Reklama

Siły zbrojne

Wojsko od podszewki: „Bezbronny” żołnierz – ale przed przełożonymi

Polski żołnierz na granicy (zdjęcie ilustracyjne)
Polski żołnierz na granicy (zdjęcie ilustracyjne)
Autor. Robert Suchy/Defence24.pl

Wydarzenia na granicy z Białorusią oraz skargi z nimi związane, jakimi musi zajmować się Rzecznik Praw Obywatelskich w odniesieniu do wojska świadczą o tym, że w polskich siłach zbrojnych nie ma skutecznej ochrony prawnej nad „sygnalistami”, czyli żołnierzami ujawniającymi nieprawidłowości w służbie.

Reklama

Wojsko od podszewki to nowy cykl artykułów w Defence24. W wyniku ataku Rosji na Ukrainę Rząd RP uruchomił bezprecedensowy program modernizacji Sił Zbrojnych RP zwiększając poziom wydatków na obronność do 3 % PKB. Miliardy wydawane na nowy sprzęt nie rozwiązują jednak licznych systemowych wyzwań przed którymi stoi Wojsko Polskie, a które wpływają na codzienne funkcjonowanie żołnierzy i ...cały system bezpieczeństwa państwa. Celem nowego cyklu Wojsko od podszewki jest pokazanie właśnie tych problemów Wojska Polskiego, które nie są widoczne z centralnych urzędów i dowództw w Warszawie.

Reklama

Wiele naszych artykułów nie powstałoby bez zaangażowania naszych Czytelników - zachęcamy Państwa do pisania na adres [email protected] aby informować o sprawach, które mogą być nas inspiracją w pracy nad cyklem Wojsko od podszewki.


Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Jeżeli polski żołnierz widząc problemy w służbie musi odwoływać się do sądów administracyjnych, szukać pomocy w mediach lub u Rzecznika Praw Obywatelskich to oznacza, że droga odwoławcza stworzona w resorcie obrony nie działa, albo też jest nieskuteczna. Oczywiście nie każda skarga żołnierz jest słuszna, ponieważ żale na warunki służby istnieją tysiące lat, od kiedy tylko zaczęto organizować wojsko. Jednak w dzisiejszych czasach powinien istnieć sposób, by można się było skutecznie i szybko odwołać się od decyzji przełożonych, albo też zapobiec jakimś nieprawidłowościom.

Problem pojawia się szczególnie mocno wtedy, gdy w codziennej rutynie służbowej nagle dochodzi do gwałtownej zmiany (np. z powodu jakiejś niespodziewanej misji lub operacji), albo też ktoś wprowadzi nieprzemyślane regulacje prawne. W obu tych przypadkach powinna istnieć droga odwoławcza, która pozwalałaby nie tylko na szybkie cofnięcie nieprawidłowości, ale również na pociągnięcie do odpowiedzialności (chociażby dyscyplinarnej) tych, którzy za tymi nieprawidłowościami stali lub przygotowywali odpowiednie dokumenty (w tym opiniujący je prawnicy).

Czytaj też

Granica białoruska, czyli jaka działają tam polscy żołnierze?

Hybrydowy atak Białorusi i Rosji z wykorzystaniem uchodźców, był ostatnim, ważnym wydarzeniem, do którego na dużą skalę zostali zaangażowani polscy żołnierze. Pomijając ocenę samego sposobu chronienia granic oraz podejścia do uchodźców, należy podkreślić ogromny wysiłek wojska, które wspólnie ze Strażą Graniczną starało się zabezpieczyć rozległy i trudny teren przed niekontrolowanym przekraczaniem osób z białoruskiej strony.

Obecne zaangażowanie Wojsk Lądowych na północnym wschodzie Polski polega przede wszystkim na realizacji patroli pieszych i mobilnych na wskazanych odcinkach, drogach dojazdowych do i wzdłuż granicy Polski z Białorusią. Szczególnie chronione są także miejsca, gdzie realizowana jest budowa zapory.

Co ważne, przed wysłaniem żołnierzy do rejonu przygranicznego zostały określone dokładne wytyczne Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, co do sposobu pełnienia tam służby. Przykładowo ustalono dwa sposoby realizacji zadań patrolowych na granicy:

  • zmiany 8-godzinne (żołnierze patrolują granicę przez 8 godzin, a następnie udają się na odpoczynek do obozowiska);
  • zmiany 12-godzinne (12 godzin służby, 24 godzin odpoczynku).

