Reklama
  • Analiza

Amerykanie przeszkadzają „pokojowej” operacji. Wojna w Syrii okiem Rosjan

Szef sztabu generalnego rosyjskich sił zbrojnych generał armii Walery Gierasimow przekazał zagranicznym przedstawicielstwom wojskowym informacje na temat zaangażowania Rosji w Syrii w 2018 roku oraz opinię wskazującą na utrudnianie przez Amerykanów procesu stabilizowania sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Rosyjski bombowiec Su-34 startujący z bazy Humajmim w Syrii, Fot. mil.ru
Rosyjski bombowiec Su-34 startujący z bazy Humajmim w Syrii, Fot. mil.ru

Do przekazanie danych na temat rosyjskiej interwencji w Syrii generał Gierasimow wykorzystał briefing zorganizowany dla zagranicznych attaché wojskowych w narodowym centrum kierowania obroną państwa w Moskwie. Dzięki temu miał on pewność, że jego raport na pewno trafi do wszystkich krajów, z odpowiednimi komentarzami i analizą.

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Ogólna sytuacja na świecie i negatywny wpływ na nią Amerykanów

Szef rosyjskiego sztabu generalnego zaczął od oceny obecnej sytuacji międzynarodowej. Uznał on m.in., że sytuacja ta charakteryzuje się dalszym narastanie konfliktowego napięcia pomiędzy głównymi „centrami siły”. Zwrócił również uwagę na rosnący poziom międzynarodowego terroryzmu i radykalnego ekstremizmu, rozprzestrzenianie się zjawisk kryzysowych w gospodarce światowej się oraz nasilanie się walki o energię, wodę, żywność i inne zasoby. Realnym zagrożeniem dla społeczności światowej ma stanowić także działalność międzynarodowych organizacji ekstremistycznych i terrorystycznych, głównie na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej i Azji Środkowej.

image
Fot. mil.ru

 Stanom Zjednoczonym „dostało się" już przy tej wstępnej ocenie. Gierasimow wskazał bowiem wyraźnie, że „jednym z głównych czynników destrukcyjnych, komplikujących sytuację międzynarodową jest działalność USA zmierzająca do utrzymania dominującej pozycji na świecie i wykluczenia innych krajów z konkurencji. Właśnie dla tych celów Waszyngton i jego sojusznicy podejmują kompleksowe, skoordynowane środki, by powstrzymać Rosję i zdyskredytować jej rolę w sprawach międzynarodowych”.

Rosjanie zarzucają, że to „rzekomo rosnące zagrożenie ze strony Rosji” stało się pretekstem dla zwiększenia obecność militarnej NATO w pobliżu rosyjskich granic. „W krajach Europy Wschodniej wzrasta liczba jednostek sił szybkiego reagowania, budowane są elementy obrony przeciwrakietowej, przygotowywane są nowoczesne lotniska, usprawniana jest logistyka transgranicznego transportu wojskowego, a także tworzony jest system zaawansowanego przechowywania broni i mienia”.

Gierasimow ostrzegł, że w odpowiedzi na tą sytuację Rosja podejmuje „wszelkie niezbędne działania, aby zapewnić bezpieczeństwo militarne swojej ojczyzny”. Z drugiej jednak strony szef rosyjskiego sztabu generalnego zaznaczył, że jego kraj nie będzie się angażował w „rujnujący wyścig zbrojeń” a finansowanie sił zbrojnych Rosji w ostatnich latach utrzymuje się na poziomie 50 miliardów dolarów i wykazuje trend spadkowy. Gierasimow nie omieszkał przy tym przypomnieć, że w tym samym czasie budżet wojskowy Stanów Zjednoczonych Ameryki jest prawie 14 razy większy od rosyjskiego, a w 2019 roku przekroczy 716 miliardów dolarów. Będzie więc większy niż „wydatki militarne całej reszty świata”.

image
Fot. mil.ru

 Jak Rosjanie naprawiają sytuację w Syrii?

