Na prezydenta Donalda Trumpa i decyzje jego administracji z nadziejami, ale również niepokojem czeka wielu. Wśród nich są żołnierze i oficerowie amerykańskich sił zbrojnych, którzy od kilku lat zwracają uwagę na rosnące niedofinansowanie. Problem ten dotyczy szczególnie największego i najważniejszego komponentu, a więc wojsk lądowych (US Army), z powodu cięć budżetowych ograniczyły w ostatnich latach swój rozmiar, spowolniły wiele programów modernizacyjnych i zmieniły filozofię nabywania sprzętu, stawiając na prostsze i często gotowe rozwiązania zamiast na futurystyczne projekty. Co czeka US Army w czasach Trumpa? Pierwsze decyzje personalne i zapowiedzi pozwalają częściowo odpowiedzieć na to pytanie – pisze dr Robert Czulda.
O ile w odniesieniu do skomplikowanego świata dyplomacji i polityki zagranicznej Donald Trump jest i jeszcze przez długi czas pozostanie tajemnicą, także dla siebie i swych współpracowników (zob. Jaka polityka Trumpa wobec Azji? Najważniejsze stosunki z Chinami [PROGNOZA]), to w odniesieniu do obronności wiemy nieco więcej. Donald Trump jeszcze w kampanii wyborczej wyrażał poglądy charakterystyczne dla Republikanów, co wynika z dwóch zasadniczych powodów: militarnego (hasło „uczyńmy Amerykę ponownie wielką” wymaga siły wojskowej), jak i gospodarczo-społecznego (sprzęt dla sił zbrojnych produkowany jest przede wszystkim w rodzimych zakładach, co zapewnia Amerykanom miejsca pracy). „Jak tylko obejmę stanowisko poproszę Kongres, aby w pełni usunął wprowadzone ograniczenia, a także zgłoszę projekt swojego własnego budżetu, aby odbudować naszą siłę” – zapowiadał Trump w kampanii, co zostało z zadowoleniem przyjęte przez amerykańskich wojskowych.
Oczekiwania US Army
Chociaż amerykański Senat określił US Army mianem „najpotężniejszej siły lądowej na świecie”, to armia ma liczne problemy, do których należy przynajmniej częściowo utracona zdolność do prowadzenia pełnoskalowej wojny z przeciwnikiem konwencjonalnym, takim jak Rosja czy Chiny. Co więcej, w ostatnich latach pojawiły się nowe wyzwania, w tym brak odpowiedniej liczby żołnierzy, a także coraz gorszy ich stan (według najnowszych badań 7,8 procent amerykańskich żołnierzy ma dużą nadwagę – w US Army wskaźnik ten jest rekordowy, bo aż 11 procent). Odchodzący ze stanowiska szefa Sztabu US Army generał Ray Odierno alarmował, że zdolność bojowa armii jest na niskim poziomie. Jego następca, obecny szef generał Mark Milley przyznał to otwarcie podczas przesłuchania w Kongresie. Podobnie niedawno wypowiedział się generał Herbert R. McMaster, dyrektor Army Capabilities Integration Center w U.S. Army Training and Doctrine Command: „znajdujemy się w fazie zwiększonego ryzyka dla US Army i jej zdolności do prowadzenia walki, wygrywania i realizowania założonych celów”.
Czytaj więcej: Transportery Stryker do modernizacji. Następny krok – kołowy BWP
Dowódcy liczą, że Trump zmieni politykę i to w sytuacji, w której US Army – odpowiedzialna za 40-60 procent żołnierzy na misjach zagranicznych – musi być przygotowana do prowadzenia kilku wojen jednocześnie, w tym na Bliskim Wschodzie (na przykład przeciwko Iranowi lub Państwu Islamskiemu), Europie (przeciwko Rosji) i na obszarze Azji – Pacyfiku (przeciwko Chinom). US Army ma przede wszystkim nadzieję, że Trump ograniczy negatywny wpływ finansowych cięć na programy modernizacyjne. Oficjalnie wojska lądowe przyznają, że w perspektywie średniookresowej US Army nie będzie w stanie wyposażyć wszystkich jednostek w najnowocześniejszy sprzęt, a filozofia opierać się będzie na modernizacji już posiadanego sprzętu lub też albo na kupowaniu sprawdzonych konstrukcji, będących już w służbie, albo nowych produktów, ale mających za sobą służbę w innych państwach.