Żołnierze wysyłani na granicę mieli także mieć zapewnione darmowe zakwaterowanie i wyżywienie oraz możliwość uzyskania dodatkowych pieniędzy:

  • dodatku motywacyjnego, który zgodnie z decyzją Ministra Obrony Narodowej, jest dodatkiem uznaniowym przyznawanym przez dowódcę jednostki za efektywną realizację zadań oraz ich wysoką jakość;
  • dodatku za służbę na granicy wypłacanego obligatoryjnie (40 zł brutto za dzień) przysługującemu każdemu żołnierzowi, który pełnił służbę na granicy;

Tyle teorii, jednak skargi składane do Rzecznika Praw Obywatelskich wskazują, że rzeczywistość wcale nie musiała być taka klarowana. Z tych negatywnych raportów żołnierzy wynika bowiem, że wytyczne Dowódcy Operacyjnego nie zawsze były realizowane, żołnierze by nie marznąć musieli nosić cywilne elementy ubrania, a zakwaterowanie daleko odbiegało od tego, co bez problemu można było zagwarantować w rejonie przygranicznym i za mniejsze pieniądze.

Czytaj też

Granica białoruska i granica wytrzymałość polskiego żołnierza

Mając przeciwko sobie negatywne sygnały ze strony żołnierzy oraz zaprzeczające im wyjaśnienia Sił Zbrojnych RP w żadnym wypadku nie zabieramy głosu, kto rzeczywiście w tym sporze miał rację. Jednak ilość tych uwag wyraźnie wskazuje, że w operacji realizowanej przez wojsko na granicy przynajmniej część skarg była uzasadniona. Wyjaśnienie sprawy utrudnia jednak fakt, że w wojsku nie ma bezstronnej instytucji rozsądzającej, na ile żołnierskie skargi są uzasadnione, a na ile nie.

Jest to ważnie, ponieważ wcale nie chodzi tylko o satysfakcję skarżących się żołnierzy, ale przede wszystkim o dobro Sił Zbrojnych, które mogą w wielu przypadkach zaoszczędzić pieniądze, wyeliminować dowódców, którzy w odróżnieniu od wielu innych swoich kolegów, nie potrafili się wywiązać odpowiednio z postawionych mu zadań oraz podnieść morale w jednostkach. Żołnierze będą bowiem wiedzieli, że mają odpowiednie prawa, a „dobrzy" dowódcy nie będą równani do swoich „złych" odpowiedników.

Trzeba jednak działać ostrożnie, ponieważ niektóre skargi częściowo wynikają po prostu z nieznajomości obowiązujących przepisów. Przykładowo żołnierze skarżyli się, że są jednostki wojskowe, które działają przez dwa tygodnie na granicy i dwa tygodnie w miejscu stałego pobytu, ale są również takie, które przebywają na granicy przez trzy tygodnie a otrzymany przez żołnierzy czas wolny odlicza się od nadgodzin.

Autor. Mateusz Multarzyński/Defence24.pl

Sam zarzut przebywania przez trzy tygodnie na granicy jest najprawdopodobniej nieuzasadniony, ponieważ zgodnie z rozkazem Dowódcy Operacyjnego RSZ żołnierze przebywają na granicy maksymalnie do 21 dni, a więc do trzech tygodni. Pozostaje jednak rzeczywiście do wyjaśnienia, czy rzeczywiście dochodziło (lub nadal dochodzi) do przypadków „naciągania" żołnierzy na nadgodzinach.

Słowo przeciwko słowu. Redakcja Defence24.pl otrzymała sygnały o przypadkach żołnierzy, którzy przed końcem roku 2021 roku byli na granicy przez 6-7 tygodni i tylko 5 dni spędzali „w domu". Wojsko oficjalnie zaprzecza, by do takich przypadków dochodziło, jednak Rzecznik Praw Obywatelskich w swoim raporcie z 20 stycznia 2022 roku wyraźnie wskazał, że tak właśnie było w odniesieniu do niektórych żołnierzy 4 Pułku Przeciwlotniczego z Czerwieńska.