Opisując rosyjskie działania w Syrii Gierasimow przypomniał, że w 2015 roku tylko około 10% powierzchni tego kraju pozostawało pod kontrolą wojsk rządowych. Jednak „dzięki wsparciu rosyjskich sił lotniczych, duża część syryjskiego terytorium została wyzwolona, a kluczowe miasta, takie jak Palmyra, Aleppo, Akerbat, Deir ez-Zor, Abu Kemal powróciły pod kontrolę rządu”.

W grudniu 2017 roku zakończono aktywną fazę operacji eliminowania „band” w Syrii. Według Rosjan bojownicy ISIS są obecnie tylko na wschód od Eufratu, a więc na terytorium kontrolowanym przez Stany Zjednoczone i tzw. koalicję. „Resztki uzbrojonych grup radykalnych na czele z „Jabhat-an-Nusra" koncentrują się w strefie deeskalacji Idlib i w okręgu Al-Tanfa kontrolowanym przez koalicję z Amerykanami”.

W tym roku syryjskie siły rządowe, które zdobyły znaczne doświadczenia bojowe pod dowództwem rosyjskich doradców wojskowych, z powodzeniem przeprowadziły operacje mające na celu przejęcie kontroli nad strefami deeskalacji Wschodniej Guty, Homs i Południowej Syrii”. W tym samym czasie zlikwidowano ponad 23 tysiące bojowników oswobadzając 387 miejscowości „od radykalnych islamistów”.

image
Fot. mil.ru

Rosjanie starali się przy tym wyjaśnić, że operacje były przeprowadzane „bez użycia siły militarnej”, ponieważ głównym warunkiem było „uniknięcie ofiar wśród ludności cywilnej”. Decydującą rolę miało mieć w tym przypadku zorganizowane przez stronę rosyjską tzw. Centrum pojednania walczących stron. Dzięki takim inicjatywom w czasie operacji wojskowych udało się wycofać ponad 230 tysięcy osób cywilnych ze stref deeskalacyjnych poprzez specjalnie stworzone korytarze humanitarne. Bojownikom, którzy nie chcieli się poddać zapewniono przy tym możliwość bezpiecznego przejazdu do prowincji Idlib i miasta Jerablus (północna część prowincji Aleppo).

W czasie tak prowadzonych działań nie było ofiar wśród ludności cywilnej i umiarkowanych grup opozycyjnych. Przy okazji bojownicy mieli się dobrowolnie zrzec się 650 jednostek broni i sprzętu wojskowego (które zostały skonfiskowane), a ponad 40 tysięcy z nich (z ugrupowań tzw. „umiarkowanych”) dołączyło do wojsk rządowych.

Zachód przeszkadza „pokojowej” operacji

Rosjanie opisując swoje sukcesy w Syrii starali się udowodnić, że przeszkodą we wprowadzeniu pokoju w tym kraju są bardzo często działania krajów zachodnich – w tym przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Taki narastający opór „Zachodu” w stosunku do prowadzonej przez nich „operacji humanitarnejbył szczególnie widoczny przy wyzwalaniu od terrorystów przedmieść Damaszku. Gierasimow zaprzeczył przy tym ponownie, by w czasie działań 7 kwietnia 2018 r. w Dumie została użyta broń chemiczna przez oddziały rządowe.

Zaznaczył przy tym, że cała sprawa była „nakręcona” przez „pseudo-humanitarną organizację Białe Hełmy” [Red. w rzeczywistości jest to ochotnicza formacja obrony cywilnej, działająca od 2013 roku w części Syrii kontrolowanej przez siły opozycyjne]. To właśnie ona według Gierasimowa miała ujawnić historię „o rzekomym użyciu broni chemicznej, co sprowokowały atak rakietowy na Syrię ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników”. Sam atak z wykorzystaniem 105 rakiet manewrujących miał według Rosjan nie przynieść zamierzonego rezultatu, ponieważ „syryjskie siły obrony powietrznej skutecznie go odparły”.

