrainie trwa antywęgierska nagonka”: Wywiad z ministrem spraw zagranicznych Węgier, Peterem Szijjartó. „Skoro ukraińskie władze chcą silnej kooperacji z NATO, pojawia się pytanie, dlaczego chcą przesuwać wojsko pod granicę państwa, które należy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. [...] Teren, do którego Ukraińcy przesuwają swoje oddziały, jest otoczony jedynie przez państwa Paktu. Jeśli chcą być bliżej NATO, to po co im w tym regionie więcej żołnierzy? My po prostu tego nie rozumiemy.”
Paweł Kryszczak, Gazeta Polska Codziennie, „18 Dywizja istotnym wzmocnieniem ściany wschodniej”: Wywiad z dowódcą 18 Dywizji Zmechanizowanej, generałem Jarosławem Gromadzińskim. „Współcześnie nie ma już wielkich starć pancernych. Dziś mamy do czynienia z działaniami poniżej progu wojny, z tzw. wojną hybrydową, która ma na celu destabilizację regionu, części kraju. W wypadku takiego zagrożenia czas reakcji jest kluczowy. Ważne jest, aby mieć jednostki mobilne, które w czasie pokoju mogą się swobodnie poruszać. Na ścianie wschodniej musimy mieć jednostki operujące na KTO Rosomak, które gaszą pożar niczym straż pożarna. Następnie przychodzą jednostki ciężkie, wyposażone chociażby w Leopardy. Te bataliony zapewniają potencjał i zdolności obronne do zniszczenia oddziałów agresora. Musimy dać przy tym czas na zareagowanie wszystkim innym dywizjom, które są w głębi kraju.”
Maciej Czarnecki, Gazeta Wyborcza, „Podbiegunowa gra wywiadów”: Działania rosyjskich służb w Norwegii. Norweskie władze przyznają, że mają problem z rosyjskimi służbami na swoim terenie oraz, że dopuszczają się ataków hakerskich na instytucje państwowe. „W tej historii występują: pogranicznik aresztowany z 3 tys. euro w kieszeni, wydalony z Rosji szef dużej norweskiej firmy, rosyjski oficjel zwolniony w tajemniczych okolicznościach z norweskiego więzienia. Nie wiadomo tylko, co w tej grze jest ważniejsze: informacje wywiadowcze czy biznes? [...] 19 października Norwegowie zwolnili z więzienia podejrzewanego o szpiegostwo pracownika Rady Federacji (czyli izby wyższej rosyjskiego parlamentu) Michaiła Boczkariewa. Aresztowano go miesiąc wcześniej po konferencji na temat cyfryzacji w Stortingu, norweskim parlamencie. [...] Boczkariew podpadł Norwegom, bo mocno interesował się parlamentarnymi procedurami bezpieczeństwa. Śledczy podejrzewali, że mógł próbować uzyskać dostęp do wewnętrznego systemu komunikacji Stortingu.”
dim
Patrząc na dotychczasowy tryb realizacji... hmm... oczywistych czczych obiecanek urzędników MON, niemniej wypowiadanych tonem rzetelnych info . . . - i tak cieszmy się, że aż dwie strzelnice zrealizowano. Jak wszyscy obywatele RP, chcę by polski MON był instytucją dobrze robiącą co do niej należy. Ale tak nie jest. I gdyby pensje wypłacano im jedynie jako z góry określone kwoty, za wykonanie, ukończenie konkretnych zadań i to zrozumiane jako zrealizowanie deklarowanego finalnego celu ... - wielu urzędnikom wypłat nie starczałoby ani na dojazd autobusami do pracy. Dotyczy to również tzw. "fazy analitycznej". Niemniej gdyby za te "analizy", zdecydowaną większość kasy wypłacano dopiero po ich ukończeniu, z góry określone kwoty (a nie pensje miesięczne), w tym połowę kasy np. dopiero także po wdrożeniu wniosków najlepszej z analiz – „fazy analityczne” realizowane byłyby błyskawicznie. Przy tym nie podejmowano by analiz i tak wiadomo, że niemożliwych potem do wdrożenia. System MON jest bardzo zły. Ten obecny system pracy, to największy możlwy sabotaż obronności R.P. A czy znamy lepsze systemy ? Znamy. Przykładowo „Suworow” opisuje rosyjski system zamówień projektów dla wojska – „tyle” pieniędzy, np. 200 tysięcy USD i prosto do kieszeni zespołu osób (nie ważne, że było to w ZSRR) za taki, a taki konkretny projekt, jeśli okaże się najlepszy z przedstawionych. A dane biuro projektów niech sobie samo z nim radzi i to możliwie szybko, gdyż konkurencja nie śpi... – ostry, skuteczny kapitalizm wielkich wypłat, w komunizmie, ale tylko za faktycznie dobrą pracę. I mieli osiągnięcia projektowe w broni, następnie wdrażane. Podobnie trzeba zreformować MON. A może się wtedy okazać także, że nie za mało, a znacznie za wielu dla sprawnej pracy jest tam urzędników.
12345
2-3 tyg negocjacji z piratami??? to chyba jakies żarty. Mamy wywiad, jednostki specjalne i bedziemy zniżać cenę przez 2-3 tyg? i co wtedy... zaplacimy jak frajerzy? masakra
Sorry, że nie podpiszę normalnym nickiem.
Może wyjaśnimy to, czego "nie rozumie" pan minister węgierskiego rządu ? Po pierwsze, choć Zakarpacie głosowało na prorosyjskiego Janukowycza, była to też pierwsza prowincja, która oficjalnie wypowiedziała mu posłuszeństwo. Także miejscowy OMON, wyrażając miejscowe służby w ogóle, podkreślił zaraz w oświadczeniu, by nie oczekiwać, że zwrócą się przeciw własnym obywatelom. Że są po to, by ich chronić, nie występować przeciw nim (czy jakoś tak...). Spróbowała też przyjechać - zagarnąć graniczny biznes przemytniczy - mafia ukraińska, spoza Zakarpacia. Mniejsza o to kto i skąd i czy słusznie przezywani są przez Polaków banderowcami, czy niesłusznie. Ale reakcja zakarpackich służb była natychmiastowa, w ciągu godzin i z ostrymi nabojami. I teraz wisienka na tym torcie - Węgrzy, czyli część stałych mieszkańców Zakarpacia, są tu zwyczajnie bardzo lubiani. "1200 lat byliśmy razem z Węgrami, możemy być dalej z nimi" - podpisaliby chętnie dość liczni, rdzennie słowiańscy miejscowi. No nie ma rząd w Kijowie na kogo liczyć na miejscu ! Acha ! A w czasie II w.ś. nie było tu banderowców. By wyrazić to jasne - wystrzelali kandydatów Węgrzy, w czym na swej granicy pomogli im i Polacy, ku ogólnej cichej aprobacie zadowolonego społeczeństwa, niechętnie widzącego wewnętrzne waśnie sąsiada z sąsiadem.
zły
07.03.2018 Wojciech Skurkiewicz: Chcielibyśmy, aby ten program obejmował w 2018 r kilkadziesiąt miejsc, gdzie te strzelnice zostaną postawione.