Czytaj więcej: Zmodernizowany Bradley ujawniony. Koń roboczy „ciężkich” brygad US Army
Inwestycje w nowe projekty będą realizowane tylko wtedy, gdy zakładane jest wysokie prawdopodobieństwo końcowego sukcesu. Według planów rozwojowych US Army ma finansować modernizację w pięciu elementach: lotnictwo, sieci teleinformatyczne, zintegrowana obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, pojazdy bojowe i wsparcia (w tym lekkiego, aeromobilnego czołgu wsparcia) oraz nowe zagrożenia (inwestowanie w sprawdzone technologie, w tym systemy obrony aktywnej, systemy obrony śmigłowców, nowe platformy latające, broń energetyczna i walka elektroniczna). US Army liczy również, że w czasach Donalda Trumpa znajdą się pieniądze na modernizację komponentu nawodnego, w tym wykorzystywanych od lat sześćdziesiątych barek LCM-8.
Pierwszą istotną zmianą jest zwiększenie rozmiaru US Army, co jednak nie jest decyzją Donalda Trumpa, jako że została podjęta w grudniu 2016 roku. Po latach redukcji kadrowych najpierw Kongres, a później prezydent Obama, przyjęli, że US Army powinna mieć w roku podatkowym 2017 (a więc od 1 października 2016 roku do 30 września 2017 roku) około 476 tysięcy żołnierzy (tysiąc nowych żołnierzy oraz 15 tysięcy, którzy nie trafią do rezerwy kadrowej). Donald Trump odziedziczy również większe dwa pozostałe obok sił czynnych komponenty wojsk lądowych – Army National Guard powiększone o 8 tysięcy żołnierzy i Army Reserve z 4 tysiącami nowych etatów. Oznacza to, że w ostatniej chwili porzucono plan zredukowania US Army w siłach czynnych z 570 tysięcy żołnierzy w 2012 roku do 450 tysięcy na koniec roku podatkowego 2018 (980 tysięcy w trzech komponentach). US Marine Corps urośnie do 185 tysięcy żołnierzy, a US Air Force do 321 tysięcy żołnierzy. US Navy pozostanie na poziomie 324 tysięcy żołnierzy.
Sygnały Trumpa
Jeszcze w kampanii wyborczej Donald Trump stwierdził, że w jego wizji siły zbrojne Stanów Zjednoczonych powinny mieć 540 tysięcy żołnierzy służby czynnej w US Army (wzrost z 31 brygad bojowych do około 40), 350 okrętów nawodnych i podwodnych w US Navy (z obecnego poziomu 310) oraz co najmniej 1,2 tysiąca samolotów bojowych (z poziomu niemal…. 2 tysięcy). Kwestie rozwoju wojsk lądowych spaść mają na Vincenta Violę, którego Trump wskazuje jako nowego sekretarza US Army. Viola to sprawny miliarder, absolwent akademii West Point, który służył w 101 Dywizji Powietrznodesantowej, a później w rezerwach US Army. Zakończył służbę w stopniu majora. Zastąpi on Erica Fanninga – stuprocentowego cywila, wieloletniego pracownika federalnego w Waszyngtonie (a także pierwszego otwarcie przyznającego się do tego homoseksualistę na tak wysokim stanowisku). Wojskowi mają więc powody do zadowolenia. Tym bardziej, że innego cywila bez służby wojskowej, Ashtona Cartera, na stanowisku sekretarza obrony zastąpi James Mattis, emerytowany generał US Marine Corps.
Drugim powodem do pozytywnego odbierania Trumpa przez US Army jest wspomniana zapowiedź zwiększenia stanu kadrowego służby czynnej (o rezerwach nic póki co nie mówił). Skoro Trump wyraził gotowość powiększenia do poziomu 540 tysięcy to raczej nie będzie torpedował wspomnianej decyzji o 476 tysiącach żołnierzy. Oznacza to, że w nadchodzących latach US Army – podobnie jak i inne rodzaje sił zbrojnych – spodziewać się mogą zwiększonych funduszy. Koszt powiększenia US Army oraz innych rodzajów sił zbrojnych według przedwyborczego programu Trumpa eksperci oszacowali na około 100 miliardów dolarów rocznie, a więc o 60 miliardów więcej niż planował wydać prezydent Obama. Republikański przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Mac Thornberry zaapelował do Trumpa, by w ciągu 100 pierwszych dni swojego urzędowania wysłał do Kongresu nową wersję prezydenckiego budżetu obronnego. Poparł również zwiększone finansowanie w roku podatkowym 2018, a także opowiedział się za całkowitym zrezygnowaniem z hamulców finansowych z 2011 roku (tak zwany Budget Control Act). Krytycy zwracają jednak uwagę, że Stany Zjednoczone mają gigantyczne długi i większe budżety wojskowe to samobójstwo.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy Trump zdecyduje się na tak ambitny program chociażby z powodów finansowych. Nie wiemy też jak ostatecznie będzie wyglądał podział funduszy, ani też jakie programy będą priorytetowe. Amerykańska prasa wojskowa póki co spekuluje, że Trump może wycofać prawo pozwalające kobietom na służbę w jednostkach bojowych. W kampanii wyborczej Trump kilkukrotnie krytykował administrację Obamy za postępujący upadek standardów w siłach zbrojnych, w tym US Army.