Według Rosjan dla pełnego ustabilizowania sytuacji trzeba rozwiązań kwestię „bezprawnej obecności amerykańskich baz wojskowych w Syrii”. Jak przykład podaje się miejscowość Al-Tanf w prowincji Homs, wokół której Amerykanie zorganizowali tzw. 55-kilometrową strefę bezpieczeństwa. Według Stanów Zjednoczonych ma to zapobiec przerzucaniu broni i sprzętu wojskowego z Iranu do Syrii.

Gierasimow jednak wprost oskarżał Amerykanów, że pod ich osłoną działają w tym regionie nielegalne grupy zbrojne wykonując akcje terrorystyczne i często atakując siły rządowe. Znajduje się tam dodatkowo największy obóz dla uchodźców „Rukban”, w którym przebywa w bardzo trudnych warunkach ponad 50 tysięcy ludzi. O sytuacji jaka tam panuje mieli się przekonać eksperci ONZ, którzy 3 listopada br. odwiedzili Rukban z konwojem humanitarnym. Ich raport alarmował o braku bezpieczeństwa, przemocy wobec kobiet i dzieci, braku żywności, wody, prądu i opieki medycznej, o rozpowszechnionym w obozie złodziejstwie, niewolnictwie i handlu ludźmi. „A wszystko to dzieje się przy uprzejmości i milczącej zgodzie amerykańskiego personelu wojskowego stacjonującego w bazie wojskowej 10 kilometrów od tego miejsca”.

image
Fot. mil.ru

Rosjanie mieli zaproponować Amerykanom zlikwidowanie tej strefy i stworzenie tam wspólnego, rosyjsko-amerykańskiego systemu kontroli nad przejściem granicznym, ale ich propozycje pozostały bez odpowiedzi.

Na całkowity brak zainteresowania Stanów Zjednoczonych „normalizacją sytuacji w obszarach znajdujących się pod ich kontrolą” ma wskazywać miejscowość Rakka w północnej Syrii. Pomimo, że minął już rok od bombardowania przez siły koalicji miasto to nadal ma leżeć w gruzach, jego ulice nie zostały całkowicie oczyszczone, codziennie są nowi mieszkańcy ranni lub zabici przez leżące wszędzie przedmioty wybuchowe, brak jest prądu, bieżącej wody, sklepów, szpitali, a pod gruzami nadal „pozostaje duża liczba nie pochowanych zwłok, co prowadzi do rozprzestrzeniania się chorób i pogarszania się sytuacji sanitarno-epidemiologicznej”.

Podobnie zła sytuacja ma panować na wschodnim brzegu rzeki Eufrat, gdzie według Rosjan Stany Zjednoczone „próbują stworzyć quasi-państwo niezależne od rządu centralnego, oparte na syryjskich Kurdach” i „już tworzą rząd tak zwanej Demokratycznej Federacji Północnej Syrii”. I znowu ze strony Gierasimowa padły zarzuty, że „Amerykanie, popierając separatystyczne uczucia Kurdów dostarczając broń i sprzęt wojskowy, pozwalają im prześladować arabskie plemiona”. Miało to pomóc w walce z ISIS we wschodniej Syrii, ale w ocenie rosyjskich władz „uśpione” wcześniej komórki terrorystyczne rozpoczęły działanie i „ISIS na wschodzie Syrii zaczęła rozszerzać swoją strefę wpływów”.

Tymczasem Rosjanie przypominają, że na zachodzie Syrii istniały również rozproszone grupy bojowników oraz „uśpione” komórki ISIS, „ale syryjskie siły rządowe i służby specjalne je wyeliminowały”, a sytuacja jest pod pełną kontrolą rządu. Na wschodzie kraju, gdzie działają siły koalicyjne pod przywództwem Amerykanów takich zdecydowanych działań się nie podejmuje. Gierasimow zarzuca m.in., że od sześciu miesięcy nie udało się opanować sytuacji i do końca wyeliminować ISIS w rejonie miejscowości Hadżin. Jest to obszar o szerokości 3 km i długości 25 km i według Rosjan, zgodnie z doświadczeniami bojowymi wojsk rządowych, na zrealizowanie takiego zadania w rzeczywistości wystarczyłby jeden, maksymalnie - dwa tygodnie.

