Reklama

Siły zbrojne

Umowa na amunicję do Minigunów

Fot. SSgt Patricia Morris
Fot. SSgt Patricia Morris

Agencja Uzbrojenia poinformowała o zakupie amunicji 7,62 x 51 mm do wielolufowych karabinów maszynowych M134D. Zamówienie, które opiewa na kwotę 2,4 mln zł (z VAT), złożono w spółce Works 11.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Umowę podpisano 6 kwietnia. Naboje typu DA 165 są przeznaczone do zasilania broni napędowej, w tym również M134D. Popularnego Miniguna cechuje bardzo wysoka szybkostrzelność, która wynosi 3 tys. pocisków na minutę, czyli 50 pocisków na sekundę. Kluczowym parametrem nabojów przeznaczonych do tego typu uzbrojenia jest szybkość spalania prochu, która ma przełożenie na niezawodność broni oraz bezpieczeństwo użytkownika.

W ogłoszeniu zamieszczonym w portalu TED, Suplemencie do Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej, nie wymieniono producenta amunicji. Naboje tego typu są produkowane m.in. w należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej firmie Mesko.

Reklama

Czytaj też

To kolejne takie zamówienie przyznane Works11. Dotąd dostawców wyłaniano w drodze postępowań konkurencyjnych. W świetle anulowanych przetargów z lat 2020-21 na dostawy amunicji DA 165 tym razem podjęto negocjacje z katowickim przedsiębiorstwem bez wcześniejszej informacji. We wspomnianym dokumencie nie poinformowano o wielkości zamówienia.

Wielolufowy karabin maszynowy M134D to produkt amerykańskiej firmy Dillon Aero z siedzibą w Scottsdale w stanie Arizona. Do polskich użytkowników tej broni należy m.in. Jednostka Wojskowa GROM. M134D znajduje się na wyposażeniu Sił Zbrojnych od dekady.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Sum ergo cogito

    Tak ku wyjaśnieniu. Kluczową sprawą w amunicji do szybkostrzelnej broni napędowej nie jest prędkość palenia się prochu (ta zleży od wielkości ciśnienia i nie jest znacząco zmienna pomiędzy różnymi rodzajami prochów), ale powtarzalność tego procesu dla poszczególnych naboi, czyli tzw. balistyczny czas strzału. Chodzi o to, aby czas zapalenia prochu przez spłonkę i czas od jej pobudzenia do chwili wylotu pocisku z lufy był bardzo podobny dla całej partii amunicji. W przeciwnym razie mogłoby dojść do strzału m.in. w sytuacji, gdyby następowało już odryglowanie lufy. A czym by to skutkowało, chyba nie trzeba pisać. Podobnie jak i o takim "drobiazgu" jak np. ... niewypadanie spłonek podczas bardzo energicznego (duże przeciążenie) dosyłania naboju do komory nabojowej