Reklama

Siły zbrojne

US Army będzie zredukowana o 40 000 żołnierzy. Spory polityczne pogrążą budżet Pentagonu?

Fot. Sgt. Daniel Stoutamire, 2nd ABCT/US Army.
Fot. Sgt. Daniel Stoutamire, 2nd ABCT/US Army.

Wojska lądowe Stanów Zjednoczonych planują obniżenie docelowej liczebności o dalsze 40 000 żołnierzy, aby osiągnąć docelową liczebność na poziomie 450 000 wojskowych – donoszą agencje. Amerykanie nadal nie osiągnęli porozumienia politycznego dotyczącego sposobu finansowania sił zbrojnych, co w perspektywie może postawić ich zdolności pod znakiem zapytania.

Według doniesień agencyjnych Amerykanie planują przeprowadzenie redukcji liczebności wojsk lądowych o dalsze 40 000 żołnierzy do 2017 roku. Miałoby to pozwolić na osiągnięcie poziomu liczebności 450 000 wojskowych, uznawanego obecnie za docelowy w wojskach lądowych.

Należy zauważyć, że już we wrześniu 2014 roku dowódca US Army generał Ray Odierno stwierdził, że liczebność na poziomie 450 000 żołnierzy może zostać uznana za niewystarczającą, w świetle „nowych” zagrożeń, tj. działań organizacji Państwo Islamskie oraz niebezpieczeństwa ze strony Rosji. Plany Pentagonu są jednak w dużym stopniu definiowane przez sytuację finansową Departamentu Obrony.

Plany zmniejszenia docelowej liczebności czynnej US Army poniżej obecnego poziomu 490 000 żołnierzy powstały w świetle automatycznych cięć budżetowych, wdrożonych zgodnie z Budget Control Act w 2013 roku. Przedstawiciele amerykańskich wojsk lądowych wskazują, że utrzymanie automatycznych cięć w pełnej wysokości może zmusić do ograniczenia liczebności nawet do 420 000 żołnierzy, z uwagi na konieczność wygospodarowania środków na modernizację i utrzymanie gotowości bojowej.

Należy pamiętać, że obecnie w USA toczy się debata odnośnie sposobu finansowania obronności. Obydwie izby Kongresu, zdominowane przez Republikanów opowiadają się za czasowym zwiększeniem „operacyjnych” funduszy Pentagonu w budżecie na 2016 rok, utrzymując tym samym automatyczne cięcia w obszarach innych niż obrona narodowa. Z kolei demokratyczna administracja dąży do umożliwienia podwyższenia przychodów budżetowych, aby zwiększyć zarówno wydatki obronne, jak i elastyczne nakłady na cele inne niż obrona narodowa, podlegające obecnie automatycznych cięciom.

Administracja Baracka Obamy wskazuje jednak jednoznacznie, że amerykański prezydent zawetuje budżet, który zwiększy jedynie wydatki obronne, pozostawiając nakłady na inne cele na tym samym poziomie. Nie można więc wykluczyć, że dążenie do relatywnie szybkiej redukcji stanu liczebnego US Army jest próbą wywarcia presji na Republikanów w celu uzyskania ustępstw politycznych odnośnie kształtowania finansów publicznych w Stanach Zjednoczonych.

Jednocześnie należy zaznaczyć, że obniżanie docelowej liczebności wojsk lądowych USA może utrudnić w przyszłości podejmowanie decyzji o stałym stacjonowaniu poza terytorium Stanów Zjednoczonych. Sekretarz obrony Ashton Carter wskazywał niedawno, że nie należy się spodziewać zwiększenia liczby żołnierzy stacjonujących na stałe w Europie, a wzmocnienie kontynentu odbędzie się raczej drogą rozszerzenia zakresu ćwiczeń.

Dalsze zmniejszanie liczebności US Army wpłynie więc niekorzystnie na zdolności do realizacji zobowiązań sojuszniczych, choć z drugiej strony utrzymywanie stanu armii nie może odbywać się kosztem modernizacji technicznej, czy odbudowy gotowości bojowej. W praktyce pożądane jest więc znaczne zwiększenie przez Stany Zjednoczone nakładów na obronę, aby odbudować i utrzymać zdolności US Army na odpowiednim poziomie.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. orkan

    Ot, ruska dywersja pożytecznych idiotów za ruski rachunek. Nie po to Rosja nadaje na Ameryke Pn. "Russian Today", aby dywersja nie skutkowała.

  2. Gottard

    Nawet USA, państwa o gigantycznym budżecie obronnym nie stać na utrzymanie 450.000 zawodowych sił lądowych. Logicznie biorąc Polska w podobnym systemie jeżeli wystawi 10.000 analogicznie uzbrojonych i wyposażonych profesjonalistów to byłby cud. Jedyna rozsądna dla nas droga to model fiński. Finlandia 16.000 zawodowych z tego tylko część to wojska lądowe, a w razie mobilizacji rezerw ( ale świetnie na bieżąco szkolonych) rośnie błyskawicznie do 230.000. Trzeba spojrzeć na sprawy realnie, nie stać nas na armię zawodową i tyle. Pan Klich, Koziej i Tusk nie mieli racji z tą swoją reformą. Trzeba zaczynać od nowa.