Sytuacji nie sprzyja fakt cichego zezwalania na handel produktami ropopochodnymi, z którego zyski maja iść m.in. na wsparcie terrorystów. Rosyjskie systemy rozpoznawcze mają regularnie rejestrować przemieszczanie się kolumn pojazdów samochodowych z cysternami, „które ze wschodnich regionów Syrii, kontrolowanych przez koalicję, docierają na terytorium Turcji i Iraku”.

image
Fot. mil.ru

 Powrót do „normalności” dzięki rosyjskiej pomocy

Najbardziej widocznym sygnałem powrotu do normalności było pełne przywrócenie kontroli nad granicą syryjsko-jordańską i południową częścią granicy syryjsko-irackiej. Dzięki temu na Wzgórza Golan będą mogły powrócić siły pokojowe przebywające tam zgodnie z Rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 350 z 1974 r. Rosjanie jednak postanowili sami zabezpieczyć działanie tej misji i zorganizowali sześć własnych posterunków obserwacyjnych zlokalizowanych wzdłuż tzw. linii „Bravo”.

Ostatnią twierdzą terrorystów w Syrii jest tzw. strefa deeskalacji Idlib. Ponieważ graniczy ona z Turcją, dlatego Rosjanie koordynują swoje działania z Turkami. We wrześniu 2018 roku uzgodniono np., że dla ustabilizowania sytuacji w Idlib zostanie stworzona zdemilitaryzowana strefa o głębokości 15-22 km wzdłuż linii wojsk rządowych i sił opozycyjnych. Strona turecka miała zapewnić wycofanie ciężkiej broni i wszystkich radykalnych grup z tej strefy, co automatycznie zmniejszyło liczbę przypadków przerwania zawieszenia broni. Dodatkowo 24 listopada br. udało się według Rosjan zrealizować „pilotażowy” projekt wymiany więźniów i zakładników między syryjskim rządem a zbrojną opozycją.

Cały czas trwa dodatkowo praca nad unormowaniem życia na już oswobodzonych terytoriach. Rosjanie wyraźnie podkreślają ich rolę w tym procesie, w odbudowie domów i mieszkań, otwieraniu szkół i szpitali, naprawianiu dróg i uruchamiani zakładów przemysłowych. Rząd syryjski ma również promować razem z Rosjanami proces powrotu na swoje tereny „milionów uchodźców i osób wewnętrznie przesiedlonych”. W Syrii uruchomiono np. 18 lipca 2018 r. centrum przyjmowania, rozprowadzania i rozmieszczania uchodźców. Od tego czasu z Libanu i samego Jordanu do swojej ojczyzny powróciło już ponad 55 tysięcy osób.

image
Fot. mil.ru

 Ale ożywienie syryjskiej gospodarki i odbudowa zniszczonej infrastruktury wymaga większego wsparcia. „Rosja zawsze opowiadała się za zjednoczeniem wysiłków całej społeczności światowej w przywracaniu normalności w Syrii. Muszę powiedzieć, że wielu odpowiedziało i razem z nami udziela pomocy narodowi syryjskiemu.”

Gierasimow podkreślał przy tym, że wszystko to odbywa się równolegle z reformą systemu politycznego w Syrii. Rosjanie mają np. popierać ideę „ożywienia procesu tworzenia syryjskiego komitetu konstytucyjnego”. Ma być to jednak proces naturalny, a nie wymuszany przez jakieś naciski zewnętrzne. W dyskusji tej według Gierasimowa „powinni wziąć udział przedstawiciele wszystkich grup społecznych, w tym rządu i opozycji, uwzględniając interesy wszystkich interesariuszy”.

Wszystko to ma odbywać się przy pełnej otwartości, czego dowodem ma być ponad 1800 dziennikarzy z ponad 120 czołowych światowych mediów, którzy wzięli udział w wyjazdach prasowych do Syrii oraz często organizowanych briefingach.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama