Reklama

Siły zbrojne

Ukraińskie wojska są wypierane z Krymu. Uprowadzono dowódcę marynarki ukraińskiej

fot. Twitter
fot. Twitter

Rosjanie systematycznie zajmują ukraińskie jednostki wojskowe. Szturmowany jest najważniejszy „politycznie” punkt oporu – dowództwo marynarki ukraińskiej.

Atak na ukraińskie dowództwo sił morskich rozpoczął się dzisiaj rano i brało w nich udział około 200 uzbrojonych rosyjskich żołnierzy i ludzi z tzw. samoobrony krymskiej. Przerwali oni ogrodzenie i dostali się na teren dowództwa zmuszając część znajdujących się tam żołnierzy ukraińskich do ewakuacji. Nieznani sprawcy uprowadzili dowódcę marynarki ukraińskiej kontradmirała Serhija Hajdukia. Rozpoczęto również wymianę flag na rosyjskie.

Według rosyjskich źródeł ukraińscy wojskowi opuścili budynki dowództwa marynarki wojennej pod kontrolą „aktywistów samoobrony Sewastopola”, by ich ochronić przed ewentualnymi prowokacjami, a na terenie dowództwa trwa wiec. Dodatkowo dowódca ukraińskiej marynarki miał zostać zatrzymany przez sewastopolska prokuraturę celem złożenia wyjaśnień.

Ukraińscy żołnierze są w sytuacji bez wyjścia. Nie mają żadnych szans na odsiecz i żadnych szans na wygraną. Są ze wszystkich stron otoczeni przez rosyjskich żołnierzy i bandy uzbrojonych cywili, a dodatkowo nie mogą liczyć na pomoc miejscowej ludności, której większość opowiedziała się za decyzjami Putina.

Ponadto na Krymie mamy do czynienia głównie z ukraińskimi żołnierzami służb tyłowych, zajmujących się na co dzień systemami obserwacji technicznej, łączności i logistyką. Nigdy nie byli oni przygotowywania do działań zbrojnych takiej skali i to jak się okazało - na „głębokich tyłach wroga”.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. ito

    A gdyby byli oddziałami liniowymi to co by zrobili w tej sytuacji? Są w fatalnym położeniu i mogą albo przyłączyć się do Rosjan, albo się wycofać. Znaczy mogą też popełnić efektowne samobójstwo i narobić przy okazji niewyobrażalnego gnoju, ale tak głupi chyba nie są.

    1. JanKS

      Powinni założyć miny na arsenalach, a najlepiej bomby z odliczniem np. 2 godzin i wyjść (poddać się, opóścić koszary bez broni itp.). Nie mają żadnych sans w walce i nie ma potrzeby, aby zabijać i/lub dać się zabić. Ale nie ma równiez powodu, aby oddawać "siłom samooobrony" i bandytom (żołnieże bez oznaczeń to bandyci) arsenałów i nienaruszonych baz.

  2. Stary Junak

    A glupi zachod tylko sie usmiecha i robi rezerwacje w hotelach w Monachium. Oo, czyzby sie zaczela 2-ga runda? Nikt juz teraz militarnie nie zatrzyma tego Putlera. Gospodarczo ciagle jest to latwo zrobic, ale do tego jest potrzebny drugi Reagan. A dekadencki zachod niech sie zajmuje rozszezaniem praw gejow i lesbejek, odpoczynkiem w weekendy gdy ruscy lataja im samolotami nad glowami, sprzedawaniem technologii zbrojeniowej Putlerowi.

  3. NAVY

    Ciekawe czy Putin na Bałtyku będzie chciał "wyrąbać " wolne wyjście z zatoki Fińskiej !? A może połączyć się eksterytorialnym korytarzem z Obwodem Kaliningradzkim .... Wystarczy luknąć na mape aby uświadomić sobie ,iż takie rozwiązania są dość możliwe....właśnie podobna sytuacja ma miejsce na M.Czarnym .

    1. Achil

      Nadzieja w Turcji, że zamknie Ruskim choć wyjście na Śródziemne

  4. z prawej flanki

    totalne upokorzenie ukraińskiego państwa ; cale jednostki wraz ze sprzetem przejmowane nawet przez bandy bylo/nie bylo - umundurowanych cywili ,porzucanie miejsca sluźby i broni a nawet masowe dezercje i ewidentne zdrady ich oficerów ,bardziej zwiazanych z mateczka/Rossija - aniźeli z wojskowa przysiega. A jakby tego wszystkiego bylo malo ,to doszlo jeszcze teraz aresztowanie d-cy zablokowanej ukraińskiej floty bez macierzystego portu - niczym podrzednego opryszka... .I brak jakiejkolwiek alternatywy ,bo przecieź to oczywiste źe zbrojny opór musialby dla tych źolnierzy zakończyć sie ich masakra ; czyli bezsensownym w tych okolicznościach samobójstwem. Straszne...

  5. TAN

    Niestety Putin działa skutecznie. Kolejnym etapem może być Charków i Donieck. Sam Kijów położony jest zaledwie 200 km od północno-zachodniej granicy Rosji. Rzut oka na mapę sugeruje, że dla Putina naturalna granica Rosji może przebiegać na Dnieprze.

Reklama