Siły zbrojne
Wczoraj mundur - dzisiaj biznes, czyli kariera po służbie
Różnią ich rodzaje sił zbrojnych, w których pełnili służbę, łączy znacznie więcej. Obydwaj mają za sobą lata służby dla ojczyzny. Doskonale wyszkoleni, ambitni, pracowici. Podjęli podobną decyzję po zamknięciu się za nimi bram jednostek. Dzisiaj dynamicznie rozwijają karierę zawodową - Tomasz Zakrzewski - Dyrektor w międzynarodowej korporacji zbrojeniowej, Mariusz „Maniek” Urbaniak, Dyrektor Generalny w Rekrut24, łączącej świat byłych mundurowych z cywilnym rynkiem pracy. O drodze do sukcesu i swoich doświadczeniach zawodowych opowiadają w rozmowie z red. Mateuszem Multarzyńskim dla Defence24.pl
D24: Wasze drogi z wojska „do cywila” dzieli przedział czasowy. Mariusz całkiem niedawno odszedł z jednostki, Tomek jest cywilem od ponad 20 lat, ale macie swoje doświadczenia z tego pierwszego kroku w cywilny świat. Jakie są Wasze doświadczenia związane z przejściem z wojska do cywilnego życia i cywilnej kariery?
Mariusz „Maniek” Urbaniak: Moje odejście z wojska i przejście do cywila było zaplanowane już rok wcześniej. Przygotowywałem się do wkroczenia w nowy etap. Myślałem o tym, co będę robił i jak powinna wyglądać moja nowa droga w cywilu. Oczywiście, jak to w życiu bywa plany nieco odbiegły od rzeczywistości, ale w moim przypadku - zdecydowanie na korzyść. Nie oczekiwałem i nie planowałem, że będę współtworzył program Rekrut24 - z czego zresztą bardzo się cieszę. Natomiast uważam, że istotne jest, aby przygotowywać sobie cywilną ścieżkę dużo wcześniej. Kiedyś myślałem, że pół roku będzie wystarczające na planowanie. Potem, że rok. Dzisiaj jednak jestem pewien, że przygotowanie porządnej ścieżki cywilnej kariery powinno zacząć się dużo, dużo wcześniej. W zasadzie przez całą służbę powinno się mieć gdzieś z tyłu głowy to, co chciałbym i co będę robił po odejściu ze służby. I w taki sposób zdobywać wiedzę i doświadczenie, aby móc to potem przekuć na kompetencje przydatne na rynku cywilnym.
Tomasz Zakrzewski: Ze mną było trochę inaczej, byłem już prawie 17 lat w służbie wojskowej, pracowałem wtedy w Sztabie Generalnym - w zespole, który przygotowywał nasze wejście do NATO. Kiedy już wstąpiliśmy w 1999 r. do Sojuszu, brałem udział w pięknej uroczystości w Brukseli, a po powrocie z niej do Warszawy zacząłem się zastanawiać co to zmieni? Zastanawiałem się i obserwowałem sytuację rok. Po czym stwierdziłem, że nie widzę tych zmian. Obserwacje połączyłem z sytuacją w naszych siłach zbrojnych, która niestety trwa do dzisiaj, gdzie oficer nie ma przygotowanej ścieżki swojego rozwoju, swojej kariery, czyli nie wie, co będzie robił za rok, dwa, trzy. Nie ma możliwości ułożenia swojej ścieżki kariery, zaplanowania kolejnych etapów. W 2000 roku zacząłem się zastanawiać co zrobić. Czy zostać w wojsku - a byłem wtedy mniej więcej czterdziestoletni facetem - czy jednak coś zmienić. I przez prawie rok, tak jak Mariusz rozglądałem się za różnymi opcjami i znów po raz kolejny to powiem - niestety większość opcji to była praca w ochronie i podobnych tego typu obszarach. Wtedy funkcjonowało takie myślenie, że żołnierz po odejściu do cywila może pracować tylko w ochronie. Tak byliśmy postrzegani na rynku. Wtedy też zaczynał się program rekonwersji, z którego jednak nic nie wynikało. Mogliśmy oczywiście zrobić kolejny kurs, na przykład poprawić swoje umiejętność posługiwania się językiem angielskim. Ja skończyłem ich kilka - do III