Z informacji odbieranych z jednostek wojskowych wynika również, że nie wszędzie były respektowane wytyczne, co do czasowego sposobu realizacji zadań patrolowych na granicy. Żołnierze skarżyli się bowiem, że pracowali na granicy w systemie 12 na 12 podczas gdy do dowództwa dywizji spływały meldunki, że pracują w systemie 12 na 24. W niektórych pododdziałach miało być zresztą jeszcze gorzej, ponieważ pracowano tam w systemie 14 na 10. Samo wydłużanie czasu służby może się zdarzyć, ponieważ sytuacja na granicy z Białorusią była dynamiczna. Jednak informacja o przekłamywaniu raportów jest już bardzo niepokojąca i powinna zostać sprawdzona.

Czytaj też

Sprawdzenia wymaga także sposób przydzielania dodatku motywacyjnego. Oczywiście zależy on od woli dowódcy, jednak z informacji od żołnierzy wynika, że były przypadki szukania pretekstu, by tego dodatku nie przyznawać. Podobno częstym warunkiem jego przydzielenia było spędzenie 140 dni na granicy. Jeżeli jednak ktoś w tym czasie zachorował lub musiał wziąć opiekę nad członka rodziny, to wykorzystywano to, by tego dodatku nie przyznawać. Może więc warto sprawdzić, dlaczego w niektórych jednostkach promowano żołnierzy za służbę na granicy, a w innych robiono to bardzo rzadko (być może chcąc się przypodobać przełożonym oszczędnościami). Trzeba to zrobić, bo ilość dodatków oznacza tak naprawdę, które pododdziały działały lepiej.

Pojawiły się dodatkowo informacje, że dodatek motywacyjny otrzymywali również żołnierze z Marynarki Wojennej, pomimo, że nie wykonywali patrolów na granicy. Żołnierze Marynarki Wojennej (z 3 Flotylli Okrętów oraz 8 Flotylli Obrony Wybrzeża) rzeczywiście znajdowali się na granicy i wspierali 11 Dywizję Kawalerii Pancernej wchodząc w skład jej ugrupowania. Jednak reguły przyznawania im dodatku motywacyjnego ustalał więc Inspektorat Marynarki Wojennej i mogły się one różnić od zasad ustalonych w Wojskach Lądowych.

Czytaj też

Sygnały o nieprawidłowościach na granicy polsko-białoruskiej zostały przekazane również do Rzecznika Praw Obywatelskich, co wynika z pisma wysłanego przez Marcina Wiącka do Ministra Obrony Narodowej 20 stycznia 2022 roku. Pomimo, że wizytacja przedstawicieli RPO na kilkudziesięciu posterunkach na pasie granicznym, byłą realizowana w obecności przełożonych, to i tak żołnierze poskarżyli się, że:

  • nagrzewnice do namiotów, ulegały częstym awariom, co w środku nocy skutkowało koniecznością szybkiej ewakuacji żołnierza do innego namiotu (problem ostatecznie rozwiązano);
  • rozkaz Dowódcy Operacyjnego wyznaczający maksymalny czas przebywania żołnierzy na granicy do 21 dni nie był respektowany na pewno w przypadku niektórych żołnierzy 4 Pułku Przeciwlotniczego z Czerwieńska (którzy pełnili nieprzerwanie służbę w rejonie Dubicz Cerkiewnych od początku listopada 2021 roku);
  • żołnierzy nie byli wyposażeni w odzież zabezpieczającą ich przez mrozami panującymi na Podlasiu. Wg. RPO: „żołnierze poubierani są więc na tzw. „cebulkę", z czego większość (głównie ze względu na słabą jakość) elementów nie stanowi regulaminowego umundurowania";
  • nie dostarczono wszystkim obuwia zimowego (szczególnie młodym żołnierzom) i brakowało małych rozmiarów „gumofilców" dla kobiet;
  • zbyt duży jest czas realizacji zamówień niezbędnego wyposażenia (np. mobilnych masztów oświetleniowych i latarek o dużej mocy;
  • przed wysłaniem w rejon przygraniczny żołnierze nie byli w większości szkoleni do walki z tłumem;
  • przed operacją nie przeprowadzono porównania kosztów zakwaterowania w hotelach z globalnymi kosztami związanymi z organizacją obozowiska w namiotach lub kontenerach. Wyliczenia dowódcy zgrupowania Białowieża wykazały, że taniej byłoby wynająć hotele niż kwaterować żołnierzy w namiotach lub kontenerach.