Wspomniany generał James Mattis opowiada się przeciwko służbie kobiet na pierwszej linii. W ubiegłym roku US Marine Corps złożyło oficjalną prośbę o wycofanie się z rozkazu otwarcia wszystkich jednostek dla kobiet (na poparcie pokazano badania, z których wynikało że męskie oddziały są skuteczniejsze niż kobiece lub mieszane), ale sekretarz obrony Ashton Carter się na to nie zgodził. Trump może zmienić decyzję Obamy z 2011 roku, kiedy to wycofano zakaz służby zadeklarowanych homoseksualistów oraz decyzji z 2016 roku, kiedy to Obama pozwolił na otwartą służbę żołnierzom transpłciowym.
Spekuluje się, że ekipa Trumpa wycofa się także z pomysłów opisywanych przez prasę US Army, a mianowicie zaplanowanych na 2017 rok testów wyposażenia osobistego na żołnierzach z długimi brodami i włosami, a w przypadku kobiet z długimi paznokciami i kolczykami. Dotyczy to także opisywanej przez branżowy „Army Times” dyskusji na temat dopuszczenia stosowania lakieru do paznokci. Wielu republikańskich nazywa te pomysły i działania szkodliwą „inżynierią społeczną”.
US Army a ERI – co zrobi Trump?
US Army ma również nadzieję, że Donald Trump przeforsuje pełne sfinansowanie kontyngentu w Europie Środkowo-Wschodniej, w ramach European Reassurance Initiative (ERI). 23 grudnia 2016 roku prezydent Barack Obama podpisał co prawda ustawę autoryzacyjną, zakładającą zwiększenie obecności US Army w naszej części regionu. Ustawa National Defense Authorization Act (NDAA) na rok fiskalny 2017 pozwala na zaplanowanie struktur i funduszy dla sił zbrojnych na nowym poziomie – uwzględniającym wzmocnienie.
W celu umożliwienia rozpoczęcia wydatkowania środków zaplanowanych przez NDAA konieczne jest jednak przyjęcie kolejnej ustawy Appropriations Act, co jest standardem w wypadku amerykańskiego planowania budżetowego. Na razie jednak została przyjęta jedynie rezolucja (Continuing Resolution, prowizorium budżetowe), utrzymującą – z wyjątkami – finansowanie obronności w roku fiskalnym 2017 na poziomie z roku poprzedzającego. Wśród obszarów, na które przeznaczono dodatkowe fundusze, znajdują się między innymi programy śmigłowcowe US Army, a także właśnie wzmocnienie obecności US Army w Europie. Jednakże należy pamiętać, że rezolucja została przyjęta jeszcze przez obecną kadencję Kongresu i obecną administrację, umożliwia finansowanie do kwietnia 2017 roku.
Pełna ustawa budżetowa zostanie więc przyjęta już w następnej kadencji Kongresu, kiedy stanowisko prezydenta USA będzie pełnił Donald Trump i to od niej będzie zależało kontynuowanie procesu wzmacniania wschodniej flanki w obecnym roku. Nie mniej istotne będzie kontynuowanie rozszerzonej obecności wojsk USA w Europie w kolejnych okresach, kiedy to już administracja Trumpa i nowy Kongres będą odpowiedzialne za pełen cykl planowania budżetowego.
Oznacza to, że koncepcja ERI Obamy staje pod wielkim znakiem zapytania. Rodzi to pewne obawy, bo Trump zapowiadał rewizję wszystkich zobowiązań i ich realizację tylko wobec tych sojuszników, którzy sumiennie wspierają Stany Zjednoczone. Z drugiej jednak strony ERI i mocna obecność US Army w Europie Środkowo-Wschodniej dobrze wpisuje się w koncepcję budowania amerykańskiej potęgi wojskowej i hasła „Make America Great Again”. Nie można wykluczyć, że Trump wykorzysta ERI do szantażu Europy – jego sfinansowanie w zamian za zwiększone wydatki na zbrojenia ze strony państw europejskich. W praktyce jednak taki scenariusz byłby dla nas w ostatecznym rozrachunku korzystny.
Dr Robert Czulda
Mao
USA jest potęgą, ale wojowanie z Talibami przez ostatnie 25 lat troche uwsteczniło tą armie i jej sprzęt. Taktycznie pewnie sie poprawili na tym teatrze walk, ale sprzętowo krok w tył. Średnia wieku samolotu to 27 lat? :) Jak na SUPER mocarstwo to slabiutko.
ktos
Zdajesz sobie sprawe ze wszyskie starty pojazdow kosmicznych z zaloga na pokladzie wykonywane sa tylko przy dobrych warunkach atmosferycznych?