stopnia NATO-wskich standardów włącznie. Mogliśmy rozejrzeć się za innymi kursami, ale cały czas gdzieś dało się odczuć to „zaszufladkowanie” - żołnierz, policjant czy inny mundurowy funkcjonariusz odchodzący do rezerwy - to tylko praca w ochronie. Zupełnie przypadkowo, podczas jednego z wydarzeń w trakcie służby spotkałem ludzi, którzy pokazali mi trochę inny świat. Powiedzieli - słuchaj, za bramą jednostki wojskowej też są perspektywy i jeżeli tobie wojsko nie pomoże, to musisz zrobić to sam. Prawda jest taka, że wychodzimy za bramę jednostki wojskowej i jesteśmy sami, skazani sami na siebie, szukamy sami możliwości dalszego funkcjonowania. A jesteśmy kilkudziesięcioletnim mężczyznami jeszcze w sile wieku zawodowego, zawodowej aktywności z dużym potencjałem. Ten wspomniany przypadek spowodował, że podjąłem ryzykowną wtedy decyzję, bo przede mną było jeszcze co najmniej kilkanaście lat służby. Postanowiłem: tak. odchodzę do rezerwy i podejmę to wyzwanie, spróbuję innego życia i zobaczymy, jak to będzie. Jak się okazało później, była to dobra decyzja i dzisiaj mija 21 lat, odkąd jestem w cywilu. Nie żałuję tej decyzji. I jeszcze jedna ważna rzecz, którą chciałbym podkreślić w kontekście tego pytania, bardzo ważne również jest to, żebyśmy nastawiali się mentalnie. Jeżeli już podejmiemy decyzję o odejściu, skupiali się na posiadaniu umiejętności budowania relacji w biznesie. Po przejściu do rezerwy, w jakimkolwiek obszarze biznesu, życia biznesowego - relacje są bardzo ważne, są najważniejsze. Jeżeli nie umiemy się uśmiechnąć do drugiego człowieka, jeśli nie umiemy być otwarci na tyle na ile można i nie umiemy budować tych relacji, będzie nam bardzo, bardzo trudno.
D24: Odchodząc ze służby, były mundurowy ma zabezpieczony „byt”, ma emeryturę. Co będzie go motywowało, aby wyjść z tej strefy komfortu i szukać swojej drugiej szansy na cywilnym rynku?
Mariusz „Maniek” Urbaniak: Pamiętajmy, że żołnierz czy funkcjonariusz mundurowy odchodząc ze służby wychodzi tym samym ze swojej „strefy komfortu”. Odchodzi z miejsca, gdzie spędził kilkanaście albo kilkadziesiąt lat i wchodzi w nową rzeczywistość. Właśnie z emeryturą, o której mówisz. Ta emerytura to jest coś, co pomaga i to jest taka wartość dodana, nie tylko finansowa. O tym pracodawcy powinni pamiętać. Żołnierz, który decyduje się na podjęcie pracy, z reguły podejmuje taką decyzję, bo ta praca mu odpowiada, bo chce pracować i zrealizować się. On ma środki na życie, ale w pracy chce robić coś ciekawego. To jest właśnie wartość dodana dla pracodawcy, że żołnierz z reguły chce tam pracować by się realizować, nie zmusza go do tego sytuacja finansowa, choć oczywiście każdy chce dobrze zarabiać, ale nie jest to jego główna motywacja. Z reguły jest tak, że żołnierzowi odpowiada ta praca i on realizuje w niej jakieś swoje marzenia, swoje plany, a dodatkowo oczywiście ma z tego kolejne źródło dochodów, dodatkową pensję. Odnośnie strefy komfortu, to rzeczywiście przekwalifikowanie się, dla niektórych byłych mundurowych może być problemem. Dla nich to zmiana sposobu funkcjonowania i myślenia - z wojskowego, służbowego, w którym funkcjonowali przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat - na styl otwarty. Tak jak powiedział Tomasz, w biznesie musimy być otwarci, kreatywni i uśmiechnięci. Musimy umieć prezentować te umiejętności, które wynieśliśmy z wojska i wtedy jest dużo łatwiej. Z pewnością umiejętności te wówczas zaprocentują.