Sprawa zakwaterowania żołnierzy w hotelach jest o tyle ważna, że interwencji w tej sprawie Zastępcy RPO pismem z 15 grudnia 2021 r. u Szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych okazała się nieskuteczna. W kontrze do wyliczeń żołnierzy ze strefy przygranicznej, przyjęto bowiem wyliczenia przeprowadzona przez 25.WOG (Wojskowy Oddział Gospodarczy) i RZI (Rejonowy Zarząd Infrastruktury) w Olsztynie. Wojskowi urzędnicy wyliczyli bowiem, że miesięczne koszty zakwaterowania żołnierzy w kontenerach mieszkalnych na terenie Białowieży będą znacznie niższe od obecnie ponoszonych związanych z zakwaterowaniem przejściowym w hotelach w Białowieży.

Nie zmienia to jednak faktu, że namioty okazały się droższe niż hotele i stracił na tym zarówno budżet, żołnierze jak i miejscowa ludność, której pensjonaty stały puste. Ale i z „kontenerami" sprawa okazała się nie taka prosta. Rzecznik Praw Obywatelskich odkrył bowiem później, że w analizie WOG i RZI nie uwzględniono odszkodowań (m.in. dla pustych hoteli), ponoszonych przez Skarb Państwa w związku z wprowadzeniem na terenie Białowieży zakazu przebywania w strefie przygranicznej. Wtedy łączny koszt zakwaterowania żołnierzy w hotelach w Białowieży okaże się niższy od „kontenerowego". Nie tylko narażono więc Skarb Państwa na straty, ale pozbawiono żołnierzy lepszego wypoczynku po ciężkiej służbie, co pozytywnie wpłynęłoby na ich morale. „Z rozmów z żołnierzami wynika, że im grosze warunki służby tym chętniej żołnierze korzystają ze zwolnień lekarskich po powrocie z rotacji".

Autor. Mateusz Multarzyński/Defence24.pl

Ale żołnierze próbowali się skarżyć również w innych instytucjach niż RPO. Z informacji ujawnianych później w mediach wynikało m.in., że:

  • brakowało opału do ogrzewania się żołnierzy (pomagała ludność miejscowa);
  • niektórzy żołnierze byli pozbawieni ciepłych posiłków nawet przez trzy dni;
  • KGHM, PGE, PGNiG i PZU musiały przekazywać żołnierzom i funkcjonariuszom takie wyposażenie, jak: latarki, termosy, kubki termiczne, podgrzewaczy do obuwia i rękawiczek, bieliznę termoaktywną, ciepłe ubrania, itp.

Żołnierz kontra decyzje i rozkazy, Trudne życie „sygnalistów"

Skargi dotyczące ostatniej operacji na granicy białorusko-polskiej wskazują na bardzo ważny problem polskich Sił Zbrojnych, jakim jest brak osłony prawnej skarżących się żołnierzy. Jeżeli już bowiem ktoś zdecyduje się w jakiś sposób zaprotestować przeciwko, jego zdaniem nieprawidłowościom, to jest on praktycznie pozostawiony sam sobie. Wiedząc o tym żołnierze mogą więc jedynie zacisnąć zęby i: albo się podporządkować, albo zwolnić.

Nie jest to wcale problem nowy, ponieważ Rzecznik Praw Obywatelskich (wtedy jeszcze Adam Bodnar) zwracał na to uwagę Pani Premier Ewie Kopacz już w 2014 r. Wskazywał on, że w służbach mundurowych jest niewystarczająca ochrona prawna osób ujawniających nieprawidłowości w służbie – tzw. sygnalistów (ang. whistleblowers).