    1. kuba

      Tylko, że tu jest mowa wyłącznie o US Army, czyli wojskach lądowych, obok nich jest US Marine Corps, które też samo w sobie ma wojska lądowe silniejsze od niemal każdych wojsk lądowych w Europie. Prócz tego USA wydaje bardzo dużo na flotę - my nie. Dlatego 45 czy 50 tys. armii lądowej w Polsce to wcale nie jest tak dużo. A rezerwiści na pewno są ważni... ale nie zastąpią zawodowców, którzy są szkoleni na co dzień.

    2. Tomasz

      Większej głupoty dawno nie czytałem. Kto wtedy latałby na F16, jeździłby czołgami i transporterami, obsługiwałby inny zaawansowany technicznie sprzęt, tworzyłby wojska specjalne - rezerwy ??? Toż to zaproszenie dla Rosji.

    3. ZSMW

      Kolego jesteś ignorantem z dziedziny wojskowości i matematyki - wg. Ciebie USA są 45 razy bogatsze od Polski (może jakieś 20 razy ale nie 45) i tyle samo płacą żołnierzom co my!? To po 1 po 2 USA ma jeszcze korpus us marines 200 tys żołnierzy z czołgami i śmigłowcami szturmowymi i gwardię narodową też podobnie wyposażoną! Po 3 Izrael, który jest wielkości woj. śląskiego ma 130 tys armię lądową! Polska powinna mieć ok. 200 tys armię zawodową w tym jakieś 140 tys. to siły lądowe (ale oficerów max 10 tys. nie więcej!!!) i obronę terytorialną w sile ok. 500 tys ludzi szkolonych przynajmniej raz w roku złożoną głównie z rezerwistów i ochotników!

  3. Przemo

    Liczebność armii USA została zwiększona za prezydentury Georga Busha Juniora, ze względu na okupację Iraku. USA miało wystarczająco dużą armię do pokonania Iraku ale za małą, do efektywnej okupacji Iraku i radzenia sobie z buntami (np. Al Sadr) i terrorem. Jeżeli USA będzie mądrzej wykorzystywać swoje siły np. udzielając wsparcia lotniczego sojusznikom w trakcie wojny, polegając na lokalnych naziemnych siłach sojuszników (np Kurdów w Iraku) to redukcja ilości wojsk nie powinna odbić się negatywnie na możliwościach radzenia sobie z kryzysami. Przykładem może być kampania lotnicza w Serbii, za Prezydentury Clintona, która zmusiła Serbię do wycofania wojsk i zaprzestania ludobójstwa. Przegrana wojna wymusiła również zmiany polityczne w Serbii, Serbia dziś aspiruje do członkostwa w UE i to wszystko bez konieczności okupacji Serbii.

    1. skafit

      Kto rozliczy demokratow? "Bombardowania Serbii: zbrodnia czy ludobójstwo? : Podczas nalotów NATO na Serbię w 1999 roku zostało zabitych 2.000 osób (w tym prawie 90 dzieci) a około 6.000 zostało rannych. Oprócz tych skutków, widzialnych i namacalnych, są również skutki niewidoczne. W maju 1999 roku ONZ ukrył przed opinią publiczną raport Senegalczyka Bakary Kante, szefa pierwszej misji UNEP (United Nations Environment Programme) zajmującej się skutkami bombardowań Jugosławii dla środowiska naturalnego. [...] Wykonano ponad 2.300 nalotów, których celem były setki obiektów. Zużyto około 28.000 jednostek amunicji i wystrzelono ponad 1.000 pocisków manewrujących „Tomahawk”. W czasie bombardowań zniszczono lub uszkodzono 25.000 obiektów, z czego ponad 1.000 cywilnych. Bombardowano obiekty przemysłowe (78), energetyczne (45), mosty, radio i TV przekaźniki, drogi i trakcje kolejowe, lotniska... Po stronie serbskiej zginęło około tysiąca żołnierzy i policjantów. Straty w cywilach wynosiły około 2.000 zabitych (w tym prawie 90 dzieci) i około 6.000 rannych. [...] W ocenzurowanym raporcie stwierdza się również, że bombardowania NATO miały miejsce w czasie wysiewu roślin uprawnych o największym znaczeniu dla mieszkańców – kukurydzy, słonecznika, soi, buraków cukrowych i warzyw. Zrzucony zubożony uran wpłynął na jakość powietrza, gleby, wody, co wywoła zarówno długoterminowe, jak i krótkoterminowe skutki dla łańcucha pokarmowego. Według Parsonsa, dyrektor generalny UNEP Niemiec Klaus Töpfer, nakazał ukryć raport przed międzynarodową opinią publiczną. Dopóki NATO na wszystkie strony trąbił o swojej „interwencji humanitarnej”, wspominany raport mówił o katastrofie humanitarnej - ekologicznej będącej precedensem w historii Europy. Organizacja MTP (Military Toxic Project) domagała się od rządu USA zdjęcia klauzuli tajności z dokumentów o użyciu podczas bombardowań amunicji ze zubożonym uranem. Ta organizacja pozarządowa obliczyła, po otrzymaniu wymaganej dokumentacji 30 stycznia 2000 roku, że w czasie bombardowań zrzucono na Jugosławię 9,45 ton odpadu jądrowego. Brytyjski biolog Roger Coghill tuż po bombardowaniach oszacował, że NATO zamorduje jeszcze 10.000 osób w Serbii i regionie. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego dr Milan Jovanović Batut z Belgradu w 2007 roku zwracał uwagę na cichą epidemię raka. Zauważono wtedy wzrost zachorowań na raka prostaty u mężczyzn o 60,3%, na raka pęcherza moczowego o 36,6%, jelita grubego o 28,6%, raka płuc o 15,5%. Natomiast u kobiet zanotowano wzrost zachorowań na raka jelita grubego o 24,6%, płuc o 23,7%, macicy o 17,1%. " mysl-polska pl