Tomasz Zakrzewski: Nawiążę do tego co mówił Mariusz, tę strefę komfortu budujemy sobie cały czas, bo ciągle jakieś nowe wyzwania się pojawiają przed nami. Musimy im sprostać, ale dla nas żołnierzy to jest proste: komenda „naprzód”, a o problemach meldować po. Ten schemat działania przekładamy na cywilne życie. Ja zaczynałem dawno, bo w 2000 roku, gdy wiele nowych rzeczy dopiero pojawiało się w Polsce. Cywilną karierę rozpocząłem we francuskiej firmie telekomunikacyjnej i zauważyłem wtedy, że choć moim obszarem działania, zawodowym były służby mundurowe, czyli coś co wydawało mi się bardzo dobrze znanym obszarem, to jednak ciągle konfrontowałem się z nowymi wyzwaniami, sytuacjami. Musiałem uczyć się zupełnie nowych rzeczy, czyli tak jakby rzeczywistość dnia codziennego wyrzuciła mnie z tej strefy komfortu. Sądziłem, że coś wiem, że coś umiem i to będę mógł wykorzystać, czyli kolokwialnie mówiąc „pojadę sobie na tym”. Natomiast okazało się, że tak nie jest. Spotkałem się wtedy z trzydziesto, dwudziestoparoletnimi ludźmi posiadającymi wiedzę akademicką, merytoryczną, ale i doświadczenie zawodowe. Okazało się, że muszę cały czas się czegoś uczyć. Stanąłem przed takim samym wyzwaniem, jak w trakcie służby wojskowej, gdy jesteś dowódcą, szkolisz swoich żołnierzy i musi być tak samo dobry jak oni. Albo nawet być lepszy od nich. Jeżeli taki nie będziesz, to nie będą cię słuchać, a ty ich niczego nie nauczysz. I tak samo działa to w firmie. Musiałem się nauczyć wielu rzeczy, aby być tak samo dobry jak moi koledzy. Potem poszedłem do obszaru stricte zbrojeniowego, trafiłem do różnych międzynarodowych firm, a dzisiaj jestem właśnie w tym miejscu. To spokojne życie na emeryturze nie było takie ciekawe jak „tutaj”, gdzie stawały przede mną kolejne wyzwania. Spotykałem mnóstwo kolegów, którzy wychodzili na spacer z psem, chodzili do sklepu, trzepali dywany, pomagali żonie, a na ich twarzach malował się jakiś niepokój. Ja wiedziałem, że ten „spokój” na emeryturze to nie jest to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Możemy pracować w różnych firmach, na różnych stanowiskach, budować ścieżkę swojej kariery, stawać przed nowymi wyzwaniami. I tutaj jeszcze raz nawiążę do tego, o czym mówił Mariusz - my nie musimy, my chcemy, my możemy.
Przez 10 lat zawsze stałem na takim stanowisku wobec moich ewentualnych pracodawców i partnerów biznesowych - ja nie muszę, ja zrobię to z przyjemnością, bo to ciekawy projekt, ciekawe wyzwanie, usiądźmy, porozmawiajmy wspólnie.
Strefa komfortu byłych mundurowych polega na tym, że my mamy emeryturę, czyli jak odejdziemy do rezerwy, przejdziemy w stan spoczynku, to mamy emeryturę i ona pozwala zapłacić rachunki, kupić masło i chleb. To często nie występuje w innych krajach. Posłużę się przykładem Szwecji, gdzie odchodząc z armii nie otrzymuje się emerytury. W szwedzkim cywilu, w rękach wojskowych emerytów jest ich życie. Natomiast jeżeli im się nie powiodło np. w biznesie, to mogą wrócić do armii. Jako instruktor, wychowawca albo założyć mundur raz jeszcze. Natomiast inne kraje różni od nas to, że wychodząc z jednostki nie jest się pozostawionym samemu sobie, tam jest pomoc. Tam jest wsparcie, to widać na przykładzie amerykańskich firm z przemysłu zbrojeniowego. Jest reguła - szkoliliśmy cię lata, pozyskałeś umiejętności, masz wiedzę, doświadczenie, my,jako państwo, chcemy to wykorzystać. My musimy to wykorzystać, ponieważ ty jesteś specjalistą z ugruntowaną przez lata wiedzą.