WNIOSEK:

"Upublicznienie nieprawidłowości stanowi ostatnie stadium działania „sygnalisty". Gdyby zapewniono skuteczne narzędzia ochrony ich praw, informacje o nieprawidłowościach w działalności służb mogłyby zostać wykryte i ocenione na wcześniejszym etapie. Wielu sygnalistów próbuje najpierw zainteresować nieprawidłowościami swoje środowisko. Dopiero brak reakcji ze strony przełożonych (tzw. „zamiatanie spraw pod dywan") powoduje u nich konieczność powiadomienia instytucji zewnętrznych np. Rzecznika Praw Obywatelskich, Najwyższej Izby Kontroli czy innych służb inspekcji, aby na koniec, w razie niesatysfakcjonującego rozstrzygnięcia zwrócić się o ocenę i pomoc do opinii publicznej czy parlamentarzystów." Adam Bodnar – Rzecznik Praw Obywatelskich Pismo nr III.7050.7.2014.TO

Profesor Bodnar zaznaczył przy tym, że rzeczywiście „specyfikę pracy w służbach mundurowych należy uznać za przesłankę uzasadniającą dopuszczalność wprowadzania z jednej strony wyższych wymagań personalnych, kwalifikacyjnych czy charakterologicznych wobec kandydatów do służby, z drugiej zaś - odmiennego i bardziej rygorystycznego niż w przypadku pozostałych profesji ukształtowania zasad utraty statusu pracowniczego".

Te zasady nie są jednak jasne, ponieważ skarżący się żołnierze są od razu wykluczani na margines i powolnie eliminowani ze służby. Jak się bowiem okazuje od decyzji personalnych w wojsku praktycznie nie ma odwołania, okresowo prowadzone opiniowanie jest fikcją (z powodu barku możliwości skutecznego odwołania się od tej opinii), a sam sposób awansu jest zależny nie tylko od kwalifikacji, ale również, a często przede wszystkim, od znajomości.

Profesor Bodnar wskazuje przy tym, że powinno być inaczej, ponieważ zgodnie z Kodeksem postepowania administracyjnego „nikt nie może być narażony na jakikolwiek uszczerbek lub zarzut z powodu złożenia skargi lub wniosku albo z powodu dostarczenia materiału do publikacji o znamionach skargi lub wniosku, jeżeli działał w granicach prawem dozwolonych". Co więcej organy państwowe „są obowiązane przeciwdziałać hamowaniu krytyki i innym działaniom ograniczającym prawo do składania skarg i wniosków lub dostarczania informacji - do publikacji - o znamionach skargi lub wniosku".

Autor. 16 Dywizja Zmechanizowana/Twitter

Żołnierz jest tym bardziej w trudnej sytuacji, że tak naprawdę nie ma wyboru. Kodeks postepowania karnego wskazuje bowiem na obowiązek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa albo o karalnym przygotowaniu, usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego (w którym mieści się np. mobbing, czy przekłamywanie raportów). Musi więc powiadomić o nieprawidłowościach wiedząc jednocześnie, czym się to dla niego skończy. Rzecznik Praw Obywatelskich ocenił, że przepisy zabezpieczające „sygnalistów" (np. „przepisy dotyczące działalności wewnętrznych służb kontroli, wewnętrzne procedury antymobbingowe i antydyskryminacyjne) są „niewystarczające".

Czytaj też

Poważnym ograniczeniem jest to, że żołnierz może pominąć drogę służbową, ale nie w „zakresie spraw osobowych". Rzecznik Praw Obywatelskich wskazywał, że „w odwecie" za taką skargę „wobec funkcjonariusza/żołnierza mogą zostać podjęte decyzje personalne (osobowe), dotyczące przeniesienia na niższe stanowisko służbowe, do innej jednostki organizacyjnej czy zwolnienia ze służby". Kwestionowanie przez żołnierzy zasadności takich rozstrzygnięć personalnych jest trudne i to wg. Rzecznika Praw Obywatelskich z czterech powodów:

  • zasada legalizmu utrudnia w takich okolicznościach ustalenie związku przyczynowego pomiędzy działaniem „sygnalisty", a podjętymi wobec niego decyzjami personalnymi;
  • część rozstrzygnięć względem żołnierza ma charakter uznaniowy, co uniemożliwia mu w wielu przypadkach polemikę z decyzjami przełożonych;
  • pewne rozstrzygnięcia personalne nie wymagają uzasadnienia;
  • niektóre stosunki służbowe wygasają z mocy prawa.