    2. skafit

      Przestan szerzyc klamliwa, demokratyczna propagande! "Tymczasem choćby według znanego amerykańskiego profesora, Edwarda Hermana, który dogłębnie badał zagadnienie zbrodni popełnionych na terenie Bośni i Hercegowiny w latach 1992-1995, tzw. masakra w Srebrenicy była tak naprawdę serią masowych mordów, w których jako pierwsi ofiarą padli serbscy cywile, w liczbie do 2 tysięcy, w tym kobiety i dzieci. Działania Serbów po wkroczeniu oddziałów gen. Krstića prof. Herman uznaje za odwet i to wymierzony głównie w uzbrojonych bojowników podległych Naserowi Orićowi, boszniackiemu watażce." nacjonalista pl "Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) orzekł, że ani Serbia, ani Chorwacja nie dopuściły się względem siebie zbrodni ludobójstwa podczas wojny na Bałkanach w latach 90. Belgrad i Zagrzeb uznały orzeczenie za zamknięcie rodziału w historii." onet pl

  4. romano69

    a morze tak liczyć bardziej na siebie zmniejszyć armie urzędników a zwiększyć ilość żołnierzy linowych nie generałów w sutannach i temu podobne

    1. okl

      otóż to... no ale nikt tego przecież nie zrobi. Ja tam twierdze, że w Polsce przydało by sie zatrudnić jakiś zagraniczny rząd na kilka lat (byle nie z europy) i wtedy by się trochę zmieniło bo nie było by układów i grania pod wyborców. Podpisać kontrakt na 5 lat i niech robią porządek z absurdami jakimi mamy teraz do czynienia.

    2. lel

      "A morze daje każdemu nową nadzieję, tak jak noc przynosi sny o domu" - Krzysztof Kolumb. Co to są żołnierze "linowi"? Tak to jest czysty sarkazm, na ten komentarz nie da się inaczej odpowiedzieć. Błagam ludzie, piszcie wolniej, przeczytajcie ze dwa razy to co chcecie napisać, bo potem takie kwiatki wychodzą.

  5. AnonimGall

    Skoro Amerykanie redukują wojska lądowe, to niech w ramach programów pomocowych dadzą nam tak ze 150 haubic 155mm M198, o całkiem niezłych parametrach, do tego będące w rezerwie F-16C/D block 32, 3-5 wycofywanych fregat OHP z ostatniej serii, ale z pełnym uzbrojeniem i resztę Kamanów do nich, choć to tzw. fregaty długokadłubowe. Pozwoli nam to spokojnie realizować własny program modernizacyjny w siłach zbrojnych. Zaraz odezwą się głosy, że jestem miłośnikiem USA i ich sprzętu bojowego. F-16 w ostatnich testach walk powietrznych był lepsze we wszystkich kategoriach od F-35. Haubice sprawdziły się w Iraku i Afganistanie, a fregaty z pełnym uzbrojeniem dadzą nam pewien komfort i czas by zrealizować zakupy Mieczników i Czapli. W ostateczności nasze stocznie mogą je remontować co jakiś czas poprze kanibalizację najstarszych jednostek.

    1. Marcin

      Jak sąsiad będzie sprzedawać albo wymieniać samochód to idź do niego żeby oddał Ci za darmo. W ostateczności możesz mu zrobić raz w tygodniu zakupy, ew zabezpieczyć jego potrzeby transportowe w nagłej sytuacji. Przecież przejmiesz koszty utrzymania pojazdu. Czytając komentarze na tym portalu zaczynam rozumieć malkontenctwo Polaków. Daj, daj, daj. Bo się należy, bo tobie niepotrzebne, bo ja to lepiej wykorzystam. Jakby to była prawda nie trzeba by było prosić o dawanie, po prostu byś to miał/mielibyśmy.