D24: Czego, bazując na waszym doświadczeniu, brakowało wam, gdy odchodziliście do cywila? Co byście zmienili? Czy chcielibyście skorzystać z dedykowanej agencji pracy, kursów?
Mariusz „Maniek” Urbaniak: Tak, brakowało mi naprawdę właśnie takiej firmy jak Rekrut24. Będąc jeszcze w wojsku, myślałem o takim deficycie w obszarze HR, specjalizującym się w łączeniu byłych mundurowych z cywilnymi pracodawcami. Pomyślałem, że zorganizujemy taki projekt z osobami, z którymi stworzyliśmy potem podobna inicjatywę - REkonwersja SOF. Brakowało mi tego, aby ktoś z doświadczeniem, kto już jest w cywilu, kto pracuje w biznesiei radzi sobie dobrze, podzielił się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem. Potrzebowałem takiego wsparcia i doradcy, który powiedziałby mi, że jeżeli idę do cywila i chcę pracować w biznesie, to muszę zrobić pewne rzeczy, podjąć jakieś konkretne działania lub czego nie robić. Brakowało organizacji, którą tworzą cywile z wiedzą o funkcjonowaniu ludzi armii, która wsparłaby odchodzących z wojska, odchodzących ze służby chłopaków. Która pomogłaby im obrać dobrą drogę, wskazać, zarekomendować ścieżkę kariery. W wojsku, kiedy rozpoczynałem swoją służbę, miałem do dyspozycji osobę „prowadzącą” - opiekuna, który pomagał mi odnaleźć się w nowym środowisku, pomagał załatwić formalności. Tego brakowało mi przy przejściu do cywila. Cieszę się, że mogę teraz pomagać eks mundurowym w obraniu kierunku na drodze cywilnej i tworzyć osobiście projekt Rekrut24. Jestem przekonany, że współpraca z nami pomoże wielu planującym, ale i obecnym już emerytom mundurowym łatwiej przejść na drogę nowej, cywilnej kariery zawodowej.
Tomasz Zakrzewski: Tak, brakowało takiego oficera prowadzącego, tylko w cywilu. Moja ścieżka wojskowa była trochę inna, a zaczynałem od dwuletniej służby zasadniczej, potem służba zawodowa, korpus podoficerski, kurs oficerski itd. To mi dało szerszą perspektywę, która mi również pomogła w cywilnym życiu. Natomiast wielu kolegów pytało mnie, już
jako tego z doświadczeniem „w cywilu”, jak się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości, w którym kierunku iść, co zrobić, co wybrać. Wtedy jeszcze nie było tego typu inicjatywy jak Rekrut24, a oni szukali informacji np. o tym jakie kursy warto ukończyć, co się może im przydać w cywilnej karierze, na co się przekwalifikować. Ja mogłem im oczywiście powiedzieć, że jak chcą działać w takiej czy innej branży, to warto ukończyć pewne kursy albo że inne się zupełnie nie przydadzą. Jednak ludzi z odpowiednim doświadczeniem na cywilnym rynku pracy, byłych mundurowych, którzy mogliby doradzać - brakowało. Stąd takie inicjatywy jak Rekrut24 są ważne. Osobiście chciałbym móc mieć taką przestrzeń, gdzie mógłbym podzielić się swoim doświadczeniem z lat pracy w cywilu, opowiedzieć jak zachowywać się w sytuacjach konfliktowych w organizacji, jak zbudować swoją strefę komfortu w organizacji, jak się odnaleźć w sytuacjach typowych dla cywilnych organizacji, ale jakże różnych od tego co znamy ze służby. Jak omijać te mielizny i rafy, które spotkają na swojej drodze w cywilnym życiu, czyli w zasadzie życie po życiu
D24: Kiedy należy zacząć myśleć o tym, co będziemy robić po odejściu ze służby? Czy warto w pewnym momencie układać swoją wojskową karierę - z myślą o pracy w cywilu?