Tymczasem wprowadzenie ochrony „sygnalistów" nie jest tylko zależne od czyjeś dobrej woli, ale jest obowiązkiem. Już w 2014 roku wskazywał na to Rzecznik Praw Obywatelskich przypominając premier Kopacz, że: „w dniu 30 kwietnia 2014 roku Komitet Ministrów Rady Europy przyjął rekomendację dotyczącą ochrony sygnalistów (Recommendation CM/Rec(2014)7 on the protection of whistleblowers) zawierającą dla państw członkowskich Rady Europy wskazówki w zakresie stworzenia prawnych instrumentów pozwalających na skuteczną ochronę sygnalistów". Profesor Bognar ocenił wtedy, że te zalecenia zalecenie nie zostały jednak zrealizowane. Brak odpowiedzi ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej na pytania wysłane przez Defence24.pl potwierdza, że ocena Rzecznika Praw Obywatelskich sprzed ośmiu lat jest prawdopodobnie nadal aktualna.

Co najważniejsze ochrony prawnej wymagają żołnierze nie tylko raportujący sprawy kryminalne. Według oceny Fundacji Batorego przedstawionej Ministerstwu Sprawiedliwości 31 sierpnia 2016 roku odpowiednia ustawa powinna chronić sygnalistów zgłaszających nieprawidłowości zagrażające porządkowi publicznemu w tym również: naruszenia praw człowieka (w tym przepisów prawa pracy), nadużycia władzy, sprzeniewierzenie środków publicznych, zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego i środowiska naturalnego, itd.

  • Jaką drogę odwoławczą mają żołnierze w samym resorcie obrony?;
  • Jaką ochronę prawną mają osoby ujawniające nieprawidłowości w służbie?
  • Czy prawnicy na pensjach resortu obrony mają też w obowiązku bronić żołnierzy, czy też żołnierz musi sam opłacać koszty obsługi prawnej (np. z tytułu wypadku do jakiego doszło w czasie służby);
  • Czy sygnały o nieprawidłowościach są sprawdzane z urzędu, jeżeli nie – to kto o tym decyduje, a jeżeli tak, to kto je sprawdza?
  • Czy istnieje z urzędu droga rozliczania pracowników w siłach zbrojnych i prawników pracujących w siłach zbrojnych za decyzje, które zostały uchylone przez sądy administracyjne (np. z powodu naruszenia obowiązującego prawa)?
  • Jaki jest sposób oceniania dowódców, w przypadku których skargi żołnierzy (np. składane do Rzecznika Praw Obywatelskich) okazały się uzasadnione? @ Pytania wysłane do MON 11 lipca 2022 roku i pozostawione jak na razie bez odpowiedzi

Wojsko od podszewki to nowy cykl artykułów w Defence24. W wyniku ataku Rosji na Ukrainę Rząd RP uruchomił bezprecedensowy program modernizacji Sił Zbrojnych RP zwiększając poziom wydatków na obronność do 3 % PKB. Miliardy wydawane na nowy sprzęt nie rozwiązują jednak licznych systemowych wyzwań przed którymi stoi Wojsko Polskie, a które wpływają na codzienne funkcjonowanie żołnierzy i ...cały system bezpieczeństwa państwa. Celem nowego cyklu Wojsko od podszewki jest pokazanie właśnie tych problemów Wojska Polskiego, które nie są widoczne z centralnych urzędów i dowództw w Warszawie.


Wiele naszych artykułów nie powstałoby bez zaangażowania naszych Czytelników - zachęcamy Państwa do pisania na adres [email protected] aby informować o sprawach, które mogą być nas inspiracją w pracy nad cyklem Wojsko od podszewki.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (9)

  1. Templar

    Do tego dochodzi karygodne zachowanie oficerów (szczególnie kontrolnych) względem żołnierzy. Betonoza jak zwykle kontrolowała zarost i czystość obuwia żołnierza stojącego po kolana w błocie. Albo niszczenie posterunków żołnierzom tak żeby dla zasady musieli marznąć bez ochrony przed deszczem i wiatrem... Poza tym planowanie - największy kwiatek to służba nocna 20-8, dzień po dniu, przez dwa tygodnie. Ciężko to w ogóle ocenić. No ale z drugiej strony mamy coraz gorszy materiał ludzki - 20-letnie Julki i Oskarki wiecznie gapiący się w smartfon i szukający zasięgu pośrodku puszczy. Innych przejawów głupoty nie wspomnę, może to jest powód, że oficerowie dalej ich tak traktują... Jak takim wojskiem marszałek Bartosiak chce pokonać Rosję?!