45
USA ma problemy,nie kraj tylko Rząd. Bill Gates nie kupi czołgów. Z tego co się pisze ofiarą będzie USAAF. F-35,TX-X.B-21 będą ,,golone,, USArmy to trup bez zdolności bojowej. Czy Trump da jej szansę. Zobaczymy.
54
USA ma problemy, ale już Rosja nie ??? Zeczywiscie Bill Gates czołgów nie kupi, ale jeszcze trochę i będzie miał tyle pieniędzy, że będzie mógł kupić pół Rosji :)))
I CO WY NA TO ?
Armia USA zmaga się z problemami, które i tak są mniejsze niż problemy armii rosyjskiej. Trump znacznie szybciej wzmocni armię niż Putin, bo ma na to pieniądze. Pisanie że USA ma problemy finansowe, to śmiech na sali. To tak jak by powiedzieć, że Bil Gates ma problemy finansowe, owszem może je mieć, ale i tak jest w lepszej sytuacji materialnej od Amerykanina zarabiającego powiedzmy 10 tys $ miesięcznie. Podobnie USA chodź z problemami, to i tak w lepszym położeniu od Rosji, która przypomina tego Amerykanina z 10 tys $ na tle Bil Gatesa. Zaskakujące jest dla mnie, jak niektórzy na tym forum piszą o Rosji, że jest bogata itp. Bogata może i jest jeśli chodzi o złoża pod ziemią, ale gospodarczo to jeden z najgorzej zarządzanych krajów na świecie, który niczym stacja benzynowa czerpie kasę tylko z ropy i gazu, i praktycznie nie rozwija żadnej technologii, tylko idzie na łatwiznę kopiujac zachodnie rozwiązania. Jeszcze trochę i Chiny będą lepiej rozwiniete ( a może już są ) od Federacji Rosyjskiej.
Polanski
Rosja jest zasobna , a nie bogata. Bogata nie będzie pod takim kierownictwem. Mogła by być, ale trzeba mieć wizję czego przykładem jest Korea. Oczywiście Południowa.
Szatan
Mieszkam w Chinach teraz ale mieszkałem wcześniej w RF. Chińczycy (jeśli chodzi o ogólnie pojetą modernizacje) do Rosjan to jak odrzutowiec do szybowca.
księgowy
My na to, że jesteś inteligentny inaczej. Gates nie ma długów! Ty zaś twierdzisz, że ktoś, kto żyje wystawnie i ma milion majątku i 14 milionów długu jest bogatszy od skromnej osoby bez zadłużenia z majatkiem 0,1 mln. Ty możesz tak uważać, ja tego nie kupuję.
Przemysł PL
Moja opinia jest taka, że Putin ogra Trumpa, że ten drugi zacznie się orientować, że popełnił błędy jak będzie już za późno. Zdaje się, że zniesienie sankcji wzmocni finansowo Rosyjskie zbrojenia a podczas ewentualnego konfliktu z Chinami Ameryka będzie musiał wiele Rosji płacić za neutralność co i tak skończy się, że Rosja dobije USA.
Marek
Tyle tylko, że jeśli tak by się stało, to nie kto inny jak głodne przestrzeni i surowców naturalnych Chiny właśnie dobiłyby w następnej kolejce Rosję i Putina.
b
Nie bedzie zadnego zmniejszenia sankcji, raczej po ostatnich wypowiedziach liderow republikanskich sankcje zostana zaostrzone. Trump nie bedzie mial tu wiele do powiedzenia, nie zrezygnuje z poparcia Republikanow aby dbac o rosyjska gospodarke. Chiny walcza ekonomicznie z USA ale tez z Rosja pompujac rok w rok miliardy $ w osadnictwo na Syberii i rozwijanie firm od budowlanych kolosow na malych sklepikach konczac. Ich polityka w tym rejonie to " czas gra na nasza kozysc " to nie rewolucja a ewolucja.
oczywistość
Wybij sobie z głowy neutralność Rosji lub Chin. Oba te kraje znają amerykański "Project of New American Century" i nie mogą sobie pozwolić na neutralność bo wiedzą że jak USA którekolwiek napadnie i pokona to będą następnie w kolejce.
Ponda Baba
Co to zapaść dopiero przyjdzie im zobaczyć.
Kiks
Jasne, te amerykańskie miejsca pracy. Może najpierw niech córeczka tatusia zacznie swoje szmatki zszywać w USA, bo jak do tej pory wszystko w Chinach. A wracając do miejsc pracy, właśnie dlatego produkcja militarna jest tak piekielnie droga w USA. Bo producenci wiedzą, że nie podleci się przecież wykonania nawet najprostszych etapów poza granicami. Bo to strategiczne dziedziny dla obronności i bezpieczeństwa i ceny są windowane. Koszty know-how i wytworzenia są niebotycznie wysokie w USA.