Mariusz „Maniek” Urbaniak: Wiadomo, że chłopak czy dziewczyna przekraczająca po raz pierwszy bramę jednostki, nie będzie od razu myśleć o tym, co będzie robić po wojsku. Rozpoczynając służbę, większość z nas realizuje swoje marzenie, pasję, robimy to, o czym marzyliśmy, planowaliśmy. Natomiast po pewnym etapie, należy już zacząć myśleć o tym, co chcę robić, w którym kierunku pójdę, co mnie interesuje. Skoro zdecydowałem się na służbę w wojsku, policji, czy w innej formacji mundurowej, to znaczy, że kierowała mną pasja. Zatem po służbie, chciałbym też robić coś, co będzie mnie interesowało. Podam taki przykład, ostatnio zadzwonił do mnie szef logistyki jednej z jednostek na wybrzeżu, który wkrótce rozstanie się z mundurem. Zapytał mnie co mógłby robić po odejściu ze służby. Odpowiedziałem, że skoro przez tyle lat był szefem logistyki, pracował przy zakupach i zamówieniach publicznych, to ma doświadczenie i solidną podstawę. Teraz musi tylko przełożyć ten potencjał na rynek cywilny, przekuć swoją wojskową wiedzę na cywilne realia, douczyć się, doczytać, jak ta branża wygląda w cywilu. Dotrzeć do tych, którzy mają to cywilne doświadczenie, jak np. Tomek, którzy powiedzą jak tę wojskową wiedzę przełożyć na cywilną karierę.
Tomasz Zakrzewski: Poruszę kilka wątków. Pierwszy to ten dotyczący tego, co po tym wojsku robić. Wiadomo, że kiedyś przyjdzie ten wiek, ten „czasookres” służby i jak wspomniał Mariusz, siłą rzeczy powinniśmy zacząć już myśleć, co w tym cywilu robić. Nadal niestety nie mamy takiej sytuacji, że są „przygotowane” dla nas miejsca w polskiej gospodarce, co mnie osobiście boli. Możemy więc też aplikować do polskich lub zagranicznych firm i korporacji pamiętając, że to są dwa różne światy. Wiek emerytalny jest faktem i musimy się do niego przygotować rok, dwa, trzy przed i korzystać z dostępnych możliwości. Istotny jest również rodzaj pełnionej służby, jak choćby podany przykład logistyki.
Kolejna sprawa to polski przemysł obronny. W wielu krajach ta branża czeka na nas, czeka na fachowców z wiedzą, doświadczeniem i relacjami w siłach zbrojnych, służbach. Nie bójmy się tego powiedzieć, również z relacjami międzynarodowymi, które mogą „przełożyć” się na relacje biznesowe i to jest jak najbardziej w porządku. A ta branża, ten biznes jest stricte relacyjny i tego u nas brakuje. Odnoszę wrażenie, że nawet jakbyśmy się tego wstydzili.