  2. B1ob

    PLUS. Wreszcie trzeba zacząć głośno i konsekwentnie mówić o patologiach w WP, żeby pojawiła się presja na ich eliminowanie. Więcej i częściej proszę! Równie ważne są konstruktywne propozycje systemowych zmian eliminujących te patologie.

  3. Axa

    Dlatego też możemy kupować najlepszy sprzęt ale nic to nie da dopóki nie zrobimy porządku wśród kadry oficerskiej. Większość jest do wywalenia od zaraz.

  4. Sokole oko

    Skoro juz decydujemy sie na uwidocznienie wszelkiej patologii w wojsku polskim to warto byko by wspomniec o tej największej zwiazanej ze szczepieniami na popularną w ostatnim czasie chorobie. Duzo wojskowych podnosiło ten problem zarowno na komisjach sejmowych, jak i tworząc własne kręgi w domenie publicznej. Jest to jedna z wiekszych patologii obecnego wojska, której rezultatem bylo odejscie ze sluzby sporej części wykwalifikowanej za publiczne pieniądze kadry. Przypomne,ze zaden polski podmiot panstwowy czy tez prywatny nie zbadał nawet jednej wybiorczej próbki produktu podawanego żołnierzom wojska polskiego pod wzgledem chocby tożsamości skladu podanego przez prywatnego producenta na ulotce z faktycznym w ampułkach. Temat przez wielu pomijany, ingorowany , wyszydzany a jest bardzo niebezpieczny z punktu widzenia obronnosci kraju

  5. Wicher99

    Większym problemem dla wojska jest to, że rezerwiści mają 50 lat i od 20 lat nie szkolimy nowych. Zasadniczo nie mamy wojska w ogóle i nic nie zmieni kupowanie nowych drogich zabawek.

  6. Penetrator

    Może ktoś by zbadał jak to się stało, że wojsko dostawało slabej jakości noktowizory za kilkadziesiąt tys. złotych. Kto i czemu zapłacił tak dużo za taki złom.

  7. Thorgal

    To taka nasza przypadłość, na sztukę i aby stan się zgadzał a w większości przypadków nie wiele trzeba żeby żołnierz miał lepiej i bezpieczniej. Gnębiony bez odpowiedniej opieki to nie żołnierz a sztuka mięsa. Będąc w wojsku zauważyłem kompletny brak zrozumienia dla zdrowia żołnierza i konsekwencji jakie są dla wojska. Oczywiście że żołnierz musi być odporny i musi dać sobie radę w ciężkich warunkach ale będąc ciągle pod stresem, bez dobrej regeneracji i motywacji to katastrofa. Praktyki gdzie na każdym kroku żołnierz był zaszczuty i poniewierany muszą odejść w zapomnienie.

    1. Orangutan

      Tak jest! Masz 100% racji.

  8. Sky

    takie sa skutki powrotu upolitycznienia , budowania wizerunku armii w sposob propagandowy tworzacy obraz niczym z defilady z 66. Ma byc równo, doskonale i defiladowo. o problemach nie meldować! co prawda nie ma juz politycznych ale zaleznosc wlasciwej postawy politycznej i awansu wrocila. Ten paniczny strach przed wyplywem info o stanie SZ dławi PSZ i skutkuje trudnosciami z pozyskaniem dobrze wykształconych zasobów ludzkich.

  9. szczebelek

    To jest największy problem nie tylkow Polsce, że łatwiej ukarać żołnierza za złamanie prawa karnego i regulaminu SZ natomiast trudno poradzić sobie z tym, że ktoś z dowództwa zawalił logistykę operacji. Jeśli przełożony tego nie zrobi to zostaje Komisja Obrony Narodowej, ale u nas w kraju nie ma kompetencji by po przesłuchaniu wnioskować do naczelnego zwierzchnika zbrojnych o interwencję jego kancelarii w dowództwie WP.

Reklama