Bardzo często firmy zagraniczne są bardziej otwarte i tam idziemy pracować, pomagać budować te relacje. To wiąże się oczywiście z pewnymi wątpliwościami, czy jako były wojskowy, funkcjonariusz mogę pracować w zagranicznej firmie zbrojeniowej. Najpierw więc próbujemy iść do polskiego przemysłu obronnego - czy to państwowego czy prywatnego, ale tam bywa różnie i nie chodzi tylko o kwestie finansowe. Reasumując, bardzo ważna jest decyzja czy będziemy swoją aktywność biznesową realizować w tym obszarze, którym zajmowaliśmy się w trakcie służby, czy też podejmujemy „big challenge” i szukamy czegoś zupełnie nowego i będziemy się uczyć nowych rzeczy. Zresztą ta nauka jest bardzo ważna. Ja się ciągle uczę czegoś nowego, poznaję pewne zagadnienia od początku. Trzeba być cały czas czujnym i rozwijać swoje kompetencje. Trzeba myśleć przed odejściem ze służby, w którą stronę pójdziemy. Pamiętać, że będziemy musieli się uczyć i poznawać nowe. To nie będzie tak, że jak byłem oficerem, dowódcą to teraz też będę wyłącznie dowodził. Nie, tam tak nie będzie, życie nam na to nie pozwoli i zweryfikuje nas brutalnie. I może próbujmy iść do polskiego przemysłu obronnego, może uda nam się zmienić percepcję i zacznie się nas - wojskowych, policjantów, strażników, strażaków świat cywilny chcieć, bo wiemy, umiemy, znamy się na tym, mamy doświadczenie, referencje i na pewno, jak powiedział Maniek, będziemy mogli danemu przedsiębiorstwu pomóc.
D24: Mówimy o kompetencjach żołnierzy i o korporacjach, firmach prywatnych i wciąż powraca ten brak świadomości, wiedzy, że biznes cywilny może wykorzystać potencjał byłych mundurowych i ściągnąć takie kadry do siebie. Jak waszym zdaniem można uświadomić firmy, korporacje, że są ludzie, którzy mogliby im pomóc w biznesie wykorzystując swoje kompetencje zawodowe? To pozyskiwanie przez cywilny biznes byłych mundurowych u nas nie funkcjonuje tak, jak np. w USA czy innych państwach. Nie ma tej świadomości w Polsce, a jeszcze na to nakłada się pewna blokada przed łączeniem, wykorzystywaniem potencjału byłych wojskowych i mundurowych w biznesie, szczególnie tym zbrojeniowym.
Tomasz Zakrzewski: Mój aktualny amerykański pracodawca - Raytheon Technologies jest doskonałym przykładem wykorzystania potencjału byłych wojskowych. Realizujemy projekt „Wisła” i system „Patriot”, przy którym pracują właśnie byli wojskowi, w tym dowódcy jednostek, które wykorzystywały systemy „Patriot”. Mają ogromne doświadczenie oraz wiedzę i będąc w kontakcie z dzisiejszymi użytkownikami, wiedzą z jakimi problemami borykają się ci ostatni. Rozmawiają z inżynierami, wskazują im co można poprawić, zmienić, tak aby ułatwić obsługę systemu użytkownikowi.
Mundurowi mają wiedzę, umiejętności i kompetencje. Bezwzględnie tak i to trzeba wykorzystać. W dużej mierze zależy to od firmy, bo jeśli będą wymagać wyników sprzedażowych to zapewne przepadniemy. Jeżeli jednak będziemy mogli budować jakiś projekt - co oczywiście wymaga pewnej pozycji na rynku - według naszego pomysłu i wykorzystując to doświadczenie mundurowe, budując nawet własny zespół, do którego możemy ściągnąć innych mundurowych emerytów z wiedzą i umiejętnościami, to mamy szansę na sukces. To jest oczywiście proces, który trwa. By trwał to my musimy sami się przemóc, wykazać się odwagą, aby samemu budować taki projekt, kreować go i doprowadzić do końca i do sukcesu. To nie jest łatwe i spotkamy wiele ryzyk. Chciałbym podkreślić ważną kwestię, czyli budowanie ryzyka. Już samo przejście do rezerwy jest dla nas ryzykiem, bo nie wiemy, jak sobie poradzimy. Z budowaniem, szacowaniem ryzyka będziemy mieli do czynienia każdego dnia w każdej firmie. Czy to z szacowaniem tego związanego z działaniami logistycznymi, czy z implementacją sprzętu, uzbrojenia. Nie ważne czy będziemy pracować w biurze turystycznym i awarii ulegnie wyczarterowany samolot czy korporacji. To potencjalne ryzyko warto uwzględnić w budowaniu swojej ścieżki kariery.
Jest jeszcze jeden aspekt, który chciałbym na koniec poruszyć w naszej rozmowie. Zwykle patrzymy na rynek pracy z perspektywy Warszawy, ale są przecież mniejsze miasta, miejscowości, gdzie są garnizony. Odchodzący tam z wojska czy innych służb mają znacznie mniejsze możliwości, często ograniczające się do pracy w ochronie albo pozostania na emeryturze. Są oczywiście firmy, jak Rekrut24 czy mój obecny pracodawca, które same aktywnie poszukują pracowników, byłych mundurowych w różnych częściach kraju do realizacji konkretnych projektów, ale to jest nasza specyfika. Natomiast jeżeli byli mundurowi z mniejszych garnizonów takich możliwości nie będą mieć to oni przepadną, a wraz z nimi ich wiedza i cenne doświadczenie. Moim zdaniem w tych mniejszych niż Warszawa i innych dużych miastach garnizonach, istnieje skumulowany tam potencjał.
Mariusz „Maniek” Urbaniak: To ważne o czym powiedziałeś Tomek. Dodałbym od siebie, że co roku ok 4000 – 4500 żołnierzy odchodzi do cywila. Jeśli dodamy do tego policjantów, strażników granicznych, strażników więziennych, strażaków itp. to pewnie cyfry wskażą powyżej 7000. Tyle solidnych pracowników trafia corocznie na rynek pracy. To co zauważyłem, gdy rozmawiałem z szefami firm, to fakt, że biznes nie ma świadomości ilu wartościowych ludzi wychodzi na nowy rynek pracy i jest do zagospodarowania każdego roku. Z drugiej strony żołnierze czy byli mundurowi także nie wiedzą, że ten biznes ich potrzebuje. Jedna i druga strona o sobie nie wie. Pracę dostaje ten, który naprawdę szuka, wie czego chce, a często i staje się rozpoznawalny będąc jeszcze w armii. Natomiast, mam wrażenie - reszta jakby nie istniała na rynku pracy. Dlatego według mnie tak istotna jest komunikacja, aby zasygnalizować, poinformować jedną i drugą stronę. Dać znać pracodawcom, że co roku odchodzi ze służby kilka tysięcy ludzi w sile wieku, z których większość będzie chciała nadal pracować. Z drugiej strony przekazać byłym mundurowym, że są pracodawcy, którzy czekają właśnie na nich i przyjmą ich do pracy, bo wiedzą, że będą solidnymi pracownikami. Zachęcamy do zgłaszania się do Rekrut24, zarówno planujących przejście do cywila, jak i byłych mundurowych, ale i zapraszamy do kontaktu tych pracodawców, którzy stawiają na kompetencje i solidność.
W Rekrut24 wiemy, jak te umiejętności połączyć z korzyścią dla każdej ze stron i jesteśmy dla Państwa.
Dziękuję za rozmowę.
Śpioch
A gdyby uwolnić cywilny rynek broni w Polsce to ile byłby wart? Ile miejsc pracy powstałoby?
Turysta
Brać plecak i przez rok pozwiedzać sobie świat żeby znormalnieć.
Marcin
Otóż to
Tomasz.
Ten artykuł dotyczy tylko bardzo wąskiego grona ludzi służących w formacjach mundurowych. Zdecydowana większość nie ma możliwości zdobycia ciekawych kwalifikacji i jest skazana na ochronę. Oczywiście można i trzeba się rozwijać. Ale jeżeli takie trudności mają już oficerowie z kontaktami i umiejętnościami, to co mają powiedzieć najniższe szczeble, gdzie często ich kwalifikacje totalnie nie pokrywają się z rynkiem cywilnym. Pozostaje faktycznie przebranżowić się na IT, skoro to takie proste. ;)
marian
Ja przepraszam, ale na budowy biorą wszystkich, którzy nie mają dwóch lewych rąk.
Terytorials
U mnie w WOT, jest pare osob ktore przeszły na emeryture bedac zawodowymi zolnierzami, np szef kompanii, teraz jest żołnierzem tsw, i ma fuche w sztabie. Jest ekspertem w liczeniu prowiantu, śledzi od namiotow...
Żenada
Bo właśnie do tego WOT służy, wywalasz zawodowych żołnierzy ze stanowisk typu szef, technik po to żeby terytorials emeryt przychodził codziennie, odpowiedzialności nie ma bo nie przyjdzie na powołanie a zmusić go nie możesz i to jest patologia!
Adam
Ad vocem, jako pracodawca. Zatrudniałem emeryta wojskowego, ppłk z Leszna (geodezja) był DOSKONAŁYM pracownikiem, odszedł po 6 latach z powodów rodzinnych. ALE to wyjątek, jak mi opowiadał jego koledzy lądują na ochronie supermarketów i parkingów. Obawiam się, że kwalifikacje cywilne "magistra pola walki" nie korespondują z wymogami rynku.
marian
Ale te kwalifikacje daje tylko jedna z czterech wojskowych uczelni. (aszwoj może i piąta, ale ma trochę inne zasady, nie ma podchorążych). Pozostałe uczelnie mają raczej charakter politechniki. Oprócz tego są także emeryci nie-oficerowie, bez tytułu magistra.
Fanklub Daviena i GB
Ale pierdy... Są takimi "fachowcami", że zatrudnienie mogą znaleźć tylko w budżetówce, firmach państwowych lub różnego typu pasożytach na podatnikach jak "fundacje" i "think-tanki" i "firmy konsultingowe" utrzymujące się wyłącznie z dotacji od podatników i ze zleceń od firm państwowych... :D
Robert
Dokładnie. Pieniądz podatnika smakuje najlepiej. Na prawdziwym wolnym rynku już tak nie brylują.
Woj
Nie wiesz co piszesz
Mickey93
Czytanie ze zrozumieniem kuleje. Oby dwoje nie robią w budżetowce
jhds
Inżynier programista 5 lat po studiach zarabia pięciocyfrowe kwoty pracując dla zagranicznego korpo (o ile czasu na uczelni nie spędził wyłącznie na picie Żubrów). Po co pchać się do MONu a później kombinować co ze sobą zrobić skoro jest tyle lepszych dróg życia?
Asik
Zrezygnuj z wojska i spróbuj nowych smaków , uważaj bo nie są takie słodkie , czasem nawet gorzkie.
Juras
Pieciocyfrowe w rublach …hehehehe … odezwal sie indzinier :))
Ali baba
Bo może ktoś ma wysze cele i wartość niż napchanie kiszki i pojezdzenie BMW.
AK
Świetny wywiad i rozmowa. Gratuluję
Juras
Nietrzeba daleko szukac a wystarczy zerknac jak i co robia Amerykanie …a tam od samego poczatku, zolnierze dostaja szanse roznych szkolen i nauki, ktore przydadza sie w cywilu, jak chodzby operator maszyn ciezkich czy kierowca zawodowy … mowiac o tylko o tych podstawowych … Ja osobiscie odbywalem jeden z kursow wysoko technologicznych dla przemyslu, ktorego prowadzacym instruktorem byl byly operator z atomowej lodzi podwodnej …!!!
Burp.
Przypomniał mi się film z YT " Szybka kariera w wojsku".
Maciek
"Natomiast uważam, że istotne jest, aby przygotowywać sobie cywilną ścieżkę dużo wcześniej. Kiedyś myślałem, że pół roku będzie wystarczające na planowanie. Potem, że rok. Dzisiaj jednak jestem pewien, że przygotowanie porządnej ścieżki cywilnej kariery powinno zacząć się dużo, dużo wcześniej." - jak to rozumieć w kontekście bezstronności osób w MON odpowiedzialnych za pozyskiwanie sprzętu np, na ile lat wcześniej nosząc mundur, jak bardzo trzeba być elastycznym, przepraszam, dobrze przygotowanym, a by potem dostać się do cywilnej firmy ???
troll leśny
nie trzeba zdejmować munduru by robić biznes, panowie z jednostki NIL pokazują co obecnie potrafi wojsko :)